Wpisy archiwalne w kategorii
w grupie
Dystans całkowity: | 48935.00 km (w terenie 762.00 km; 1.56%) |
Czas w ruchu: | 1783:47 |
Średnia prędkość: | 27.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 553776 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 1017819 kcal |
Liczba aktywności: | 540 |
Średnio na aktywność: | 90.62 km i 3h 20m |
Więcej statystyk |
Road Trophy 2016 etap 4
Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 70.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:26 | km/h: | 28.77 |
Pr. maks.: | 80.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 186186 ( 95%) | HRavg | 156( 80%) |
Kalorie: | 2478kcal | Podjazdy: | 1700m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni etap znowu pechowy. Tym razem ustawiłem się bardziej z przodu ale początek znowu nerwowy z lekkim zatorem na pierwszej ściance w Koniakowie. Odcinek do Przełęczy Koniakowskiej wyglądał tak samo jak dzień wcześniej z tą różnicą, że nie miałem tyle szczęścia i musiałem jechać miejscami wolniej niż mógłbym, najpierw musiałem gonić aby dołączyć do ogona peletonu a później powoli się przesuwałem. Zjazd do Kamesznicy tym razem fatalny w moim wykonaniu, trafiłem na gościa zjeżdżającego jeszcze gorzej niż ja i bałem się go wyprzedzić i straciłem sporo miejsc i czasu, Marek i Dominik śmignęli koło mnie jak strzały i tyle ich widziałem. Na podjeździe próbowałem gonić ale kilka zatorów było i momentami jechałem 6km/h, dopiero za połową podjazdu wyprzedziłem wszystkich i jechałem sam, na szczycie miałem około 100 metrów starty do 2 grupy, zjeżdżałem w towarzystwie zawodnika z Bikeatelier i nawet dobrze nam szło, po przejechaniu pod ekspresówką towarzysz się zagapił i pojechał w lewo, zanim się kapnął to dojechała duża grupa z Markiem i ja miałem nad nimi jakieś 30 metrów przewagi, strata do 2 grupy wynosiła prawie 500 metrów. Jechałem równym i mocnym tempem i w końcu udało się złapać grupę w której jechali m.in. Przemek Szlagor i Marcin Bartolewski. Początkowo współpraca układała się wzorowo i po drodze łapaliśmy pojedynczych kolarz, m.in. Michała Leśniewskiego i Tomka Matogę. Dobrze się jechało do Hyrczawy, tam kiedy zjechałem ze zmiany na początku stromego odcinka zjazdu wyjechała ciężarówka na środek drogi, grupa podzieliła się na dwie, ja ledwo dojechałem a dodatkowo coś strzeliło mi w kole i zaczęło bić lekko na boki. Dalsza jazda już była dosyć asekuracyjna, ponadto współpracy w grupie nie było i poszedł mocny atak na który nie odpowiedziałem i dobrze, bo później został skasowany. Za bufetem złapała nas duża grupa z Markiem i w tym momencie jechało nas prawie 30. Mocne tempo do granicy i tam niestety zauważyłem brak powietrza w tylnym kole. Zatrzymałem się i chciałem zmieniać dętkę, zauwazyłem, że powietrze schodzi wolno i zaryzykowałem pompując dętkę nabojem, straciłem 3 minuty i mocnym tempem jechałem do mety, powietrza ubywało i podjazd na Złoty Groń pokonałem już na obręczy. Szkoda tego defektu bo czas z licznika wyszedł nawet lepszy niż zwycięscy finiszu z tej grupy, ogólnie to nie było źle, miejsce nie powala 45 w OPEN i 16 w kategorii A, niezmiennie w każdej innej kategorii byłbym wyżej. Tegoroczne pechowe Road Trophy skończyłem na 37 miejscu w OPEN i 14 w kategorii A. Gdyby nie te defekty to zapewne skończyłbym w 10 kategorii A i 22 miejscu w OPEN, przewaga nad rywalami na czasówce była wystarczająca by ją utrzymać na etapach. Szkoda ale taki jest ten sport, w przyszłym sezonie już rywale nie będą mieć tak łatwo ponieważ zmieniam sprzęt na lepszy i przez to skończy się odpuszczanie na zjazdach. Wyścig wygrał Piotr Tomana do którego straciłem ponad 45 minut, najniższa moja starta do zwycięzcy w historii moich startów w etapówkach. W generalce spadłem na 9 miejsce i chyba wyżej nie będę na koniec sezonu. Kolejny ważny punkt w moim kalendarzu to Karpacz.
https://www.strava.com/activities/676954874
https://www.strava.com/activities/676954874
Road Trophy 2016 etap 3
Niedziela, 14 sierpnia 2016 Kategoria 50-100, Szosa, w grupie
Km: | 96.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:19 | km/h: | 28.94 |
Pr. maks.: | 81.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 154( 78%) |
Kalorie: | 3400kcal | Podjazdy: | 2100m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi dzień rywalizacji na Road Trophy zawsze był dla mnie kryzysowy, w tym roku było inaczej z czego jestem zadowolony. Po dobrej rozgrzewce ustawiłem się w sektorze, był już prawie pełny i zostało miejsce z tyłu. Wiele osób ustawiło się z przodu poza sektorem, mam nadzieję, że kiedyś ktoś pójdzie po rozum do głowy i wprowadzi pomiar czasu na starcie, mata w sektorze rozwiązała by ten problem i każdy by musiał przez nią przejechać a czas startu i tak byłby liczony dla wszystkich taki sam. Początek nerwowy, staram się przesunąć trochę do przodu i nawet się to udaje do pierwszej ścianki. Tam niestety zator, znowu ktoś leży, inni próbują się wpiąć na środku drogi, dobrze, że mam 30x25 to udało się przetrwać bez zatrzymania. Po ściance miałem już około 200 metrów straty do poprzedzających zawodników, jechałem mocnym tempem i dogoniłem ogon rozciągniętego peletonu tuż przed drugim trudniejszym odcinkiem. Na podjeździe wyprzedziłem sporo osób, niektórzy próbowali mnie blokować ale udawało się znajdywać luki i omijać takich zawodników. Na zjeździe do Kamesznicy standardowo straciłem ale kolejny podjazd zrekompensował mi to z nawiązką. Na szczycie brakło mi jakieś 150 metrów do jak się okazało później pierwszej grupy i dupa blada. Zjazd rozpocząłem z dwójką zawodników z Bikeatelier i nawet udało się współpracować, ale dojechała do nas najpierw jedna większa grupa, później kolejna a w Milówce jeszcze jedna z Dominikiem i Markiem. Przed podjazdem na Kotelnicę w grupie było ponad 30 osób, dopiero podkręcenie tempa przez Przemka Szlagora trochę to rozciągnęło a końcówkę podjazdu już jechałem na czele średnim tempem i grupa uszczuplała do 15 osób, po zjeździe część osób dojechała. Przed Solą samotnie dojechał Marek i jechaliśmy razem dalszą część trasy. W tej grupce dojechaliśmy do Jaworzynki, po drodze były próby współpracy ale z reguły nieudane, mocniejsze zmiany Przemka Szlagora rozciągały grupę strasznie, nierówna nawierzchnia sprawiła, że jedna lub dwie osoby złapały gumy. Fajna współpraca była na odcinku z Mostów do Hyrczawy, na granicy był bufet i tam zaatakował Marcin Bartolewski, kolejny skuteczny atak tego zawodnika, dziwię się, że nie jechał on z pierwszą grupą. Na bufecie już odpadły dwie osoby w tym Marek Adamczyk, w Jaworzynce część osób nie zauważyła skrętu w prawo i musieli się wracać. Na zjeździe znowu lekko odstawałem od grupy ale nie zostałem z tyłu. Na odcinku w kierunku Krężelki miała miejsce dosyć niebezpieczna sytuacja z pijanym mężczyzną, próbował zatrzymać naszą grupę i miał pretensje o wyrzucanie śmieci oraz nieodpowiednie słownictwo. Przed Krężelką grupa już znowu się zmniejszyła, jechało mi się o dziwo cały czas bardzo dobrze, przed zjazdem do Czadeczki próba ataku ale nieudana, na zjeździe lekko odstałem i później samochód wjechał pomiędzy mnie a grupę i zrobiło się 200 metrów różnicy, dobrze, że był podjazd w kierunku głównej drogi i udało się dojechać, niestety w tym czasie poszedł atak o którym nie wiedziałem. Na zjeździe do ronda znowu straciłem kontakt z grupą i jechałem sam do podjazdu w Istebnej. W połowie prostej stromej drogi złapałem grupę i jechałem na jej czele do połowy podjazdu na Złoty Groń, okazało się, że na kole zostało tylko 3 zawodników z kategorii D którzy mieli walczyć o zwycięstwo na etapie i w całym wyścigu. Ostatnie 300 metrów odpuściłem i spokojnie wjechałem na metę, fajny etap, było trochę niebezpiecznych sytuacji ale ogólnie jestem zadowolony. Wynik może nie powala, 13 miejsce w kategorii A i 32 w OPEN nie jest szczytem moich możliwości ale zawsze mogło być gorzej.
https://www.strava.com/activities/675682514/segmen...
https://www.strava.com/activities/675682514/segmen...
Road Trophy 2016 etap 2
Sobota, 13 sierpnia 2016 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2016, w grupie
Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:07 | km/h: | 27.40 |
Pr. maks.: | 75.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 187187 ( 95%) | HRavg | 158( 81%) |
Kalorie: | 2182kcal | Podjazdy: | 1500m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tegoroczny drugi etap przebiegał po trasie zeszłorocznego, jak dla mnie trasa idealna pokazująca dokładnie kto jak sobie radzi w górach, niestety pech nie pozwolił zająć dobrego miejsca i wygenerował straty których już nie byłem w stanie odrobić.
Po wcześniejszych opadach drogi były mokre i zanieczyszczone co wymagało uwagi by nie zaliczyć upadku ani złapać gumy. Start nastąpił chwilę po 16 z Jaworzynki. Ustawiony byłem gdzieś w połowie sektora i po starcie starałem się przesuwać do przodu. Początek pierwszego podjazdu pod Zapasieki zaczynałem z odległej pozycji, na początek lekko mnie przytkało i nie potrafiłem jechać mocnym tempem, na ile mi nogi i rywale pozwolili to się przesunąłem do przodu i przed zjazdem byłem w 3 grupie, pierwsza była liczna, około 15 osób a później około 5 osobowa grupka. Na drugim podjeździe tempo było jeszcze mocne a dalsze były już spokojniejsze i nawet jadąc średnim tempem byłem bliski oderwania się od grupy. Na pierwszej rundzie już kilka osób złapała kapcia, nie było to trudne na tej trasie. Druga runda była spokojna bez poważniejszych akcji i sytuacji, początek trzeciej rundy to już pierwszy atak z grupy, zawodnik z Bikeatelier zaatakował ale jeszcze przed podjazdem na Zapasieki został złapany. Na podjeździe zaatakował Michał Lesniewski, poprawił Marcin Bartolewski a ja od razu siadłem mu na koło. Przed zjazdem mieliśmy już około 30 sekund przewagi, na zjeździe trochę zaryzykowałem i pojechałem dosyć szybko, niestety po zjeździe zapłaciłem cenę za ucieczkę i szaleństwo na zjeździe, wbiłem kawałek szkła do opony i musiałem stanąć i zmienić dętkę. Szukanie dziury w oponie zajęło trochę czasu, od razu podkleiłem dziurkę i zmieniłem dętkę. Po założeniu opony i szybkim sprawdzeniu czy dobrze leży użyłem pompki na nabój CO2 i po kilku sekundach miałem napompowane koło. Po szybkiej wymianie ruszyłem i zapomniałem zapiąć torebkę podsiodłową i znowu musiałem się zatrzymać. Kolejny podjazd pojechałem mocno ale dalej już spokojnie z grupą w której jechała m.in. Kamila Biernat. Ostatnie 20km przejechałem z tą grupą, po drodze złapaliśmy jeszcze kilka osób. Na mete wjechałem niezbyt zmęczony i zły, gdyby nie ten pech to byłbym około 30 miejsc wyżej i walczyłbym o pozostanie w 10 w kategorii w generalce Road Trophy, spadłem na 15 miejsce z niewielkimi szansami na awans.
https://www.strava.com/activities/674908651
Po wcześniejszych opadach drogi były mokre i zanieczyszczone co wymagało uwagi by nie zaliczyć upadku ani złapać gumy. Start nastąpił chwilę po 16 z Jaworzynki. Ustawiony byłem gdzieś w połowie sektora i po starcie starałem się przesuwać do przodu. Początek pierwszego podjazdu pod Zapasieki zaczynałem z odległej pozycji, na początek lekko mnie przytkało i nie potrafiłem jechać mocnym tempem, na ile mi nogi i rywale pozwolili to się przesunąłem do przodu i przed zjazdem byłem w 3 grupie, pierwsza była liczna, około 15 osób a później około 5 osobowa grupka. Na drugim podjeździe tempo było jeszcze mocne a dalsze były już spokojniejsze i nawet jadąc średnim tempem byłem bliski oderwania się od grupy. Na pierwszej rundzie już kilka osób złapała kapcia, nie było to trudne na tej trasie. Druga runda była spokojna bez poważniejszych akcji i sytuacji, początek trzeciej rundy to już pierwszy atak z grupy, zawodnik z Bikeatelier zaatakował ale jeszcze przed podjazdem na Zapasieki został złapany. Na podjeździe zaatakował Michał Lesniewski, poprawił Marcin Bartolewski a ja od razu siadłem mu na koło. Przed zjazdem mieliśmy już około 30 sekund przewagi, na zjeździe trochę zaryzykowałem i pojechałem dosyć szybko, niestety po zjeździe zapłaciłem cenę za ucieczkę i szaleństwo na zjeździe, wbiłem kawałek szkła do opony i musiałem stanąć i zmienić dętkę. Szukanie dziury w oponie zajęło trochę czasu, od razu podkleiłem dziurkę i zmieniłem dętkę. Po założeniu opony i szybkim sprawdzeniu czy dobrze leży użyłem pompki na nabój CO2 i po kilku sekundach miałem napompowane koło. Po szybkiej wymianie ruszyłem i zapomniałem zapiąć torebkę podsiodłową i znowu musiałem się zatrzymać. Kolejny podjazd pojechałem mocno ale dalej już spokojnie z grupą w której jechała m.in. Kamila Biernat. Ostatnie 20km przejechałem z tą grupą, po drodze złapaliśmy jeszcze kilka osób. Na mete wjechałem niezbyt zmęczony i zły, gdyby nie ten pech to byłbym około 30 miejsc wyżej i walczyłbym o pozostanie w 10 w kategorii w generalce Road Trophy, spadłem na 15 miejsce z niewielkimi szansami na awans.
https://www.strava.com/activities/674908651
Trening 80
Niedziela, 7 sierpnia 2016 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2016, w grupie
Km: | 98.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:40 | km/h: | 26.73 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 199199 (102%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 2716kcal | Podjazdy: | 1570m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny dobry trening. Planowałem objechać trasę czasówki na Road Trophy, trochę zweryfikowałem plan i wyszły trzy podjazdy. Rano było chłodno i się ubrałem a później już było ciepło. Wyjechałem z domu o 8:20 i na wjeździe do Bielska dołączyłem do JAS-KÓŁEK. Równym tempem dojechaliśmy do granicy miasta a później na górkach już się porozrywało. Przed Szczyrkiem się zjechaliśmy i tam pierwszy postój. W Szczyrku się podzieliliśmy na dwie grupki, pierwsza pojechała na Orle Gniazdo a druga prosto na Salmopol. Ja byłem oczywiście w tej pierwszej, cały podjazd jechałem średnim tempem, bez szarpnięć i na szczycie byłem około minuty przed resztą grupy. Zjazd trochę nerwowy i mocne tempo w kierunku Salmopolu. Początek podjazdu jechałem spokojnie w grupce, jechałem równo i już po 500 metrach zostałem sam z przodu. Do parkingu przy wyciągu dojechałem średnim tempem a później podkręcałem tempo i ostatnie 500 metrów już jechałem na maksa. Ostatecznie wykręciłem czas 13:16 od Soliska czyli rekord pobity o 2 sekundy. Na szczycie czekał Andrzej i razem czekaliśmy na pozostałych, po prawie 3 minutach rozpoczęliśmy zjazd, jak zwykle mi uciekli ale nie warto ryzykować na zjazdach. W Wiśle postój na kawę i jedzenie a później jazda w kierunku Skoczowa. W Ustroniu się rozdzieliliśmy, ja pojechałem na Równicę przez Jaszowiec. Dawno tam nie jechałem i po równej jeździe w średnim tempie osiągnąłem czas 19:15 do linii poboru opłat, dobry czas, na szczycie pełno ludzi i nawet nie dojechałem do schroniska i na zjeździe też nie poszalałem i jechałem cały czas za autobusem. Po zjeździe już spokojnie dojechałem do domu. Pod koniec jazdy zauważyłem jakieś dziwne strzelanie w rowerze, byłem pewny, że to rama ale na całe szczęście nie, bębenek popuścił i rower zaczął dziwnie latać na boki. Na szczęście problem już wyeliminowany i mogę spokojnie odpocząć przed Road Trophy nie myśląc o sprzęcie. W tym tygodniu juz nie będę mocno jeździł, ewentualnie jakieś spokojne treningi.
https://www.strava.com/activities/667546687
https://www.strava.com/activities/667546687
Trening 78
Środa, 3 sierpnia 2016 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Trening 2016, w grupie
Km: | 73.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:13 | km/h: | 32.93 |
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 180180 ( 92%) | HRavg | 144( 73%) |
Kalorie: | 2060kcal | Podjazdy: | 680m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mocny trening w grupie. Po pracy byłem na tyle zmęczony, że myślałem o odpuszczeniu treningu, po krótkim odpoczynku pojechałem i na miejscu zbiórki byłem na minutę przed startem. Początkowo jechaliśmy w 6, od początku szło dosyć mocne tempo, w Bielsku odłączył się jeden kolarz a dołączyło 3 w tym bardzo mocny zawodnik z Oświęcimia. Od tego momentu tempo nie było mocne tylko bardzo mocne i jeszcze przed wyjazdem z Bielska odpadł jeden kolarz a ja miałem spore problemy z utrzymaniem koła. Z Bielska do Pietrzykowic jechaliśmy cały czas 40-50km/h, nie byłem w stanie dawać mocnych i długich zmian a po drugiej zostałem z tyłu. Podjazdy w Zarzeczu pokonywane z prędkością 30-40km/h sprawiły, że grupa się rozerwała i początkowo wisiałem pomiędzy pierwszą a druga grupką aż w końcu zostałem z samego tyłu. Przed zaporą w Tresnej zjechaliśmy się i znowu w grupce w kierunku Porąbki. Mocne zmiany i na podjeździe za Międzybrodziem znowu poszło takie tempo, że po raz kolejny grupa się porwała, byłem na przedostatnim miejscu. Później próbowałem gonić i w Porąbce dojechałem do grupy, chyba zwolnili, za Porąbką strefa bufetowa i jazda w kierunku Kęt i Wilamowic. Przez Kęty przejechaliśmy równym tempem i w Hecznarowicach kolejne przyśpieszenie, po zejściu ze zmiany złapałem koło ostatniego a dwójka z przodu odjechała. Wyszedłem na czoło, dałem mocną zmianę i przed Wilamowicami dojechałem do czołówki. Kiedy wszystko się znowu zjechało, ruszyliśmy po zmianach w kierunku Bielska. Po mojej mocnej zmianie która znowu porwała grupę trzech zawodników znowu odjechało i znowu goniłem aż do Bielska. Później już spokojniejszym tempem a od Stadionu Miejskiego już tempem rozjazdowym do domu. Jakieś przebłyski dobrej formy mam ale z tej mąki chyba nie będzie chleba na Road Trophy. Decyzję o starcie w Nowym Sączu podejmę w piątek.
https://www.strava.com/activities/663393408
https://www.strava.com/activities/663393408
Trening 76
Niedziela, 31 lipca 2016 Kategoria 100-200, Samotnie, Trening 2016, w grupie
Km: | 126.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:26 | km/h: | 28.42 |
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 138( 70%) |
Kalorie: | 3636kcal | Podjazdy: | 1570m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dobry trening w grupie JAS-KÓŁEK. Wyjechałem z domu już tradycyjnie spóźniony i musiałem się zmobilizować do mocniejszej jazdy. Nie było jakoś mocy i ciężko się jechało. Po godzinie jazdy byłem w Cieszynie. Dołączyłem do JAS-KÓŁEK i zaczęła się szarpana jazda, miałem problemy by jechać na kole a co dopiero dawać zmiany. Parę razy puściłem koło ale przy zwolnieniach dojeżdżałem. Jakoś dojechaliśmy do Pisku i tam chwila przerwy. Celem był Bahenec, podjazd był mi już znany z czerwcowej czasówki i wiedziałem, że pod koniec jest najtrudniejszy odcinek i trzeba zaoszczędzić trochę sił. Zacząłem podjazd jako jeden z ostatnich i jechałem cały czas równym tempem. Mijałem po koleji kolejnych zawodników do czasu gdy na kole został tylko Dominik. Po skręcie w prawo droga się trochę wypłaszcza i tam jechaliśmy po zmianach, po wypłaszczeniu już po kilkuset metrach zostałem sam, w dosyć dobrym tempie wjechałem na szczyt. Czas 19:45 jest 2 minuty gorszym niż na czasówce, ale forma jest też dużo gorsza i nic z tym nie zrobię, wiele osób z takimi problemami jakie mam obecnie to nawet nie siadło by na rower. Po dojechaniu wszystkich wjechaliśmy jeszcze kilkuset metrowy podjazd za schroniskiem i później zjechaliśmy na dół do restauracji. Po przerwie przyszła pora na kolejny podjazd. Najpierw dojechaliśmy do Polski i tam przerwa przy źródełku na uzupełnienie bidonów. Przez las dojechaliśmy do Istebnej. Początkowo jechałem w grupie ale później mnie zostawili i tyle ich widziałem. Mieliśmy wjechać przez Olecki na Kubalonkę. Jechałem sam trochę inną drogą niż reszta, poza stromymi odcinkami są wypłaszczenia, w drugiej wersji początek jest łagodniejszy ale cały czas pod górę. Przed ostatnim 600 metrowym odcinkiem miałem jakieś 20 sekund przewagi i mocna jazda do końca pozwoliła mi to utrzymać. Do głównej drogi dojechałem spokojnie, tam niestety musiałem się zatrzymać i dojechał do mnie Dominik. Nie dałem się i na Kubalonce byłem przed nim. Na szczycie postój i później zjazd, nawet szybki jak na mnie, chociaż i tak straciłem do reszty sporo czasu. W Wiśle jeszcze postój w sklepie i później znowu w szarpanym tempie do Skoczowa. Po drodze złapał nas deszcz, cały tydzień był taki sam, co trening to musiałem zmoknąć. Od Skoczowa już w spokojniejszym tempie pod wiatr dojechałem do domu. Mógł to być fajny trening ale nie podobało mi się szarpane tempo, wiem niektórzy jeżdżą na średnią prędkość i za wszelką cenę chcą pokazać swoją moc i swoje wychudzone i piękne rowery karbonowe, ale nie o to w tym wszystkim chodzi i co z tego, że umieją jechać mocno, jak wyścig zweryfikuje wszystko. Kolejny tydzień będzie ważny dla mnie, mam nadzieję, że uda się przeprowadzić wszystkie treningi i przygotować dobrą formę na Road Trophy.
Trening 74
Środa, 27 lipca 2016 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Szosa, Trening 2016, w grupie
Km: | 72.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:13 | km/h: | 32.48 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 171171 ( 87%) | HRavg | 142( 72%) |
Kalorie: | 1837kcal | Podjazdy: | 420m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Klasyk Kłodzki 2016
Sobota, 23 lipca 2016 Kategoria w grupie, Szosa, Samotnie, Maraton, 100-200
Km: | 161.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:36 | km/h: | 28.75 |
Pr. maks.: | 80.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 186186 ( 95%) | HRavg | 153( 78%) |
Kalorie: | 4915kcal | Podjazdy: | 3080m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi start z cyklu Supermaratonów, z opowiadań słyszałem, że jest to fajna impreza i tak też było, jednak patrząc na poprzednie lata w tym sezonie przyjechało dużo mocnych zawodników. W mojej grupie startowej był tylko jeden bardzo dobry zawodnik i chciałem się go trzymać. Przyjazd w piątek był chyba strzałem w dziesiątkę, bo nie czułem zbytniego zmęczenia przed startem. Na start przyjechałem o 8 czyli miałem 4 minuty zapasu. Okazało się, że startują z nami też trzy tandemy olimpijskie i kilku zawodników z dystansu rodzinnego, było ciasno i musiałem stać z tyłu. Po starcie ledwo ruszyliśmy i już ktoś zahamował i musiałem mijać a czołówka napędzana przez tandemy odjechała, fajnie, już na starcie straty. Zacząłem gonić, jazda ponad 50km/h cały czas a nikogo z przodu nie widziałem, odechciało mi się jazdy i wiedziałem, że wyniku nie będzie. Po drodze ktoś do mnie dojechał i kilka osób złapaliśmy i jakoś dojechaliśmy do granicy. Przed pierwszym podjazdem już byłem tylko 50 metrów przed grupą startującą o 8:06, postanowiłem ten podjazd wjechać na maksa, nie potrafiłem wejść na wyższe tętno i tylko się męczyłem, ostatnio ciągle jestem zmęczony pomimo niewielu treningów. Na pierwszym podjeździe wyprzedziłem tylko kilka osób, na zjeździe znowu straciłem i kolejny podjazd wjechałem znowu mocno ale tym razem już mnie ktoś dogonił i ja dogoniłem jeszcze rozbitków z mojej grupy. Na zjeździe znowu trochę straciłem i zaczął się podjazd na bufet, wyprzedziłem Tomka i większość jego grupy, zatrzymałem się na bufecie, uzupełniłem bidony i zapas bananów i jechałem dalej, na zjeździe dogonił mnie tandem, wcześniej mieli defekt i musieli stanąć. Cały podjazd wjechałem razem z nimi doganiając połowę pierwszej grupy z Krzysztofem Kubikiem i jeszcze im dołożyłem. Kiedy zaczął się zjazd, najlepszy na całej trasie to udało mi się rozpędzić do 80km/h, tandem odjechał w siną dal a po chwili złapała mnie 4 osobowa grupka z Kubikiem i jechałem razem z nimi. Nawet dobrze się współpraca układała, w pewnym momencie Krzysiek zaczął rzadziej wychodzić na zmiany więc ustaliliśmy, że na podjeździe go urywamy, przed podjazdem jest jakiś 2 kilometrowy odcinek dziurawej drogi, tam wyszedł na zmianę i ciągnął nas aż do podjazdu, tam zaatakowałem pierwszy a reszta za mną. Odjechałem na jakieś 250 metrów a Krzysiek został z tyłu. Na dziurawym zjeździe się zjechaliśmy i w 4 jechaliśmy po zmianach. Kiedy zaczął się podjazd w kierunku Gniewoszowa znowu zacząłem mocno i odjechałem reszcie próbując nadrobić jak najwięcej czasu. Szybko minęło i pojawił się bufet. Znowu tankowanie bidonów i zabranie bananów i kiedy stałem na bufecie to przemknął Remigiusz Ornowski i tyle go widziałem. Na zjeździe za bufetem złapała mnie 3 osobowa grupka z Tomkiem Grabowym i późniejszym zwycięzcą kategorii M2 Andrzejem Smolińskim. Kawałek z nimi jechałem, ale jazda prawie 50km/h na odcinku kilku kilometrów mnie wykończyła. Przed dziurawym odcinkiem zostałem i od tego momentu już nie miałem sił jechać dalej, nie wiem czym spowodowane jest to osłabnięcie ale wiem, że straciłem na tym sporo czasu. Na podjeździe pomimo średniego tempa odrabiałem do nich ale ich nie dogoniłem, od tego momentu jechałem już tylko po to by dojechać do mety. Na zjeździe prawie wypadła mi pompka, pomimo tego złapałem jeszcze kilka osób. Odcinek do następnego podjazdu przejechałem w 10 osobowej grupce, nikt nie chciał dawać zmian i na początku podjazdu się urwałem. Ten podjazd to była mordęga, jechałem bardzo wolno, pomimo tego wyprzedzałem innych i złapałem przed bufetem Andrzeja i Tomka Grabowego. Andrzej miał swojego człowieka na bufecie który podał mu bidon i nie musiał się zatrzymywać. Ja zrobiłem to co na każdym bufecie i zacząłem zjeżdżać. Jechałem sam i na tych łatwiejszych odcinkach nie mogłem przekroczyć 30km/h a wcześniej tam jechałem około 40km/h. Pierwszy podjazd wjechałem spokojnie, nikogo z GIGA przed sobą nie widziałem, zjazd też bardzo asekuracyjny i znowu starty czasu. Do podjazdu jakoś dojechałem i wjechałem go trochę mocniejszym tempem łapiąc Mikołaja z którym miałem walczyć o 2 miejsce w M2. Na bufet przyjechałem parę sekund przed nim i kiedy dojechał to wziął już napełniony bidon i jechał dalej a ja czekałem aż mi napełnią i ruszyłem z jakąś 20 sekundową stratą do Mikołaja. Cały czas jechałem jego tempem i nie mogłem go złapać, na zjeździe ledwo uniknąłem kraksy z gościem który skręcał w lewo na rundę a ja jechałem prosto, zamiast trzymać się środka to on szeroko wchodził w zakręt. Mikołaj już odjechał i jechałem dalej samotnie, po drodze jeszcze musiałem kilka razy zwalniać i do mety już ledwo jechałem. Na ostatnim kilometrze jest trochę trudniejszy odcinek i tam jeszcze przyśpieszyłem ile mogłem i wjechałem na metę zaraz za Mikołajem. Czas 5:37:50 wystarczył na 2 miejsce w M2 i 9 w OPEN. Starta 30 minut do zwycięzcy jest spora ale mogło być gorzej. Biorąc pod uwagę ilość treningów w ostatnim tygodniu, sporo zawirowań w moim życiu, lekki spadek formy w ostatnim czasie, trochę pecha oraz ten nagły kryzys na trasie to mogę być zadowolony z wyniku. Starta do 1 miejsca w M2 jest spora Jeszcze jeden start w Supermaratonach mnie czeka w tym sezonie. Może w Karpaczu uda się wygrać, zobaczymy, narazie muszę się więcej trenować i przygotować się jak najlepiej do Road trophy. Kolejny start w Nowym Sączu jako dobry trening przed etapówką.
https://www.strava.com/activities/650476501
https://www.strava.com/activities/650476501
Trening 69
Środa, 13 lipca 2016 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2016, w grupie
Km: | 52.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:41 | km/h: | 30.89 |
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 188188 ( 96%) | HRavg | 140( 71%) |
Kalorie: | 1270kcal | Podjazdy: | 450m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny środowy grupowy trening. Bałem się bardzo tempa jakie było zapowiadane, moja forma idzie ostatnio w dół i przy każdym mocniejszym pociągnięciu po chwili już nie mam sił i muszę odpuszczać. Moja motywacja poszła w dół a kiedy okazało się, że czasówka na Równicę w tym roku nie będzie liczona do klasyfikacji to jeszcze bardziej mi się odechciało cyklu Road Maraton, ten sezon może dotrwam do końca a w następnym nie wiem.
Na treningu zjawiło się 13 osób i od początku było dosyć mocne tempo, już miałem problemy by się utrzymać w grupie a teoretycznie byłem jednym z mocniejszych kolarzy. W planie były 3 tempówki i trasa na Wilamowice, Bestwinę i Ligotę. Do Hałcnowa dojechaliśmy razem a później już poszedł ogień. Tutaj już miałem spore problemy by utrzymać koło, tempo 50-60km/h na zmianach pod lekki wiatr to już nie przelewki, po dwóch zmianach przy schodzeniu mnie przytkało i nie złapałem koła ostatniego i zostałem z tyłu, różnica się powiększała i nawet próbując gonić nie byłem w stanie dojechać a tylko się zajechałem i było po jeździe. Byłem zły, nie spodziewałem się, że będę najsłabszym kolarzem ale trudno, tak chyba już musi być. Po dojechaniu do Wilamowic skręciłem w lewo, grupa pojechała prosto i okazało się, że zmieniła trasę, myślałem, że gdzieś się jeszcze spotkamy ale nie wyszło. Jechałem równym tempem do Czechowic a później zrobiłem sobie tempówkę, 4 minuty ostrej jazdy i znowu jechałem spokojnie. W Ligocie jeszcze jedna tempówka i powrót już spokojnym tempem, w Bielsku już rozjazd i do domu. Mam nadzieję, że ten dołek formy jest przejściowy bo za tydzień Klasyk Kłodzki i chciałbym powalczyć o podium OPEN.
https://www.strava.com/activities/639801373
Na treningu zjawiło się 13 osób i od początku było dosyć mocne tempo, już miałem problemy by się utrzymać w grupie a teoretycznie byłem jednym z mocniejszych kolarzy. W planie były 3 tempówki i trasa na Wilamowice, Bestwinę i Ligotę. Do Hałcnowa dojechaliśmy razem a później już poszedł ogień. Tutaj już miałem spore problemy by utrzymać koło, tempo 50-60km/h na zmianach pod lekki wiatr to już nie przelewki, po dwóch zmianach przy schodzeniu mnie przytkało i nie złapałem koła ostatniego i zostałem z tyłu, różnica się powiększała i nawet próbując gonić nie byłem w stanie dojechać a tylko się zajechałem i było po jeździe. Byłem zły, nie spodziewałem się, że będę najsłabszym kolarzem ale trudno, tak chyba już musi być. Po dojechaniu do Wilamowic skręciłem w lewo, grupa pojechała prosto i okazało się, że zmieniła trasę, myślałem, że gdzieś się jeszcze spotkamy ale nie wyszło. Jechałem równym tempem do Czechowic a później zrobiłem sobie tempówkę, 4 minuty ostrej jazdy i znowu jechałem spokojnie. W Ligocie jeszcze jedna tempówka i powrót już spokojnym tempem, w Bielsku już rozjazd i do domu. Mam nadzieję, że ten dołek formy jest przejściowy bo za tydzień Klasyk Kłodzki i chciałbym powalczyć o podium OPEN.
https://www.strava.com/activities/639801373
Trening 65
Czwartek, 7 lipca 2016 Kategoria 100-200, Samotnie, Trening 2016, w grupie
Km: | 102.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:37 | km/h: | 28.20 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 174174 ( 89%) | HRavg | 132( 67%) |
Kalorie: | 2106kcal | Podjazdy: | 910m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |