Wpisy archiwalne w kategorii
100-200
Dystans całkowity: | 62709.00 km (w terenie 254.50 km; 0.41%) |
Czas w ruchu: | 2286:11 |
Średnia prędkość: | 27.22 km/h |
Maksymalna prędkość: | 90.00 km/h |
Suma podjazdów: | 721674 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (179 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 1343590 kcal |
Liczba aktywności: | 507 |
Średnio na aktywność: | 123.69 km i 4h 32m |
Więcej statystyk |
Trening 67
Niedziela, 10 lipca 2016 Kategoria Trening 2016, Szosa, Samotnie, 100-200
Km: | 146.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:19 | km/h: | 27.46 |
Pr. maks.: | 68.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 184184 ( 94%) | HRavg | 138( 70%) |
Kalorie: | 3885kcal | Podjazdy: | 2450m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Początek dnia ciężki, zaspałem, nie zjadłem wartościowego śniadania i wyjechałem spóźniony o 15 minut. Pierwsze 45 kilometrów jechałem pod wiatr, próbowałem trochę nadrobić czasu ale się nie dało, nie mogłem się wkręcić na właściwe obroty i w końcu jakoś dojechałem do Dobrej. Dołączyłem do grupy JAS-KÓŁek i razem jechaliśmy w kierunku Lysej Hory. Tempo miało być spokojne a było inaczej dlatego po kilku kilometrach przestałem dawać zmiany i spokojnie jechałem z tyłu grupki. Kiedy dojechaliśmy do podnóża góry to chwila przerwy na rozebranie się i fotki. Początek jechałem spokojnie, nawet zostałem z tyłu i powoli nadrabiałem dystans do czołówki. Kiedy na czele pozostał tylko Dominik to jechaliśmy razem a kiedy zaczął się krótki zjazd to puściłem Dominika i odjechał mi na kilkadziesiąt metrów. Po zjeździe zaczął się już trudniejszy odcinek i po 500 metrach dojechałem do Dominika i chwilę razem jechaliśmy. Narzuciłem równe i dosyć mocne tempo i po kilkuset metrach już zostałem sam i jechałem cały czas równo. Po tętnie widziałem, że mogłem jeszcze dołożyć ale mając przed sobą jeszcze prawie 5 kilometrów podjazdu postanowiłem jechać dalej tym samym tempem. Bardzo dobrze mi się jechało i miałem dobry czas. Do rekordu brakowało ale wtedy jechałem cały czas na maksa i to po zmianach z innym kolarzem. Przed końcem podjazdu jeszcze przyśpieszyłem i na finiszu miałem prawie 20km/h. Na szczycie byłem po 33 minutach i 50 sekundach, całe 35 sekund gorzej od rekordu. Wyrobiłem sporą przewagę nad resztą i to pozwala optymistycznie patrzyć w przyszłość. Kiedy wszyscy dojechali to poszliśmy do bufetu po napoje i dłuższą chwilę posiedzieliśmy na szczycie. Przed zjazdem się ubrałem i jako ostatni zacząłem zjeżdżać i jechałem dosyć zachowawczo i na dole byłem tuż za większością kolegów. Po krótkim postoju ruszyliśmy w kierunku Dobrej. W okolicy odbywał się wyścig i było pełno kolarzy, zostałem za grupą JAS-KÓŁEK i nawet jadąc mocnym tempem nie mogłem ich dogonić, na wyścigach jak trzeba jechać to zostają a na treningach to wszyscy cisną ile mogą, jechałem spokojnie by się nie przemęczać. Po drodze Tomek zgubił licznik i się wracał a ja dopiero w Raszkowicach dogoniłem grupę. Później długo czekaliśmy na Tomka i kiedy dojechał to jechaliśmy dalej. Jakoś gorzej mi się jechało po tym postoju i na prostszych i łatwiejszych odcinkach znowu odstawałem od grupy. Ostatecznie odpadłem i już samotnie jechałem w kierunku Trzanowic i dalej do Cieszyna. Dobre tempo i fajnie mi się jechało, w Międzyświeciu uzupełniłem bidony i bez przygód dojechałem do domu. Po weekendzie zaczynam mocniejsze treningi.
https://www.strava.com/activities/636267692
https://www.strava.com/activities/636267692
Trening 66
Piątek, 8 lipca 2016 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2016
Km: | 116.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:33 | km/h: | 25.49 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 172172 ( 88%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 3514kcal | Podjazdy: | 2470m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 65
Czwartek, 7 lipca 2016 Kategoria 100-200, Samotnie, Trening 2016, w grupie
Km: | 102.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:37 | km/h: | 28.20 |
Pr. maks.: | 58.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 174174 ( 89%) | HRavg | 132( 67%) |
Kalorie: | 2106kcal | Podjazdy: | 910m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dolina Opatówki 2016
Niedziela, 26 czerwca 2016 Kategoria 100-200, avg>30km\h, Samotnie, w grupie, Wyścig
Km: | 102.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:54 | km/h: | 35.17 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 35.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 820m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bardzo fajny wyścig w okolicach Sandomierza. W tym roku przyciągnął więcej kolarzy niż rok temu, trzy grosze dołożyła pogoda i dla wielu zawodników była to walka o przetrwanie. Pomimo faktu, że nie miałem tego wyścigu w planach postanowiłem jednak pojechać i zrobić mocny trening przed Pętlą Beskidzką.
Na miejscu w Sandomierzu byliśmy już w sobotę wczesnym popołudniem i był czas na odpoczynek, mecz, zakupy i sprawdzenie sprzętu i organizmu przed wyścigiem. W tym tygodniu i sprzęt i mój organizm uległ uszczerbku i nie wiedziałem czy wogóle pojadę na ten wyścig. Na szczęście ze sprzętem zdążyłem na czas a rany po upadku już nie bolały i mogłem skupić się na jeździe. Po przejażdżce zauważyłem problem z przednią przerzutką który towarzyszył mi do końca wyścigu. Podczas wyścigu doszedł problem z wypinającym się blokiem. Pogoda była niezbyt sprzyjająca do jazdy, ponad 30 stopni i słońce. Dla mnie nie była to duża przeszkoda. Na start dojechaliśmy rowerami w dosyć mocnym tempie co potraktowałem jako pierwszą część rozgrzewki. Przed startem jeszcze szukaliśmy cienia i dopiero 30 minut przed startem pojechałem na rozgrzewkę. Pojechałem w przeciwnym kierunku trasy wyścigu i tak sobie jechałem a czas uciekał, kiedy byłem pewny, że już nie zdążę na start udało się znaleźć szybszą drogę i byłem na około 10 minut przed 11 na miejscu startu. Do sektora wjechałem razem z Krzyśkiem Sikorą, stanąłem uczciwie z tyłu a on jakoś dostał się na przód, to kolejne cwane zagranie z jego strony.
Startowałem z samego końca peletonu i zaraz po starcie ktoś przede mną leżał i zanim na dobre ruszyłem to czołówka już była na końcu podjazdu. Odechciało mi się ścigania a nawet jazdy, byłem pewny, że będę jednym z ostatnich na mecie. Powoli się rozkręcałem i mijałem, nie zabrałem pulsometru i jechałem na oko, wyprzedzałem kolejnych zawodników, jechałem mocno i w końcu udało sie znaleźć w peletonie. Było nas około 60-70 osób, tempo było strasznie szarpane, miałem problemy by nawet sięgnąć po bidon, przy mocniejszym naciśnięciu na pedały blok mi się wypinał i znowu traciłem. Nie byłem w stanie nawet regularnie sięgać po bidon by nie tracić dystansu. Trzymałem tyły peletonu a przejście do przodu nawet nie wchodziło w grę, po pierwszym kółku już wiedziałem, że będzie ciężko, nie dało się jechać równo cały czas i przez to traciłem sporo sił, jazda na samym końcu nie należy do łatwych. Pod koniec drugiego okrążenia na zjeździe mała kraksa i wtedy odpadłem od peletonu, do końca okrążenia dojechałem w grupie 4 zawodników a ostatnie okrążenie już jechałem sam, jechałem sobie równo i dystans szybko mijał, gdyby nie strażacy to ostatnie 20 kilometrów przejechałbym bez picia. W końcu meta. Ciężki wyścig i warunki ale dobry trening i wynik też wyszedł fajny. Kolejne miejsce w 10 w tym sezonie cieszy.
Po wyścigu jedzenie, picie, dekoracja i na kwaterę pod prysznic. Powrót do domu bez przygód. Teraz czas na odpoczynek przed Pętlą Beskidzką, czeka mnie dystans PRO i czasówka na Zameczek. Forma jakaś jest i spróbuję powalczyć przynajmniej na czasówce.
Ostatecznie udało się zająć 5 miejsce w kategorii A i 22 w OPEN.
https://www.strava.com/activities/621816606
Na miejscu w Sandomierzu byliśmy już w sobotę wczesnym popołudniem i był czas na odpoczynek, mecz, zakupy i sprawdzenie sprzętu i organizmu przed wyścigiem. W tym tygodniu i sprzęt i mój organizm uległ uszczerbku i nie wiedziałem czy wogóle pojadę na ten wyścig. Na szczęście ze sprzętem zdążyłem na czas a rany po upadku już nie bolały i mogłem skupić się na jeździe. Po przejażdżce zauważyłem problem z przednią przerzutką który towarzyszył mi do końca wyścigu. Podczas wyścigu doszedł problem z wypinającym się blokiem. Pogoda była niezbyt sprzyjająca do jazdy, ponad 30 stopni i słońce. Dla mnie nie była to duża przeszkoda. Na start dojechaliśmy rowerami w dosyć mocnym tempie co potraktowałem jako pierwszą część rozgrzewki. Przed startem jeszcze szukaliśmy cienia i dopiero 30 minut przed startem pojechałem na rozgrzewkę. Pojechałem w przeciwnym kierunku trasy wyścigu i tak sobie jechałem a czas uciekał, kiedy byłem pewny, że już nie zdążę na start udało się znaleźć szybszą drogę i byłem na około 10 minut przed 11 na miejscu startu. Do sektora wjechałem razem z Krzyśkiem Sikorą, stanąłem uczciwie z tyłu a on jakoś dostał się na przód, to kolejne cwane zagranie z jego strony.
Startowałem z samego końca peletonu i zaraz po starcie ktoś przede mną leżał i zanim na dobre ruszyłem to czołówka już była na końcu podjazdu. Odechciało mi się ścigania a nawet jazdy, byłem pewny, że będę jednym z ostatnich na mecie. Powoli się rozkręcałem i mijałem, nie zabrałem pulsometru i jechałem na oko, wyprzedzałem kolejnych zawodników, jechałem mocno i w końcu udało sie znaleźć w peletonie. Było nas około 60-70 osób, tempo było strasznie szarpane, miałem problemy by nawet sięgnąć po bidon, przy mocniejszym naciśnięciu na pedały blok mi się wypinał i znowu traciłem. Nie byłem w stanie nawet regularnie sięgać po bidon by nie tracić dystansu. Trzymałem tyły peletonu a przejście do przodu nawet nie wchodziło w grę, po pierwszym kółku już wiedziałem, że będzie ciężko, nie dało się jechać równo cały czas i przez to traciłem sporo sił, jazda na samym końcu nie należy do łatwych. Pod koniec drugiego okrążenia na zjeździe mała kraksa i wtedy odpadłem od peletonu, do końca okrążenia dojechałem w grupie 4 zawodników a ostatnie okrążenie już jechałem sam, jechałem sobie równo i dystans szybko mijał, gdyby nie strażacy to ostatnie 20 kilometrów przejechałbym bez picia. W końcu meta. Ciężki wyścig i warunki ale dobry trening i wynik też wyszedł fajny. Kolejne miejsce w 10 w tym sezonie cieszy.
Po wyścigu jedzenie, picie, dekoracja i na kwaterę pod prysznic. Powrót do domu bez przygód. Teraz czas na odpoczynek przed Pętlą Beskidzką, czeka mnie dystans PRO i czasówka na Zameczek. Forma jakaś jest i spróbuję powalczyć przynajmniej na czasówce.
Ostatecznie udało się zająć 5 miejsce w kategorii A i 22 w OPEN.
https://www.strava.com/activities/621816606
Trening 59
Niedziela, 19 czerwca 2016 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2016, w grupie
Km: | 103.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:55 | km/h: | 26.30 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2050kcal | Podjazdy: | 1000m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 55
Niedziela, 12 czerwca 2016 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2016
Km: | 143.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:42 | km/h: | 25.09 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2850kcal | Podjazdy: | 1200m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dojazd na start czasówki, rozgrzewka i powrót. Do domu ciężko się jechało, nie dość, że pod wiatr to jeszcze nie miałem sił.
https://www.strava.com/activities/606934696
https://www.strava.com/activities/606934688
https://www.strava.com/activities/606935229
https://www.strava.com/activities/606934696
https://www.strava.com/activities/606934688
https://www.strava.com/activities/606935229
Trening 54
Czwartek, 9 czerwca 2016 Kategoria 100-200, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2016, w grupie
Km: | 115.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:33 | km/h: | 32.39 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 189189 ( 96%) | HRavg | 146( 74%) |
Kalorie: | 2735kcal | Podjazdy: | 670m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Grupowe ściganie na trasie Pawłowice-Wygoda-Golasowice. Po dojechaniu na miejsce chwilę czekałem i dojechała spora grupa z Jastrzębia. Na początku byłem dosyć zmęczony i nie dawałem zmian. Później odpocząłem i po nawrocie w Pawłowicach już dałem dłuższą i mocniejszą zmianę. Po zorientowanu się, że tempo jazdy jest szarpane postanowiłem zaatakować, na miejsce wybrałem górkę przed Pruchną, atak zaplanowałem wspólnie z Grzesiem a w razie niepowodzenia Darek miał poprawić. Wszystko się układało zgodnie z planem, Darek wyszedł na zmianę i wtedy poszedł atak, dałem prawie wszystko z miałem w nogach. Byłem sam i widziałem, że Grze4siu próbuje dojechać a za nim kilkadziesiąt metrów przerwy, lekko popuściłem i gdy Grześ dojechał to już zaczęła się zabawa,równa i mocna jazd po zmianach dawała nam najpierw 100, później 200 a przed nawrotem nawet 300 metrów przewagi. Cały czas ciśliśmy ile sił w nogach, niestety przed Babilonem Grześ odstał i mówił żebym próbował dalej sam. Jechałem równym tempem i nikt nie był w stanie mnie dogonić. Byłem pewny, że w grupie robią wszystko by mnie dogonić ale nie dawałem się i zbliżałem się do mety w Golasowicach. Przed ostatnim podjazdem się odwróciłem i zobaczyłem, że jestem sam i mogłem spokojnie jechać. Kiedy wjechałem na górkę to u jej podnóża był Grześ a grupy widać nie było. Dojechałem do pasów i później już spokojnie prawie do ronda i nawrót. Po nawrocie wróciłem na kreskę gdzie już czekało większość uczestników ścigania. Andrzej dostał panę, dobrze, że po kresce a nie przed. Po krótkim odpoczynku spokojnie wróciłem do domu.
https://www.strava.com/activities/604027020
https://www.strava.com/activities/604027020
Trening 49
Niedziela, 29 maja 2016 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Trening 2016, w grupie
Km: | 136.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:06 | km/h: | 26.67 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 178178 ( 91%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 2935kcal | Podjazdy: | 1240m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj z powodu deszczu odpuściłem trening a dzisiaj jakoś ciężko mi się jechało, puls był dziwnie niski, jechałem na maksa a puls ledwo do 180 doszedł. Z domu wyjechałem po 7 z myślą, że mogę nie zdążyć do Cieszyna na 8 i postanowiłem jechać do Trzyńca bocznymi drogami. Byłem na rondzie o 8.20 i czekałem 10 minut. Po telefonie do Andrzeja okazało się, że w Jastrzębiu rano padało i wyjazd przesunięty został na 9. Pojechałem spokojnie w kierunku Karwiny, przed miastem wjechałem na ścieżkę rowerową i jechałem nią do samej Karwiny. Dojechałem do Tesco przy rondzie i tam czekałem około 20 minut. Przyjechało mało osób i razem ruszyliśmy w kierunku Cieszyna. Po drodze kilka spowolnień i w miarę równa i spokojna jazda do Cieszyna. Tam nikt więcej nie czekał i dodatkowo zaczęło padać, deszcz towarzyszył nam praktycznie do końca wspólnej jazdy z kilkoma przerwami. Przed Trzyńcem dołączył Andrzej i niektórzy ubrali kurtki i dojechaliśmy do Oldrzychowic. Tam zapadła decyzja o rozegraniu tylko jednej czasówki, na Koziniec. Dołączył jeszcze Tomek i było nas 10 osób. Wystartowaliśmy razem i od razu zostałem lekko z tyłu, po chwili już wyszedłem na czoło i jechałem kawałek na czele, przed lasem jeszcze przez moment Dominik wyszedł na czoło i chwilę jechał z przodu. Czułem, że chyba trochę zbyt mocno zacząłem i może mnie braknąć w końcówce. Jechałem mocno cały czas i po 200 metrach stromizny Dominik już puścił koło i stopniowo powiększałem różnicę, jechałem cały czas równo i jednak mnie trochę brakło pod koniec i musiałem zwolnić i ostatnie 300 metrów przejechałem wolno, wiedziałem, że mam dużą przewagę i dawało mi to dużo spokoju. Pomiar czasu umiejscowiony był jakieś 100 metrów wcześniej niż myślałem i w tym miejscu miałem czas 9:15 a na końcu 9:39. Dominik był drugi i stracił ponad minutę, wczorajszy dystans 270 km też pewnie wpłynął na jego czas. Po dojechaniu wszystkich wypiliśmy kawę w schronisku i zjechaliśmy w dół. Cała droga do Cieszyna w deszczu, tam się rozdzieliliśmy i ja z Andrzejem pojechaliśmy w kierunku granicy a reszta na Karwinę. Od Cieszyna jechałem sam, dobrym tempem i w lekkim deszczu. Za Pogórzem była już sucha droga i momentami nawet nie padało. Do domu dojechałem o 14. Za tydzień czasówka na Koczy Zamek, nie nastawiam się na konkretny wynik, chciałbym dobrze pojechać a z uwagi, że część mocnych zawodników jedzie etapówkę w Nowym Targu i nie będzie ich w Rajczy to może być bardzo dobrze. Następny tydzień mam regeneracyjny i będą tylko spokojne treningi.
https://www.strava.com/activities/591804033
https://www.strava.com/activities/591804033
Trening 48
Czwartek, 26 maja 2016 Kategoria 100-200, Samotnie, Trening 2016, w grupie
Km: | 104.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:54 | km/h: | 26.67 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 141( 72%) |
Kalorie: | 3312kcal | Podjazdy: | 2140m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Grupowy trening. Pogoda nie zachęcała, kropiący deszcz, mgła i 15 stopni na starcie,później było ok.10 stopni na termometrze. Na starcie było ok.10 osób,kolejne 10 dołączyło później. Od początku dosyć mocne tempo, do czasu gdy Janek zerwał szprychę w tylnym kole. Od tego momentu jechaliśmy trochę spokojniej do Szczyrku a później znowu mocniej. Na Salmopol już poszedł ogień, parę osób od razu ruszyło do przodu, ja jechałem swoje i ostatecznie byłem 2 na szczycie. Na przełęczy było 9 stopni i mgła, trochę zmarzłem zanim się grupa zjechała, po spokojnym zjeździe, pełno piachu i żwiru na drodze było i nie było warto ryzykować. Później przyszła kolej na Kubalonkę, część grupy pojechało przez centrum i główną na szczyt a reszta przez Zameczek. Byłem w tej pierwszej grupce, do ronda dojechaliśmy w większej grupce, od ronda już parę osób pocisło i odjechało. Jechałem swoim tempem w towarzystwie dziewczyny i Wojtka. Do podnóża Kubalonki dojechaliśmy razem, podjazd już każdy swoim tempem. Jechałem niezbyt mocnym ale równym tempem i jeszcze przed szczytem wyprzedziłem wszystkich i byłem pierwszy na szczycie. Kiedy wszyscy dojechali to zjechaliśmy przez Zameczek do Czarnego. Dojechał Janek i razem przez Czarną Wisełkę dojechaliśmy na Stecówkę i ponownie przez Szarculę i Zameczek do Czarnego. Ostatni podjazd to Salmopol. Do podnóża znowu razem a dalej każdy swoim tempem. Jechałem znowu równo i tym razem mocniej ale nie na maksa. Do połowy podjazdu było nas 4 z przodu, później zostało nas 3 i razem dojechaliśmy do ostatniego zakrętu. Tam poszedł ogień, Janek i Michał mi odjechali i byłem trzeci. Miałem w planie jeszcze Przegibek. Po dojechaniu wszystkich zjechaliśmy do Szczyrku. W Buczkowicach złapałem kapcia, znowu mi łatka puściła i musiałem zmienić dętkę. Szybko wymieniłem, ale mi się już bardzo nie chciało jechać i od razu wróciłem do domu. Kostka dalej mnie boli, może to przejdzie do niedzieli. Gdybym miał wolną sobotę to pojechałbym na wyścig na Słowację.
https://www.strava.com/activities/588378230
https://www.strava.com/activities/588378230
Klasyk Radkowski-Pętla Stołowogórska 2016
Sobota, 21 maja 2016 Kategoria 100-200, Maraton, Samotnie, w grupie
Km: | 196.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:53 | km/h: | 28.47 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 189189 ( 96%) | HRavg | 159( 81%) |
Kalorie: | 6028kcal | Podjazdy: | 3850m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy ważniejszy start w tym sezonie już za mną. Nie ukrywam, że przygotowywałem się do tego maratonu i wszystko wyszło tak jak powinno i od razu pojawił się wynik. Maraton w Radkowie jest całkiem inną imprezą niż zawody z cyklu RM, nie ma ostrego ścigania, zbytniego cwaniactwa,pretensji oraz szpanowania, jacy to wszyscy są super i najlepsi.
Na maraton pojechałem trochę zmęczony i nie wyspany, na przyszłość chyba lepiej pojechać z noclegiem niż wstawać o 2 w nocy. Grupa w której startowałem chyba była najsilniejszą z wszystkich grup na dystansie GIGA. Nie wiem czy to było losowanie czy przypadkowe ułożenie grupy, ale wszystkie JAS-KÓŁKI startowały razem. Od startu od razu mocne tempo i jazda po zmianach, pod pierwszą górkę odjechałem z jednym zawodnikiem, na zjeździe nas dogonili i po rozprowadzeniu przez kolegów z drużyny na drugim podjeździe za Chocieszowem pojechałem na maksa, przez chwilę na kole siedział mi zawodnik z numerem 25, pod koniec podjazdu już został i jeszcze wyprzedziłem około 10 kolarzy i zaczął się zjazd, dziurawy zjazd na którym straciłem sporo czasu i te 10 osób mnie wyprzedziło. Dogoniłem ich po zjeździe i jechałem z nimi kawałek, szarpali strasznie i na kolejnym podjeździe już zostali z tyłu. Mijały kolejne kilometry, jechałem sam, na zjeździe dogoniło mnie 2 zawodników, 25 i ktoś z Interkolu. Przed bufetem dogoniliśmy będącego na czele zawodnika z numerem 6 który złapał kapcia. W trzech dojechaliśmy do Kudowy i zaczęliśmy podjazd na Karłów, narzuciłem dobre tempo i po chwili Interkolowiec odpadł a zawodnik z numerem 25 wytrzymał połowę podjazdu, strasznie się szarpał by utrzymać koło. Przez kilka kilometrów jechałem na czele maratonu, z przodu tylko Policja.Przed szczytem podjazdu wyprzedził mnie Bartek Czyż(nr.6) i odjechał. Zaczął się zjazd do Karłowa, jechałem sam aż do krótkiego podjazdu w Karłowie. Dojechało mnie 2 zawodników (nr.25 i 338) i po zmianach jechaliśmy aż do Radkowa gdzie złapaliśmy Bartka. Bardzo mocne zmiany dawane przez rywali zmusiły mnie do puszczenia koła jeszcze przed Chocieszowem. Bartek samotnie odjechał a ja równym tempem dojechałem do dwójki i podjazd zaczęliśmy we trzech. Jechałem swoim tempem i znowu odjechałem od towarzyszy. Na zjeździe o dziwo mnie nie dogonili, tym razem zjechałem szybciej i samotnie jechałem do bufetu. Po 100km brakło wody w bidonach, zjadłem ostatniego banana i na bufecie zatankowałem, zabrałem jeszcze banany i zapomniałem bidonu,wróciłem po niego 50m i w tym czasie dojechało do mnie 4 zawodników, 3 z MEGA i nr.25. Podjazd rozpoczęliśmy mocno, kiedy skończyłem swoją zmianę zaczęła się znowu szarpanina, odpuściłem i jechałem dalej tym samym tempem, cały podjazd jechałem równo i wyprzedziłem 2 zawodników a 2 była jakieś 100 metrów z przodu. Na zjeździe do Radkowa jadąc ponad 50km/h samochód przede mną zahamował i cudem go wyminąłem i zmieściłem się w zakręcie 180 stopni który był 50 metrów dalej. Za zakrętem już domnie dojechał jeden zawodnik i dojechałem z nim do Radkowa,gdzie znowu musiałem się zatrzymać, tym razem na zakręcie zatrzymał się samochód a z przeciwka jechał autobus. Odechciało mi się jechać, byłem pewny, że na trzeciej rundzie stracę całą wypracowaną przewagę nad rywalami, za Radkowem dojechał do mnie Remigiusz Ornowski, zwycięzca maratonu w latach 2013-16. Jechałem z nim do dziurawgo zjazdu. Na podjeździe nawet odstawał trochę ode mnie, na zjeździe próbował mnie wyeliminować z dalszej jazdy i prawie mu się to udało, w ostatniej chwili skręcił a ja już się nie zmieściłem na drodze i na szczęście zatrzymałem się na żwirowym szerokim poboczu i straciłem kontakt z Ornowskim. Kolejne kilometry były kryzysowe, cały czas się nawadniałem i jadłem i nie myślałem o czekającym mnie jeszcze dystansie. Nerwowo obracałem się do tyłu i w końcu dojechałem do bufetu. Chwila przerwy i ostatnie 20km. Na podjeździe za Kudową widziałem przed sobą Bartka,musiał to być on bo jadąc prawie 20km/h nie mogłem go dogonić, to był błąd, niepotrzebnie się szarpałem i końcówkę podjazdu już ledwo jechałem i pewnie na tym straciłem. Na zjeździe też jeszcze straciłem przez samochody, w końcu wjechałem do Radkowa i przekroczyłem metę. Ciężki maraton w niełatwym terenie. Obstawa w tym roku silniejsza niż w poprzednich latach. W zeszłym roku spokojnie wygrałbym w kategorii M2, w tym roku byłem 2 i 3 w OPEN. Do Bartka starciłem niecałe 2 minuty, niedużo,biorąc pod uwagę, że na każdym zjeździe traciłem średnio 1 minutę do najlepszych.
Maraton oceniam bardzo dobrze, wynik wywalczony ciężką pracą i walką do ostatnich metrów, nikt mi tego nie dał w prezencie. Niektórzy będą twierdzić, że przy takiej obsadzie nie jest trudno być wysoko. Jedynym minusem jaki zauważyłem to usytuowanie bufetu, powinien być jakieś 20km wcześniej i byłoby ok. Kolejnym moim wyzwaniem jest czasówka na Koczy Zamek. Jak wszystko będziedobrze to i wynik powinien być dobry.
https://www.strava.com/activities/583154933
Na maraton pojechałem trochę zmęczony i nie wyspany, na przyszłość chyba lepiej pojechać z noclegiem niż wstawać o 2 w nocy. Grupa w której startowałem chyba była najsilniejszą z wszystkich grup na dystansie GIGA. Nie wiem czy to było losowanie czy przypadkowe ułożenie grupy, ale wszystkie JAS-KÓŁKI startowały razem. Od startu od razu mocne tempo i jazda po zmianach, pod pierwszą górkę odjechałem z jednym zawodnikiem, na zjeździe nas dogonili i po rozprowadzeniu przez kolegów z drużyny na drugim podjeździe za Chocieszowem pojechałem na maksa, przez chwilę na kole siedział mi zawodnik z numerem 25, pod koniec podjazdu już został i jeszcze wyprzedziłem około 10 kolarzy i zaczął się zjazd, dziurawy zjazd na którym straciłem sporo czasu i te 10 osób mnie wyprzedziło. Dogoniłem ich po zjeździe i jechałem z nimi kawałek, szarpali strasznie i na kolejnym podjeździe już zostali z tyłu. Mijały kolejne kilometry, jechałem sam, na zjeździe dogoniło mnie 2 zawodników, 25 i ktoś z Interkolu. Przed bufetem dogoniliśmy będącego na czele zawodnika z numerem 6 który złapał kapcia. W trzech dojechaliśmy do Kudowy i zaczęliśmy podjazd na Karłów, narzuciłem dobre tempo i po chwili Interkolowiec odpadł a zawodnik z numerem 25 wytrzymał połowę podjazdu, strasznie się szarpał by utrzymać koło. Przez kilka kilometrów jechałem na czele maratonu, z przodu tylko Policja.Przed szczytem podjazdu wyprzedził mnie Bartek Czyż(nr.6) i odjechał. Zaczął się zjazd do Karłowa, jechałem sam aż do krótkiego podjazdu w Karłowie. Dojechało mnie 2 zawodników (nr.25 i 338) i po zmianach jechaliśmy aż do Radkowa gdzie złapaliśmy Bartka. Bardzo mocne zmiany dawane przez rywali zmusiły mnie do puszczenia koła jeszcze przed Chocieszowem. Bartek samotnie odjechał a ja równym tempem dojechałem do dwójki i podjazd zaczęliśmy we trzech. Jechałem swoim tempem i znowu odjechałem od towarzyszy. Na zjeździe o dziwo mnie nie dogonili, tym razem zjechałem szybciej i samotnie jechałem do bufetu. Po 100km brakło wody w bidonach, zjadłem ostatniego banana i na bufecie zatankowałem, zabrałem jeszcze banany i zapomniałem bidonu,wróciłem po niego 50m i w tym czasie dojechało do mnie 4 zawodników, 3 z MEGA i nr.25. Podjazd rozpoczęliśmy mocno, kiedy skończyłem swoją zmianę zaczęła się znowu szarpanina, odpuściłem i jechałem dalej tym samym tempem, cały podjazd jechałem równo i wyprzedziłem 2 zawodników a 2 była jakieś 100 metrów z przodu. Na zjeździe do Radkowa jadąc ponad 50km/h samochód przede mną zahamował i cudem go wyminąłem i zmieściłem się w zakręcie 180 stopni który był 50 metrów dalej. Za zakrętem już domnie dojechał jeden zawodnik i dojechałem z nim do Radkowa,gdzie znowu musiałem się zatrzymać, tym razem na zakręcie zatrzymał się samochód a z przeciwka jechał autobus. Odechciało mi się jechać, byłem pewny, że na trzeciej rundzie stracę całą wypracowaną przewagę nad rywalami, za Radkowem dojechał do mnie Remigiusz Ornowski, zwycięzca maratonu w latach 2013-16. Jechałem z nim do dziurawgo zjazdu. Na podjeździe nawet odstawał trochę ode mnie, na zjeździe próbował mnie wyeliminować z dalszej jazdy i prawie mu się to udało, w ostatniej chwili skręcił a ja już się nie zmieściłem na drodze i na szczęście zatrzymałem się na żwirowym szerokim poboczu i straciłem kontakt z Ornowskim. Kolejne kilometry były kryzysowe, cały czas się nawadniałem i jadłem i nie myślałem o czekającym mnie jeszcze dystansie. Nerwowo obracałem się do tyłu i w końcu dojechałem do bufetu. Chwila przerwy i ostatnie 20km. Na podjeździe za Kudową widziałem przed sobą Bartka,musiał to być on bo jadąc prawie 20km/h nie mogłem go dogonić, to był błąd, niepotrzebnie się szarpałem i końcówkę podjazdu już ledwo jechałem i pewnie na tym straciłem. Na zjeździe też jeszcze straciłem przez samochody, w końcu wjechałem do Radkowa i przekroczyłem metę. Ciężki maraton w niełatwym terenie. Obstawa w tym roku silniejsza niż w poprzednich latach. W zeszłym roku spokojnie wygrałbym w kategorii M2, w tym roku byłem 2 i 3 w OPEN. Do Bartka starciłem niecałe 2 minuty, niedużo,biorąc pod uwagę, że na każdym zjeździe traciłem średnio 1 minutę do najlepszych.
Maraton oceniam bardzo dobrze, wynik wywalczony ciężką pracą i walką do ostatnich metrów, nikt mi tego nie dał w prezencie. Niektórzy będą twierdzić, że przy takiej obsadzie nie jest trudno być wysoko. Jedynym minusem jaki zauważyłem to usytuowanie bufetu, powinien być jakieś 20km wcześniej i byłoby ok. Kolejnym moim wyzwaniem jest czasówka na Koczy Zamek. Jak wszystko będziedobrze to i wynik powinien być dobry.
https://www.strava.com/activities/583154933