Wpisy archiwalne w kategorii
100-200
Dystans całkowity: | 62709.00 km (w terenie 254.50 km; 0.41%) |
Czas w ruchu: | 2286:11 |
Średnia prędkość: | 27.22 km/h |
Maksymalna prędkość: | 90.00 km/h |
Suma podjazdów: | 721674 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (179 %) |
Maks. tętno średnie: | 198 (101 %) |
Suma kalorii: | 1343590 kcal |
Liczba aktywności: | 507 |
Średnio na aktywność: | 123.69 km i 4h 32m |
Więcej statystyk |
Roztrenowanie 3
Niedziela, 18 października 2015 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 130.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:54 | km/h: | 26.53 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | 167167 ( 85%) | HRavg | 118( 60%) |
Kalorie: | 2818kcal | Podjazdy: | 600m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wybrałem się dzisiaj na kolejny grupowy trening. Na miejscu zbiórki pod salonem Treka zebrało się 7 osób. Pogoda nie rozpieszczała, 4-5 stopni na termometrze i mgła. Drogi były mokre i miejscami śliskie. Padły dwie propozycje trasy, jedna górzysta: Dookoła Babiej Góry, druga płaska: Woszyce. Wybór padł na tą drugą i spokojnie jechaliśmy w kierunku Komorowic. Początkowo współpraca nie bardzo się układała, później było coraz lepiej i kilometry szybko mijały. Pierwszy postój był na zaporze w Goczałkowicach. Tam też podzieliliśmy się na dwie grupy, dwie osoby jechały prosto do Strumienia i na Bielsko a reszta w kierunku Suszca. Jechaliśmy częściowo nowymi dla mnie drogami z zerowym ruchem i całkiem dobrą nawierzchnią, będzie gdzie trenować wytrzymałość przed następnym sezonem. Dojechaliśmy do ronda w Woszycach i wróciliśmy tą samą drogą do Suszca. Później znowu bokami do Mizerowa i Wisły Wielkiej. W Strumieniu krótka przerwa i równym tempem do Landeka. Tam trochę podkręciliśmy tempo i do Ligoty trochę się porwało. W Ligocie postój w sklepie i później jeszcze runda przez Czechowice i Bestwinę do Bielska. Tam się rozdzieliliśmy i każdy w swoją stronę. Wyszedł fajny trening w grupie, jak będzie pogoda to jeszcze za tydzień i może za dwa tygodnie pojadę na tego typu trening. Jak się nie uda to trudno. Do 1 listopada planuję jeszcze jeździć spokojnie, później 2 tygodnie przerwy od roweru i znowu powolne rozkręcenie, celem dobrego przygotowania do 2016.
https://www.strava.com/activities/415282029
https://www.strava.com/activities/415282029
Trening 74
Niedziela, 4 października 2015 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 123.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:21 | km/h: | 28.28 |
Pr. maks.: | 72.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 2450kcal | Podjazdy: | 1800m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rajcza Tour 2015
Sobota, 19 września 2015 Kategoria 100-200, avg>30km\h, Maraton, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 103.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:20 | km/h: | 30.90 |
Pr. maks.: | 75.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 162( 83%) |
Kalorie: | 2237kcal | Podjazdy: | 2000m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
https://www.strava.com/activities/395417852
Ostatni maraton w tym sezonie, patrząc na wynik to mogę być zadowolony, pozostaje lekki niedosyt z powodu 1 pkt starty do podium w generalce, po prostu rywale byli lepsi i trzeba się z tym pogodzić.
Pogoda w dniu startu była taka jak zwykle w Rajczy, czyli pochmurno, mokro i chłodno, z tego powodu też nie robiłem rozgrzewki i od razu ustawiłem się na starcie.
Po starcie staram się trzymać z przodu, nie do końca się to udaje, co chwilę spowolnienia i przyspieszenia, trochę sił straciłem i u podnóża podjazdu pod Glinkę byłem dosyć daleko od czuba peletonu. Na podjeździe sporo nadrobiłem i byłem na bardzo dobrej pozycji w samej czołówce. Na zjeździe nic nie widziałem, zaparowane okulary i mgła i trochę zacząłem tracić, przed Rajczą zrobił się już dosyć duży peleton a niezbyt mocne tempo na kolejnych kilometrach spowodowało, że przed podjazdem na Kotelnicę było w peletonie około 60 osób. Byłem z tyłu i to był błąd, straciłem kontakt z pierwszą grupą i jechałem na początku drugiej grupy, zjazd potraktowałem spokojnie i przez Tarliczne jechałem w środku grupy. Przed kolejnym podjazdem w Lalikach przez zbyt agresywny ruch manetką spadł mi łańcuch, chwilę z nim walczyłem i straciłem kontakt z grupą. Próbowałem gonić i na Ochodzitej miałem jakieś 50m starty do grupy, nie byłem w stanie się przepchać z powodu dużej ilości samochodów i musiałem się nawet zatrzymać. Motywacja spadła do zera. Na zjeździe jem batona i dołączam do kolejnej grupki, trzymam się do podjazdu pod Zapasieki, tam postanowiłem zaatakować, udało się przeskoczyć do ogona drugiej grupy w której jechał m.in. Marek, jechaliśmy równo po zmianach i na podjeździe w kierunku Krężelki wszystko się rwie, łapię dwie osoby z poprzedniej grupy i staram się na zjeździe utrzymać ich tempo, średnio się to udaje i mam lekką stratę. Dociągam do grupki przed granicą, daję zmianę na podjeździe i kiedy zaczął się zjazd to spadł mi łańcuch, udało się go nałożyć bez zatrzymywania, ale grupa odjechała, przegapiłem skręt w lewo i musiałem zawracać tracąc kilkanaście sekund. Jechałem średnim tempem i przed podjazdem w kierunku granicy zobaczyłem przed sobą grupę, znowu przegapiłem skręt i musiałem zawrócić. Na podjeździe doganiam kilka osób, jem batona i biorę pełny bidon. Kiedy zaczął się zjazd to znowu spadł mi łańcuch, trochę trwało zanim go nałożyłem i wyprzedziła mnie w tym czasie grupa z którą mogłem jechać dalej, pozostała mi jazda indywidualna na czas. Jechałem spokojnym tempem, dopiero przed samą metą przyspieszyłem i wyprzedziłem jeszcze dwie osoby. Ostatecznie straciłem 20 minut do zwycięzcy i niecałe 5 minut do tej grupy z którą mogłem dojechać do mety. W następny weekend jadę jeszcze do Żmigrodu, czasowiec ze mnie marny, może w parze uda się wykręcić jakiś dobry czas.
Ostatni maraton w tym sezonie, patrząc na wynik to mogę być zadowolony, pozostaje lekki niedosyt z powodu 1 pkt starty do podium w generalce, po prostu rywale byli lepsi i trzeba się z tym pogodzić.
Pogoda w dniu startu była taka jak zwykle w Rajczy, czyli pochmurno, mokro i chłodno, z tego powodu też nie robiłem rozgrzewki i od razu ustawiłem się na starcie.
Po starcie staram się trzymać z przodu, nie do końca się to udaje, co chwilę spowolnienia i przyspieszenia, trochę sił straciłem i u podnóża podjazdu pod Glinkę byłem dosyć daleko od czuba peletonu. Na podjeździe sporo nadrobiłem i byłem na bardzo dobrej pozycji w samej czołówce. Na zjeździe nic nie widziałem, zaparowane okulary i mgła i trochę zacząłem tracić, przed Rajczą zrobił się już dosyć duży peleton a niezbyt mocne tempo na kolejnych kilometrach spowodowało, że przed podjazdem na Kotelnicę było w peletonie około 60 osób. Byłem z tyłu i to był błąd, straciłem kontakt z pierwszą grupą i jechałem na początku drugiej grupy, zjazd potraktowałem spokojnie i przez Tarliczne jechałem w środku grupy. Przed kolejnym podjazdem w Lalikach przez zbyt agresywny ruch manetką spadł mi łańcuch, chwilę z nim walczyłem i straciłem kontakt z grupą. Próbowałem gonić i na Ochodzitej miałem jakieś 50m starty do grupy, nie byłem w stanie się przepchać z powodu dużej ilości samochodów i musiałem się nawet zatrzymać. Motywacja spadła do zera. Na zjeździe jem batona i dołączam do kolejnej grupki, trzymam się do podjazdu pod Zapasieki, tam postanowiłem zaatakować, udało się przeskoczyć do ogona drugiej grupy w której jechał m.in. Marek, jechaliśmy równo po zmianach i na podjeździe w kierunku Krężelki wszystko się rwie, łapię dwie osoby z poprzedniej grupy i staram się na zjeździe utrzymać ich tempo, średnio się to udaje i mam lekką stratę. Dociągam do grupki przed granicą, daję zmianę na podjeździe i kiedy zaczął się zjazd to spadł mi łańcuch, udało się go nałożyć bez zatrzymywania, ale grupa odjechała, przegapiłem skręt w lewo i musiałem zawracać tracąc kilkanaście sekund. Jechałem średnim tempem i przed podjazdem w kierunku granicy zobaczyłem przed sobą grupę, znowu przegapiłem skręt i musiałem zawrócić. Na podjeździe doganiam kilka osób, jem batona i biorę pełny bidon. Kiedy zaczął się zjazd to znowu spadł mi łańcuch, trochę trwało zanim go nałożyłem i wyprzedziła mnie w tym czasie grupa z którą mogłem jechać dalej, pozostała mi jazda indywidualna na czas. Jechałem spokojnym tempem, dopiero przed samą metą przyspieszyłem i wyprzedziłem jeszcze dwie osoby. Ostatecznie straciłem 20 minut do zwycięzcy i niecałe 5 minut do tej grupy z którą mogłem dojechać do mety. W następny weekend jadę jeszcze do Żmigrodu, czasowiec ze mnie marny, może w parze uda się wykręcić jakiś dobry czas.
Trening 60
Sobota, 29 sierpnia 2015 Kategoria 100-200, Szosa, w grupie
Km: | 190.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:45 | km/h: | 28.15 |
Pr. maks.: | 62.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 179179 ( 91%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 4244kcal | Podjazdy: | 2550m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
https://www.strava.com/activities/379936723
Wolna sobota, piękna i upalna pogoda i propozycja objechania Babiej Góry. Ze znajomymi spotkałem się o 6:20 przy stacji Orlen. Było nas trzech, w tym ja na szosie, jeden na MTB z szosowymi oponami i jeden na MTB z normalnymi oponami. Od początku tempo było dobre, koledzy ostro kręcili, momentami nawet lekko od nich odstawałem. Pierwszy podjazd na Przegibek wjechałem spokojnie, jeden z towarzyszy nam odjechał i to dosyć konkretnie, kolejne kilometry też szybko mijały. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w Stryszawie. Podjazd na Przysłop pojechałem równym tempem bez szarpania i zostałem z tyłu, jednak zjazd i lżejszy odcinek w Zawoji pozwolił mi dojechać do reszty. Pod Krowiarki jechałem cały czas na zmianie. Sam podjazd pokonałem równym tempem i udało się wjechać pierwszy. Zjazd szybki i skręt na skrót do Lipnicy. Po jakimś kilometrze skończył się asfalt, koledzy pojechali dalej a ja zawróciłem. Spotkaliśmy się w Lipnicy Wielkiej przy sklepie, okazało się, że asfaltu nie było na odcinku 1 km, później dało się jechać a sama droga jest jakieś 3 km krótsza niż przez Jabłonkę. Kolejny postój był tuż za granicą, jeden kolega złapał kapcia a drugi kryzys, mimo to dalej szarpali tempo i przez to wyjechałem się okrutnie, do tego ciągłe zatrzymywanie się na światłach przy ruchu wahadłowym na drodze w kierunku Korbielowa. Tam nogi już odmawiają współpracy, w Żywcu jeden kolega urywa hak od przerzutki i wraca pociągiem do Bielska a my już spokojnie do Bielska. W sumie udany trening, raz w sezonie warto taką trasę przejechać.
Wolna sobota, piękna i upalna pogoda i propozycja objechania Babiej Góry. Ze znajomymi spotkałem się o 6:20 przy stacji Orlen. Było nas trzech, w tym ja na szosie, jeden na MTB z szosowymi oponami i jeden na MTB z normalnymi oponami. Od początku tempo było dobre, koledzy ostro kręcili, momentami nawet lekko od nich odstawałem. Pierwszy podjazd na Przegibek wjechałem spokojnie, jeden z towarzyszy nam odjechał i to dosyć konkretnie, kolejne kilometry też szybko mijały. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w Stryszawie. Podjazd na Przysłop pojechałem równym tempem bez szarpania i zostałem z tyłu, jednak zjazd i lżejszy odcinek w Zawoji pozwolił mi dojechać do reszty. Pod Krowiarki jechałem cały czas na zmianie. Sam podjazd pokonałem równym tempem i udało się wjechać pierwszy. Zjazd szybki i skręt na skrót do Lipnicy. Po jakimś kilometrze skończył się asfalt, koledzy pojechali dalej a ja zawróciłem. Spotkaliśmy się w Lipnicy Wielkiej przy sklepie, okazało się, że asfaltu nie było na odcinku 1 km, później dało się jechać a sama droga jest jakieś 3 km krótsza niż przez Jabłonkę. Kolejny postój był tuż za granicą, jeden kolega złapał kapcia a drugi kryzys, mimo to dalej szarpali tempo i przez to wyjechałem się okrutnie, do tego ciągłe zatrzymywanie się na światłach przy ruchu wahadłowym na drodze w kierunku Korbielowa. Tam nogi już odmawiają współpracy, w Żywcu jeden kolega urywa hak od przerzutki i wraca pociągiem do Bielska a my już spokojnie do Bielska. W sumie udany trening, raz w sezonie warto taką trasę przejechać.
Trening 59
Piątek, 28 sierpnia 2015 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa
Km: | 98.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:20 | km/h: | 29.40 |
Pr. maks.: | 73.00 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | 175175 ( 89%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 2022kcal | Podjazdy: | 1100m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening 57
Niedziela, 23 sierpnia 2015 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa
Km: | 111.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:29 | km/h: | 24.76 |
Pr. maks.: | 65.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 187187 ( 95%) | HRavg | 135( 69%) |
Kalorie: | 2559kcal | Podjazdy: | 2800m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
https://www.strava.com/activities/375491832/overvi...
Kolejny trening w górach za mną. Celem było zaliczenie 10 podjazdów w tym 8 ścianek, ostatecznie zaliczyłem 9 podjazdów: Przegibek od Straconki, Kublinów, ul. Wiosenna i Groniaki w Międzybrodziu Bialskim, ul.Akacjowa w Międzybrodziu Żywieckim, Łysina, Kocierz ul.Widokowa, Beskidek Targanicki i Przegibek z Międzybrodzia. Nie wjechałem tylko największej żeźni: Hrobaczej Łąki. Poza podjazdami pod Przegibek które potraktowałem spokojnie resztę wjechałem na maksa i czasy wyszły kosmiczne, poza ul.Widokową i Targanicami wszędzie wykręciłem najlepsze czasy wg. Strava. Zładłem też rekordowo dużo, kryzys też był dosyć mocny przed Kocierzem, ale szybko minął i mogłem bez problemów dojechać do domu. Chyba to był najlepszy trening w sezonie.
Kolejny trening w górach za mną. Celem było zaliczenie 10 podjazdów w tym 8 ścianek, ostatecznie zaliczyłem 9 podjazdów: Przegibek od Straconki, Kublinów, ul. Wiosenna i Groniaki w Międzybrodziu Bialskim, ul.Akacjowa w Międzybrodziu Żywieckim, Łysina, Kocierz ul.Widokowa, Beskidek Targanicki i Przegibek z Międzybrodzia. Nie wjechałem tylko największej żeźni: Hrobaczej Łąki. Poza podjazdami pod Przegibek które potraktowałem spokojnie resztę wjechałem na maksa i czasy wyszły kosmiczne, poza ul.Widokową i Targanicami wszędzie wykręciłem najlepsze czasy wg. Strava. Zładłem też rekordowo dużo, kryzys też był dosyć mocny przed Kocierzem, ale szybko minął i mogłem bez problemów dojechać do domu. Chyba to był najlepszy trening w sezonie.
Road Trophy 2015 etap 3
Sobota, 15 sierpnia 2015 Kategoria 100-200, avg>30km\h, Maraton, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 133.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:20 | km/h: | 30.69 |
Pr. maks.: | 74.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | 180180 ( 92%) | HRavg | 155( 79%) |
Kalorie: | 3117kcal | Podjazdy: | 2000m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny etap, bałem się go bardzo, zwykle drugiego dnia miałem słabszy dzień i najczęściej traciłem sporo czasu. W tym roku było inaczej, od początku jechało mi się dobrze, na Koczy Zamek wjechałem w czołówce. Na zjeździe straciłem trochę, nie potrafiłem wejść na właściwe obroty i odstawałem. Przed Milówką złapałem małą grupkę i równe mocne zmiany przyniosły efekt, przed Rajczą złapaliśmy zasadniczą grupę i mogłem trochę odpocząć, po zjeździe na boczną drogę, żwir i wyboje powodują, że znowu się trochę dzieli i zostaję. Za rondem w Rajczy tuż pod koła kolarzy wjeżdża samochód, jeden z zawodników wpada nie niego i urywa mu lusterko i ląduje na asfalcie. Nic mu się nie stało, ale nie jedzie dalej, starta do grupy to już około 300-400metrów, nawet nie próbowałem gonić i straciłem szansę na dobry wynik, motywacja spadła do zera, myślałem nawet, że ten wyścig będzie ostatnim w mojej "karierze" i rzucę ten sport w ... . Zwolniłem i czekałem na kolejną grupę w której jechali m.in. Darek i Marek z JAS-KÓŁEK. Było nas 8 osób i nawet współpraca się układała, w Zakamenem niebezpiecznie, samochody znowu blokują drogę kolarzom. Za Orawską Lesną grupa się dzieli, dwójka odjeżdża i ostatecznie jedziemy w 5. Na bufecie stajemy po wodę, na zjeździe mijamy podjeżdżającego Petera Sagana, po zjeździe zaczęło mocno padać. Kolejne kilometry szybko mijały, równe mocne zmiany spowodowały, ze szybko znaleźliśmy się w Oszczadnicy. Tam podjazd każdy pokonał swoim tempem, na bufecie znowu zatankowałem bidony i dalej jechaliśmy we trzech. Po zjeździe do Skalite czekaliśmy na Marka, kiedy dojechał do nas to razem jechaliśmy w kierunku granicy, Jaworzynki. Na podjeździe się odrywam od grupy, jechałem swoim tempem, zjazd odpuściłem i dojechał do mnie jeden zawodnik, nie był to nikt z JAS-KÓŁEK. Pod Istebną jakoś wjechałem, na przedodtatnim podjeździe zaczęło mnie brakować, minął mnie Marek który nagle doznał jakiegoś odświeżenia, bo wcześniej wyraźnie od grupki odstawał. Do mety jakoś się dokulałem , niedosyt pozostał, ale trudno, na takiej trasie utrata kontaktu z czołówką to od razu starta kilkunastu minut. Ostatecznie skończyłem 30 OPEN i 10 w kategorii A, niewiele brakowało a byłbym ostatni w kategorii.
https://www.strava.com/activities/370480570
https://www.strava.com/activities/370480570
GMJ 2015
Niedziela, 9 sierpnia 2015 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 132.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:31 | km/h: | 29.23 |
Pr. maks.: | 68.00 | Temperatura: | 33.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 144( 73%) |
Kalorie: | 2999kcal | Podjazdy: | 2000m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejna edycja Górskich Mistrzostw JAS-KÓŁEK. Rok temu wyścig był dla mnie nieudany, w tym roku chciałem lepiej pojechać, nie wiedziałem czego się spodziewać, miałem za sobą kilka dni treningów i nie byłem do końca wypoczęty. Trasa w tym roku odpowiadała moim predyspozycjom.
Zbiórka uczestników nastąpiła o 8:45 na Kubalonce. Dojechałem do Skoczowa rowerem a następnie kolega Adam podwiózł mnie samochodem na Kubalonkę. Startować mieliśmy z granicy w Bukovcu. Zjechaliśmy tam w 13 osobowym składzie, jeszcze jedna osoba czekała na starcie.
O 9:25 nastąpił start, początkowo tempo było spokojne. Do podnóża podjazdu pod Olecki dojechaliśmy w 7 osobowym składzie, tam nastąpiła pierwsza selekcja. Narzuciłem mocne tempo chcąc się oderwać od reszty, udało się i na szczyt wjeżdżam mając kilkanaście sekund przewagi nad dwójką pościgową. Nogi zmęczone nie kręciły an tyle dobrze by tą przewagę utrzymać. Łapią mnie na w miarę płaskim odcinku prowadzącym w kierunku Szarculi. Do Stecówki jedziemy wspólnie, na zjeździe poczułem ból w kostce i lekko odstałem aż w końcu starciłem kontakt. Miałem w głowie plan utrzymania 3 miejsca, na podjeździe pod Kubalonkę od Istebnej nic nie zyskałem. Na szczycie 20 sekund starty, an zjeździe do ronda w Wiśle tracę kolejne 10 sekund. Odcinek dojazdowy do właściwego podjazdu pod Kubalonkę pokonałem równym tempem, na podjeździe udało się dojechać do czołówki i dalej jechaliśmy we trzech. Na zjeździe koła Zameczku nie starciłem i razem jechaliśmy dolina Czarnej Wisełki, Marek zatrzymał się w żródełku po wodę, Dominik zwolnił i czekał na niego, ja jechałem spokojnym tempem, podjazd na Stecówkę pokonałem równym tempem i do Kubalonki jechałem sam. Przed zjazdem dogonili mnie i znowu jechaliśmy w Trójkę. Na zjeździe na jednym z zakrętów zagapiłem się i o mało nie wylądowałem na barierce, koledzy odjechali, przez dłuższy czas ich nie widziałem. Podjazd w kierunku Leszczyny i Stecówki pojechałem zachowawczo oszczędzajac siły pod Zameczek. Przed Stecówką traciłem około 10 sekund. Ostatni zjazd pokonałem mocno jak na mnie i widziałem ich blisko przed sobą. Podjazd na Zameczek rozpocząłem równym tempem, stopniowo zmniejszając dystans do kolegów. Około 500m do mety ich złapałem i początkowo trzymali się na kole aż w końcu puścili i udało mi sie dojechać jako pierwszy do mety. Gratuluję kolegom walki i dziękuję za współpracę na trasie. Sam nie wierzyłem w to, że wygrałem ale widocznie nie jestem w takiej złej formie i o wynik etapówki mogę być spokojny. Mogę liczyć na pomoc kolegów i oni mogą liczyć na moją pomoc. Po wyścigu siedzieliśmy jeszcze przy napojach i ciastach, po czym wróciłem spokojnie na rowerze do domu. W poniedziałek daję rower do serwisu i odpoczywam do piątku.
Zbiórka uczestników nastąpiła o 8:45 na Kubalonce. Dojechałem do Skoczowa rowerem a następnie kolega Adam podwiózł mnie samochodem na Kubalonkę. Startować mieliśmy z granicy w Bukovcu. Zjechaliśmy tam w 13 osobowym składzie, jeszcze jedna osoba czekała na starcie.
O 9:25 nastąpił start, początkowo tempo było spokojne. Do podnóża podjazdu pod Olecki dojechaliśmy w 7 osobowym składzie, tam nastąpiła pierwsza selekcja. Narzuciłem mocne tempo chcąc się oderwać od reszty, udało się i na szczyt wjeżdżam mając kilkanaście sekund przewagi nad dwójką pościgową. Nogi zmęczone nie kręciły an tyle dobrze by tą przewagę utrzymać. Łapią mnie na w miarę płaskim odcinku prowadzącym w kierunku Szarculi. Do Stecówki jedziemy wspólnie, na zjeździe poczułem ból w kostce i lekko odstałem aż w końcu starciłem kontakt. Miałem w głowie plan utrzymania 3 miejsca, na podjeździe pod Kubalonkę od Istebnej nic nie zyskałem. Na szczycie 20 sekund starty, an zjeździe do ronda w Wiśle tracę kolejne 10 sekund. Odcinek dojazdowy do właściwego podjazdu pod Kubalonkę pokonałem równym tempem, na podjeździe udało się dojechać do czołówki i dalej jechaliśmy we trzech. Na zjeździe koła Zameczku nie starciłem i razem jechaliśmy dolina Czarnej Wisełki, Marek zatrzymał się w żródełku po wodę, Dominik zwolnił i czekał na niego, ja jechałem spokojnym tempem, podjazd na Stecówkę pokonałem równym tempem i do Kubalonki jechałem sam. Przed zjazdem dogonili mnie i znowu jechaliśmy w Trójkę. Na zjeździe na jednym z zakrętów zagapiłem się i o mało nie wylądowałem na barierce, koledzy odjechali, przez dłuższy czas ich nie widziałem. Podjazd w kierunku Leszczyny i Stecówki pojechałem zachowawczo oszczędzajac siły pod Zameczek. Przed Stecówką traciłem około 10 sekund. Ostatni zjazd pokonałem mocno jak na mnie i widziałem ich blisko przed sobą. Podjazd na Zameczek rozpocząłem równym tempem, stopniowo zmniejszając dystans do kolegów. Około 500m do mety ich złapałem i początkowo trzymali się na kole aż w końcu puścili i udało mi sie dojechać jako pierwszy do mety. Gratuluję kolegom walki i dziękuję za współpracę na trasie. Sam nie wierzyłem w to, że wygrałem ale widocznie nie jestem w takiej złej formie i o wynik etapówki mogę być spokojny. Mogę liczyć na pomoc kolegów i oni mogą liczyć na moją pomoc. Po wyścigu siedzieliśmy jeszcze przy napojach i ciastach, po czym wróciłem spokojnie na rowerze do domu. W poniedziałek daję rower do serwisu i odpoczywam do piątku.
Zakopane Trening Camp 4
Sobota, 8 sierpnia 2015 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, Zakopane Trening Camp 2015
Km: | 130.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:25 | km/h: | 29.43 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 31.0°C | HRmax: | 171171 ( 87%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 2597kcal | Podjazdy: | 930m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni dzień w Zakopanem, a konkretnie to powrót z Zakopanego do domu.
Wyjechałem przed 8 z kwatery i ruszyłem na ostatni objazd miasta, zahaczyłem m.in. o Krupówki. Z Zakopanego do Chochołowa jechałem spokojnie, następnie podpiąłem się pod dwójkę kolarzy i do Jabłonki jechaliśmy po równych zmianach. Tam dolałem wody i izotonika do bidonów i ruszyłem przez Słowację w stronę Korbielowa. Na drodze w kierunku granicy w Korbielowie remonty i ruch wahadłowy. Na granicy miałem średnią 30km/h. W Korbielowie uzupełniam zapasy picia i jedzenia i jadę dalej spokojnym tempem do Bielska.
Udany wyjazd do Zakopanego, prognozy pogody na szczęście się nie sprawdziły i mogłem spokojnie potrenować, pokibicować kolarzom i odpoczać. Za rok może zrobię podobny lub trochę dłuższy obóz w tamtych okolicach.
https://www.strava.com/activities/363998054/segmen...
Wyjechałem przed 8 z kwatery i ruszyłem na ostatni objazd miasta, zahaczyłem m.in. o Krupówki. Z Zakopanego do Chochołowa jechałem spokojnie, następnie podpiąłem się pod dwójkę kolarzy i do Jabłonki jechaliśmy po równych zmianach. Tam dolałem wody i izotonika do bidonów i ruszyłem przez Słowację w stronę Korbielowa. Na drodze w kierunku granicy w Korbielowie remonty i ruch wahadłowy. Na granicy miałem średnią 30km/h. W Korbielowie uzupełniam zapasy picia i jedzenia i jadę dalej spokojnym tempem do Bielska.
Udany wyjazd do Zakopanego, prognozy pogody na szczęście się nie sprawdziły i mogłem spokojnie potrenować, pokibicować kolarzom i odpoczać. Za rok może zrobię podobny lub trochę dłuższy obóz w tamtych okolicach.
https://www.strava.com/activities/363998054/segmen...
Zakopane Trening Camp 3
Piątek, 7 sierpnia 2015 Kategoria 100-200, Samotnie, Szosa, w grupie, Zakopane Trening Camp 2015
Km: | 129.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:32 | km/h: | 23.31 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 30.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 132( 67%) |
Kalorie: | 2771kcal | Podjazdy: | 2500m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejna noc niezbyt spokojna, imprezowicze z pokoju obok (też kolarze-nawet z licencjami PZKOL) nie dawali spokoju, muzyki na pełny regualtor i śpiewy, dopiero interwencja policji pomogła i później dało się spać.
Plan na ten dzień był taki, przejechanie TDPA i kibicowanie na trasie zawodnikom TDP. Wyjechałem o 8 z Zakopanego, przez Poronin dojechałem do Bukowiny, tam już tłumy kolarzy amatorów biorących udział z wyścigu. Za tą cenę to ja podziękuję za tą wątpliwą przyjemność. Spotkałem wielu znajomych kolarzy, m.in. Staszka Radzika czy nawet Darka Potońca z JAS-KÓŁEK. Razem dołączyliśmy sie do trzeciej grupy startujacych kolarzy i przejechaliśmy cały dystans TDPA. Pocazątek jechałem spokojnie, nawet bardzo i w efekcie pod Ząb miałem słaby czas, na zjazdach uważałem , co chwila ktoś lądował na asfalcie lub w krzakach i sporo traciłem. Podjazd pod Gliczarów zacząłem spokojnie, na ściance musiałem zwolnić do 4km/h, masakra, dobrze, że miałem 30x25 w zapasie. Koncówka Gliczarowa to już ogień i poniżej 12km/h nie schodziło. Mocniej pojechałem ostatni podjazd i ostatecznie wyszedł czas który dałby mi 260 miejsce OPEn i 75 w kategorii, czyli tak sobie, ale ten wyścig to wielka loteria i abstrakcja. Po wyścigu spotykamy się z pozostałym JAS-KÓŁKAMI i razem jedziemy na obiad do Zakopanego. Tam kibicujemy na trasie TDP i jedziemy na Ząb, po drodze mija nas Tomek Matoga i sporo mi dowala pod Ząb, na TDPA dołożyłby mi 10 minut, masakra-brak mocy w nogach i kontuzja zrobiły swoje, chciałbym go objechac chocażby na czasówce rozpoczynającej Road Trophy. Po przejechaniu dwóch grup zawodników jedziemy za trasą do Gliczarowa Dolnego. Koledzy z JAS-KÓŁEK zostawiają mnie w tyle, po drodze mija mnie kolejna grupka kolarzy i sporo samochodów serwisowych. Zjeżdżam na bok i prepuszczam ich i jadę dalej. W Gliczarowie postój w sklepie by uzupełnić bidony. Dojechaliśmy do połowy podjazdu pod Gliczarów i tam stanęliśmy i czekaliśmy na kolarzy. Było widać, że jest im cziężko kiedy podjeżdżali pod Gliczarów, tych z dalszych grup nawet wypychali pod górę. Po przejechaniu wszystkich zawodników zjechaliśmy w dół i wspięliśmy się pod Gliczarów, teraz jechałem równym tempem 10-11km/h, dopingowano mnie tak jakbym jechał w wyścigu TDP. Na szczycie rozdzieliliśmy się i każdy w swoją stronę. Ja zjechałem do Bukowiny na dekorację ,która sie przeciągnęła ze względu na dużą stratę czasową Marcela Kittela na etapie. Po dekoracji wróciłem do Zakopanego.
Plan na ten dzień był taki, przejechanie TDPA i kibicowanie na trasie zawodnikom TDP. Wyjechałem o 8 z Zakopanego, przez Poronin dojechałem do Bukowiny, tam już tłumy kolarzy amatorów biorących udział z wyścigu. Za tą cenę to ja podziękuję za tą wątpliwą przyjemność. Spotkałem wielu znajomych kolarzy, m.in. Staszka Radzika czy nawet Darka Potońca z JAS-KÓŁEK. Razem dołączyliśmy sie do trzeciej grupy startujacych kolarzy i przejechaliśmy cały dystans TDPA. Pocazątek jechałem spokojnie, nawet bardzo i w efekcie pod Ząb miałem słaby czas, na zjazdach uważałem , co chwila ktoś lądował na asfalcie lub w krzakach i sporo traciłem. Podjazd pod Gliczarów zacząłem spokojnie, na ściance musiałem zwolnić do 4km/h, masakra, dobrze, że miałem 30x25 w zapasie. Koncówka Gliczarowa to już ogień i poniżej 12km/h nie schodziło. Mocniej pojechałem ostatni podjazd i ostatecznie wyszedł czas który dałby mi 260 miejsce OPEn i 75 w kategorii, czyli tak sobie, ale ten wyścig to wielka loteria i abstrakcja. Po wyścigu spotykamy się z pozostałym JAS-KÓŁKAMI i razem jedziemy na obiad do Zakopanego. Tam kibicujemy na trasie TDP i jedziemy na Ząb, po drodze mija nas Tomek Matoga i sporo mi dowala pod Ząb, na TDPA dołożyłby mi 10 minut, masakra-brak mocy w nogach i kontuzja zrobiły swoje, chciałbym go objechac chocażby na czasówce rozpoczynającej Road Trophy. Po przejechaniu dwóch grup zawodników jedziemy za trasą do Gliczarowa Dolnego. Koledzy z JAS-KÓŁEK zostawiają mnie w tyle, po drodze mija mnie kolejna grupka kolarzy i sporo samochodów serwisowych. Zjeżdżam na bok i prepuszczam ich i jadę dalej. W Gliczarowie postój w sklepie by uzupełnić bidony. Dojechaliśmy do połowy podjazdu pod Gliczarów i tam stanęliśmy i czekaliśmy na kolarzy. Było widać, że jest im cziężko kiedy podjeżdżali pod Gliczarów, tych z dalszych grup nawet wypychali pod górę. Po przejechaniu wszystkich zawodników zjechaliśmy w dół i wspięliśmy się pod Gliczarów, teraz jechałem równym tempem 10-11km/h, dopingowano mnie tak jakbym jechał w wyścigu TDP. Na szczycie rozdzieliliśmy się i każdy w swoją stronę. Ja zjechałem do Bukowiny na dekorację ,która sie przeciągnęła ze względu na dużą stratę czasową Marcela Kittela na etapie. Po dekoracji wróciłem do Zakopanego.