Wpisy archiwalne w kategorii
Wyścig
Dystans całkowity: | 5600.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 190:29 |
Średnia prędkość: | 29.68 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 97430 m |
Maks. tętno maksymalne: | 202 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 181 (92 %) |
Suma kalorii: | 137168 kcal |
Liczba aktywności: | 78 |
Średnio na aktywność: | 74.67 km i 2h 26m |
Więcej statystyk |
Tatra Road Race 2024
Sobota, 7 września 2024 Kategoria 50-100, Basso '24, Góry, Samotnie, Szosa, Wyścig, ZAWODY 2024
Km: | 83.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:55 | km/h: | 28.46 |
Pr. maks.: | 80.00 | Temperatura: | 23.0°C | HRmax: | 179179 ( 91%) | HRavg | 161( 82%) |
Kalorie: | 2749kcal | Podjazdy: | 2230m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Morderczy wyścig Tatra Road Race
ukończyłem jako 38 zawodnik open i 14 w kategorii M3 na dystansie As. W tym
roku Tatra pokazała mi swoje mniej przyjemne, pełne bólu oblicze. Już na
pierwszym podjeździe mimo mocnej jazdy zostałem za najmocniejszą grupą w której
było około 15 osób. Zjazdy wyglądały w moim przypadku słabo lub fatalnie. Na
podjazdach też nie zawsze byłem w stanie jechać swoim tempem, byłem blokowany
przez samochody i zawodników z ogona dystansu Hell. Na 2 zjeździe jeden z
zawodników zajechał mi drogę i w efekcie ratowałem się wjeżdżając na łąkę.
Walczyłem jednak dalej i mimo tego, że nie złapałem koła dużej grupy która mnie
wyprzedziła na podjeździe odrobiłem i dołożyłem sporo czasu. Tak wyglądała moja
jazda aż do 2 bufetu, na zjazdach traciłem sporo a na podjazdach nadrabiałem.
Nie było jednak szans przeskoczyć wyżej gdyż poziom w tym roku bardzo wysoki.
Niestety na 2 Bachledówce odcięło mi prąd, do mety walczyłem o przetrwanie, na zjazdach
starałem się dokręcać ale nic z tego nie wyszło. Momentami ból nóg był bardzo
ogromny i nie byłem w stanie kręcić. Ulgę poczułem gdy dowlekłem się na
Butorowy. Zjazd już bezpiecznie i mobilizacja na ostatnim podjeździe. Na mecie
zamiast uśmiechu był grymas bólu na twarzy. W tym roku bardzo słabo prezentowałem
się podczas wyścigów szosowych na dystansach i Tatra potwierdziła tą tezę.
Brakuje mi jazdy w grupie i zjazdów które po incydencie na trasie później
wyglądały jeszcze gorzej.
Do Tatry nie byłem optymalnie przygotowany. Tydzień BPS to zbyt mało. Moim głównym problemem jest praca której owoce zebrałem po raz kolejny na wyścigu. Ciężka praca po 10 – 12 godzin w wysokiej temperaturze i wynikające z niej konsekwencje: mała ilość snu, nieregularność posiłków i odwodnienie organizmu które mimo przyjmowania ponad 5 litrów płynów dziennie pojawiło się kilkukrotnie. Mimo tego, że przed wyścigiem spałem ponad 8 godzin to mój organizm jest spracowany i przemęczony co przy takim wysiłku jaki towarzyszył mi podczas Tatry musiało zebrać swoje żniwo. W ubiegłym roku sytuacja wyglądała podobnie ale startowałem na dystansie Hard gdzie konkurencja była dużo mniejsza, na zjazdach nie traciłem tyle co teraz a na podjazdach byłem w stanie atakować i utrzymywać przewagę na dłużej. Podjąłem ryzyko i wystartowałem na dystansie As i nie bardzo mi się to opłaciło. Przez 2 godziny jestem w stanie jechać równym i mocnym tempem a później zaczynają się schody.
Z tego wyścigu jestem w stanie wyciągnąć jednak kilka wniosków:
Do Tatry nie byłem optymalnie przygotowany. Tydzień BPS to zbyt mało. Moim głównym problemem jest praca której owoce zebrałem po raz kolejny na wyścigu. Ciężka praca po 10 – 12 godzin w wysokiej temperaturze i wynikające z niej konsekwencje: mała ilość snu, nieregularność posiłków i odwodnienie organizmu które mimo przyjmowania ponad 5 litrów płynów dziennie pojawiło się kilkukrotnie. Mimo tego, że przed wyścigiem spałem ponad 8 godzin to mój organizm jest spracowany i przemęczony co przy takim wysiłku jaki towarzyszył mi podczas Tatry musiało zebrać swoje żniwo. W ubiegłym roku sytuacja wyglądała podobnie ale startowałem na dystansie Hard gdzie konkurencja była dużo mniejsza, na zjazdach nie traciłem tyle co teraz a na podjazdach byłem w stanie atakować i utrzymywać przewagę na dłużej. Podjąłem ryzyko i wystartowałem na dystansie As i nie bardzo mi się to opłaciło. Przez 2 godziny jestem w stanie jechać równym i mocnym tempem a później zaczynają się schody.
Z tego wyścigu jestem w stanie wyciągnąć jednak kilka wniosków:
- 1.Mimo problemów na trasie i spadku motywacji po pierwszych zjazdach, nie poddałem się i ukończyłem wyścig.
- 2.Po raz 6 zameldowałem się w top 50 open co daje mi I sektor na kolejną edycję Tarty.
- 3.Miała to być moja ostatnia Tatra ale znów mam rachunki do wyrównania z tym wyścigiem, po raz 3 na metę pokonałem na tarczy i już teraz myślę o starcie w kolejnej edycji Tatry. Dotychczas wychodziła mi co 2 Tatra, w 2019 roku po starcie z 3 sektora przejechałem równo i mocno dystans Hell, w 2020 roku miałem kryzys po 100 km i ledwo dojechałem do mety na dystansie Hell, w 2021 roku wystartowałem na dystansie Hard i swoim tempem dojechałem do mety na 14 miejscu open, w 2022 roku złapałem 2 gumy i złapałem kryzys po 100 km wyścigu a jechałem po najlepszy wynik na Hell, w 2023 roku byłem 4 open na dystansie Hard. Utrzymując ten trend, za rok powinno być lepiej.
- 4.Analizując wyścig pod względem danych to poza spadkiem mocy po 2 godzinach wyścigu o jakieś 15 – 20 % moc znormalizowana z niemal 3 godzin wysiłku wyszła życiowa – 275 W ( według Garmina ), nie byłem w stanie wejść na wysokie tętno i przez dłuższy czas czułem rezerwy mocy pod nogą.
- 5.Mimo tego, że podczas wyścigu znowu kilkukrotnie chciałem rzucić kolarstwo, po ochłonięciu na mecie znowu mam motywację do ścigania w wyścigach. Gdy do dobrej nogi dołożę lepsze zjazdy i wrócę do regularnych treningów w grupie co pozwoli utrzymać się na kole podczas wyścigów powinienem stać się kandydatem do miejsc w szerokiej czołówce zawodów.
- 6.Czasowe różnice na mecie były małe i każdy detal decydował o tym , czy byłeś kilkanaście miejsc wyżej czy niżej.
- 7.W tym roku wyścig był obstawiony większą ilością mocnych i dobrze przygotowanych zawodników i w tej stawce moje miejsce nie wygląda tak źle więc z wyścigu jestem chociaż w umiarkowanym stopniu zadowolony.
- https://www.strava.com/activities/12348321322
Do Vrchu Loukca 2024
Niedziela, 23 czerwca 2024 Kategoria 0-50, GIANT '24, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig, ZAWODY 2024
Km: | 6.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:21 | km/h: | 17.14 |
Pr. maks.: | 40.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 186186 ( 95%) | HRavg | 175( 89%) |
Kalorie: | 468kcal | Podjazdy: | 480m | Sprzęt: TCR Advanced 2 2021 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zavod do Vrchu Bystrice – Loukca ukończyłem z 3 czasem open i 1 w kategorii B. Pogoda tym razem bardziej mi odpowiadała ale już po starcie miałem nietypowy problem z butem, mocowanie BOA puściło i musiałem na moment przestać pedałować przez co utraciłem kontakt z grupą, długo ją goniłem nie mogąc kontrolować sytuacji z przodu. Po odjeździe Ondreja Rakusa tempo w grupie nie było mocne więc w połowie dystansu wyszedłem na czoło aby na ściance być z przodu. Tam już tradycyjna rzeź niewiniątek, trochę brakowało mi mocy aby docisnąć mocniej na najtrudniejszym fragmencie ale dobre tempo utrzymałem do końca. Wpadł życiowy czas na podjeździe oraz poprawiona najlepsza moc na 20 minut, Garmin wyliczył nowe FTP na poziomie 336 Wat na podstawie 355 Wat które udało się generować średnio przez 20 minut. Na mecie byłem ujechany ale bardzo szczęśliwy. Lepszego startu pod górę jeszcze nie miałem i już teraz z tego sezonu jestem zadowolony nawet jeśli miałoby być już tylko gorzej. Najbliższe dni poświęcam na regenerację sił przed następnym weekendem który zakończy pierwszą część mojego sezonu startowego.
https://www.strava.com/activities/11717369270
https://www.strava.com/activities/11717369270
O Cenu Kilpi 2024
Sobota, 22 czerwca 2024 Kategoria 0-50, GIANT '24, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig, ZAWODY 2024
Km: | 11.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:30 | km/h: | 22.00 |
Pr. maks.: | 37.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 186186 ( 95%) | HRavg | 174( 89%) |
Kalorie: | 633kcal | Podjazdy: | 610m | Sprzęt: TCR Advanced 2 2021 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zavod do Vrchu O cenu Kilpi ukończyłem z najlepszym czasem open. Warunki nie zachęcały do ścigania i zazwyczaj w takiej aurze rezygnowałem ze startu. Konsekwentna realizacja niezbyt ambitnego planu treningowego pozwoliła zbudować solidną nogę na koniec czerwca i ten start był idealnym tego potwierdzeniem. Jechałem aktywnie już od samego startu i kontrolowałem sytuację, zrezygnowałem z walki o premię o którą ścigało się 2 zawodników. Tempo przez Pustevnym nie było zbyt mocne więc mogłem wyjść na czoło i dyktować swoje warunki. Na podjeździe poszły ataki na które spokojnie odpowiedziałem, jadąc równym tempem gubiłem rywali aż zostałem sam. W końcówce już kalkulowałem i nie wiedziałem o tym, że moja przewaga maleje. Na mecie zachowałem 1 sekundę przewagi i po raz pierwszy wygrałem zawody w Czechach. Podjazd pod Pustevny bardzo mi pasuje i lubię się na nim ścigać. Ten sezon jest wyjątkowy bo przynosi zaskakujące dla mnie rezultaty na zawodach. Jak na razie nie zaliczyłem słabego startu i ze wszystkich jestem zadowolony.
https://www.strava.com/activities/11709579429
https://www.strava.com/activities/11709579429
Małopolska Majka Days Medio Fondo 2024
Niedziela, 28 kwietnia 2024 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Basso '24, Szosa, w grupie, Wyścig, ZAWODY 2024
Km: | 59.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:43 | km/h: | 34.37 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy wyścig sezonu – Majka Days w Dobczycach na
dystansie Medio Fondo ukończyłem jako 33 zawodnik open i 11 w kategorii M2. Z
założenia był to treningowy start przed którym określiłem sobie zadania do
wykonania. Oceniając start pod tym względem wypadłem bardzo dobrze. Z grubsza
biorąc moje cele na ten wyścig były następujące:
- Złapać odpowiednią grupę i się jej trzymać. Po starcie nie umiałem złapać rytmu i męczyłem się na pierwszym podjeździe, drugi już poszedł lepiej ale na końcu spadł mi łańcuch co oczywiście kosztowało mnie trochę czasu i sił które musiałem zużyć aby dojechać do grupy. Na trzecim podjeździe byłem już blisko docelowej grupy numer 3 i na kolejnym już ja złapałem. Jazda w grupie w moim wykonaniu była bardzo dobra, jest pod tym względem postęp w odniesieniu do lat ubiegłych.
- Sprawdzić nogę na podjazdach które docelowo są moją najmocniejszą stroną. Na każdym podjeździe zyskiwałem a w grupie nadawałem tempo co powodowało selekcję. Noga na tym etapie sezonu podaje bardzo dobrze co wróży nieźle przed czasówkami które będą kolejnymi moimi startami.
- Nie tracić na zjazdach i ćwiczyć jazdę w pozycji aero. Również zjazdy w moim wykonaniu były lepsze niż mogłem się spodziewać, co prawda z czoła grupy po podjeździe spadałem na sam koniec po zjeździe ale utrzymywałem się w grupie.
- Wykorzystać wypracowane na treningach nawyki żywieniowe. Cały czas regularnie piłem i w określonych momentach przyjmowałem żele energetyczne więc nie odczułem żadnego spadku mocy ani energii na trasie.
Z sytuacji jaka powstała na trasie wyciągnąłem maksimum, w grupie w której jechałem było ponad 20 osób a tylko kilka pracowało i nadawało tempo. Spróbowałem więc ataku na ostatnim podjeździe, udało się odjechać i dojechać do mety przed grupą mimo słabego sprintu.
Po ledwie 2 miesiącach treningu i nie przepracowanej zimie brakuje mi przede wszystkim Vo2Max, jestem w stanie trzymać tempo na podjazdach ale krótkie wysiłki kompletnie mi nie wychodzą. To główny powód tego, że nie znalazłem się w lepszej grupie po pierwszych podjazdach. Moje maksymalne tempo pod górę jest po prostu słabsze niż u większości zawodników ale jestem w stanie je utrzymać na kolejnych podjazdach.
Lepszego rozpoczęcia sezonu startowego nie mogłem sobie wymarzyć. Przed startem taką jazdę i nogę brałbym w ciemno. Pewność siebie jest wysoka, wciąż mam nad czym pracować bo docelowe starty dopiero nadchodzą. Debiut w nowych barwach wypadł okazale. Moja koszulka była widoczna na trasie, wielokrotnie na czele dużej grupy co też dla mnie miało znaczenie.
Organizacja zawodów stała na wysokim poziome. W zasadzie nie ma się do czego przyczepić, nawet meta po zjeździe nie była w mojej sytuacji problemem. Do pełni szczęścia zabrakło tylko twórcy tego niedzielnego zamieszania w Dobczycach – Rafała Majki który jednak miał w tym czasie inne obowiązki.
Kolejne starty już niebawem, na razie skupię się na czasówkach a co dalej, czas pokaże.
S#1 - Małopolska Majka Days 2024 - 33 open, 11 kat. ⚡️??? | Ride | Strava
- Złapać odpowiednią grupę i się jej trzymać. Po starcie nie umiałem złapać rytmu i męczyłem się na pierwszym podjeździe, drugi już poszedł lepiej ale na końcu spadł mi łańcuch co oczywiście kosztowało mnie trochę czasu i sił które musiałem zużyć aby dojechać do grupy. Na trzecim podjeździe byłem już blisko docelowej grupy numer 3 i na kolejnym już ja złapałem. Jazda w grupie w moim wykonaniu była bardzo dobra, jest pod tym względem postęp w odniesieniu do lat ubiegłych.
- Sprawdzić nogę na podjazdach które docelowo są moją najmocniejszą stroną. Na każdym podjeździe zyskiwałem a w grupie nadawałem tempo co powodowało selekcję. Noga na tym etapie sezonu podaje bardzo dobrze co wróży nieźle przed czasówkami które będą kolejnymi moimi startami.
- Nie tracić na zjazdach i ćwiczyć jazdę w pozycji aero. Również zjazdy w moim wykonaniu były lepsze niż mogłem się spodziewać, co prawda z czoła grupy po podjeździe spadałem na sam koniec po zjeździe ale utrzymywałem się w grupie.
- Wykorzystać wypracowane na treningach nawyki żywieniowe. Cały czas regularnie piłem i w określonych momentach przyjmowałem żele energetyczne więc nie odczułem żadnego spadku mocy ani energii na trasie.
Z sytuacji jaka powstała na trasie wyciągnąłem maksimum, w grupie w której jechałem było ponad 20 osób a tylko kilka pracowało i nadawało tempo. Spróbowałem więc ataku na ostatnim podjeździe, udało się odjechać i dojechać do mety przed grupą mimo słabego sprintu.
Po ledwie 2 miesiącach treningu i nie przepracowanej zimie brakuje mi przede wszystkim Vo2Max, jestem w stanie trzymać tempo na podjazdach ale krótkie wysiłki kompletnie mi nie wychodzą. To główny powód tego, że nie znalazłem się w lepszej grupie po pierwszych podjazdach. Moje maksymalne tempo pod górę jest po prostu słabsze niż u większości zawodników ale jestem w stanie je utrzymać na kolejnych podjazdach.
Lepszego rozpoczęcia sezonu startowego nie mogłem sobie wymarzyć. Przed startem taką jazdę i nogę brałbym w ciemno. Pewność siebie jest wysoka, wciąż mam nad czym pracować bo docelowe starty dopiero nadchodzą. Debiut w nowych barwach wypadł okazale. Moja koszulka była widoczna na trasie, wielokrotnie na czele dużej grupy co też dla mnie miało znaczenie.
Organizacja zawodów stała na wysokim poziome. W zasadzie nie ma się do czego przyczepić, nawet meta po zjeździe nie była w mojej sytuacji problemem. Do pełni szczęścia zabrakło tylko twórcy tego niedzielnego zamieszania w Dobczycach – Rafała Majki który jednak miał w tym czasie inne obowiązki.
Kolejne starty już niebawem, na razie skupię się na czasówkach a co dalej, czas pokaże.
S#1 - Małopolska Majka Days 2024 - 33 open, 11 kat. ⚡️??? | Ride | Strava
Tatra Road Race 2023
Sobota, 9 września 2023 Kategoria 50-100, Basso '23, Góry, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig, Zawody 2023
Km: | 59.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:03 | km/h: | 28.78 |
Pr. maks.: | 79.00 | Temperatura: | 24.0°C | HRmax: | 188188 ( 96%) | HRavg | 168( 86%) |
Kalorie: | 1929kcal | Podjazdy: | 1730m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po raz pierwszy na Tatrze
pojawiłem się bezpośrednio przed startem, bez noclegu w Kościelisku lub Zakopanem.
Miałem dużo czasu na formalności, rozgrzewkę i spokojne odstawienie rzeczy na
miejsce noclegu. Wsunąłem też lekki ale wysokowęglowodanowy posiłek i ruszyłem
na rozgrzewkę. Miałem ten komfort, że startowałem z pierwszego sektora i mogłem
pojawić się w ostatniej chwili na starcie.
Po stracie bardzo spokojny zjazd w dół i dzięki temu już na początku podjazdu znalazłem się z przodu, tego jeszcze na tym wyścigu nie grali. Nie chciałem się ujechać na samym początku więc i tempo jakie dyktowałem nie było kosmicznie mocne. Rywale ruszyli dopiero pod Butorowy, tam początkowo trzymałem się około 15 pozycji aby na ostatnich 500 metrach wyjść na czoło. Jechałem stopniowo coraz mocniej będąc w grze o premię górską na Bachledówce, ostatecznie Piotr Bochnak i Emanuel Piaskowy wyskoczyli mi z koła i na premii byłem 3 open. W dół tempo nie było zbyt szaleńcze więc zjechała się grupka około 15 osób co dawało nadzieję na dobrą współpracę na kolejnych fragmentach wyścigu. Ostrysz w moim wykonaniu był mocny, z około 10 pozycji przeskoczyłem na 2 miejsce mając bardzo komfortową sytuację na zjeździe. To czego się bałem stało się już na kolejnym, długim podjeździe pod Machnówkę, zaczęło się oglądanie jeden na drugiego i mało kto miał ochotę dyktować tempo. Mi to odpowiadało bo nie musiałem jechać na maksa i mogłem chwilę odpocząć. Im bliżej ścianki na koniec tym mocniejsza jazda i po tym podjeździe było nas w czołówce już tylko 7 osób. Wiedziałem co muszę robić aby pozostać w grze o czołowe miejsca, musiałem jechać możliwie mocno w dół by nie zostać, tempo znowu nie było szaleńcze więc bez problemów byłem w stanie jechać w grupce. Długi i zwykle dla mnie nudny podjazd przez Czerwienne jakoś przeleciał znowu raczej w atmosferze spokojnej jazdy, jedyne co zaczęło mnie bardzo martwić to spore grupki kolarzy z dystansu As które mijaliśmy. Decydujący moment na wyścigu to podjazd pod Bachledówkę gdzie poszedł atak i trzy osoby nam odjechały, chcąc czy nie chcąc nie byłem w stanie na niego odpowiedzieć, jechałem już na maksa i jeszcze musiałem się drzeć aby mieć wolną lewą stronę drogi. Na bufecie złapałem dwa kubki z wodą i arbuza i pozostała godzina jazdy do mety, już w 4 osobowym składzie. Tempo szło mocne, już nie tylko pod górę ale też w dół. Po zjeździe z Zębu towarzysze pojechali prosto a ja wiedziałem, że należy skręcić w lewo. Poczekałem na resztę grupy i zdążyłem nawet zatrzymać się za potrzebą. Zaczynaliśmy podjazd pod Słodyczki w 4 osoby i na końcu pierwszego sztywniejszego odcinka podjazdu mocniej pociągnąłem i odskoczyłem od grupy, postanowiłem jechać dalej tym tempem i zrobiłem niezłą różnicę już na jednym podjeździe. Dalej jechałem swoje co jakiś czas nerwowo odwracając się do tyłu. Musiałem ciągnąć już do mety ile miałem sił, Ostrysz poszedł naprawdę nieźle i wciąż miałem przewagę, nawet bardzo asekuracyjny zjazd nie zmienił zupełnie sytuacji. Ostatni podjazd już był męczący, nie byłem w stanie generować już takiej mocy jak wcześniej ale wciąż to było ponad 4 W/kg, dojechałem na Butorowy skąd do mety już tylko 3500 metrów, z czego tylko ostatnie 400 pod górę. Zjazd był całkiem niezły w moim wykonaniu i gdy tylko ruszyłem już na metę byłem przekonany, że nikt mnie już nie dogoni. Wykrzesałem z siebie jeszcze ostatki mocy i szczęśliwy wjechałem na metę.
Od pierwszego startu w tym wyścigu marzyłem o tym by kiedyś znaleźć się w top 10 open i na podium w kategorii wiekowej. Udało się to osiągnąć w 5 starcie. Zrobiłem swoje, forma i szczęście dopisało więc śmiało mogę uznać ten wyścig za życiowy. Co prawda chciałoby się podobny wynik osiągnąć na dłuższym dystansie ale na ten moment nie byłem na to odpowiednio przygotowany, na dystansie As lub Hell, poza świetną postawą na podjazdach, trzeba znacznie lepiej zjeżdżać i mieć naprawdę wysoką kondycję fizyczną, u mnie pary wystarcza na 2 godziny jazdy więc nie zamieniłbym tego 4 miejsca na Hard, na 15 w As czy 30 miejsce open na dystansie Hell. Nie wiem czy za rok pojawię się na Tatrze ale oficjalnie już po raz 5 z rzędu będzie mi przysługiwał 1 sektor startowy.
Po stracie bardzo spokojny zjazd w dół i dzięki temu już na początku podjazdu znalazłem się z przodu, tego jeszcze na tym wyścigu nie grali. Nie chciałem się ujechać na samym początku więc i tempo jakie dyktowałem nie było kosmicznie mocne. Rywale ruszyli dopiero pod Butorowy, tam początkowo trzymałem się około 15 pozycji aby na ostatnich 500 metrach wyjść na czoło. Jechałem stopniowo coraz mocniej będąc w grze o premię górską na Bachledówce, ostatecznie Piotr Bochnak i Emanuel Piaskowy wyskoczyli mi z koła i na premii byłem 3 open. W dół tempo nie było zbyt szaleńcze więc zjechała się grupka około 15 osób co dawało nadzieję na dobrą współpracę na kolejnych fragmentach wyścigu. Ostrysz w moim wykonaniu był mocny, z około 10 pozycji przeskoczyłem na 2 miejsce mając bardzo komfortową sytuację na zjeździe. To czego się bałem stało się już na kolejnym, długim podjeździe pod Machnówkę, zaczęło się oglądanie jeden na drugiego i mało kto miał ochotę dyktować tempo. Mi to odpowiadało bo nie musiałem jechać na maksa i mogłem chwilę odpocząć. Im bliżej ścianki na koniec tym mocniejsza jazda i po tym podjeździe było nas w czołówce już tylko 7 osób. Wiedziałem co muszę robić aby pozostać w grze o czołowe miejsca, musiałem jechać możliwie mocno w dół by nie zostać, tempo znowu nie było szaleńcze więc bez problemów byłem w stanie jechać w grupce. Długi i zwykle dla mnie nudny podjazd przez Czerwienne jakoś przeleciał znowu raczej w atmosferze spokojnej jazdy, jedyne co zaczęło mnie bardzo martwić to spore grupki kolarzy z dystansu As które mijaliśmy. Decydujący moment na wyścigu to podjazd pod Bachledówkę gdzie poszedł atak i trzy osoby nam odjechały, chcąc czy nie chcąc nie byłem w stanie na niego odpowiedzieć, jechałem już na maksa i jeszcze musiałem się drzeć aby mieć wolną lewą stronę drogi. Na bufecie złapałem dwa kubki z wodą i arbuza i pozostała godzina jazdy do mety, już w 4 osobowym składzie. Tempo szło mocne, już nie tylko pod górę ale też w dół. Po zjeździe z Zębu towarzysze pojechali prosto a ja wiedziałem, że należy skręcić w lewo. Poczekałem na resztę grupy i zdążyłem nawet zatrzymać się za potrzebą. Zaczynaliśmy podjazd pod Słodyczki w 4 osoby i na końcu pierwszego sztywniejszego odcinka podjazdu mocniej pociągnąłem i odskoczyłem od grupy, postanowiłem jechać dalej tym tempem i zrobiłem niezłą różnicę już na jednym podjeździe. Dalej jechałem swoje co jakiś czas nerwowo odwracając się do tyłu. Musiałem ciągnąć już do mety ile miałem sił, Ostrysz poszedł naprawdę nieźle i wciąż miałem przewagę, nawet bardzo asekuracyjny zjazd nie zmienił zupełnie sytuacji. Ostatni podjazd już był męczący, nie byłem w stanie generować już takiej mocy jak wcześniej ale wciąż to było ponad 4 W/kg, dojechałem na Butorowy skąd do mety już tylko 3500 metrów, z czego tylko ostatnie 400 pod górę. Zjazd był całkiem niezły w moim wykonaniu i gdy tylko ruszyłem już na metę byłem przekonany, że nikt mnie już nie dogoni. Wykrzesałem z siebie jeszcze ostatki mocy i szczęśliwy wjechałem na metę.
Od pierwszego startu w tym wyścigu marzyłem o tym by kiedyś znaleźć się w top 10 open i na podium w kategorii wiekowej. Udało się to osiągnąć w 5 starcie. Zrobiłem swoje, forma i szczęście dopisało więc śmiało mogę uznać ten wyścig za życiowy. Co prawda chciałoby się podobny wynik osiągnąć na dłuższym dystansie ale na ten moment nie byłem na to odpowiednio przygotowany, na dystansie As lub Hell, poza świetną postawą na podjazdach, trzeba znacznie lepiej zjeżdżać i mieć naprawdę wysoką kondycję fizyczną, u mnie pary wystarcza na 2 godziny jazdy więc nie zamieniłbym tego 4 miejsca na Hard, na 15 w As czy 30 miejsce open na dystansie Hell. Nie wiem czy za rok pojawię się na Tatrze ale oficjalnie już po raz 5 z rzędu będzie mi przysługiwał 1 sektor startowy.
Road Trophy Etap 3
Niedziela, 20 sierpnia 2023 Kategoria 50-100, Basso '23, Góry, Samotnie, Szosa, Wyścig, Zawody 2023
Km: | 74.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:31 | km/h: | 29.40 |
Pr. maks.: | 72.00 | Temperatura: | 28.0°C | HRmax: | 177177 ( 90%) | HRavg | 151( 77%) |
Kalorie: | 2191kcal | Podjazdy: | 1560m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni etap to już inna bajka
ogień pod górę, jak najlepsza jazda w dół i trudne zadanie do wykonania,
nadrobić ponad 2 minuty starty do 3 miejsca w kategorii na wyścigu i top 10
open. Znowu zmuszony byłem do ataku, pod Koczy Zamek odskoczyłem i nie odpuściłem
do samej mety. Nie tylko nadrobiłem minuty nad rywalami ale zbliżyłem się do 2
grupy walczącej o 4 miejsce open. Nigdy nie byłem tak wysoko na wyścigu górskim
i nawet mimo tej mało licznej obsady zawodów jest to mój mały sukces. Ostatni
raz top 3 w kategorii w wyścigu górskim zanotowałem blisko 10 lat temu. Moja
jazda w grupie i zjazdy pozostawiają sporo do życzenia ale moc w nogach pozwala
nadrabiać chociaż część start poniesionych z powodu słabych stron. Gdyby 2 etap
był bardziej górski to może byłoby lepiej, do wyścigu byłem przygotowany
optymalnie i na żadnym z podjazdów nie brakowało mi mocy a czasówka na poziomie
Piotrka Tomany czy Michała Przybysza jest idealnym potwierdzeniem tego, że
jestem w dobrej dyspozycji.
S#18 - Ujsoły Road Trophy 2023 etap 3 - 7 open, 3 kat. | Ride | Strava
S#18 - Ujsoły Road Trophy 2023 etap 3 - 7 open, 3 kat. | Ride | Strava
Road Trophy Etap 2
Sobota, 19 sierpnia 2023 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Basso '23, Samotnie, Szosa, Trening 2023, w grupie, Wyścig, Zawody 2023
Km: | 98.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:54 | km/h: | 33.79 |
Pr. maks.: | 76.00 | Temperatura: | 27.0°C | HRmax: | 180180 ( 92%) | HRavg | 145( 74%) |
Kalorie: | 2584kcal | Podjazdy: | 1190m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi etap to jakieś
nieporozumienie, na podjazdach byłem tam gdzie trzeba a na zjazdach się
totalnie pogubiłem i straty czasu były nie do odrobienia. Musiałem podejmować
próby ataków i na najdłuższym podjeździe na trasie odjechałem od grupy w której
było sporo rywali z kategorii, przed metą zaczęło padać, na jednym z łuków
utraciłem przyczepność i driftowałem, udało się doścignąć małą grupkę ale na
finiszu już nie walczyłem. Na mecie byłem zrezygnowany, rozbity tą fatalną
jazdą po płaskim i w dół.
S#17 - Ujsoły Road Trophy 2023 - etap 2 - 16 open, 6 kat. | Ride | Strava
S#17 - Ujsoły Road Trophy 2023 - etap 2 - 16 open, 6 kat. | Ride | Strava
Beskyd Tour 2023
Sobota, 24 czerwca 2023 Kategoria 100-200, Basso '23, Góry, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig, Zawody 2023
Km: | 122.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:53 | km/h: | 31.42 |
Pr. maks.: | 80.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 173173 ( 88%) | HRavg | 150( 76%) |
Kalorie: | 2163kcal | Podjazdy: | 2080m | Sprzęt: Astra Chorus 2022 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Beskyd Tour ukończyłem jako 46 zawodnik open i 16 w kategorii wiekowej na dystansie 121 kilometrów. Ze startu jestem zadowolony ponieważ wiem w jakiej obecnie jestem sytuacji. Zwykle ten wyścig kolidował z innymi zawodami i w tym roku postanowiłem odpuścić inne, interesujące zawody aby pojawić się na starcie. Nie czułem się zbyt dobrze już od czwartku więc nie stawiałem sobie konkretnych celów na ten wyścig. Od startu trzymałem się gdzieś w głębi peletonu, pierwszy podjazd pojechałem bardzo czujnie ale kilka niebezpiecznych sytuacji na zjeździe spowodowało, że zostałem nieco z tyłu, później już tempo było mocniejsze i na kolejnym podjeździe musiałem nieźle się zaginać aby dogonić. Zjazd na Słowację to bardzo mocne tempo grupy aby dojść do czołówki, nie wytrzymałem tempa, brakuje mi ostatnio jazdy na wysokiej kadencji i nie byłem w stanie dokręcać w dół. W efekcie zostałem sam za grupą która szybko dojechała do peletonu. Sporo sił straciłem aby utrzymać peleton w zasięgu wzroku, w końcu ktoś się zatrzymał bo tempo peletonu nie było zbyt mocne i wykorzystałem ten fakt i złapałem się na koło 2 zawodników którzy szybko dojechali do peletonu. Samotnie nie byłbym chyba w stanie dospawać więc dla mnie była to korzystana sytuacja. Niestety nie miałem żadnych danych o mocy bo bateria w mierniku padła. Na wymagającym podjeździe pod granicę nie byłem w stanie przeskoczyć do przodu, wjechałem w tempie na jakie pozwalała grupa. Po zjeździe udało się zebrać potężną grupę w której jechałem aż do Trojanowic. Próbowałem podkręcać tempo na podjeździe ale nie wychodziło to zbyt dobrze. W głowie już miałem atak na podjeździe pod Pustevny, na pagórkowatym odcinku jednak zaczęło mnie wyraźnie brakować, przez niespełna 3 godziny wyścigu zjadłem już 6 żeli ale to nie wystarczyło. Zacząłem tracić dystans by na początku podjazdu pod Pustevny totalnie mnie odcięło. Nogi bolały strasznie, momentami ból był nie do wytrzymania, wiedziałem jednak, że jak wjadę Pustevny to do mety będzie już znacznie łatwiej. Na zjeździe próbowałem jak najmniej stracić i to się chyba udało. Ostatni podjazd na trasie jechałem równym tempem do momentu jak pojawił się bolesny skurcz najpierw w lewej a następnie prawej łydce. Musiałem się zatrzymać, wygrzebałem z kieszeni magnez, rozmasowałem mięśnie i już jakoś poszło. Sporo mnie ten wyścig kosztował. Kiedyś po takich zawodach byłbym w stanie na drugi dzień znów startować a teraz organizm się do tego nie nadaje. Na dwa uphille jeszcze mnie stać w ciągu weekendu ale na więcej na razie niestety nie. Każda kolejna próba powrotu do formy wyścigowej na razie kończy się fiaskiem, jak się uda dobrze zaprezentować na wrześniowej Tatrze to wszelkie wysiłki nie pójdą na marne. Na razie muszę być cierpliwy i pracować dalej. Kolejny start w planach to Pętla Beskidzka. Uphill na Czantorię z bólem serca odpuszczam, beznadziejna regeneracja po BT nie wróży nic dobrego a szarpanie się po to by pojechać znacznie poniżej poziomu możliwości na zawodach typu uphill nie ma dla mnie sensu.
S#11 - Beskyd Tour 2023 - 46 open, 16 kat. | Ride | Strava
S#11 - Beskyd Tour 2023 - 46 open, 16 kat. | Ride | Strava
Klasyk Annogórski 2023
Sobota, 15 kwietnia 2023 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Cube '23, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: | 65.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 33.91 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 180180 ( 92%) | HRavg | 166( 85%) |
Kalorie: | 1853kcal | Podjazdy: | 940m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy start sezonu – Klasyk Annogórski ukończyłem na 44 miejscu open i 18 w kategorii B. Na trasie było wszystko, jeden podjazd, nierówny bruk, wąskie i techniczne odcinki zjazdów, żwirek i rozmoknięte błoto a także masa dziur i wiatr. Ze swojej jazdy jestem zadowolony, dawałem z siebie wszystko na podjazdach ale traciłem na bruku i zjazdach. Pierwszy podjazd wjechałem w czołówce ale straciłem kilkanaście pozycji na bruku i odpadłem na zjeździe i to tyle z jazdy w grupie. Walcząc na solo starałem się nie hamować zbytnio na zjazdach a na podjazdach jechałem maksa prawie za każdym razem. Jak się okazało połowę straty do peletonu uzyskałem na bruku a drugą przez solową jazdę przez ¾ dystansu. Sporo osób zamiast jechać po kostce brukowej zjeżdżało na chodnik gdzie dało się jechać znacznie szybciej, jedną z akcji dnia pozostanie na pewno gleba zawodnika przy próbie wjazdu na chodnik i wyeliminowanie się przez to z wyścigu. Nigdy mi ten wyścig nie leżał i dlatego jakbym miał tutaj walczyć o wynik to bym nie przyjechał. Swoje założenia zrealizowałem, dojechałem do mety w jednym kawałku i mogę być zadowolony. Sporo zamieszania było na starcie i przy liczeniu okrążeń, dzięki temu zyskałem kilka lokat na ostatnim podjeździe. Lepiej na Klasyku wypadłem tylko w 2017 roku gdy miałem super nogę na początku sezonu a trasa szła w odwrotnym kierunku ( Organizator zapowiada powrót do tej trasy w przyszłym roku, pod warunkiem gruntownego remontu drogi na Górę Świętej Anny od Leśnicy ). W porównaniu do ubiegłego roku zyskiwałem średnio 30 sekund na podjeździe i nieco traciłem na zjeździe ale wówczas więcej czasu jechałem w grupie, NP z wyścigu też wyszło lepsze – 262 W ( 4,1 W/kg ). Praca wykonana na tym wyścigu zaprocentuje w dalszej części sezonu, zwykle tak było. Po zimie nie miałem możliwości jazdy w grupie a samych treningów na zewnątrz było mało, podjazdy wypracowałem na trenażerze i z tego mogę być zadowolony a nad resztą muszę popracować. Kolejna okazja już 22 kwietnia w Osieku.
S#1 - Klasyk Annogórski 2023 - Solowa zabawa - 44 open, 18 kat. | Ride | Strava
S#1 - Klasyk Annogórski 2023 - Solowa zabawa - 44 open, 18 kat. | Ride | Strava
Zakończenie sezonu 2022
Sobota, 22 października 2022 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig, Zawody 2022
Km: | 74.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:32 | km/h: | 29.21 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 184184 ( 94%) | HRavg | 145( 74%) |
Kalorie: | 2009kcal | Podjazdy: | 1060m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni raz w
sezonie 2022 wsiadłem na rower. Wykorzystałem chwilę w której żona potrzebowała
spokoju mając zajęcia zdalne na uczelni i pojechałem na klubowe Zakończenie Sezonu.
Jakieś woli rywalizacji u mnie nie było, postanowiłem jechać treningowo nie
wiedząc ile osób pojawi się na starcie. Ostatecznie pojawiło się całe 9 osób,
to tylko potwierdza wszystkie moje przypuszczenia dotyczące klubu Jas-Kółka i zaangażowania
w życie klubowe członków stowarzyszenia. Mniejsza ilość osób oznaczała
bezpieczniejszą rywalizację ale był jeszcze jeden czynnik który sprawiał, że
jazda stawała się bezpieczniejsza a był nim naturalny podział na grupki na
podjazdach. Po starcie tempo było bardzo spokojne, pierwszy podjazd to już próby
ataków ale starałem się wszystko kontrolować, próby odjazdów były też na
zjazdach ale pierwszy, trudniejszy podjazd na trasie – Łazy. Tam peleton podzielił
się i zostało nas 4 a później trzech. Z mojej strony nie było żadnej próby
ataku ale tempo dyktowałem sam. Pierwsza runda przeleciała szybko, miałem pewne
myśli, czy nie próbować atakować ale miałem 2 mocnych zawodników na kole i
bałem się, źe stracę tylko siły a oni wspólnymi siłami mnie dojdą. To był błąd
bo moja tytaniczna, równa i mocna praca poszła na marne, na ostatnim zjeździe
wiozący się na kole Grzesiek zaatakował, zrobił kilkadziesiąt metrów przewagi a
moje nogi nie chciały kręcić już jak należy. Zmobilizowałem się w końcówce ale nie
udało się nadrobić start. Bardzo zależało mi na tym zwycięstwie bo nic w tym
roku nie wygrałem i byłoby to najlepsze zakończenie sezonu. Ten wyścig dla mnie
ma małą wartość, wystartowałem w tym roku 25 razy w zawodach a Grzesiek tylko
raz, niemal każdy nasz wspólny wcześniejszy start to znaczna różnica na moją korzyść,
ten sezon sporo kosztował mnie sił więc raczej niezadowoleni mogą być ci co zajęli
miejsca 3 - 6 bo przez większą część sezonu bądź cały próżno było ich szukać na
starcie zawodów i im mogło zależeć na tych zawodach. Po zawodach wróciłem do
domu bo miałem już zaplanowane popołudnie i wieczór więc czasu na myślenie i
biadolenie nie było sensu marnować.