Wpisy archiwalne w kategorii
teren
Dystans całkowity: | 7301.50 km (w terenie 3878.50 km; 53.12%) |
Czas w ruchu: | 408:52 |
Średnia prędkość: | 17.42 km/h |
Maksymalna prędkość: | 1414.00 km/h |
Suma podjazdów: | 129984 m |
Maks. tętno maksymalne: | 189 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (91 %) |
Suma kalorii: | 194975 kcal |
Liczba aktywności: | 247 |
Średnio na aktywność: | 29.56 km i 1h 40m |
Więcej statystyk |
Roztrenowanie 2
Wtorek, 5 października 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, teren
Km: | 20.00 | Km teren: | 16.00 | Czas: | 01:48 | km/h: | 11.11 |
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 175175 ( 89%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 1092kcal | Podjazdy: | 800m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
W tym roku jakoś zgubiłem poczucie czasu i jakoś nie jestem w stanie się pogodzić z tym, że już jest październik a co za tym idzie, znacznie krótsze dni. Doceniam więc jedną z zalet roweru MTB a jest nią zrobienie bardzo krótkiego ale treściwego treningu zaraz pod domem i zaliczenie sporego przewyższenia na krótkim dystansie. Tym razem postawiłem jednak na technikę zjazdu z czym mam spory problem w terenie. Ubrałem stare, zużyte już buty których mi nie szkoda na deptanie z rowerem pod górę bądź w dół. Na start zafundowałem sobie podjazd pod Cyberniok, udało się go wjechać w ponad 90 %, w jednym momencie brakło mi może z 200 metrów na stromym kamienistym odcinku, gdyby siła rak była taka jak jeszcze w marcu może bym docisnął rower a tak utraciłem przyczepność i brak spd uratował mnie przed glebą na plecy. Zjazd w moim wykonaniu nie był tragiczny a gdyby podzielić go na dwie części to pierwsza była niezła a druga już znacznie gorsza, było za stromo aby bezpiecznie zjechać więc kawałek pokonałem z buta, tak też wyglądał kolejny podjazd który wybrałem po prostu z barku czasu a chciałem zaliczyć zjazd z Przykrej do Jaworza który technicznie jest łatwy ale dla mnie i tak za trudny, znowu walczyłem z barkiem przyczepności i już wiem, że jest to skutek przede wszystkim słabego ciała i tego, że nie ma czym docisnąć kierownicy przez co nie ma przyczepności, przez moment myślałem nawet nad zredukowaniem ciśnienia ale bałem się kolejnego kapcia. Na Przykrej zrobiłem krótki postój przed zjazdem. Zjazd był ekstremalny w tych warunkach, zapadający zmierzch, problemy z oświetleniem, jedną lampkę zgubiłem a druga przestała działać w połowie zjazdu, do tego zwierzyna co jakiś czas przebiegająca przez szlak i tłumy pieszych, zjechałem jednak bezpiecznie i już jak najszybciej do domu, bez oświetlenia nie czułem się bezpiecznie ale dojechałem w jednym kawałku, wciąż nie widać progresu w technice ale chyba musi on iść w parze z wzrostem siły więc pora ruszyć na siłownię.
Roztrenowanie 1
Niedziela, 3 października 2021 Kategoria Samotnie, 0-50, teren
Km: | 37.00 | Km teren: | 23.00 | Czas: | 02:30 | km/h: | 14.80 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 115( 58%) |
Kalorie: | 1074kcal | Podjazdy: | 690m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zamiast tradycyjnego rozjazdu po zawodach pojechałem szukać nowych ścieżek w terenie. Tym razem na tapecie znalazł się rejon Lipowskiego Gronia gdzie nigdy nie byłem. Najpierw jechałem znanymi mi drogami do Górek gdzie zaliczyłem sporo kilometrów po asfalcie. Gdy wjechałem na trawers raz nawierzchnia była lepsza, raz gorsza ale wciąż przejezdna na szosie. Szukając oznaczeń na Ustroń skręciłem w lewo w las, chwilę kluczyłem po nieoznakowanych szlakach aż w końcu wjechałem na ścieżkę na Lipowski Groń i dalej Równicę, już wiedziałem gdzie jechać ale zjechałem w dół do trawersu i spowrotem do Górek. Tam kolejne nieznane mi ścieżki, w tym stromy szosowy podjazd ulicą Leśną. Walcząc z nawigacją w Garminie nieco pobłądziłem ale trafiłem tam gdzie chciałem. Powrót znowu znanymi drogami z domieszką asfaltu. Po zawodach nie szarpałem tempa, tras też nie była na tyle trudna aby konieczny był wzmożony wysiłek.
Trening 104
Sobota, 25 września 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, teren, Trening 2021
Km: | 18.00 | Km teren: | 14.00 | Czas: | 01:08 | km/h: | 15.88 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 164164 ( 84%) | HRavg | 123( 63%) |
Kalorie: | 560kcal | Podjazdy: | 550m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Czasu na rower nie znalazłem nawet w weekend i musiałem zadowolić się krótką jazdą na MTB. Zaplanowałem trasę z trzema podjazdami i zjazdami i chciałem skupić się na tych drugich więc podjazdy odpuściłem i jechałem wolno. Pierwszy z nich to odcinek który jechałem tylko w dół i nie byłem w stanie go podjechać w całości ale jakieś 80 % pokonałem jadąc więc nie było tak źle. Problemy zaczęły się później i trwały w zasadzie do końca. Na końcu drugiego podjazdu zaczęło uchodzić powietrze z przedniego koła a na początku zjazdu dobiłem tylne i tym sposobem miałem kapcie w obu kołach. Wymiana dętek i pompowanie zajęło sporo czasu, musiałem także nauczyć się odkręcać sztywne osie oraz ustawić pompkę na wentyl samochodowy bo takie dętki miałem w zapasie. Trwało to zbyt długo i zdecydowałem się nieco skrócić trasę, już nawet zapomniałem o defektach i gdy tylko poczułem się pewniej i zacząłem agresywniej jechać znowu dobiłem oba koła i sytuacja się powtórzyła. Ostatnie 1700 metrów do domu musiałem pokonać z buta nie mając już dobrych dętek. Mega pechowy dzień i zero przyjemności z jazdy, czasami tak bywa.
Trening 101
Niedziela, 19 września 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, teren, Trening 2021
Km: | 29.00 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 02:12 | km/h: | 13.18 |
Pr. maks.: | 45.00 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | 172172 ( 88%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 1296kcal | Podjazdy: | 1050m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wymagający trening w terenie. Mimo bardzo niepewnej aury pojechałem w teren, mając w głowie kilka wariantów tras. Pierwszy podjazd na trasie, pod Dębowiec poszedł mi całkiem sprawnie i później miałem podjąć decyzję gdzie jechać dalej. Zostałem przy najtrudniejszym wariancie a on zakładał przejazd przez Kozią Górkę, co oznaczało kłopoty. Nawigacja poprowadziła mnie najtrudniejszą z możliwych dróg gdzie już po kilkuset metrach nie dało się jechać, koła grzęzły w błocie a przełożenia brakowało i kapitulacja była jedynym wyjściem. Kilkaset metrów z buta to jeszcze nie tragedia dla początkującego w MTB rowerzysty. Niestety pierwszy błąd pociągnął za sobą kolejne, najpierw zapomniałem się wpiąć przed zjazdem następnie ruszyłem w dół ścieżką Bystry, brak wpiętej nogi dawał o sobie znać na każdym kroku i w zasadzie większość zjazdu to była totalna padaka w moim wykonaniu, dopiero w końcówce wyglądało to nieco lepiej. Po przejechaniu 10 kilometrów byłem już w Bystrej a od kolejnego podjazdu dzieliły mnie tylko 2 kilometry. Jadąc wolno nie czułem zimna i nie chciało mi się wierzyć, że jest ledwie 6 stopni na termometrze. Szybko dojechałem do końca asfaltu i ruszyłem w kierunku Klimczoka jeszcze przy niezłej widoczności. Im wyżej tym było gorzej, już po 5 minutach nie wiedziałem gdzie jadę, trzymałem się szerokiej drogi która z czasem przeszła w bardziej kamienistą której także się trzymałem i ostatecznie pojechałem inaczej niż zamierzałem. Dotarłem jednak na Klimczok pokonując dwa strome odcinki z buta i wtedy podjąłem decyzję o skróceniu trasy do minimum, było tak zimno, że zaczynałem tracić czucie w placach. Widoczność była zerowa więc musiałem sugerować się znakami kierunkowymi. Jak po sznurku dojechałem na Szyndzielnię i następnie w dół przez Dębowiec do Wapienicy, mimo asekuracyjnej jazdy zjechałem minutę szybciej niż ostatnim razem, to jednak wciąż daleko od poziomu jaki pozwala na starty w maratonach i walkę o pozycje w górnej połowie stawki. Mimo tego, że warunki pogodowe po zjeździe z gór były o niebo lepsze nie zdecydowałem się na dalszą jazdę. Po powrocie do domu spędziłem pod kocem wiele czasu zanim doszedłem do siebie.
Rozjazd 30
Sobota, 18 września 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, teren
Km: | 19.00 | Km teren: | 9.00 | Czas: | 01:03 | km/h: | 18.10 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 144144 ( 73%) | HRavg | 114( 58%) |
Kalorie: | 504kcal | Podjazdy: | 190m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny wyjazd w celu przetestowania nowych butów rowerowych. Nie mogłem przyzwyczaić się do innego sposobu wpinania buta i długo próbowałem w domu na sucho aż w końcu się udało załapać o co w tym chodzi. Celem tego wyjazdu również było zbieranie kasztanów a najwięcej jest ich w Grodźcu więc tam się udałem. Po porannej jeździe czułem nieco zmęczenie ale szybko minęło. Gdy już nazbierałem odpowiednią ilość kasztanów wróciłem do domu. Po drodze walczyłem z lewym butem i ciągle nie umiałem go wpiąć tak jak trzeba. Muszę nad tym popracować.
Trening 98
Środa, 15 września 2021 Kategoria teren, blisko domu, 0-50
Km: | 25.00 | Km teren: | 21.00 | Czas: | 01:44 | km/h: | 14.42 |
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 182182 ( 93%) | HRavg | 142( 72%) |
Kalorie: | 795kcal | Podjazdy: | 890m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Korzystając z dobrej nogi która ostatnio mi towarzyszy postanowiłem zaatakować terenowy podjazd z myślą o jak najlepszym czasie. Zazwyczaj nie idę na łatwiznę i tak też było tym razem. Wybrałem podjazd na Błatnią w wersji klasycznej - żółtym szlakiem z Jaworza. Zanim dojechałem do początku już zaliczyłem dwa podjazdy w celu rozgrzania nogi. Nie czułem się w pełni wypoczęty i nie był to mój najlepszy dzień, mimo to ruszyłem mocno od samego początku, podjazd jest naprawdę trudny, luźne kamienie robią robotę a nachylenie cały czas trzyma ponad 10 %. Znowu brakowało przełożenia ale jakoś przepchałem pierwsze trudności, później złapałem oddech przed kolejną ścianą. Znowu miałem problemy z utrzymaniem się na rowerze, tym razem brakło mi jakieś 50 metrów, prawie zaliczyłem glebę w tył ale w ostatniej chwili się wybroniłem ale musiałem podejść kawałek z buta. Później przez moment było lepiej, dojechałem do rozwidlenia szlaków i prawie połowę ścianki udało się wjechać, dopiero kamienie mnie wyjaśniły i musiałem znowu zejść z roweru, spacer tym razem był dłuższy ale nie było jak ruszyć na sporym nachyleniu. Mimo spaceru uzyskałem niezły czas który oczywiście da się w każdej chwili poprawić. Miałem jeszcze mało i trochę czasu więc ruszyłem w kierunku Brennej ale nie zjechałem do końca szlaku, na Błatnią wróciłem inną drogą z kolejnym spacerem po drodze, brakuje mi doświadczenia, przełożeń i nieco siły w rękach aby pokonywać większość podjazdów bez schodzenia z roweru,. Miałem ochotę i byłem bardzo bojowo nastawiony na zjazd i wybrałem bardzo łatwy technicznie szlak co okazało się dużym błędem. Gdy tylko zjechałem na właściwy szlak trafiłem na zwalone drzewo, jedno to jeszcze nie problem więc jakoś pokonałem tą przeszkodę, później jednak było gorzej, cały szlak na długości 50 metrów był zawalony ściętymi drzewami a leśnicy zamiast robić siedzieli, sporo czasu mi zajęło przedostanie się i przy okazji zdążyłem uszkodzić rower, gdzieś uderzyłem przerzutką i hak oczywiście się skrzywił, musiałem spasować i zamiast kolejnego podjazdu i zjazdu awaryjnie dojechałem do domu. Czeka mnie sporo pracy nad techniką bo brakuje mnie w każdym aspekcie, jak sobie przypomnę swoje początki na szosie to wyglądało to podobnie, wówczas sporo osób się ze mnie śmiało, z czasem jednak zrobiłem progres i osiągnąłem poziom o którym " hejterzy" mogą tylko pomarzyć. Czeka mnie kilka dni wolnych od MTB, rower jedzie na zerowy przegląd i przy okazji wyprostowany zostanie hak.
Rozjazd 29
Wtorek, 14 września 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, teren
Km: | 26.00 | Km teren: | 21.00 | Czas: | 01:25 | km/h: | 18.35 |
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 131131 ( 67%) | HRavg | 105( 53%) |
Kalorie: | 294kcal | Podjazdy: | 240m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dwóch dniach odpoczynku wyjechałem na krótką przejażdżkę na rowerze MTB. Postanowiłem sprawdzić kilka dróg które na mapie wyglądały ciekawie, ale tylko na mapie. W rzeczywistości jedna z nich była zupełnie nieprzejezdna a druga zarośnięta, znalazłem za to inną którą całkiem przyjemnie się jechało. Mimo, że nie czułem się najlepiej jechało się całkiem nieźle.
Trening 97
Wtorek, 7 września 2021 Kategoria Trening 2021, teren, Samotnie, blisko domu, 0-50
Km: | 21.00 | Km teren: | 17.00 | Czas: | 01:47 | km/h: | 11.78 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 159159 ( 81%) | HRavg | 128( 65%) |
Kalorie: | 655kcal | Podjazdy: | 800m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny wyjazd w teren.
Planowałem zajechać do Cygańskiego Lasu i tam pokrążyć po ścieżkach ale w trakcie
plany się zmieniły i z Dębowca ruszyłem na Szyndzielnię. Jechałem możliwie
spokojnie zachowując zapas na kasecie, w końcówce gdy zrobiło się stromo
łańcuch wylądował na największej koronce. Wjechałem bez zatrzymywania się czy prowadzenia
roweru pod górę ale zajęło mi to sporo czasu. Gdy tylko zatrzymałem się musiałem
walczyć z plagą much więc szybko ruszyłem w dół, wybrałem trudną ścieżkę, dwa
razy musiałem zejść z roweru ale nie zraziło mnie to w żaden sposób. Trochę
wydłużyłem jazdę zaliczając dodatkowy podjazd i zjazd ścieżką, w odróżnieniu od
poprzednich wyglądał o niebo lepiej. Miałem jeszcze zapas czasu ale wróciłem do
domu.
Trening 96
Niedziela, 5 września 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, teren
Km: | 35.00 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:22 | km/h: | 14.79 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 172172 ( 88%) | HRavg | 132( 67%) |
Kalorie: | 839kcal | Podjazdy: | 980m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Popołudniowy wypad na MTB na bardzo trudnej i wymagającej trasie. Wyjechałem z domu o 14:30 i liczyłem na to, że za 3 godziny będę już w domu. Pierwszy cel jazdy to Błatnia, byłem tam wiele razy, najczęściej piechotą ale nie znam wszystkich wariantów podjazdu i właśnie jeden z nich chciałem sprawdzić. Oczywiście drogi na mapie nie pokrywały się z rzeczywistością, jedną z nich, tą którą miałem jechać przejechałem i wyjechałem w całkiem innym miejscu niż zamierzałem, później pojechałem „na skróty” gdzie nie obyło się bez pchania roweru, wysokie nachylenie, błoto a miejscami kamienie spowodowały, że nie byłem w stanie jechać. W końcu znalazłem się na właściwym szlaku i jazda już szła lepiej, ludzi jednak było sporo i w kilku miejscach nie byłem w stanie ich minąć i nie obyło się bez spaceru, nas szczęście tylko raz przed Błatnią. Na szczycie sporo ludzi, często głuchych i z tego powodu zaliczyłem spektakularną glebę na trawę, mówiłem sobie, że ostatni raz jestem na Błatniej w weekend, chyba, że wcześnie rano. Przy punkcie widokowym zatrzymałem się na moment i ruszyłem w kierunku Klimczoka, jeden odcinek mnie znów pokonał, niewiele brakło mi aby wjechać najtrudniejszy fragment ale musiałem zbyt często zmieniać tor jazdy lawirując między pieszymi i straciłem przyczepność, przełożenie 32x46 to jednak zbyt mało na nachylenia rzędu 25 % w terenie. Później już szło mi lepiej, nie na tyle jednak abym mógł jechać ciągiem do Klimczoka. Postoje były jednak spowodowane tylko blokadą drogi przez pieszych którzy po usłyszeniu dzwonek nie wiedzieli na którą stronę ścieżki zejść. Na szczęście takie problemy skończyły się pod Klimczokiem. Od tego momentu było więcej w dół, nie hamowałem i było mnie słychać z daleka, kilka razy użyłem dzwonka, nie było to jednak konieczne. Zjazd przez Dębowiec do Wapienicy był najlepszy w moim wykonaniu, nie dokręcałem i tylko dwa razy nacisnąłem na klamki ale wyraźnie czułem ręce. Miałem jeszcze zapas czasu ale nie zdecydowałem się na wydłużenie trasy, wybrany wariant oznaczał jednak ciągłe hamowanie, po jeździe bardziej czułem ręce niż nogi które też dostały w dupę na ciężkich i wymagających podjazdach. Mimo wszystko jestem zadowolony bo widzę już postępy w MTB, jeszcze sporo brakuje do poziomu maratonowego ale do wiosny mam czas. Treningi w terenie dają też efekty na szosie, mogę żałować, że tak późno zdecydowałem się na spróbowanie swoich sił w MTB.
Rozjazd 28
Sobota, 4 września 2021 Kategoria 0-50, blisko domu, teren
Km: | 25.00 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 15.15 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | 143143 ( 73%) | HRavg | 114( 58%) |
Kalorie: | 403kcal | Podjazdy: | 410m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki wyjazd po pracy w celu
sprawdzenia jednej z dróg łączących popularne szlaki w paśmie Błatniej.
Jechałem naprawdę spokojnie, gdy wjechałem w teren łańcuch szybko wylądował na
największej koronce kasety, jechałem równo i tak spokojnie jak się dało, mimo
tego, że w ostatnim czasie sporo padało było sucho i rower pokrył się nawet drobnym
pyłkiem. Gdy dojechałem do miejsca w którym zaczynała się nieznana ścieżka stwierdziłem,
że nie nadaje się nawet do przejścia pieszo a wjechanie tam rowerem również nie
jest możliwe, zarośnięty, kamienisty trakt namoknięty po ostatnich deszczach nie
przekonał mnie by próbować zjechać nim w dół. Zawróciłem i skorzystałem z
pierwszej lepszej ścieżki którą dostałem się do drogi na której chciałem się
znaleźć. Tam już jednak było mokro i po chwili wolnej jazdy rower był całkiem
brudny. Nie przejmowałem się tym tylko ruszyłem na rekonesans ścieżek w lesie
między Jaworzem, Bierami a Grodźcem. Na mapie było ich sporo a tylko kilka
nadawało się do jazdy, dwa razy zapuściłem się w całkiem zarośnięte miejsca,
miejscami strasznie błotniste, nawet nie wiem kiedy rozciąłem sobie nogę ale na
szczęście tylko lekko. Po wyjeździe z lasu jechałem już bardziej cywilizowanymi
drogami ale w większości po szutrze czy kamieniach. Do domu wróciłem później
niż zamierzałem ale nie żałowałem.