Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Trening 2019

Dystans całkowity:8277.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:305:54
Średnia prędkość:27.06 km/h
Maksymalna prędkość:86.00 km/h
Suma podjazdów:105034 m
Maks. tętno maksymalne:189 (96 %)
Maks. tętno średnie:167 (85 %)
Suma kalorii:139662 kcal
Liczba aktywności:110
Średnio na aktywność:75.25 km i 2h 46m
Więcej statystyk
  • DST 43.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 22.63km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 177 ( 90%)
  • HRavg 138 ( 70%)
  • Kalorie 914kcal
  • Podjazdy 880m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 41

Wtorek, 7 maja 2019 · dodano: 07.05.2019 | Komentarze 0

Przed wyjazdem na trening zaczęło padać i wyjechałem 30 minut później. Ciemne chmury wisiały w powietrzu i zrezygnowałem z wyjazdu na Przegibek gdzie chciałem przeprowadzić ważniejszą część treningu.
W dalszym ciągu temperatura pozostawia do życzenia i po raz kolejny musiałem skorzystać z cieplejszych ciuchów w których jazda nie jest przyjemna. Już kilka minut po wyjeździe znowu zaczęło padać. Nie przejąłem się tym zbytnio i jechałem dalej. Jako część rozgrzewki zaplanowałem minutową tempówkę. Dojechałem do miejsca w którym chciałem zacząć i ruszyłem mocno. Kilka sekund później po raz pierwszy wypadł bidon. Nie zatrzymywałem się, na moment przestałem kręcić i później ciężko było złapać rytm. Dosyć dobrze pojechałem zaplanowany odcinek co dawało nadzieję na dobry trening. Po kilku minutach spokojnej jazdy wróciłem w miejsce w którym wypadł mi bidon, znalazłem go na poboczu i pojechałem w kierunku podjazdu na którym chciałem zrobić 5 powtórzeń siłowych. Pierwszy raz był na rozpoznanie. Nie dobrałem optymalnego przełożenia i musiałem kilkakrotnie je zmieniać. Konkretne nachylenie w drugiej części podjazdu spowodowało, że musiałem jechać już bardzo mocno. Prawie cały czas jechałem w 5 strefie i byłem z tego zadowolony. Po spokojnym zjeździe ruszyłem na kolejne powtórzenie. Dwa kolejne nie poszły najlepiej i dopiero podczas czwartego a zwłaszcza piątego pojechałem tak jak chciałem i z tych dwóch odcinków jestem najbardziej zadowolony. Podczas zjazdu w dół po raz drugi wypadł mi bidon, na szczęście złapałem go w ostatniej chwili. Drugą część treningu chciałem zrealizować na najdłuższym podjeździe w Jaworzu. Około 10 minutowa spokojna jazda wystarczyła abym wrócił do sił. Po dojeździe na miejsce musiałem zawrócić, nie sądziłem, że będzie to tak trudne. Około minutę czekałem aby wykonać ten manewr. Gdy ruszyłem mocno to znowu bidon wypadł z koszyka. Musiałem się zatrzymać i ponad minutę czekać na ponowny start. Ruszyłem dosyć dobrze, ale później dobrałem zbyt twardy bieg i męczyłem się do końca pierwszego 40 sekundowego sprintu. Odpoczynek w 2 strefie nie pozwolił na całkowity powrót sił i kolejne powtórzenia wykonywałem na coraz większym zmęczeniu. Każdy kolejny sprint wykonywałem na wyższej kadencji i generowałem lepszą moc. Cieszę się, że udało się wszystkie 5 powtórzeń przejechać na dobrej mocy, bez żadnego kryzysu. Chciałbym generować podobną moc na odcinku dwa razy dłuższym i wtedy będę mógł myśleć o rywalizacji na wyścigach gdzie takie krótkie akcenty są ważne. Później trochę mocniej pokonałem zjazd, przeciwny wiatr pomógł, na koniec treningu dołożyłem jeszcze dwa podjazdy. Jechało się całkiem dobrze i mogę być zadowolony. Odczuwałem już zimno i zdecydowałem się na powrót do domu. Nie osiągnąłem założonej liczby TSS ale warunki pogodowe i opóźniony wyjazd spowodowały, że nie miałem już motywacji aby kręcić się w kółko koło domu.








  • DST 164.00km
  • Czas 06:33
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 179 ( 91%)
  • HRavg 144 ( 73%)
  • Kalorie 3373kcal
  • Podjazdy 3260m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 40

Sobota, 4 maja 2019 · dodano: 05.05.2019 | Komentarze 0

Długo czekałem na dzień w którym będę mógł pojechać w góry i zaliczyć kilka podjazdów. Prognoza na weekend nie napawała optymizmem i jedynym dniem w którym możliwa byłaby jazda w miarę sprzyjających warunkach była sobota. Chcąc zaliczyć dobry trening musiałem wyjechać o 6 aby wrócić o rozsądnej porze przed załamaniem pogody jakie miało przyjść wczesnym popołudniem. Temperatura nie zachęcała do wyjścia na zewnątrz, nie chciałem ubierać się na zimowo i wybrałem opcję z mniejszą ilością cieńszych warstw. Po wyjeździe okazało się, że zestaw jest optymalny i nie było mi zimno.
Po raz pierwszy w tym roku wybrałem się na grupowy trening z TwomarkSport. Pod sklepem zjawiło się mało osób i w trzyosobowym składzie ruszyliśmy w kierunku Bielska. Już czułem, że nie jest to mój dzień i męczyłem się strasznie. Przed Straconką dołączyło kilka osób i tempo nieco wzrosło. Podjazd zaczęliśmy wspólnie a z czasem towarzystwo zaczynało się rozjeżdżać. Prawie wszyscy mi odjechali, męczyłem się strasznie a mając w głowie kolejne podjazdy nie próbowałem na siłę gonić reszty. Wtoczyłem się na szczyt i prawie od razu zaczęliśmy zjeżdżać, nie czułem się pewnie i niezbyt odważnie wchodziłem w zakręty. Mimo wszystko był to jeden z szybszych zjazdów tą drogą od kilku lat. Mimo to byłem najwolniejszy i drugi tego dnia podjazd zaczynałem jako ostatni. Dawno nie pokonywałem tego odcinka i zapomniałem jak tam jest stromo. Postanowiłem jechać mocniejszym tempem z trochę wyższą kadencją i dosyć dobrze pokonywałem ten podjazd. Im bliżej końca tym jechałem lepiej. Do rekordu brakowało ale byłem zadowolony, pod koniec gdy dojeżdżaliśmy do płyt zacząłem się zbliżać do dwójki która jechała z przodu. Na szczycie byłem tylko raz, około 5 lat temu i zapomniałem, że te płyty ciągną się przez około 200 metrów. Pogoda nie była zbyt dobra i widoki nie były tak ładne jak przy słonecznej aurze. Po dojechaniu wszystkich osób i chwili przerwy ruszyliśmy w dół. Jechałem dosyć asekuracyjnie i cały zjazd pokonałem bez najmniejszych problemów. Podczas kolejnego postoju zacząłem marznąć, termometr wskazywał niecałe 4 stopnie a na szybki wzrost temperatury nie było co liczyć. Podczas dojazdu do Międzybrodzia Żywieckiego nie mogłem się rozgrzać. Podjazd na Górę Żar nie poszedł mi dobrze. Męczyłem się i nie mogłem złapać odpowiedniego rytmu. Jakoś wjechałem na szczyt przed upływem 30 minut, podjazd nie poszedł dobrze a dodatkowym utrudnieniem był ból lewej nogi który się pojawił podczas jazdy. Na szczycie było trochę cieplej i po krótkim postoju ruszyliśmy w dół. Ubrałem dodatkowo kurtkę by nie zmarznąć na długim zjeździe. Zjazd poszedł lepiej niż podjazd, nie byłem ostatni na dole i to był mały pozytyw. Gdy rozebrałem kurtkę to musiałem gonić resztę. Dogoniłem przed kostką brukową a później zacząłem coraz bardziej czuć nogę. Tempo szło niezłe i miałem problemy by utrzymać się w grupie. Przed Zarzeczem odpadłem i gdyby nie konieczność zatrzymania się przy głównej drodze to nie dojechałbym do grupy. Mocniejsze tempo przed Lipową spowodowało podzielenie grupy, na szczęście byłem w stanie utrzymać się i nie musiałem jechać na maksa. Miałem już odpuścić dalszą część treningu i wrócić do domu. Postanowiłem jechać dalej i sprawdzić jak poradzę sobie z podjazdem na Orle Gniazdo. Podczas krótkiego postoju rozprostowałem nogę i później nie czułem już bólu. Do Szczyrku tempo było dosyć spokojne i mogłem trochę odpocząć. Na Orle wjechaliśmy krótszym ale trudniejszym podjazdem. Podobnie jak pod Nowy Świat jechałem nieco mocniejszym tempem. Z ciekawości chciałem sprawdzić nachylenie na podjeździe i w maksymalnym momencie pokazało 28 %. Poniżej 10 nie spadło na większej części podjazdu. Wjechałem dosyć dobrze, do czasów z ostatnich sezonów nie brakowało tak dużo. Po dosyć dobrym zjeździe, już w mniejszym składzie ruszyliśmy w kierunku Salmopola. Wiało dosyć mocno w twarz więc jechaliśmy wolno. Od wyciągu już każdy jechał swoim tempem. Nie pamiętam kiedy tak spokojnie wjeżdżałem na tą przełęcz. Przed szczytem zaczęło mi się robić ciepło i musiałem rozpiąć bluzę. Na szczycie kolejny krótki postój, kilka osób dojechało i podzieliliśmy się na dwie mniejsze grupki. Nie skupiałem się na szybkim zjeździe ale nie było tak całkiem wolno. Był to kolejny dobry zjazd w tym dniu. Po zjeździe zdecydowałem, że zdejmę trochę ciuchów bo zrobiło się cieplej a jazda w kilku warstwach nie była przyjemna. Jako kolejny podjazd wybrałem Zameczek. Przed dojazdem kolejna niespodzianka, ruch wahadłowy w dwóch miejscach. Po krótkim podjeździe do zapory zatrzymałem się i rozebrałem nogawki i kamizelkę oraz rozpiąłem bluzę. Nogi były tak zagotowane, że z nich parowało. Spodziewałem się lepszej dyspozycji na podjeździe pod Zameczek. Nie pomyliłem się, jechało się całkiem dobrze, w drugiej części podkręciłem nieco tempo i zrzuciłem ząbek niżej aby podjeżdżać na nieco niższej kadencji. Męczyła mnie taka jazda i na samą końcówkę zmieniłem przełożenie na lżejsze i dojechałem do szczytu. Po krótkim podjeździe w kierunku Stecówki znowu się zatrzymałem by ubrać kamizelkę i ruszyłem w kierunku Istebnej. Mało ludzi na drodze spowodowało, że szybko dotarłem na Stecówkę i zjechałem w kierunku Leszczyny. Jako bonus dołożyłem sobie odcinek przez Połom. Już zapomniałem, jakie tam są ścianki. Dosyć dobrze je wjechałem i pomimo drobnej pomyłki i złego skrętu dojechałem tam gdzie chciałem i zjechałem dosyć zanieczyszczoną i zatłoczoną przez pieszych drogą do Zaolzia. Postój w sklepie na uzupełnienie płynów i kalorii trwał dosyć długo ale dzięki temu trochę odpocząłem przed kolejnym podjazdem. Podjazd na Kubalonkę od Istebnej należy do moich ulubionych, udało mi się go wjechać w całkiem dobrym tempie, pomimo spokojnej jazdy szybko byłem na szczycie. Z szybkiego zjazdu nici, musiałem cały czas jechać za samochodem który nie przekraczał 60 km/h i często hamował. Dopiero na ostatniej prostej udało się dokręcić. Odpuściłem dalszą część zjazdu i do ronda dojechałem już w korku. Remont drogi powoduje spore utrudnienia w ruchu i zamiast skręcić w prawo na rondzie i boczną drogą dojechać do ul. Olimpijskiej wjechałem w korek. Jakoś lawirując między samochodami przedostałem się do miejsca w którym mogłem zjechać na boczną drogę. Wpadłem na pomysł aby minąć utrudnienia bocznymi drogami i bezpośrednio dostać się na podjazd pod Tokarnię. Zapomniałem, że droga prowadzi przez hotel i tam spotkały mnie spore utrudnienia. Nie dało się przecisnąć i musiałem spokojnie przejechać ten odcinek. Po skręcie na kostkę nie było wcale lepiej, sporo samochodów zaparkowanych wzdłuż drogi i jadących w obu kierunkach. Dosyć spokojnie dojechałem do drugiej, bardzo wymagającej części podjazdu. Ten podjazd chyba nigdy nie był dla mnie tak wymagający, nie chodziło o trudność ale o ruch pojazdów. Nigdy nie widziałem tam tak dużo samochodów, poruszających się jeden za drugim. Nie wiem co działo się za moimi plecami ale podczas prawie 5 minutowej wspinaczki minęło mnie ponad 20 samochodów zjeżdżających z góry. Musiałem jechać idealnie prostym torem jazdy a i tak znaleźli się tacy którym to przeszkadzało i musieli mnie otrąbić. Na szczycie znowu ulubiona czynność czyli zakładanie kamizelki i zjazd wśród samochodów. Na dole odetchnąłem z ulgą, ze udało się bez przeszkód zjechać i ruszyłem w dalszą drogę. Nie miałem już czasu na kolejny podjazd i skierowałem się w stronę Bielska. Zamiast jechać obwodnicą to władowałem się do zatłoczonego Ustronia i straciłem tam trochę czasu. Dalsza droga już bez przeszkód, dołożyłem kilka podjazdów które pokonałem w dobrym tempie. Na koniec treningu spadło kilka kropel deszczu.
Trening uważam za udany. Nie czułem się dobrze, noga nie podawała jak trzeba, mocy brakowało, pogoda nie należała do moich ulubionych. Kolejny długi trening bez odcięcia prądu jest dobrym prognostykiem przed zbliżającymi się wyścigami. Musze teraz popracować nad podjazdami i wyższymi strefami mocy. Moja dyspozycja na podjazdach nie była najlepsza, czasy są adekwatne do moich odczuć i myślę, że może być tylko lepiej. Mam jeszcze rezerwy w organizmie i przy odpowiednim treningu jestem w stanie zbliżyć się do dyspozycji z poprzednich lat kiedy podjazd był przyjemnością a nie koniecznością i walką o przetrwanie. W najbliższym czasie czekają mnie jeszcze 3 - 4 takie treningi.





Informacje o podjazdach:






  • DST 52.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 26.00km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 175 ( 89%)
  • HRavg 141 ( 72%)
  • Kalorie 962kcal
  • Podjazdy 1040m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 39

Czwartek, 2 maja 2019 · dodano: 03.05.2019 | Komentarze 0

Po ostatnich treningach nogi bolały i nie byłem w stanie odpowiednio się zregenerować. Mimo wszystko trzymałem się założeń i pojechałem na pierwszy w tym roku trening z powtórzeniami na progu FTP. Byłem trochę ograniczony czasowo i wyjechałem dopiero przed 17. Warunki do treningu były idealne, niecałe 20 stopni i umiarkowana wilgotność powietrza, wiejący wiatr nie miał dużego znaczenia. Przez Bielsko przejechałem lepiej niż dzień wcześniej. Nie zdołałem przeprowadzić całkowitej zaplanowanej rozgrzewki i z trzech planowanych 30 sekundowych sprintów zrobiłem dwa, za to na dobrej mocy. Czułem, że będzie ciężko ale mocno skupiony dojechałem do Straconki gdzie zacząłem pierwsze powtórzenie. Przed samym podjazdem zaczęło padać. Do początku trudniejszego podjazdu zostało ponad 200 metrów a do miejsca w którym zwykle zaczynam mierzyć czas około 500 metrów. Ruszyłem dosyć mocno i trzymałem dobre tempo do momentu w którym nachylenie wzrosło. Później pojawiły się drobne problemy, nie potrafiłem dobrać odpowiedniego przełożenia i albo przepychałem z kadencją poniżej 80 albo miałem ponad 90. Bez problemów dotrwałem do końca powtórzenia i ostatnie 150 metrów podjazdu wjechałem już na luzie. Pierwsze powtórzenie zwykle jest dla mnie rozpoznawcze i tym razem też tak było. Sądziłem, że nie poszło najlepiej ale nie przejmowałem się tym i rozpocząłem spokojny zjazd do Międzybrodzia. Zjechałem około 3500 metrów od szczytu i przed drugim powtórzeniem przestało padać. Ruszyłem mocno i dalej trzymałem założoną moc i kadencję. Szło dosyć dobrze i na szczycie do końca powtórzenia brakowało jeszcze ponad minutę. Nie miałem za bardzo wyjścia i ostro ruszyłem w dół. Nigdy tak jeszcze nie szalałem na zjeździe i dobrze, że nic nie jechało bo mogłoby być nieciekawie. Było to ciekawe doświadczenie ale przez ten zjazd nie udało się utrzymać założonej mocy i wyszło trochę słabiej niż za pierwszym razem. Po spokojnej drugiej części zjazdu zjechałem do Straconki i zacząłem ostatnie powtórzenie. Nie miałem już problemu z doborem przełożenia i trzymaniem właściwej mocy i kadencji. Wszystko wymierzyłem idealnie i pomimo narastającego zmęczenia trzeci wjazd był najlepszy. Skończyłem na szczycie przełęczy i wygenerowałem dobrą moc. Na zjeździe puściłem klamki ale było sporo samochodów i na końcu musiałem hamować. W sumie dosyć szybko zjechałem i dalej zaczęła się walka z wiatrem. W dosyć dobrym tempie dojechałem do domu. Całkiem dobry trening, nie wiem czy to tylko przebłysk czy wzrost formy. Przekonam się niebawem. Po trzech dobrych treningów przyszedł czas na krótki odpoczynek.




Zaliczone podjazdy:

Czasy podjazdu wyszły całkiem dobre. Na ponad 100 wjazdów na Przegibek od Bielska zanotowałem 5 i 6 wynik. Od drugiej strony też wynik wyszedł niezły. Do lepszych czasów zabrakło kilka sekund. 




  • DST 124.00km
  • Czas 04:17
  • VAVG 28.95km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 160 ( 82%)
  • HRavg 138 ( 70%)
  • Kalorie 1978kcal
  • Podjazdy 810m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 38

Środa, 1 maja 2019 · dodano: 03.05.2019 | Komentarze 0

Po wtorkowym mocnym treningu wymieniłem łańcuch na nowy i koła na lepsze. Czułem jeszcze nogi i dlatego wybrałem bardziej płaski teren na około 4 godzinny trening. Wyjeżdżając z domu było dosyć chłodno i wiał zimny wiatr. Ubrałem się za ciepło jak na warunki i później się męczyłem z jedną niepotrzebną warstwą. Przejazd przez miasto nie układał się najlepiej. Nie wiem skąd na drogach było tyle samochodów i z ulgą wyjechałem z zatłoczonych ulic Bielska. Jechało się całkiem dobrze pomimo wiatru utrudniającego jazdę. Dobre tempo utrzymałem do Jawiszowic. Później wjechałem na ścieżkę rowerową a dalej walczyłem z dziurami w drodze i większą ilością samochodów. Później doszły do tego problemy z licznikiem i dopiero po kilkunastu minutach się z tym wszystkim uporałem. Dobrze się jechało aż do Jaworzna gdzie skręciłem o jedną drogę za wcześnie i trafiłem na krótki odcinek bardzo zniszczonej drogi. Później trafiłem na wiatr wiejący idealnie w plecy i mogłem jechać nieco szybciej. Pomimo regularnego jedzenia i picia nogi pracowały coraz gorzej i zaczynałem się męczyć. Silny i zmieniający kierunek wiatr nie ułatwiał zadania, gdzie mogłem to korzystałem ze ścieżki rowerowej, ogólnie nazbierało się ponad 30 kilometrów tego typu drogą. Za Oświęcimiem trafiłem na otwarty sklep i napełniłem bidony. Dalej trzymałem niezłą moc ale jakoś nie jechałem zbyt szybko. Nogi były już bardzo zmęczone i z ulgą dojechałem do szczytu ostatniego podjazdu i czekał mnie upragniony rozjazd. Dobry trening zaliczony, pomimo gorszego dnia i słabych nóg w drugiej części trasy jestem zadowolony. Czegoś jeszcze brakuje aby cieszyć się jazdą w stu procentach.





  • DST 30.00km
  • Czas 01:09
  • VAVG 26.09km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 184 ( 94%)
  • HRavg 145 ( 74%)
  • Kalorie 647kcal
  • Podjazdy 340m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 37

Sobota, 27 kwietnia 2019 · dodano: 28.04.2019 | Komentarze 0

Po dwóch całkowicie wolnych od roweru dniach przyszła kolej na sprawdzenie możliwości. Przez niepewną pogodę pojechałem po raz kolejny w kierunku Jaworza. Po ponad 10 minutach rozgrzewki z bardzo wysokim tętnem ruszyłem mocniej. Trzy minutowe zrywy przedzielone minutowym odpoczynkiem dały mi nieźle w kość. Następnie 10 minut luźnej jazdy i pierwsza, najdłuższa próba. Ruszyłem dosyć mocno i trzymałem stałą moc przez 3 minuty, później troch podkręciłem tempo i do końca wytrzymałem mocną jazdę. Udało się wygenerować lepszą moc niż 4 tygodnie temu. Dosyć mocno odczuwałem zmęczenie i przenikliwe zimno które przyszło po kilku ciepłych dniach. Po kolejnych 10 minutach luźnej jazdy przyszła kolej na kolejny mocniejszy zryw. Przez minutę generowałem moc zbliżoną do tej która udało się utrzymać w czasie 5 minutowej jazdy na maksa. Okres luźniejszej jazdy był tym razem krótszy i trwał 5 minut. Ważną próbę na minutę zacząłem zbyt lekko. Dobrałem też trochę twardszy bieg i utrzymywałem kadencje poniżej 80. Na sam koniec dałem z siebie tyle ile mogłem i poprawiłem swój najlepszy wynik. Jest to symboliczna różnica, ale takiej wartości jeszcze w tym czasie nie wygenerowałem. Pozwoliłem sobie na dłuższy odpoczynek przed najbardziej nielubianą i najsłabszą pod względem wyników próbą. Gdy byłem już gotowy to ruszyłem znowu zbyt lekko ale szybko osiągnąłem maksymalną moc którą utrzymałem do końca testu. Byłem pewien, że wynik wyszedł słaby i dlatego też wykonałem dwie kolejne próby. Wyniki wyszły zbliżone. Na koniec już luźnym tempem wróciłem do domu. Pod koniec zaczęło kropić i cieszę się, że przejechałem na sucho. Po analizie wyników stwierdziłem, że jest nieźle, poprawiłem swój wynik zarówno na minutę i jak się okazało na 15 sekund, pomimo wcześniejszych obaw. Wynik w czasie 5 minut jest niemal identyczny jak równo rok temu a moja waga także jest podobna. To dobrze wróży przed testem FTP. Noga podawała całkiem dobrze i okres odpoczynku dobrze mi zrobił. Może zaobserwuje nie tylko lepsze wartości na liczniku ale i lepszą dyspozycje na trasie. Mam nadzieje, że pogoda pozwoli na przeprowadzenie testu na podjeździe, jest to plan minimum. Jak aura pozwoli to zaliczę także kilka dodatkowych podjazdów.







  • DST 55.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 29.73km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRavg 135 ( 69%)
  • Kalorie 740kcal
  • Podjazdy 380m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 36

Środa, 24 kwietnia 2019 · dodano: 28.04.2019 | Komentarze 0

Kolejny dzień który zmusił mnie do myślenia, czy dalsze bawienie się w kolarstwo ma sens. Od samego rana nic mi nie wychodziło. Dzień wcześniej nie znalazłem czasu na jakikolwiek trening i musiałem zmieścić się w 2 godzinach. Po ostatniej jeździe nie zmieniłem kół i musiałem tylko napompować szytki. Z tyłem poradziłem sobie bezproblemowo a przy pompowaniu przodu miałem duży problem który skończył się urwaną końcówką wentyla przy minimalnym dopuszczalnym ciśnieniu. Powietrze trzymało wiec oprócz uszczelniacza i klucza do wentyli wziąłem również dętkę z wykręcanym zaworem. Pogoda była dobra, ciepło i silny zmieniający kierunek wiatr. Idealny dzień na test kół w wietrznych warunkach. Po wyjeździe z domu szwankować zaczęła opaska tętna. Trzymałem się stref mocy i nie miało to dla mnie dużego znaczenia. Po kilkunastu minutach opaska zaczęła działać jak należy. Jazda z bocznym wiatrem do Skoczowa była ciekawym przeżyciem. Przy mocniejszych podmuchach ciężko było utrzymać rower w linii prostej. Na jednym z krótkich podjazdów przed Skoczowem podczas zmiany przełożenia podbiło mi rower na wyrwie i łańcuch zamiast spaść na małą tarcze z przodu spadł poza zębatkę. Musiałem się zatrzymać i nałożyć go ręcznie. Nie zabrałem jednorazowych rękawiczek i musiałem skorzystać z ręcznika papierowego i lekko pobrudziłem sobie rękę. Wymusiło to dalszą jazdę z rękami na klamkach, aby nie pobrudzić owijki. W Skoczowie skręciłem w lewo na Ustroń i zaczęła się zabawa. Im bliżej Ustronia tym bardziej wiało. Trzymałem się 2 strefy mocy, momentami jechałem w 3 strefie i tak dojechałem do Polany gdzie skręciłem na Centrum. Jazda z wiatrem byłaby bardzo przyjemna gdyby nie fakt, że musiałem co chwile hamować i zwalniać. Aby trzymać założoną moc to musiałem jechać ponad 40 km/h. Momentami było to nawet 50 km/h. Koła niosły niesamowicie pomimo niższego ciśnienia. Od Skoczowa już nie było tak łatwo, odpuściłem mocniejszą jazdę na podjazdach i względnie dobrym tempem przejechałem najtrudniejszy odcinek z kilkoma podjazdami. Na dłuższym zjeździe odczepił się czujnik z miernika mocy i musiałem się zatrzymać. Na początku nie mogłem zlokalizować problemu ale później szybko go naprawiłem. Do domu wróciłem już bez problemów, ostatnie 5 minut to tradycyjny rozjazd w 1 strefie. Trening był dobry pomimo różnych problemów które wpłynęły na jazdę, od problemów technicznych: z szytką, łańcuchem i miernikiem mocy, przez wpływający na jazdę wiatr po dużą liczbę pojazdów i pieszych powodującą dużą ilość gwałtownych manewrów. Po tym treningu i dwóch pełnych dniach bez roweru mam zamiar wyznaczyć aktualne moce na 5 minut, minutę i 15 sekund a także nową wartość progu FTP. Może pogoda pozwoli przeprowadzić testy w naturalnych warunkach. Jak się nie uda to skorzystam z trenażera.





  • DST 61.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 26.14km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 176 ( 90%)
  • HRavg 136 ( 69%)
  • Kalorie 1006kcal
  • Podjazdy 900m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 35

Niedziela, 21 kwietnia 2019 · dodano: 23.04.2019 | Komentarze 0

Po wczorajszym bardzo mocnym treningu nie byłem w stanie się zregenerować. Wyjechałem na wyczyszczonym rowerze z karbonowymi kołami, w najlepszej możliwej konfiguracji i chciałem sprawdzić się na podjeździe na Równice. Od początku jazdy było na tyle ciepło, że wyjechałem w letnim stroju i rękawkach. Jechało się bardzo ciężko, co prawda było pod wiatr ale nie na tyle silny żebym tak się męczył. Do Ustronia dojechałem przez Górki i Lipowiec. Na podjazdach przyśpieszałem ale nie mogłem złapać odpowiedniego rytmu. W niezbyt dobrym czasie dojechałem do podnóża podjazdu. Tam chwila przerwy, zdjąłem rękawki i ruszyłem dosyć mocno pod górę. Jechało się bardzo ciężko, starałem się jechać z równą mocą i to nawet wychodziło. Spodziewałem się lepszej dyspozycji na podjeździe, nie sądziłem, że tak będę kaleczył jazdę pod górę. Trzymając stałą moc nie byłem w stanie jechać szybciej. Czas szybko umykał i już w połowie podjazdu wiedziałem, że jest to najgorszy wjazd od prawie 3 lat. Utrzymałem równą moc do końca podjazdu. Niewiele brakło abym nie zmieścił się w 20 minutach. Po dojeździe do schroniska postanowiłem wjechać jeszcze na Skibówke. Początek to wymijanie pieszych a koniec to żałosna próba utrzymania się na rowerze. Czułem się jakbym miał worek kamieni na plecach. Dałem z siebie więcej niż na całym wcześniejszym podjeździe. Zatrzymałem się na szczycie wśród tłumu ludzi. Doszedłem do siebie, ubrałem się na zjazd i chcąc już ruszać zauważyłem, że tylne koło się nie obraca. Przed podjazdem nie sprawdziłem ułożenia hamulca i okazało się, że cały czas tarł o obręcz. Dobrze, że nic się nie stało a ja miałem dodatkowe obciążenie które zamieniło przyjemność z podjeżdżania w męczarnie. Na zjeździe też koła się nie sprawdziły, musiałem cały czas jechać wolno za samochodami, gdy zrobiło się pusto to walczyłem z podmuchami wiatru a na dokręcanie nie miałem ochoty wiec cały zjazd był słaby i wolny. Powrót do domu już bez przekonania, byłem zły na to, że znowu czas podjazdu nie był adekwatny do włożonych sił i aktualnych możliwości. Nie byłem w stanie jechać dobrym tempem a nogi nie pracowały jak należy. Był to pierwszy od dawna trening z którego nie mogę być zadowolony. Inną sprawą jest, że obciążenie treningowe w ostatnim tygodniu było zbyt duże dla mnie i dobrze, że teraz mam kilka spokojniejszych dni a więcej na temat aktualnej formy dowiem się za tydzień po teście FTP.



Informacje o podjazdach:




  • DST 133.00km
  • Czas 04:41
  • VAVG 28.40km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 182 ( 93%)
  • HRavg 143 ( 73%)
  • Kalorie 2128kcal
  • Podjazdy 1680m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 34

Sobota, 20 kwietnia 2019 · dodano: 20.04.2019 | Komentarze 0

Kolejny ciężki trening zaliczony. Planowałem trasę z dużą ilością niezbyt długich podjazdów na około 5 godzin jazdy. Dawno nie byłem w Czechach i taki obrałem kierunek. Przed jazdą miałem kilka dylematów, jednym z nich była kwestia ubioru. Na starcie były zaledwie 3 stopnie a później miało być znacznie cieplej i ubrałem się tak, że na początku trochę marzłem a później już było dobrze. Letni strój, nogawki, rękawki i Warm Pack był idealnym zestawem. Wyjechałem dosyć wcześnie bo przed 7 tylko po to aby wrócić przed południem. Zaskoczył mnie spory ruch samochodów na drogach a to co działo się przy sklepach i piekarniach to był horror. Ludzi jak mrówek, kolejki po pieczywo jak za PRL, dobrze, że nie musiałem stawać po nic w sklepie. Początek trasy pojechałem trochę zachowawczo, rozkręcałem się z każdym kilometrem. Przed Cieszynem musiałem się na moment zatrzymać a później już jechałem bez niepotrzebnych postojów. Zaskakująco dobrze przejechałem przez Cieszyn. Po przekroczeniu granicy nieco mocniej pokonałem dwa podjazdy. Robiło się cieplej i czas w którym planowałem się rozebrać zbliżał się nieubłaganie. Po kilkunastu kilometrach główną drogą do Cierlicka skręciłem w prawo w boczną, zupełnie nieznaną mi drogę. Nawierzchnia nie była najlepsza ale na podjeździe to nie przeszkadzało. Szybko dojechałem do główniejszej drogi i po krótkim niemal płaskim odcinku zaczął się kolejny krótki podjazd. Szybko dojechałem do głównej drogi i skręciłem w prawo, czekał mnie krótki zjazd dosyć dobrą drogą i dotarłem do kolejnego skrzyżowania gdzie musiałem ustąpić pierwszeństwa. Droga dalej opadała w dół i tak aż do następnego skrzyżowania gdzie skręciłem w lewo. Po krótkim wypłaszczeniu na malutkiej zmarszczce podkręciłem dosyć mocno tempo. W nagrodę ukazał mi się widok na góry z ośnieżoną Łysą Górą jak na dłoni. Stwierdziłem, że to odpowiedni moment na postój. Rozebrałem kurtkę i nogawki, zrobiłem zdjęcie i ruszyłem dalej. Od tego momentu jechałem dosyć mocnym tempem. Wiatr wiejący w plecy pozwolił na osiągnięcie dobrej prędkości i tak jechałem przez Dobrą do Ligoty gdzie skręciłem w kierunku Ligotki Kameralnej. Cały czas trzymałem dobre tempo a na jednym z podjazdów dosyć wyraźnie przyśpieszyłem. Zwolnić musiałem dopiero w Ligotce i wtedy też wsunąłem batona. W bidonach już miałem mało picia i zacząłem myśleć o postoju w sklepie. Po chwilowym zwolnieniu ruszyłem znowu mocno, po skręcie w prawo minąłem dosyć dużą grupkę kolarzy, nie miałem czasu aby zawrócić i jechać z nimi. Po dojechaniu do kolejnej główniejszej drogi odbiłem w prawo na Rzekę i zwolniłem na moment by zrobić kilka zdjęć pięknych górskich szczytów. Po lewej widoczna była wieża na Jaworowym a na wprost Ropica. Tak sobie jechałem, że przegapiłem skręt w prawo na Guty. Nie chciało mi się wracać i po około kilometrze skręciłem w boczną dróżkę i szybko znalazłem się na właściwej drodze. Ruszyłem znowu mocniej pokonując w dobrym tempie krótki podjazd. Odcinek do Ołdrzychowic był bardzo interwałowy i na kilku trudniejszych fragmentach generowałem dosyć dobrą moc. Do Trzyńca postanowiłem jechać przez Karpętną i Wędrynię, zaliczając po drodze dwa podjazdy i krótki odcinek głównej drogi. Dosyć mało piłem i dopiero po niecałych 100 kilometrach skończyło mi się picie. Przed postojem w sklepie zafundowałem sobie podjazd który pojechałem na maksa. Początek był zbyt asekuracyjny a później już ogień do końca wzniesienia. Postój w sklepie był szybki i bezproblemowy, w nagrodę zafundowałem sobie podjazd na Chełm. Zapomniałem włączyć stoper po postoju i ucięło mi około kilometr trasy w tym początek podjazdu na Górę Chełm. Ostatnie 700 metrów podjazdu pokonałem w równym i dobrym tempie czując rezerwy. Po szybkim zjeździe obrałem kierunek Kozakowice i Ustroń. Czułem już trudy dystansu, mocnej jazdy i zbyt małej ilości jedzenia i picia na trasie. Trzymałem się stref mocy a tętno było znowu podwyższone. Po drodze pozbyłem się rękawków i do domu wróciłem już na krótko. Kilka podjazdów pokonałem w dobrym tempie. Mocy nie brakło do końca treningu. Na koniec krótki rozjazd, głównie w dół. Dzisiejszy trening to był pewien test, czy jestem gotowy do jazdy w mocnym tempie przez 5 godzin. Swoją dyspozycję i przygotowanie oceniam na 80 %. Jazda w okolicy FTP nie sprawia mi trudności, problem zaczyna się gdy dłużej jadę w 5 strefie a po każdym prawie maksymalnym wysiłku mam duży problem z odpowiednim odpoczynkiem. Może brakuje trochę treningów z powtórzeniami w 5 czy 6 strefie a może to tylko kwestia żywienia podczas treningu. Ostatnio jadłem za dużo, dzisiaj trochę za mało. Na razie nie planuję takich treningów. Kolejny dłuższy ponad 6 godzinny trening przewiduję za dwa tygodnie na typowo górskiej trasie z przewyższeniem w okolicy 3000 metrów. Na koniec tygodnia czeka mnie jeszcze test nowych kół na podjeździe i zjeździe z Równicy. Ja będę się dobrze czuł to spróbuję cały podjazd przejechać powyżej FTP, jak nie będę miał odpowiednich sił to wjadę w 3 strefie.



Informacje o zaliczonym podjeździe:






  • DST 58.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 25.97km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 178 ( 91%)
  • HRavg 134 ( 68%)
  • Kalorie 1014kcal
  • Podjazdy 830m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 33

Czwartek, 18 kwietnia 2019 · dodano: 19.04.2019 | Komentarze 0

Udało się wcześniej wstać a na trening wyjechałem i tak dopiero po 8. Po raz drugi w tym roku wybrałem się w rejon Lipowej w celu sprawdzenie jednej z równoległych do głównej dróg. Początek był dosyć ciężki, sporo pod górę i wiatr a noga kręciła dosyć dobrze. Postanowiłem zrobić kilka mocniejszych akcentów 2 minutowych. Pierwszy z nich rozpocząłem zaraz za wyjazdem z Bielska. Wygenerowałem niezłą moc i szybko pokonałem krótki podjazd w Bystrej. Później pojawiło się sporo samochodów i tradycyjnie zjechałem na ścieżkę rowerową. Jechałem niezłym tempem aby czas odpoczynku po mocniejszej jeździe był jak najdłuższy. Przez Buczkowice przedostałem się bez problemów i w Godziszcze od ronda ogień. Moc nieco gorsza niż za pierwszym razem a i teren łatwiejszy. Przed trzecim zrywem miała być krótka przerwa. Po dojeździe do Lipowej skręciłem w nieznaną drogę, nawierzchnia była całkiem niezła a po kolejnym skręcie w lewo coraz gorsza. Sporo żwiru, wąsko i krótki odcinek płyt. Trud wynagrodziły piękne widoki i zerowy ruch pojazdów. Po krótkim zjeździe odbiłem w prawo i ruszyłem mocno, nachylenie szybko wzrosło i równie szybko podjazd się skończył. Wysiłek trwał niecałą minutę i moc wyszła słaba. Na kolejne sprawdzenie musiałem trochę poczekać, najpierw pagórkowaty odcinek do Kalnej a później zjazd pod wiatr do Łodygowic nie pozwoliły zbytnio odpocząć. Przez Łodygowice przejechałem bez problemów i dotarłem do podjazdu na Huciska. Zupełnie zapomniałem jaki to podjazd i za szybko zacząłem mocną jazdę. Pierwszą połowę podjazdu przejechałem mocno generując podobną moc jak przy poprzednim mocnym akcencie a drugą dużo spokojniej. Na zjeździe nie poszalałem a do Bielska dojechałem tempem które nie pozwalało na całkowite zregenerowanie sił. Kolejny odcinek mocnej jazdy zacząłem w Olszówce. Tutaj nie było to tak miarodajne bo jechałem z wiatrem. Wygenerowałem lepszą moc niż za poprzednim razem i na deser zostawiłem sobie 30 sekundowy sprint. Dojechałem do stromego podjazdu i ogień. Jechałem już bardzo mocno, dałem niemal wszystko co miałem w nogach i wyszła super moc. Chyba zacznę trenować takie dłuższe sprinty bo być może pójdą lepiej niż krótkie. Na koniec zasłużony rozjazd.






  • DST 51.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 24.29km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 170 ( 87%)
  • HRavg 130 ( 66%)
  • Kalorie 929kcal
  • Podjazdy 1000m
  • Sprzęt Agree GTC SL
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening 32

Środa, 17 kwietnia 2019 · dodano: 17.04.2019 | Komentarze 0

Pierwszy od dłuższego czasu dzień w którym noga kręciła dobrze od początku jazdy. W dalszym ciągu temperatura nie jest wysoka i musiałem po raz kolejny ubrać cieplejsze ciuchy. Wybrałem stare, zużyte a nawet dziurawe ubrania i pojechałem na kolejny trening siły. Tym razem nic nie przeszkodziło mi w zrobieniu tego treningu na podjeździe pod Przegibek. Po spokojnym przejeździe przez miasto z dwoma utrudnieniami których wczoraj nie było rozpocząłem trening. Po ostatnim treningu siłowym bolało mnie lewe kolano i postanowiłem odrobine zwiększyć kadencje i wróciłem do pierwotnej wersji z pięcioma powtórzeniami po 5 minut. Powtórzenia jak zwykle były w 4 strefie mocy a przy ostatnim nawet w 5 strefie. Przed ostatnim odcinkiem wpadałem na pomysł aby po skończeniu właściwego treningu wjechać po raz drugi w tym roku na Przegibek. Zjechałem na sam początek podjazdu i zacząłem powtórzenie wcześniej niż poprzednie 4. Po skończonym odcinku zredukowałem obciążenie, dobrałem przełożenie pozwalające na utrzymywanie kadencji około 80 i mocy w 3 strefie i w równym tempie wjechałem na szczyt. Biorąc pod uwagę zmęczenie po powtórzeniach to moje tempo było całkiem niezłe. Czas wjazdu na przełęcz nie wyszedł zły chociaż do optymalnej dyspozycji brakuje sporo. Gdy zacząłem zjazd i zauważyłem, że droga jest pusta to postanowiłem nieco odważniej zjechać. Na zakrętach zwykle wyhamowywałem do 30 km/h a dzisiaj pokonywałem je o 10 km/h szybciej. Zupełnie nieaerodynamiczne ciuchy nie pozwoliły na szybszą jazdę na prostych bo dosyć solidnie wiało. Moja dyspozycja na zjazdach jest lepsza niż w ubiegłym roku i w bardziej sprzyjających okolicznościach będzie to bardziej widoczne. Po zjeździe wróciłem w spokojniejszym tempie do domu. Po drodze złapał mnie lekki deszcz który towarzyszył mi do końca treningu.



Dane o podjeździe: