Wpisy archiwalne w kategorii
Podsumowanie Miesiąca
Dystans całkowity: | b.d. |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 0 |
Średnio na aktywność: | 0.00 km |
Więcej statystyk |
Podsumowanie Grudnia
Czwartek, 31 grudnia 2020 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Grudzień był dla mnie miesiącem pokuty. Po dobrym sezonie nawarstwiło się trochę problemów które bezpośrednio nie wpływały na samopoczucie i formę sportową ale warto było je wyeliminować. Doprowadzenie płuc i układu oddechowego do pełni sprawności zajęło mi blisko 2 tygodnie, stąd pierwsza przerwa po której wróciłem do treningów. Po tygodniu znowu musiałem odpuścić, tym razem przez problemy jakie pojawiły się po feralnym treningu rowerowym z dnia 21 listopada. Mogłem w zasadzie trenować ale byłaby to raczej walka z bólem i osłabionym organizmem niż trening pod katem poprawy formy. Dla bezpieczeństwa odpuściłem i po powrocie początkiem grudnia walczyłem z wieloma przeciwnościami i dopiero końcem grudnia wróciłem na poziom na jakim byłem w połowie listopada czyli przed feralnym zdarzeniem. Przez te dwie przymusowe poniekąd przerwy jestem kilka tygodni do tyłu z treningiem i muszę mocno zweryfikować plan na styczeń i połowę lutego. Nie raz już miałem takie przerwy i w zasadzie niepełny okres przygotowawczy do sezonu zwykle u mnie nie oznaczał słabszego sezonu a wręcz lepszy w odniesieniu do poprzedniego. Najważniejsze, że ze zdrowiem nie mam obecnie żadnych problemów i mogę trenować na coraz wyższych obciążeniach. Przerwa w treningach wpłynęła także na fakt, że miałem więcej czasu na zamkniecie wielu spraw którymi zajmowałem się w 2020 roku, zrobienie kilku podsumowań i zestawień nie tylko odnoszących się do sezonu rowerowego. Wszystko co miałem zrobić zrobiłem i pod tym względem Grudzień zakończyłem na czysto, bez żadnych zaległości.
Podsumowanie października
Sobota, 31 października 2020 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Październik zwykle oznacza dla mnie koniec sezonu, nie inaczej było w tym roku. Ostatnie trzy sezony kończyłem około 20 października, tegoroczny przeciągnąłem prawie do końca miesiąca. Jednym z powodów wydłużenia sezonu były dwie ostatnie czasówki które zaliczyłem na początku miesiąca. Moja forma we wrześniu była jeszcze na zadowalającym poziomie wiec zrobiłem wszystko aby ją utrzymać do października. Pierwsza z czasówek, kameralna w okolicy Wadowic bardzo mi się podobała w poprzednim roku. Do końca nie było wiadomo czy się odbędzie i mój start był spontaniczny. Zmiana podejścia do startów przyniosła efekty w postaci zwycięstwa OPEN mimo nieco słabszej jazdy niż się spodziewałem i na jaką było mnie stać. Ostatnia czasówka była chyba moją najlepszą jaką udało się przejechać. Wszystko zagrało jak należy i mimo 2 miejsca OPEN byłem bardziej zadowolony niż tydzień wcześniej z wygranej. Po czasówkach przeznaczyłem trzy tygodnie na roztrenowanie z powolnym spadkiem obciążenia treningowego. Do książkowego roztrenowania w tym roku brakowało, już pierwszy tydzień z kapryśną pogodą zaburzył cały proces. Wykorzystałem ten czas na test Zwifta do którego wcześniej byłem uprzedzony ale po kilku dniach nieco się do niego przekonałem. Kolejne dwa tygodnie to luźne przejażdżki i dwie dłuższe trasy. Forma z każdym dniem ulatywała i sezon kończyłem już na oparach ale jestem zadowolony z końcówki sezonu bo wyglądała podobnie jak w ubiegłym roku, wówczas pozwoliło to płynnie przejść do treningu ogólnorozwojowego i zimowego i z wysokiego poziomu rozpocząć najlepszy jak dotąd sezon. Czas roztrenowania poświeciłem także na serwis roweru zimowego oraz studiowanie literatury aby dokształcić się z zakresu treningu i wprowadzić drobne zmiany urozmaicające trening. Zdrowie nieco szwankowało w ostatnich tygodniach ale w porównaniu z tym co było 2-3 lata temu to są to tylko drobne problemy z którymi szybko powinienem się uporać aby móc trenować na 100%.
1.Waga w październiku:

Wraz z przebiegiem miesiąca moja waga rosła ale nie ma to znaczenia na tym etapie sezonu a właściwie po sezonie.
2.Obciążenie treningowe:

Wartości ATL i CTL spadały od początku października, spadek był w miarę stały ale tygodniowe zmiany nie były tak równe.
3.Najlepsze wartości mocy:

W ostatnim miesiącu byłem w stanie wyrównać najlepszą moc w czasie 12 minut oraz zbliżyć się do najwyższej w czasie 15 minut. W pierwszym wypadku jednak waga była niższa niż w poprzedniej, życiowej próbie a gdy wygenerowałem najwyższą moc w czasie 15 minut ważyłem dokładnie tyle samo jak w momencie gdy osiągnąłem wynik o 1 Wat gorszy.
4.Dane liczbowe:

5.Podjazdy:

Umiarkowana liczba podjazdów z dwoma rekordami i jednym nowym segmentem. Dobry koniec sezonu i pożegnanie z górami na kilka miesięcy.
1.Waga w październiku:

Wraz z przebiegiem miesiąca moja waga rosła ale nie ma to znaczenia na tym etapie sezonu a właściwie po sezonie.
2.Obciążenie treningowe:

Wartości ATL i CTL spadały od początku października, spadek był w miarę stały ale tygodniowe zmiany nie były tak równe.
3.Najlepsze wartości mocy:

W ostatnim miesiącu byłem w stanie wyrównać najlepszą moc w czasie 12 minut oraz zbliżyć się do najwyższej w czasie 15 minut. W pierwszym wypadku jednak waga była niższa niż w poprzedniej, życiowej próbie a gdy wygenerowałem najwyższą moc w czasie 15 minut ważyłem dokładnie tyle samo jak w momencie gdy osiągnąłem wynik o 1 Wat gorszy.
4.Dane liczbowe:

5.Podjazdy:

Umiarkowana liczba podjazdów z dwoma rekordami i jednym nowym segmentem. Dobry koniec sezonu i pożegnanie z górami na kilka miesięcy.
Podsumowanie Lipca
Piątek, 31 lipca 2020 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Lipiec był bardzo dziwnym miesiącem. Niby trenowałem dużo ale bez większego ładu i składu. Forma wahała się dosyć znacznie i ciężko stwierdzić na jakim właściwie jestem poziomie. Wielokrotnie brakowało motywacji aby wziąć się za siebie, wiosna pod tym względem wyglądała dużo lepiej. Przyczyn dużych zmian formy i braku stabilizacji jest wiele, nie wszystkie dałoby się wyeliminować ale w dużym stopniu wszystkie decyzje jakie podjąłem mogły być inne. Przede wszystkim brakowało jakiegoś wyraźnego celu, kierunku w którym miałem iść i to mnie trochę zgubiło. Wraz ze zmianami formy pojawiły się wahania wagi a nawet słabsze dni w których nie miałem sił na nic. W poprzednich latach też się takie momenty zdarzały, było ich nawet więcej. Obecnie już wyznaczyłem sobie cele dzięki którym mój trening być może będzie bardziej spójny i jesienią poziom sportowy będzie równy i na dobrym poziomie. Moim celem jest Tatra Road Race, wiem czego mi brakuje aby być w formie umożliwiającej pokazanie swoich możliwości i do tego będę dążył. Cały czas pracuje nad zjazdami, w sierpniu duży nacisk położę na jazdę w grupie a także prace w wyższych strefach mocy. Aby złapać rytm startowy wystartuje w kilku zawodach, wyścigach pod górę lub czasówkach. Powrót do sprawdzonych metod powinien pomóc i może głowa będzie spokojniejsza. Coś trzeba zrobić aby pozostać przy sporcie, jak nie idzie to różne myśli chodzą po głowie m.in. rzucenie roweru w kąt. Ten sezon ułożył się jak się ułożył i może gdyby od wiosny była możliwość bezpośredniej konfrontacji z rywalami byłbym w innym miejscu, miałbym inne nastawienie i spojrzenie na wszystko. Może zaspokojenie głodu rywalizacji będzie kluczowym elementem układanki i wszystko znów zatrybi jak trzeba. Nie od dziś wiem, że jestem chimerycznym kolarzem i czasami jeden element decyduje o tym, że jestem w formie czy nie. Zwykle byłem zniechęcony słabymi wynikami a obecnie brakuje bodźców treningowych i wiele decyzji jakie podjąłem nie było trafnych a skutkami były m.in. kolejne poważne defekty sprzętu które w końcówce lipca znacznie wpłynęły na moją stronę psychiczną. Już w zeszłym roku wszystko szło w dobrą stronę, pech mnie opuścił, poprawiałem swoje słabe strony i wyniki były coraz lepsze, to dobry kierunek którego nie powinienem zmieniać. Przed każdym starem stawiam sobie jakieś cele, małe i staram się je realizować. W żadnym wypadku nie mogą być to cele wynikowe bo wtedy nic z tego nie ma. Wciąż czuje zapas energii i liczę, że starczy jej do końca sezonu, do tego momentu muszę utrzymywać organizm w dobrej formie fizycznej i duży nacisk kłaść na regeneracje a wtedy pewnie nie raz sam siebie zaskoczę.
1.Waga w lipcu:

Wahania wagi były spore, największe od wielu miesięcy. Na koniec lipca waga osiągnęła najniższe od kilku miesięcy wartości.
2.Obciążenie treningowe:

Początkiem miesiąca mniej trenowałem, po czerwcowych problemach odpuściłem mocne treningi i dopiero w drugiej połowie lipca zacząłem więcej trenować. Ostatni tydzień to znów spadek objętości. Mimo to najwyższe wartości ATL i CTL osiągnąłem właśnie w lipcu.
3.Najlepsze moce:

Wraz ze spadkiem wagi spadła moc. Jedyna próba z jakiej mogę być zadowolony to moc 20 minutowa będąca fragmentem dłużej próby czasowej.
4.Intensywność treningów:

Objętość i intensywność treningów zmieniała się jak w kalejdoskopie. Każdy tydzień był inny, ciężko porównywać te dane ze sobą.
5.Dane liczbowe:

Niewiele brakowało aby w lipcu przekroczyć 2000 kilometrów. Udało się za to zaliczyć ponad 3000 TSS oraz 30 kilometrów przewyższeń.
Czas w strefach:

Dane szczegółowe:

6.Podjazdy:

Pod tym względem był to dobry miesiąc. Zaliczyłem nowy podjazd oraz poprawiłem kilka rekordów na znanych podjazdach. Wiele z nich jest jeszcze do poprawienia ale są też takie gdzie czas jest już mocno wyśrubowany.
1.Waga w lipcu:

Wahania wagi były spore, największe od wielu miesięcy. Na koniec lipca waga osiągnęła najniższe od kilku miesięcy wartości.
2.Obciążenie treningowe:

Początkiem miesiąca mniej trenowałem, po czerwcowych problemach odpuściłem mocne treningi i dopiero w drugiej połowie lipca zacząłem więcej trenować. Ostatni tydzień to znów spadek objętości. Mimo to najwyższe wartości ATL i CTL osiągnąłem właśnie w lipcu.
3.Najlepsze moce:

Wraz ze spadkiem wagi spadła moc. Jedyna próba z jakiej mogę być zadowolony to moc 20 minutowa będąca fragmentem dłużej próby czasowej.
4.Intensywność treningów:

Objętość i intensywność treningów zmieniała się jak w kalejdoskopie. Każdy tydzień był inny, ciężko porównywać te dane ze sobą.
5.Dane liczbowe:

Niewiele brakowało aby w lipcu przekroczyć 2000 kilometrów. Udało się za to zaliczyć ponad 3000 TSS oraz 30 kilometrów przewyższeń.
Czas w strefach:

Dane szczegółowe:

6.Podjazdy:

Pod tym względem był to dobry miesiąc. Zaliczyłem nowy podjazd oraz poprawiłem kilka rekordów na znanych podjazdach. Wiele z nich jest jeszcze do poprawienia ale są też takie gdzie czas jest już mocno wyśrubowany.
Podsumowanie Czerwca
Wtorek, 30 czerwca 2020 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Połowa roku minęła. Zwykle wiązało się to z Pętlą Beskidzką która w tym roku z wiadomych względów się nie odbędzie. Był to ważny punkt mojego sezonu i zwykle byłem w najwyższej formie. Taki paradoks się trafił, nie ma Pętli a forma słabsza niż kilka tygodni wcześniej. Miesiąc zacząłem z wysokiego C, od rekordowej mocy na 10 minut. Dzielnie walczyłem o kolejne rekordy czasowe na podjazdach. Z czasem odszedłem od planu treningowego i to był błąd. Po testach mocy gdzie osiągnąłem aż 3 życiowe moce kolejno na 1, 5 i 20 minut. Później pojawiły się schody, forma zaczęła falować, pogoda wtrącała swoje trzy grosze i trenowałem mało i chaotycznie co odbiło się na spadku dyspozycji. Zwykle taki stan pojawiał się w sierpniu lub wrześniu i zazwyczaj było tak samo, żadnych sygnałów i nagły spadek wydolności. Ciężko znaleźć drugiego zawodnika z takimi przypadłościami. Forma prezentowana na początku miesiąca była życiowa, przyjemnie pokonywało mi się wszystkie podjazdy, osiągane czasy dawały miejsca w czołówce na segmentach Strava, ważny aspekt był taki, że nazwiska w czołówce się pokrywały i na dobrą sprawę miałem tylko kilku konkurentów którzy atakowali te same podjazdy. Inni pojawiali się na co drugim lub co trzecim i kręcili podobne czasy jak ja. Rok temu zaledwie na 2,3 podjazdach byłem w stanie zbliżyć się do tych zawodników a na pozostałych odstawałem wyraźnie. To wyraźny skutek progresu jaki poczyniłem przez ostatnie miesiące. Ciężko to jednak porównywać bo w poprzednich latach regularnie startowałem w wyścigach z różnym skutkiem a w tym roku obciążenia są zupełnie inne chociaż cyferki wyglądają podobnie. Był to trudny miesiąc ale nie widzę powodu do wyraźnych zmartwień i radyklanych zmian. Jak dobrze pójdzie to w tym roku stanę na starcie oficjalnych zawodów i sprawdzę się na tle innych rywali. Może będą to tylko czasówki, wyścigi z różnych względów odpuszczam w tym roku i raczej zdania nie zmienię. W lipcu liczę przede wszystkim na stabilizacje pogody, czasu będę miał nieco więcej a reszta jakoś sama się poukłada.
1.Waga w ostatnim miesiącu:

2.Obciążenie treningowe:

Mocny początek miesiąca z życiową formą oraz wysokimi wartościami ATL i CTL a później słabszy czas i zjazd formy.
3.Najlepsze wartości mocy:

Dobrze widać, że lepiej było na początku czerwca, im dalej w las tym gorzej. Poprzeczka zawieszona jest wysoko i wyniki które rok temu były bardzo dobre w tym wydają się słabsze.
4.Intensywność treningów:

Z intensywnością było różnie, starałem się przeplatać mocne jednostki treningowe z typowymi treningami wytrzymałościowymi. Wychodziło to raz lepiej, raz gorzej.
5.Dane liczbowe:

Liczbowo ten miesiąc był niezły, trochę mało przewyższeń ale nie zawsze dało się jeździć na zewnątrz a tym bardziej po górach. W poprzednim roku na tym etapie miałem mniej kilometrów i przewyższeń.
Czas w strefach:

Dane szczegółowe:

6.Podjazdy:

Mimo wielu trudności zaliczyłem sporo podjazdów. Poprawiłem kilka rekordów oraz poznałem nowe odcinki. Mimo wszystko ciężko będzie poprawić te czasy ale wciąz jest kilka podjazdów na ktorych rekordy są w zasiegu i zwłaszcza te segment bede atakował w lipcu.
1.Waga w ostatnim miesiącu:

2.Obciążenie treningowe:

Mocny początek miesiąca z życiową formą oraz wysokimi wartościami ATL i CTL a później słabszy czas i zjazd formy.
3.Najlepsze wartości mocy:

Dobrze widać, że lepiej było na początku czerwca, im dalej w las tym gorzej. Poprzeczka zawieszona jest wysoko i wyniki które rok temu były bardzo dobre w tym wydają się słabsze.
4.Intensywność treningów:

Z intensywnością było różnie, starałem się przeplatać mocne jednostki treningowe z typowymi treningami wytrzymałościowymi. Wychodziło to raz lepiej, raz gorzej.
5.Dane liczbowe:

Liczbowo ten miesiąc był niezły, trochę mało przewyższeń ale nie zawsze dało się jeździć na zewnątrz a tym bardziej po górach. W poprzednim roku na tym etapie miałem mniej kilometrów i przewyższeń.
Czas w strefach:

Dane szczegółowe:

6.Podjazdy:

Mimo wielu trudności zaliczyłem sporo podjazdów. Poprawiłem kilka rekordów oraz poznałem nowe odcinki. Mimo wszystko ciężko będzie poprawić te czasy ale wciąz jest kilka podjazdów na ktorych rekordy są w zasiegu i zwłaszcza te segment bede atakował w lipcu.
Podsumowanie Maja
Niedziela, 31 maja 2020 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Wyjątkowo kapryśny maj był w tym roku. Po ciężkim kwietniu który minął pod znakiem pandemii Korona wirusa w maju cześć ograniczeń została zniesiona ale za to pogoda dodała swoje trzy grosze, było chłodno, wiało i często padało, zupełnie jak jesienią a nie wiosną. Pogoda miała duży wpływ na moje samopoczucie i często wymuszała zmiany w moim napiętym planie dnia, najczęściej zmiany te wpływały negatywnie, nie wyrabiałem się ze wszystkim i zdarzały się momenty, że na odpoczynek przeznaczałem zbyt mało czasu. Myślę, że maj był ostatnim miesiącem w którym musiałem bardzo kombinować aby np. wyjechać na dłuższy trening czy wyjść domu gdzieś dla relaksu a nie po to by załatwić sprawę czy ważną potrzebę. Również ja odczułem skutki epidemii, zwłaszcza obowiązek zakrywania twarzy do którego się bezwzględnie stosowałem wpłynął negatywnie na moje zdrowie i samopoczucie. Ten obowiązek wprowadzony był na wyrost ponieważ jakby maski miały faktycznie chronić musiałyby być wykonane ze specjalnego materiału i mieć specjalne certyfikaty których zwykłe produkty za kilka złotych nie miały. Wszystko co działo się w Polsce przez ostatni czas to zwykła Polityka od której staram się trzymać jak najdalej. Części rozwiązań można było uniknąć ale niektóre były niezbędne dla bezpieczeństwa, lepiej zrobić coś źle niż wcale i dlatego jednoznaczne obwinianie Rządu za wszystkie podjęte decyzje jest niepoważne zwłaszcza że wirus wciąż jest wśród nas i pewnie długo jeszcze będzie i możliwe ograniczenie kontaktu z innymi jest wskazane zwłaszcza w sytuacjach które nie są niezbędne dla poprawnego funkcjonowania. Imprezy masowe za którymi wszyscy tęsknią pewnie wkrótce będą organizowane tylko nie wiadomo na jakich zasadach, w wielu przypadkach wymogi bezpieczeństwa okażą się nie do przeskoczenia a bez ich zastosowania nie będzie zgody na organizacje żadnej imprezy masowej. Ten rok jest trudny, inny niż wszystkie, dla wielu to okazja aby przemyśleć swoje zachowanie i zrozumieć co jest ważne, bez niektórych rzeczy da się żyć, ale są takie których brak znacząco pogorszy jakość życia i to na ich zapewnieniu powinno się teraz skupić aby sytuacja wróciła do normy. Za parę lat będziemy wspominać ten rok, szczególnie te osoby które w większy sposób zostały dotknięte przez epidemie, wiele ludzi na Świecie marzy o takim dostatku w jakim żyją m.in. Polacy i dlatego te kilka miesięcy ograniczeń np. brak usług rozrywkowych czy imprez masowych powinno się traktować jako coś co może się wydarzyć i liczyć się z tym, że taka sytuacja może występować częściej, w wielu krajach ludzie nie mają co jeść, nie mówiąc już o ubraniach na zmianę, pracy czy nawet domu przy tym brak rozrywek jest niczym. Wszystko zależy od podejścia, dla jednych ważne są rozrywki, dla drugich bezpieczeństwo, dla trzecich zaspokojenie codziennych potrzeb. Trzeba zrozumieć co w życiu jest najważniejsze i wówczas z każdą sytuacją łatwiej się pogodzić.
Zwykle w maju dużo trenuję i forma dochodzi do szczytowej. W tym roku było z tym różnie, głównie ze względu na pogodę dwa razy skorzystałem z trenażera. Treningi pod dachem w maju wymagają zwykle więcej cierpliwości, na obciążeniach jakie narzuciłem pierwszy ledwo przetrwałem a podczas drugiego musiałem zweryfikować założenia aby jakoś dotrwać do końca. Treningi na szosie były bardzo zróżnicowane jednak nie dłuższe niż 4 godziny, na tyle pozwalał czas i to zazwyczaj w weekendy. Nie był to problem ale przez to trenowałem mocniej i krócej a później poświęcałem dużo czasu na odpoczynek, wahania formy cały czas występowały ale im bliżej końca miesiąca tym były mniejsze i na koniec miesiąca pojawiła się większa przyjemność z jazdy. Jeszcze bardziej polubiłem podjazdy i poprawiłem kilka swoich nawet wyśrubowanych rekordów co jest najlepszą zapłatą za prace na treningach. Na konfrontacjach z konkurentami na podjazdach wypadam nieźle a na inną rywalizacje będę musiał poczekać przynajmniej do lipca. Chciałem wypracować życiową formę na ten sezon i jestem od tego o krok.
1.Waga w ostatnim miesiącu:

Przez pierwsze dwa tygodnie walczyłem ze zmienną wagą, później waga była stała a nawet lekko spadała ale krytycznej wartości minimalnej nie osiągnęła.
2.Obciążenie treningowe:

Wartości ATL i CTL rosły z każdym tygodniem, w porównaniu do poprzednich lat są trochę niższe ale różne przyczyny nie pozwoliły na większą ilość treningów.
3.Najlepsze wartości mocy:

W tym miesiącu osiągnąłem życiowe moce w czasie 10 i 12 minut. Nie są to wyniki dużo lepsze niż te w poprzednich latach ale osiągnięte przy nieco niższej wadze i w innym momencie roku.
4.Intensywność treningów:

Treningi w maju były zróżnicowane, najmocniejsze dochodziły do 85 % FTP ale były też takie na poziomie 50 % progu oraz jazdy regeneracyjne poniżej tej wartości.
5.Dane liczbowe:

Czas w strefach:

Dane szczegółowe:

6.Spis wszystkich podjazdów:

Był to dobry miesiąc. Zaliczyłem sporo podjazdów, kilka nowych. Udało się poprawić kilka rekordów a większość czasów było dobrych lub bardzo dobrych nawet wtedy gdy nie poprawiłem rekordów czasowych. To nie jest moje ostatnie słowo w tym temacie w obecnym sezonie.
Zwykle w maju dużo trenuję i forma dochodzi do szczytowej. W tym roku było z tym różnie, głównie ze względu na pogodę dwa razy skorzystałem z trenażera. Treningi pod dachem w maju wymagają zwykle więcej cierpliwości, na obciążeniach jakie narzuciłem pierwszy ledwo przetrwałem a podczas drugiego musiałem zweryfikować założenia aby jakoś dotrwać do końca. Treningi na szosie były bardzo zróżnicowane jednak nie dłuższe niż 4 godziny, na tyle pozwalał czas i to zazwyczaj w weekendy. Nie był to problem ale przez to trenowałem mocniej i krócej a później poświęcałem dużo czasu na odpoczynek, wahania formy cały czas występowały ale im bliżej końca miesiąca tym były mniejsze i na koniec miesiąca pojawiła się większa przyjemność z jazdy. Jeszcze bardziej polubiłem podjazdy i poprawiłem kilka swoich nawet wyśrubowanych rekordów co jest najlepszą zapłatą za prace na treningach. Na konfrontacjach z konkurentami na podjazdach wypadam nieźle a na inną rywalizacje będę musiał poczekać przynajmniej do lipca. Chciałem wypracować życiową formę na ten sezon i jestem od tego o krok.
1.Waga w ostatnim miesiącu:

Przez pierwsze dwa tygodnie walczyłem ze zmienną wagą, później waga była stała a nawet lekko spadała ale krytycznej wartości minimalnej nie osiągnęła.
2.Obciążenie treningowe:

Wartości ATL i CTL rosły z każdym tygodniem, w porównaniu do poprzednich lat są trochę niższe ale różne przyczyny nie pozwoliły na większą ilość treningów.
3.Najlepsze wartości mocy:

W tym miesiącu osiągnąłem życiowe moce w czasie 10 i 12 minut. Nie są to wyniki dużo lepsze niż te w poprzednich latach ale osiągnięte przy nieco niższej wadze i w innym momencie roku.
4.Intensywność treningów:

Treningi w maju były zróżnicowane, najmocniejsze dochodziły do 85 % FTP ale były też takie na poziomie 50 % progu oraz jazdy regeneracyjne poniżej tej wartości.
5.Dane liczbowe:

Czas w strefach:

Dane szczegółowe:

6.Spis wszystkich podjazdów:

Był to dobry miesiąc. Zaliczyłem sporo podjazdów, kilka nowych. Udało się poprawić kilka rekordów a większość czasów było dobrych lub bardzo dobrych nawet wtedy gdy nie poprawiłem rekordów czasowych. To nie jest moje ostatnie słowo w tym temacie w obecnym sezonie.
Podsumowanie Kwietnia
Czwartek, 30 kwietnia 2020 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Kwiecień zwykle wiąże się z początkiem sezonu startowego a także rozkwitem życia towarzyskiego które w miesiącach zimowych było ograniczone. W tym roku jednak jest inaczej. Cała ta sytuacja ma swoje wady ale też i zalety. Trzeba umieć spojrzeć na coś tak aby zawsze znaleźć jakieś pozytywy i wyciągnąć jak najwięcej wniosków. Po pierwsze dopiero teraz można zauważyć jak piękne, beztroskie i bogate było dotychczas nasze życie. Prawie wszystko było dozwolone, prawie wszystko można było kupić, można było robić co się chce, z kimś się chce i kiedy chce, itp. W ogóle niedocełnialiśmy tego co mamy i doszło do sytuacji, ze większość produktów z których korzystamy to wyroby z eksportu, wyprodukowane poza granicami Polski za niższą cenę. Cały Świat oparty jest na pieniądzach i wokół nich się wszystko kreci. Ale czy naprawdę to jest najważniejsze. Często zapomina się o czymś co jest bezcenne, warte każdych pieniędzy a tym czymś jest zdrowie, życie własne i bliskich. Doceniamy to dopiero wtedy gdy to tracimy i najczęściej jest za późno, spalony dom, uszkodzony samochód czy skradziony rower można z czasem odbudować a zdrowia czy życia nie da się przywrócić. Cała ta sytuacja jest bardzo poważna i wszystkie żarty odnoszące się do tematu Korona wirusa są nie na miejscu. Sporo osób narzekało, że Państwo wprowadza różnego rodzaju ograniczenia. Nie zrobiono tego we Włoszech, Francji i Hiszpanii i sytuacja wygląda tam obecnie dramatycznie. W Polsce postąpiono inaczej i dzięki temu udało się ograniczyć rozprzestrzenianie się Wirusa. Rząd zrobił swoje tak jak swoje powinni robić ludzie czyli stosować się do zaleceń. Gdy były ograniczenia w przemieszczaniu się gro osób miało to w d…e i zachowywało się jak ‘Święte Krowy”, gdy zniesiono część ograniczeń i wprowadzono nakaz noszenia maseczek lub zakrywania twarzy innymi rzeczami znowu pojawia się problem i najwięcej osób spośród tych co się do tego nie stosują to Kolarze. Na ulicach widać sporo osób bez masek i chust nawet w pobliżu twarzy. W przypadku kontroli żadne wymówki jakie pojawiały się przy wcześniejszych obostrzeniach nie powinny być uwzględniane. Przepisy są jednoznaczne dla wszystkich i wszyscy się do nich powinni stosować. Sprawiedliwość zawsze zwycięża i kilka osób się już o tym boleśnie przekonało również w obecnej sytuacji. Możemy 20 razy jechać i nie spotkać Kontroli a za 21 razem zostać złapani. Za jazdę po alkoholu zabierane jest prawo jazdy, za jazdę bez maseczki jest tylko mandat. Nie potrafiąc stosować się do przepisów w małych sprawach, do większych nie powinniśmy być dopuszczani. Prawo jest prawem a obowiązkiem Obywatela jest się do niego stosować. Obecna sytuacja jest trudna i trudna będzie do momentu w którym zagrożenie nie minie a nawet dłużej. Ten rok na pewno będzie inny niż poprzednie, myślenie o przyjemnościach to ostatnia rzecz w tym trudnym dla wszystkich czasie. Są ważniejsze sprawy niż rozmyślać czy będą wyścigi, trzeba cieszyć się chwilą bo nie wiadomo co przyniesie jutro.
Dla mnie ten miesiąc był wyjątkowo trudny. Niepewna stała się moja przyszłość jeżeli chodzi o prace bo w obecnej sytuacji ciężko jest zmienić pracę a w obecnej nie jestem już niezbędny i jak się uda „przeczekać” ten trudny czas to może będzie lepiej. Druga strona medalu jest taka, że mam więcej czasu na inne rzeczy, nie zmieniło to jednak mojego podejścia do sportu, treningu, roweru. Nie poświęcam na to więcej czasu a dzięki nieco lepszej regeneracji znacznie poprawiła się moja odporność zarówno na choroby jak i zmęczenie. Duży minus jest taki, że co miesiąc przybywa mniej pieniędzy ale spokojnie za to da się wyżyć na poziomie i nie martwić się o przyszłość finansową. Przez cały kwiecień dużo czasu spędzałem w ogrodzie, wiosenne porządki zabrały dużo czasu i sił ale pojawiły się też czynności których nie wykonuje się zbyt często, zwłaszcza w ostatnim czasie. Mój organizm został poddany dużej próbie, praca wykonana zimą podczas treningów siłowych się przydała i mogłem ją wykorzystać do ciężkich prac w ogrodzie
Wśród wielu ważnych decyzji jakie podjąłem w ostatnim czasie było dobrowolne poddanie się kwarantannie domowej. Miałem ten komfort, że nikt mnie nie kontrolował i mogłem bez przeszkód wyjść po zakupy co robiłem raz w tygodniu. Taka sytuacja miała swoje plusy ale i też minusy. Plusów było zdecydowanie więcej. Miałem dużo czasu na różne rzeczy którego zbyt często brakuje. Nie musiałem przerywać treningów tylko realizować je w domu bez myśli, czy uda się przejechać cały trening bez kontroli. Zastosowałem się do zaleceń Rządu, nie łamiąc obostrzeń siedziałem w domu. Minusem był fakt, ze brakowało mi zmiany otoczenia, dom, ogród po kilku dniach już się znudził. Miałem za dużo czasu i marnowałem go na przeglądaniu mediów społecznościowych czego zazwyczaj nie robię i denerwowałem się tym co ludzie tam wypisywali. To były dwa największe minusy 19 dniowej kwarantanny jakiej się poddałem. Nie ubyło mnie przez to, nie stałem się gorszym człowiekiem i przede wszystkim nie igrałem z Prawem.
Treningowo był to słabszy miesiąc niż marzec. Jeździłem mniej z nieco wyższą intensywnością. Już na początku miesiąca pogodziłem się z faktem, że w tym roku wyścigów raczej nie będzie i budowa formy stricto wyścigowej nie ma większego sensu wiec nieco zmodyfikowałem plan treningowy tak aby wykorzystać moje atuty dzięki którym uzyskuje dobre rezultaty w czasówkach. Pierwsze 19 dni kwietnia trenowałem wyłącznie na trenażerze. Wtedy miałem dobrą podbudowę pod formę wyścigową, brakowało kilku jazd w grupie, kilku treningów w zmiennym tempie oraz 2-3 treningowych startów aby wskoczyć na poziom pozwalający na walkę o coś więcej na wyścigach. Więcej niż połowa z tych czynników była niemożliwa do zrealizowania, mimo to zrobiłem kilka treningów w zmiennym tempie. Noga była dosyć solidna jak na początek kwietnia. Później więcej czasu poświeciłem na powtórzenia progowe czy poprawę Vo2Max co potwierdziło się dobrymi wynikami na testach. Gdy obostrzenia zostały zluzowane i jazda na rowerem w innych celach niż podstawowe znów była możliwa wróciłem do treningów na szosie. Już wtedy myślałem innymi kategoriami czerpiąc jak najwięcej przyjemności z jazdy a mniej patrząc na cyferki i założenia treningowe. Gdybym nie przyłożył się do treningów w zimie to pewnie bym całkiem olał ten temat i jeździł wyłącznie rekreacyjnie ale szkoda tych kilku miesięcy wytężonej pracy. Lubię jeździć po górach a przy dobrej nodze sprawia to jeszcze większą przyjemność. Celem na ten rok jest poprawa najlepszych czasów na podjazdach i dlatego wymyśliłem sobie cykl kilku czasówek na których celem będzie zbliżenie się do czasów czołówki i poprawa własnych wyników z poprzednich lat. Taki układ pozwala luźno trenować i zaginać się raz w tygodniu na danym podjeździe. Pierwsza próba wyszła nadspodziewanie dobrze mimo nie najlepszej dyspozycji dnia. Mimo braku wyścigów i bezpośrednich starć z innymi, jest spora szansa na życiowy sezon w tym roku. Rower ma stałe miejsce w moim życiu i dzięki temu, że jest tylko odskocznią od ważniejszych rzeczy nie ma sytuacji w której zajmuje zbyt dużo czasu i przez to zaniedbane są inne sprawy bez których to życie nie miałoby sensu a sama jazda na rowerze nie byłaby możliwa. Taki układ powoduje, że czerpie dużą przyjemność z jazdy na rowerze, treningów czy sprawdzianów. Robię to bo lubię, nie muszę nikomu nic udowadniać i patrząc z perspektywy czasu wiele się zmieniło. Zacząłem myśleć innymi kategoriami, albo robię coś na poważnie i na 100 % albo wcale. Takie podejście pomogło mi już wiele razy i dzięki temu wiem ile czasu marnowałem na głupoty we wcześniejszych latach. Ciężka sytuacja pozwoliła przemyśleć parę spraw i spojrzeć na nie w zupełnie innym świetle.
1.Waga w ostatnim miesiącu:
Udało mi się ustabilizować wagę. Mimo dużej ilości czasu spędzanej w domu nie uzyskałem zbędnego „balastu” a to co było udało się zamienić w mięsień. Nie mam już czego zrzucać i chciałbym się skupić na utrzymaniu wagi i parametrów które mam obecnie.
2.Obciążenie treningowe:
Wstępne założenie było takie, żeby wartości ATL i CTL szły powoli do góry. PO modyfikacjach w treningach udało się utrzymać je na zbliżonym poziomie przed majowym wzrostem.
3.Najlepsze wartości mocy:
Najlepsze wartości mocy w kwietniu uzyskałem podczas testów i mocnych treningów. Wszystkie są niewiele gorsze od życiowych co na tym etapie sezonu jeszcze mi się nie zdarzyło i taki fakt bardzo cieszy.
4.Intensywność treningów:
Przed aktualizacja stref trenowałem dosyć mocno głównie z tego powodu, że poprzednie strefy były już nieaktualne. Później intensywność nieco spadła przy podobnej ilości TSS.
5.Podsumowanie liczbowe:
Czas w strefach:
Dane szczegółowe:
6.Podsumowanie podjazdów:
Przez 10 dni zaliczyłem 18 podjazdów, poprawiłem jeden czas i kilka razy zbliżyłem się do najlepszych wyników na różnych podjazdach.
Pierwszy atak na czas zaliczony, udało się znacznie poprawić swój czas i zbliżyć do najlepszych:
Dla mnie ten miesiąc był wyjątkowo trudny. Niepewna stała się moja przyszłość jeżeli chodzi o prace bo w obecnej sytuacji ciężko jest zmienić pracę a w obecnej nie jestem już niezbędny i jak się uda „przeczekać” ten trudny czas to może będzie lepiej. Druga strona medalu jest taka, że mam więcej czasu na inne rzeczy, nie zmieniło to jednak mojego podejścia do sportu, treningu, roweru. Nie poświęcam na to więcej czasu a dzięki nieco lepszej regeneracji znacznie poprawiła się moja odporność zarówno na choroby jak i zmęczenie. Duży minus jest taki, że co miesiąc przybywa mniej pieniędzy ale spokojnie za to da się wyżyć na poziomie i nie martwić się o przyszłość finansową. Przez cały kwiecień dużo czasu spędzałem w ogrodzie, wiosenne porządki zabrały dużo czasu i sił ale pojawiły się też czynności których nie wykonuje się zbyt często, zwłaszcza w ostatnim czasie. Mój organizm został poddany dużej próbie, praca wykonana zimą podczas treningów siłowych się przydała i mogłem ją wykorzystać do ciężkich prac w ogrodzie
Wśród wielu ważnych decyzji jakie podjąłem w ostatnim czasie było dobrowolne poddanie się kwarantannie domowej. Miałem ten komfort, że nikt mnie nie kontrolował i mogłem bez przeszkód wyjść po zakupy co robiłem raz w tygodniu. Taka sytuacja miała swoje plusy ale i też minusy. Plusów było zdecydowanie więcej. Miałem dużo czasu na różne rzeczy którego zbyt często brakuje. Nie musiałem przerywać treningów tylko realizować je w domu bez myśli, czy uda się przejechać cały trening bez kontroli. Zastosowałem się do zaleceń Rządu, nie łamiąc obostrzeń siedziałem w domu. Minusem był fakt, ze brakowało mi zmiany otoczenia, dom, ogród po kilku dniach już się znudził. Miałem za dużo czasu i marnowałem go na przeglądaniu mediów społecznościowych czego zazwyczaj nie robię i denerwowałem się tym co ludzie tam wypisywali. To były dwa największe minusy 19 dniowej kwarantanny jakiej się poddałem. Nie ubyło mnie przez to, nie stałem się gorszym człowiekiem i przede wszystkim nie igrałem z Prawem.
Treningowo był to słabszy miesiąc niż marzec. Jeździłem mniej z nieco wyższą intensywnością. Już na początku miesiąca pogodziłem się z faktem, że w tym roku wyścigów raczej nie będzie i budowa formy stricto wyścigowej nie ma większego sensu wiec nieco zmodyfikowałem plan treningowy tak aby wykorzystać moje atuty dzięki którym uzyskuje dobre rezultaty w czasówkach. Pierwsze 19 dni kwietnia trenowałem wyłącznie na trenażerze. Wtedy miałem dobrą podbudowę pod formę wyścigową, brakowało kilku jazd w grupie, kilku treningów w zmiennym tempie oraz 2-3 treningowych startów aby wskoczyć na poziom pozwalający na walkę o coś więcej na wyścigach. Więcej niż połowa z tych czynników była niemożliwa do zrealizowania, mimo to zrobiłem kilka treningów w zmiennym tempie. Noga była dosyć solidna jak na początek kwietnia. Później więcej czasu poświeciłem na powtórzenia progowe czy poprawę Vo2Max co potwierdziło się dobrymi wynikami na testach. Gdy obostrzenia zostały zluzowane i jazda na rowerem w innych celach niż podstawowe znów była możliwa wróciłem do treningów na szosie. Już wtedy myślałem innymi kategoriami czerpiąc jak najwięcej przyjemności z jazdy a mniej patrząc na cyferki i założenia treningowe. Gdybym nie przyłożył się do treningów w zimie to pewnie bym całkiem olał ten temat i jeździł wyłącznie rekreacyjnie ale szkoda tych kilku miesięcy wytężonej pracy. Lubię jeździć po górach a przy dobrej nodze sprawia to jeszcze większą przyjemność. Celem na ten rok jest poprawa najlepszych czasów na podjazdach i dlatego wymyśliłem sobie cykl kilku czasówek na których celem będzie zbliżenie się do czasów czołówki i poprawa własnych wyników z poprzednich lat. Taki układ pozwala luźno trenować i zaginać się raz w tygodniu na danym podjeździe. Pierwsza próba wyszła nadspodziewanie dobrze mimo nie najlepszej dyspozycji dnia. Mimo braku wyścigów i bezpośrednich starć z innymi, jest spora szansa na życiowy sezon w tym roku. Rower ma stałe miejsce w moim życiu i dzięki temu, że jest tylko odskocznią od ważniejszych rzeczy nie ma sytuacji w której zajmuje zbyt dużo czasu i przez to zaniedbane są inne sprawy bez których to życie nie miałoby sensu a sama jazda na rowerze nie byłaby możliwa. Taki układ powoduje, że czerpie dużą przyjemność z jazdy na rowerze, treningów czy sprawdzianów. Robię to bo lubię, nie muszę nikomu nic udowadniać i patrząc z perspektywy czasu wiele się zmieniło. Zacząłem myśleć innymi kategoriami, albo robię coś na poważnie i na 100 % albo wcale. Takie podejście pomogło mi już wiele razy i dzięki temu wiem ile czasu marnowałem na głupoty we wcześniejszych latach. Ciężka sytuacja pozwoliła przemyśleć parę spraw i spojrzeć na nie w zupełnie innym świetle.
1.Waga w ostatnim miesiącu:

Udało mi się ustabilizować wagę. Mimo dużej ilości czasu spędzanej w domu nie uzyskałem zbędnego „balastu” a to co było udało się zamienić w mięsień. Nie mam już czego zrzucać i chciałbym się skupić na utrzymaniu wagi i parametrów które mam obecnie.
2.Obciążenie treningowe:

Wstępne założenie było takie, żeby wartości ATL i CTL szły powoli do góry. PO modyfikacjach w treningach udało się utrzymać je na zbliżonym poziomie przed majowym wzrostem.
3.Najlepsze wartości mocy:

Najlepsze wartości mocy w kwietniu uzyskałem podczas testów i mocnych treningów. Wszystkie są niewiele gorsze od życiowych co na tym etapie sezonu jeszcze mi się nie zdarzyło i taki fakt bardzo cieszy.
4.Intensywność treningów:

Przed aktualizacja stref trenowałem dosyć mocno głównie z tego powodu, że poprzednie strefy były już nieaktualne. Później intensywność nieco spadła przy podobnej ilości TSS.
5.Podsumowanie liczbowe:

Czas w strefach:

Dane szczegółowe:

6.Podsumowanie podjazdów:

Przez 10 dni zaliczyłem 18 podjazdów, poprawiłem jeden czas i kilka razy zbliżyłem się do najlepszych wyników na różnych podjazdach.
Pierwszy atak na czas zaliczony, udało się znacznie poprawić swój czas i zbliżyć do najlepszych:

Podsumowanie Marca
Wtorek, 31 marca 2020 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Marzec jest zawsze dla mnie ważnym miesiącem. W tym roku powodów do zadowolenia jest niewątpliwie mniej. Wiele rzeczy w ciągu miesiąca zmieniło się o 180 stopni i to stawia cały ten rok w zupełnie innym świetle. Czasami potrzeba trzęsienia ziemi aby coś zmieniło się na lepsze. Normalnie szykowałbym się do pierwszych wyścigów a na razie o tym można zapomnieć i skupić się na bezpiecznym funkcjonowaniu i załatwianiu niezbędnych potrzeb i niestety trzeba zrezygnować z przyjemności. Rower jest dla mnie lekarstwem na wiele rzeczy i na razie nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez jazdy na rowerze. Bardzo przyłożyłem się do treningu zimą i ciężko mi jest zmienić podejście o 180 stopni. Nie wiem jak wszystko wpłynie na przebieg kolejnych miesięcy czy lat, wiele rzeczy wskazywało na to, że po tym sezonie przechodzę na Kolarstwo Romantyczne, bez regularnych treningów i przede wszystkim startów w zawodach, obiecałem to sobie i bliskim mi osobom i ciężko będzie już znaleźć motywacje do powtórzenia tego co zrobiłem przez kilka ostatnich miesięcy. Może tak musiało być, że jak nie brak formy, defekty sprzętowe czy po prostu brak szczęścia które nie pozwalały na pokazanie moich możliwości to pojawiła się siła wyższa która wpłynęła na to, że ten sezon może być bez rywalizacji w zawodach. Na razie nic nie jest przesądzone i może coś z tego roku jeszcze będzie ale coraz bardziej w to wątpię.
Na początku Marca sytuacja wyglądała jeszcze normalnie, przynajmniej w Polsce. W tym miesiącu zwykle stawiam fundamenty pod formę w sezonie. W tym roku ta podstawa jest szczególnie dobra. Nie miałem większych problemów podczas jazdy. Nie wyjeździłem tylu godzin w tlenie co w kilku poprzednich latach ale zaliczyłem sporo 4-5 godzinnych sesji treningowych a jedna z nich trwała nawet 7 godzin. Zwykle 80 % treningów poświęcałem na wytrzymałość tlenową, w tym roku równie dużo czasu przeznaczyłem na intensywniejsze treningi. Zwykle pierwsze spotkanie z górami było bolesne a dyspozycja daleka od optymalnej. W tym roku jest inaczej, w górach byłem już kilka razy, solidna noga pozwala sprawnie pokonywać podjazdy z rezultatami nieodbiegającymi od najlepszych a warunki do jazdy po przełęczach nie są jeszcze optymalne. Pierwsze zjazdy do których przyłożyłem się od stron technicznej były równie dobre jak w najlepszym okresie ubiegłego roku a kilka klas lepsze niż na początku zeszłego roku gdy zaczynałem prace nad poprawą dyspozycji zjazdowej. Nie wiem jak radze sobie w grupie bo nie miałem okazji tego sprawdzić. Dłuższe odcinki w mocniejszym tempie też jeszcze nie wyglądają optymalnie, brakuje tempa wyścigowego nad którym miałem pracować podczas kwietniowych startów. Mam wszystko aby wdrożyć plan B przygotowany na wypadek gdyby wszystkie zawody w tym roku zostałyby odwołane. W takim wypadku wykorzystam swoje dobre strony i chciałbym wyśrubować statystyki dotyczące podjazdów. Jest kilka podjazdów które zaliczyłem już wiele razy i np. do 100 brakuje niewiele i jest szansa aby w tym roku dojść do tej liczby. Drugi wariant jest taki, że jestem w stanie poprawić swoje najlepsze czasy na wielu podjazdach a na tych które są wyśrubowane zbliżyć się do najlepszych wyników. Jak będzie można jeździć tak jak dotąd to od połowy kwietnia będę robił sprawdziany na podjazdach. Jeden tydzień – jeden podjazd pokonany maksymalnym możliwym tempem. Ile uda się zaliczyć podjazdów to nieważne, ważne żeby nie zmarnować kilku miesięcy treningów. Jestem zdania, że jak teraz odpuszczę to za rok przy podobnym nakładzie pracy nie osiągnę już takiego poziomu a całego życia na rower i poddawanie organizmu takiemu wysiłkowi poświęcić nie mam zamiaru, mój czas jest teraz i teraz jestem w stanie osiągnąć maksymalny poziom. Innych osób do współpracy nie potrzebuję, wyścigów również a samotna jazda również przynosi mi frajdę i najlepsze osiągniecia jakie dotychczas zdobyłem to wszystko były czasówki gdzie trzeba dać z siebie 100 % i nie patrzeć na innych i dlatego nie zamierzam odpuścić tego sezonu i sprawdzać się regularnie na podjazdach.
1.Waga w ostatnim miesiącu:

Cały czas waga utrzymuje się na stałym poziomie, delikatnie wahają się takie parametry jak masa mięśniowa czy % zawartość tkanki tłuszczowej. W poprzednich latach te wahania były dużo większe.
2.Obciążenie treningowe:

Duża dawka treningów w marcu wpłynęła na duży wzrost CTL i ATL. Taki stan pojawia się co roku a od kwietnia różnice są mniejsze i pod koniec maja parametr CTL zazwyczaj był wyższy niż ATL. W porównaniu do poprzednich lat w tym roku wartości są odrobine wyższe ale w granicach rozsądku.
3.Najlepsze wartości mocy:

W tym miesiącu nie robiłem żadnych testów mocy i te osiągnięte wartości są niższe od maksymalnych.
4.Intensywność treningów:

W marcu dominowały treningi tlenowe o intensywności 60-70% FTP. Pojawiło się też sporo treningów na wyższej intensywności jak i jazd regeneracyjnych na intensywności poniżej 50 % FTP.
5.Dane liczbowe:

Czas w strefach:

Dane szczegółowe:

6.Porównanie danych z poprzednimi sezonami:

* - Wartość szacowana, niepodparta testem.
W poprzednich sezonach formę budowałem głównie na treningach tlenowych, w tym roku takich treningów % było mniej a objętościowo nie jeździłem dużo mniej w tlenie niż w poprzednich latach. Na tyle dobrze przepracowałem okres zimowy, że jazdy po 4-5 godzin nie stanowiły dla mnie problemu, inaczej było w poprzednich latach gdy w zasadzie każdy taki wyjazd kończył się „bombą” lub dużym kryzysem. W tym roku mimo bardzo zmiennej i kapryśnej pogody zaliczyłem więcej podjazdów niż w poprzednich latach.
7.Dane o podjazdach:

W marcu zaliczyłem już jeden nowy podjazd i pobiłem dwa rekordy czasowe co dobrze wróży przed sezonem.
8.Zmodyfikowane cele na ten rok:
Niestety sytuacja rozwija się tak dynamicznie, że moje cele oparte głównie na startach w wyścigach chyba nie mogą być zrealizowane. Z tego powodu zdecydowałem się na przyjęcie nowych:
Wszystkie cele oparte będą na podjazdach które bardzo lubię i można powiedzieć, że się w nich specjalizuję. Cele podzieliłem sobie na dwie grupy. Pierwsza z nich dotyczy zaliczenia konkretnych podjazdów a druga jest bardziej ambitna.
Cele podstawowe:
1.W 2020 roku pojawić się 100 razy na Przełęczy Przegibek ( dowolnym podjazdem )
2.Wjechać po raz 100 na Salmopol od strony Szczyrku ( brakuje 10 podjazdów )
3.Wjechać po raz 150 na Równicę ( brakuje 29 podjazdów )
4.Wjechać po raz 50 na Górę Żar ( brakuje 1 podjazd )
5.Wjechać po raz 50 na Kubalonkę od Wisły ( brakuje 1 podjazd )
6.Wjechać po raz 10 na Magurkę ( brakują 2 podjazdy )
7.Wjechać po raz 200 na Przegibek od Bielska ( brakuje 20 podjazdów )
8.Wjechać po raz 100 na Salmopol od Wisły ( brakuje 29 podjazdów )
9.Wjechać po raz 50 na Kubalonkę od Istebnej ( brakuje 20 podjazdów )
10.Zaliczyć w sumie 400 odjazdów w 2020 roku
Cele dodatkowe:
1.Poprawić rekordy czasowe na znanych podjazdach
2.Wygenerować 6 W/kg na podjeździe dłuższym niż 5 minut
3.Zmierzyć się na czas przynajmniej z 15 podjazdami
4.Wjechać na Górę Żar w czasie krótszym niż 21 minut
5.Wjechać na Kocierz od Targanic w czasie krótszym niż 12 minut
6.Wjechać na Magurkę w czasie krótszym niż 16 minut
7.Wjechać na Łysinę w czasie krótszym niż 12 minut
8.Wjechać na Przełęcz Łysą w czasie krótszym niż 4 minuty
9.Znaleźć się w najlepszej 10 rankingu Strava na przynajmniej 5 podjazdach z czasami osiągniętymi w 2020 roku
10.Poprawić swoją moc i dyspozycję na podjazdach
Takie cele sobie wyznaczyłem jako zastępcze, ile z nich uda się zrealizować to czas pokaże. Mój własny sezon wyścigowy nie musi być gorszy i mniej atrakcyjny niż starty w wyścigach organizowanych w których miałem zamiar brać udział.
Na początku Marca sytuacja wyglądała jeszcze normalnie, przynajmniej w Polsce. W tym miesiącu zwykle stawiam fundamenty pod formę w sezonie. W tym roku ta podstawa jest szczególnie dobra. Nie miałem większych problemów podczas jazdy. Nie wyjeździłem tylu godzin w tlenie co w kilku poprzednich latach ale zaliczyłem sporo 4-5 godzinnych sesji treningowych a jedna z nich trwała nawet 7 godzin. Zwykle 80 % treningów poświęcałem na wytrzymałość tlenową, w tym roku równie dużo czasu przeznaczyłem na intensywniejsze treningi. Zwykle pierwsze spotkanie z górami było bolesne a dyspozycja daleka od optymalnej. W tym roku jest inaczej, w górach byłem już kilka razy, solidna noga pozwala sprawnie pokonywać podjazdy z rezultatami nieodbiegającymi od najlepszych a warunki do jazdy po przełęczach nie są jeszcze optymalne. Pierwsze zjazdy do których przyłożyłem się od stron technicznej były równie dobre jak w najlepszym okresie ubiegłego roku a kilka klas lepsze niż na początku zeszłego roku gdy zaczynałem prace nad poprawą dyspozycji zjazdowej. Nie wiem jak radze sobie w grupie bo nie miałem okazji tego sprawdzić. Dłuższe odcinki w mocniejszym tempie też jeszcze nie wyglądają optymalnie, brakuje tempa wyścigowego nad którym miałem pracować podczas kwietniowych startów. Mam wszystko aby wdrożyć plan B przygotowany na wypadek gdyby wszystkie zawody w tym roku zostałyby odwołane. W takim wypadku wykorzystam swoje dobre strony i chciałbym wyśrubować statystyki dotyczące podjazdów. Jest kilka podjazdów które zaliczyłem już wiele razy i np. do 100 brakuje niewiele i jest szansa aby w tym roku dojść do tej liczby. Drugi wariant jest taki, że jestem w stanie poprawić swoje najlepsze czasy na wielu podjazdach a na tych które są wyśrubowane zbliżyć się do najlepszych wyników. Jak będzie można jeździć tak jak dotąd to od połowy kwietnia będę robił sprawdziany na podjazdach. Jeden tydzień – jeden podjazd pokonany maksymalnym możliwym tempem. Ile uda się zaliczyć podjazdów to nieważne, ważne żeby nie zmarnować kilku miesięcy treningów. Jestem zdania, że jak teraz odpuszczę to za rok przy podobnym nakładzie pracy nie osiągnę już takiego poziomu a całego życia na rower i poddawanie organizmu takiemu wysiłkowi poświęcić nie mam zamiaru, mój czas jest teraz i teraz jestem w stanie osiągnąć maksymalny poziom. Innych osób do współpracy nie potrzebuję, wyścigów również a samotna jazda również przynosi mi frajdę i najlepsze osiągniecia jakie dotychczas zdobyłem to wszystko były czasówki gdzie trzeba dać z siebie 100 % i nie patrzeć na innych i dlatego nie zamierzam odpuścić tego sezonu i sprawdzać się regularnie na podjazdach.
1.Waga w ostatnim miesiącu:

Cały czas waga utrzymuje się na stałym poziomie, delikatnie wahają się takie parametry jak masa mięśniowa czy % zawartość tkanki tłuszczowej. W poprzednich latach te wahania były dużo większe.
2.Obciążenie treningowe:

Duża dawka treningów w marcu wpłynęła na duży wzrost CTL i ATL. Taki stan pojawia się co roku a od kwietnia różnice są mniejsze i pod koniec maja parametr CTL zazwyczaj był wyższy niż ATL. W porównaniu do poprzednich lat w tym roku wartości są odrobine wyższe ale w granicach rozsądku.
3.Najlepsze wartości mocy:

W tym miesiącu nie robiłem żadnych testów mocy i te osiągnięte wartości są niższe od maksymalnych.
4.Intensywność treningów:

W marcu dominowały treningi tlenowe o intensywności 60-70% FTP. Pojawiło się też sporo treningów na wyższej intensywności jak i jazd regeneracyjnych na intensywności poniżej 50 % FTP.
5.Dane liczbowe:

Czas w strefach:

Dane szczegółowe:

6.Porównanie danych z poprzednimi sezonami:

* - Wartość szacowana, niepodparta testem.
W poprzednich sezonach formę budowałem głównie na treningach tlenowych, w tym roku takich treningów % było mniej a objętościowo nie jeździłem dużo mniej w tlenie niż w poprzednich latach. Na tyle dobrze przepracowałem okres zimowy, że jazdy po 4-5 godzin nie stanowiły dla mnie problemu, inaczej było w poprzednich latach gdy w zasadzie każdy taki wyjazd kończył się „bombą” lub dużym kryzysem. W tym roku mimo bardzo zmiennej i kapryśnej pogody zaliczyłem więcej podjazdów niż w poprzednich latach.
7.Dane o podjazdach:

W marcu zaliczyłem już jeden nowy podjazd i pobiłem dwa rekordy czasowe co dobrze wróży przed sezonem.
8.Zmodyfikowane cele na ten rok:
Niestety sytuacja rozwija się tak dynamicznie, że moje cele oparte głównie na startach w wyścigach chyba nie mogą być zrealizowane. Z tego powodu zdecydowałem się na przyjęcie nowych:
Wszystkie cele oparte będą na podjazdach które bardzo lubię i można powiedzieć, że się w nich specjalizuję. Cele podzieliłem sobie na dwie grupy. Pierwsza z nich dotyczy zaliczenia konkretnych podjazdów a druga jest bardziej ambitna.
Cele podstawowe:
1.W 2020 roku pojawić się 100 razy na Przełęczy Przegibek ( dowolnym podjazdem )
2.Wjechać po raz 100 na Salmopol od strony Szczyrku ( brakuje 10 podjazdów )
3.Wjechać po raz 150 na Równicę ( brakuje 29 podjazdów )
4.Wjechać po raz 50 na Górę Żar ( brakuje 1 podjazd )
5.Wjechać po raz 50 na Kubalonkę od Wisły ( brakuje 1 podjazd )
6.Wjechać po raz 10 na Magurkę ( brakują 2 podjazdy )
7.Wjechać po raz 200 na Przegibek od Bielska ( brakuje 20 podjazdów )
8.Wjechać po raz 100 na Salmopol od Wisły ( brakuje 29 podjazdów )
9.Wjechać po raz 50 na Kubalonkę od Istebnej ( brakuje 20 podjazdów )
10.Zaliczyć w sumie 400 odjazdów w 2020 roku
Cele dodatkowe:
1.Poprawić rekordy czasowe na znanych podjazdach
2.Wygenerować 6 W/kg na podjeździe dłuższym niż 5 minut
3.Zmierzyć się na czas przynajmniej z 15 podjazdami
4.Wjechać na Górę Żar w czasie krótszym niż 21 minut
5.Wjechać na Kocierz od Targanic w czasie krótszym niż 12 minut
6.Wjechać na Magurkę w czasie krótszym niż 16 minut
7.Wjechać na Łysinę w czasie krótszym niż 12 minut
8.Wjechać na Przełęcz Łysą w czasie krótszym niż 4 minuty
9.Znaleźć się w najlepszej 10 rankingu Strava na przynajmniej 5 podjazdach z czasami osiągniętymi w 2020 roku
10.Poprawić swoją moc i dyspozycję na podjazdach
Takie cele sobie wyznaczyłem jako zastępcze, ile z nich uda się zrealizować to czas pokaże. Mój własny sezon wyścigowy nie musi być gorszy i mniej atrakcyjny niż starty w wyścigach organizowanych w których miałem zamiar brać udział.
Podsumowanie Lutego
Sobota, 29 lutego 2020 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Szybko skończył się kolejny miesiąc. Zabrakło czasu aby zrobić wszystkie zaplanowane rzeczy i mam nadzieje, że uda się to zrobić w marcu. Zrealizowałem kilka projektów z którymi miałem już styczność dwa lata temu, wtedy z powodów rowerowych wycofałem się i drugiej szansy nie chciałem zmarnować, nie wierzyłem, że się trafi. Teraz nie mam już odwrotu i musze iść za ciosem, będzie mnie to kosztowało sporo pracy i czasu ale jak się uda dokończyć to co zacząłem to będę wyróżniającą się osobą w branży w jakiej pracuje. Mimo tego, że pojawiły się nowe obowiązki wciąż mam wystarczającą ilość czasu na prace, odpoczynek, obowiązki domowe i trening. Jestem zmotywowany aby dalej dbać o to aby na nic nie brakowało czasu. Dużo musze poświecić także na dalsze utrwalanie nawyków żywieniowych, ciągle ciągnie mnie do starych które niekoniecznie są dobre a czasami brakuje czasu na to aby przygotować idealnie zbilansowany posiłek i jem wtedy to co jest pod ręką. Po kilku miesiącach treningów w domu nie umiem się przestawić na szosę. Nigdy nie byłem zwolennikiem niskich temperatur i zwykle w nich się źle czułem i marzłem. To powoduje, że na razie nie jestem w stanie przełożyć poziomu jaki prezentuje podczas sesji na trenażerze na treningi szosowe. To chyba obecnie największy problem z jakim się borykam i nawet bardzo dobre wyniki na testach w tej sytuacji nie mają dużego znaczenia. Marzec zawsze jest ważnym miesiącem i jak uda się go przejść zaplanowanym szlakiem to będę zadowolony.
1.Obciążenie treningowe:
Wartość CTL rosła z każdym tygodniem, czynnik ATL w każdym kolejnym tygodniu treningowym był większy a w przypadającym na ostatni tydzień okresie odpoczynku nieco zmniejszył swoją wartość. Dzięki dużej ilości TSS wartość parametru TSB spadła do -15. W poprzednich latach osiągałem wartości rzędu – 30 a co za tym idzie, wzrost nie był tak płynny jak obecnie.
2.Czas aktywności:

1.Obciążenie treningowe:

Wartość CTL rosła z każdym tygodniem, czynnik ATL w każdym kolejnym tygodniu treningowym był większy a w przypadającym na ostatni tydzień okresie odpoczynku nieco zmniejszył swoją wartość. Dzięki dużej ilości TSS wartość parametru TSB spadła do -15. W poprzednich latach osiągałem wartości rzędu – 30 a co za tym idzie, wzrost nie był tak płynny jak obecnie.
2.Czas aktywności:

Podsumowanie stycznia
Piątek, 31 stycznia 2020 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Ktoś kiedyś mi powiedział, że im człowiek starszy tym czas szybciej leci. Coś w tym jest bo styczeń skończył się szybciej niż zaczął. Był to bardzo intensywny czas nie tylko pod względem treningowym ale także w innych aspektach życia. Z powodzeniem udało się połączyć treningi z pracą, rodziną czy innymi obowiązkami i zainteresowaniami których było więcej niż wcześniej. Na razie musiałem zrezygnować z kolejnych tematów odnośnie których posiadam dane bo nie znalazłem odpowiedniej ilości czasu, nie chce niczego robić po łebkach wiec dopiero jak opracuje dokładnie dane zagadnienie to pojawi się ono na blogu. Zwrócono mi już uwagę, że dużo piszę, bloga prowadzę głównie dla siebie, za parę lat będę mógł wrócić i powspominać, mam o czym pisać i to też jest jedno z moich hobby, udzielam się nie tylko na tematy rowerowe. W ostatnim miesiącu udało mi się zrealizować kilka celów jakie postawiłem sobie w listopadzie, m.in. pokonałem półmaraton czy ćwiczyłem na wyższych ciężarach niż w poprzednich latach. Oczywiście po problemach ze zdrowiem jakie miałem w poprzednich latach mój organizm nie jest tak wydajny jakby mógł być i to mnie ogranicza. Zrobiłem duży postęp motoryczny, lepiej wygląda moja technika pedałowania a także zagłębiłem się w tajniki regeneracji i żywienia dzięki czemu do każdego treningu przystępuję z dużą ilością energii i rzadko kiedy czuje zmęczenie po wcześniejszych treningach. Sądzę, ze to duży krok w kierunku poprawy dyspozycji startowej. Zawsze byłem wybrakowanym zawodnikiem, ciągle jeden lub kilka elementów szwankowało co eliminowało mnie z walki z czołówką mimo porównywalnych możliwości organizmu. Problemy z brakiem energii podczas treningów czy wyścigów pojawiały się często i ich brak na tym etapie sezonu w którym pracuje nad kilkoma aspektami wróży dobrze przed okresem startowym. Miesiąc zakończyłem pozytywnym akcentem i z optymizmem patrzę na kolejne.
1.Waga w styczniu:

Rozwiązałem problem ze skokami wagi a szczególnie ze zbyt dużą zawartością tłuszczu w organizmie. Udało się zamienić ten „balast” w masę mięśniową w miejscach w których jej brakowało np. bicepsach.
2.Obciążenie treningowe:

W tym roku trenuje w oparciu o TSS i wskaźniki ATL, CTL, TSB. Mój plan jest progresywny, na razie każdy kolejny tydzień treningowy do coraz wyższa liczba TSS, wpływa to na wartości ATL I CTL. Duże skoki pierwszego z wskaźników są skutkiem różnorodności treningów, raz trening z wyższą ilością TSS jest w czwartek, innym razem w środę, a następny raz w czwartek. Powolny wzrost CTL jest zaplanowany, dopiero przy większej objętości treningów nastąpi skok. Dzieki niewielkim wzrostom CTL wartości TSB nie są takie jak w zeszłym roku gdy potrafiłem uzyskać w danym tygodniu nawet – 40.
3.Najlepsze wartości mocy w poszczególnych tygodniach:


Najlepsze wyniki wszystkich mierzonych mocy pochodzą oczywiście z testów. Podczas treningów trzymałem się % wartości maksymalnych osiągniętych na teście mocy i powtarzałem je w kilku akcentach.
4.Czas wszystkich aktywności:

5.Analiza wyników testów:
Jednym z elementów mojego treningu są testy mocy które przeprowadzam regularnie co kilka tygodni. Ostatnie testy z 24 i 25 stycznia były ważne o tyle, że ich wyniki mogłem porównać zarówno z testami z początku roku 2018 i 2019 a także z ostatnimi z listopada 2019. Od ostatnich prób wykonałem dwa trzy tygodniowe cykle treningowe z dużą różnorodnością, intensywnością, biorąc pod uwagę wszystkie aktywności miałem za sobą ponad 80 godzin treningu od końca listopada do momentu testów. Pierwszy test dał odpowiedź na temat moich możliwości w krótkich mocnych akcentach i zrobiłem kolejny krok do przodu w kierunku celu do jakiego dążę. Test FTP również wyszedł nieźle, można powiedzieć, że po raz kolejny wyszedł tak samo, poprawiłem swój wynik o 21 Wat w odniesieniu do listopada i jest to bardzo podobny postęp jaki zwykle notowałem. Zazwyczaj różnice miedzy dwoma testami wychodziły w zakresie 15 – 20 Wat , zdarzyło się też 9 czy 10. Wszystkie wyniki wyszły lesze niż w listopadzie oraz analogicznych okresach lat poprzednich. Na krótkich odcinkach uzyskałem wartości zbliżone lub równe najlepszym z 2018 roku a na tym etapie roku nigdy nie miałem lepszych.
Zestawienie wyników testów mocy:

Porównanie wyników testów z rezultatami z poprzednich lat:

Porównałem tylko wyniki z roku ubiegłego, wtedy w sezonie zanotowałem rekordowe wyniki w testach i prezentowałem dobrą formę. Różnica jest ogromna, waga podobna a wszystkie rezultaty lepsze o ponad 30 Wat. Największy postęp uzyskałem w próbie 1 minutowej która zwykle była moim słabym punktem.
Strefy treningowe:
Po testach następuje zwykle aktualizacja stref:

Na razie nie trenuje zbytnio w strefach mocy i nie zastanawiam się, czy wszystkie są poprawne. Być może zacznę trenować na zasadzie powtórzeń na 90-95 % maksymalnych mocy w poszczególnych odcinkach czasowych.
Zmieniły się także strefy zmęczenia mające znaczenie przy powtórzeniach mocniejszych niż FTP. Na podstawie mocy z 5 i 20 minut w programie do analizy danych Golden Cheetach określane są moc krytyczna oraz energia wyjściowa. Aktualne wartości CP i W’:

Aktualne strefy zmęczenia:

1.Waga w styczniu:

Rozwiązałem problem ze skokami wagi a szczególnie ze zbyt dużą zawartością tłuszczu w organizmie. Udało się zamienić ten „balast” w masę mięśniową w miejscach w których jej brakowało np. bicepsach.
2.Obciążenie treningowe:

W tym roku trenuje w oparciu o TSS i wskaźniki ATL, CTL, TSB. Mój plan jest progresywny, na razie każdy kolejny tydzień treningowy do coraz wyższa liczba TSS, wpływa to na wartości ATL I CTL. Duże skoki pierwszego z wskaźników są skutkiem różnorodności treningów, raz trening z wyższą ilością TSS jest w czwartek, innym razem w środę, a następny raz w czwartek. Powolny wzrost CTL jest zaplanowany, dopiero przy większej objętości treningów nastąpi skok. Dzieki niewielkim wzrostom CTL wartości TSB nie są takie jak w zeszłym roku gdy potrafiłem uzyskać w danym tygodniu nawet – 40.
3.Najlepsze wartości mocy w poszczególnych tygodniach:


Najlepsze wyniki wszystkich mierzonych mocy pochodzą oczywiście z testów. Podczas treningów trzymałem się % wartości maksymalnych osiągniętych na teście mocy i powtarzałem je w kilku akcentach.
4.Czas wszystkich aktywności:

5.Analiza wyników testów:
Jednym z elementów mojego treningu są testy mocy które przeprowadzam regularnie co kilka tygodni. Ostatnie testy z 24 i 25 stycznia były ważne o tyle, że ich wyniki mogłem porównać zarówno z testami z początku roku 2018 i 2019 a także z ostatnimi z listopada 2019. Od ostatnich prób wykonałem dwa trzy tygodniowe cykle treningowe z dużą różnorodnością, intensywnością, biorąc pod uwagę wszystkie aktywności miałem za sobą ponad 80 godzin treningu od końca listopada do momentu testów. Pierwszy test dał odpowiedź na temat moich możliwości w krótkich mocnych akcentach i zrobiłem kolejny krok do przodu w kierunku celu do jakiego dążę. Test FTP również wyszedł nieźle, można powiedzieć, że po raz kolejny wyszedł tak samo, poprawiłem swój wynik o 21 Wat w odniesieniu do listopada i jest to bardzo podobny postęp jaki zwykle notowałem. Zazwyczaj różnice miedzy dwoma testami wychodziły w zakresie 15 – 20 Wat , zdarzyło się też 9 czy 10. Wszystkie wyniki wyszły lesze niż w listopadzie oraz analogicznych okresach lat poprzednich. Na krótkich odcinkach uzyskałem wartości zbliżone lub równe najlepszym z 2018 roku a na tym etapie roku nigdy nie miałem lepszych.
Zestawienie wyników testów mocy:

Porównanie wyników testów z rezultatami z poprzednich lat:

Porównałem tylko wyniki z roku ubiegłego, wtedy w sezonie zanotowałem rekordowe wyniki w testach i prezentowałem dobrą formę. Różnica jest ogromna, waga podobna a wszystkie rezultaty lepsze o ponad 30 Wat. Największy postęp uzyskałem w próbie 1 minutowej która zwykle była moim słabym punktem.
Strefy treningowe:
Po testach następuje zwykle aktualizacja stref:

Na razie nie trenuje zbytnio w strefach mocy i nie zastanawiam się, czy wszystkie są poprawne. Być może zacznę trenować na zasadzie powtórzeń na 90-95 % maksymalnych mocy w poszczególnych odcinkach czasowych.
Zmieniły się także strefy zmęczenia mające znaczenie przy powtórzeniach mocniejszych niż FTP. Na podstawie mocy z 5 i 20 minut w programie do analizy danych Golden Cheetach określane są moc krytyczna oraz energia wyjściowa. Aktualne wartości CP i W’:

Aktualne strefy zmęczenia:

Podsumowanie Grudnia
Wtorek, 31 grudnia 2019 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Pod względem treningowym koniec roku zupełnie się różnił od poprzednich. Nigdy tak rzetelnie nie trenowałem w grudniu, zwykle stawiałem tylko na regularność i utrzymanie kondycji a nad formą i podstawowymi jej aspektami pracowałem dopiero wiosną. Tym razem podszedłem do sprawy inaczej i przez cały miesiąc trenowałem pilnie w bardzo różnorodny sposób. Po teście FTP i wyznaczeniu nowych stref rozpisałem treningi na cały miesiąc. Nie wszytko udało się zrealizować dokładnie tak jak chciałem. Kilka treningów które miałem rozpisane pod trenażer zrealizowałem na szosie i przez to musiałem nieco korygować poszczególne plany tygodniowe aby nie przekroczyć wyznaczonych TSS w danym tygodniu. Pełny cykl skończyłem kilka dni przed świętami wynikiem 800 TSS, w planie treningowym znalazło się kilka treningów powtarzanych co tydzień, m.in. 3 powtórzenia od 10 do 14 minut w 3 strefie mocy; interwały siłowe czy powtórzenia w 4 i 5 strefie mocy. Poza treningami rowerowymi cały czas pracuje nad siłą i wzmocnieniem mięśni całego ciała. Wpisane w plan treningowy marszobiegi dają mi dużo radości i sprawiają, że kondycyjnie nie mam problemu z żadnym treningiem. Po świętach wróciłem do reżimu treningowego i ruszyłem z kolejnym cyklem w którym znalazły się inne niż wcześniej treningi niektóre całkiem nowe dla mnie. Motywacja cały czas jest wysoka, wiem nad czym mam pracować i cały czas idę wyznaczoną drogą.