Wpisy archiwalne w kategorii
Zima 2020
Dystans całkowity: | 2241.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 225:31 |
Średnia prędkość: | 21.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 65.00 km/h |
Suma podjazdów: | 23740 m |
Maks. tętno maksymalne: | 193 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 154 (78 %) |
Suma kalorii: | 88280 kcal |
Liczba aktywności: | 142 |
Średnio na aktywność: | 48.72 km i 1h 35m |
Więcej statystyk |
Marszobieg 9
Środa, 20 listopada 2019 Kategoria Zima, Zima 2020
Km: | 14.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:32 | min/km: | 6:34 |
Pr. maks.: | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 173173 ( 88%) | HRavg | 140( 71%) | |
Kalorie: | 770kcal | Podjazdy: | 320m | Aktywność: Bieganie |
Znowu szybko się zebrałem i w pośpiechu zapomniałem o
odblasku aby być lepiej widocznym po ciemku. Na szczęście szybko się zorientowałem
nim jeszcze wyszedłem z domu. Czułem się zupełnie inaczej niż dzień wcześniej,
dominowało zmęczenie a dodatkowo nie umiałem się odpowiednio rozgrzać i
początek był naprawdę ciężki. Po kilkunastu minutach wszedłem na właściwe
obroty i męczarnia zmieniała się w przyjemność. Nie miałem w głowie żadnej
trasy i obrałem kierunek Dębowiec. Doszedłem do takiego etapu, że znacznie dłużej
biegnę niż idę i na razie nie odczuwam żadnych dolegliwości które dominowały
przy mojej poprzedniej zabawie w bieganie. Dosyć szybko mijał czas i w pewnym
momencie zdecydowałem się zawrócić aby nie błądzić gdzieś w lesie po cieku na
nieznanych szlakach. Po powrocie do Wapienicy podążyłem jeszcze w kierunku
Zapory i inną drogą w kierunku domu. Tempo było na tyle dobre, że musiałem
jeszcze dołożyć dwie krótkie pętelki aby zaliczyć 90 minutowy trening. Warunki
podczas biegu były dla mnie idealne, a w lesie można było zaczerpnąć świeżego
górskiego powietrza, bardzo tego potrzebowałem.
Siłownia 7
Wtorek, 19 listopada 2019 Kategoria Zima, Zima 2020
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | min/km: | |
Pr. maks.: | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 106106 ( 54%) | HRavg | 81( 41%) | |
Kalorie: | 162kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Ciężary |
Wieczorna sesja na domowej siłowni. Znowu dołożyłem nieco
obciążenia co podniosło znaczenie trudność większości ćwiczeń. Tym razem nie
zrezygnowałem z rozgrzewki która trwała dłużej niż zwykle. W dalszym ciągu
główny nacisk położyłem na tricepsy a także klatkę piersiową. Pojawiło się też
kilka ćwiczeń na inne partie. Mimo dużego zmęczenia i bólu mięśni udało się porządnie
rozciągnąć i wyrolować wszystkie mięsnie i na drugi dzień nic nie czułem i
byłem gotowy do kolejnego treningu.
Rozjazd 3
Wtorek, 19 listopada 2019 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa, Zima, Zima 2020
Km: | 26.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 24.38 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | 132132 ( 67%) | HRavg | 114( 58%) |
Kalorie: | 382kcal | Podjazdy: | 250m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Aura w dalszym ciągu zaskakuje. Pogoda bardziej przypomina wiosnę
niż późną jesień wiec trzeba tą sytuacje najlepiej wykorzystać. Trafił się także
lepszy dzień jeżeli chodzi o moje samopoczucie. Jedynym problemem była rzeczywista
temperatura. Co innego było w prognozach, co innego na termometrze a jeszcze co
innego w rzeczywistości. Zdecydowałem się na cieplejsze ciuchy i to był
właściwy wybór. Ruszyłem dosyć szybko po lekkim obiedzie i noga całkiem nieźle
podawała mimo braku odpowiedniej regeneracji po niedzielnej górskiej trasie.
Wybrałem dosyć wymagającą rundę z kilkoma podjazdami. Przez całą drogę
odczuwalny był wiatr a temperatura spadała z każdą chwilą i wróciłem do domu
jak było tylko 5 stopni. Na koniec niemiła niespodzianka w postaci zamkniętej drogi
i konieczności włączenia się do ruchu na ruchliwym skrzyżowaniu. To sprawiło,
że musiałem włączyć oświetlenie. Za dwa tygodnie popołudniem już chyba nie uda się
wyjechać a i na weekendowe wyjazdy też już nie bardzo można liczyć. Realizacja założeń
treningowych wymaga odpowiednich warunków i nie oczekuje, że w grudniu takie będą.
Marszobieg 8
Niedziela, 17 listopada 2019 Kategoria Zima, Zima 2020
Km: | 16.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | min/km: | 7:30 |
Pr. maks.: | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | 183183 ( 93%) | HRavg | 145( 74%) | |
Kalorie: | 875kcal | Podjazdy: | 820m | Aktywność: Bieganie |
Kolejny dzień bardzo dobrej
pogody. Niestety rano nie mogłem wstać z łóżka o odpowiedniej porze. Podczas
sobotniej jazdy mimo idealnego ubioru gdzieś mnie zawiało i rano nie czułem się
za dobrze. Mimo to nie zrezygnowałem z zaplanowanego marszobiegu. Aby zaliczyć więcej
kilometrów górskich szlaków podjechałem samochodem na parking przy drodze prowadzącej
do zapory w Wapienicy. Na dzień dobry odpadło 6 kilometrów i ponad 30 minut treningu.
To dawało mi szanse na zaliczenie naprawdę wymagającej górskiej trasy. Mimo
tego, że była dopiero 9 na parkingu było już mało miejsca ale znalazłem
optymalne na ten moment miejsce parkingowe i po szybkiej rozgrzewce ruszyłem w
kierunku gór. Na początku licznik nie chciał złapać sygnału z GPS i udało się to
dopiero po kilku minutach. Na początek standardowe 5 minut niezbyt szybkiego
marszu, przy okazji dogrzałem jeszcze wszystkie mięsnie i mogłem zacząć biec. Wydłużyłem
czas biegu do 5 minut co chyba było lekką przesadą zwłaszcza na tej trasie.
Początkowo czułem się nieźle ale gdy znalazłem się już w lesie na ścieżce
prowadzącej do szlaku na Błatnią skończyła się zabawa a zaczęła męczarnia. Ponad
200 metrów przewyższenia na odcinku 600 metrów dało mi nieźle w kość. O biegu
nie było mowy ale wdrapałem się dosyć szybko na prawie maksymalnym tętnie. Po
około 10 minutach męczarni na ściance znalazłem się na szlaku około 700 metrów
od szczytu Błatniej. Nie wpadłem na pomysł aby odpocząć wiec kolejny odcinek
biegu który kończył się właśnie na Błatniej był istną męczarnią. Na 5 kilometrach
pokonałem już prawie 600 metrów w pionie co znalazło odzwierciedlenie w
nie najlepszym czasie. Po odpoczynku na szczycie obrałem kierunek Szyndzielnia. Cały
czas czułem w nogach trudy wcześniejszej wspinaczki i moje tempo było nieco
słabsze. Mimo to na Szyndzielni pojawiłem się w założonym czasie i dlatego
mogłem sobie pozwolić na spokojniejsze zejście w dół. Najgorsze warunki były
właśnie na żółtym szlaku którym podążałem w kierunku Wapienicy. W kilku miejscach
tworzyły się zatory bo każdy chciał skorzystać z najlepszej ścieżki która była
wąska. GPS znowu świrował i gubił sygnał. Na szczęście bezpiecznie dostałem się
do drogi prowadzącej spowrotem na parking. Niemal dokładnie po 2 godzinach od
startu byłem na parkingu. Według mapy pokonałem 16,5 kilometra i 800 m. w
pionie a licznik pokazał 15,8 km i 820 m. w pionie. Była to najtrudniejsza
trasa marszobiegu jaką pokonałem. Tempo może nie powala ale z tyłu głowy mam
cały czas kontuzje której się nabawiłem podczas ostatniej zabawy w marszobiegi.
Wole podchodzić do tematu z dużą dozą ostrożności bo tempo i osiągnięcia z
listopada nie mają żadnego znaczenia. Aktywności mają na celu jak najlepsze
przygotowanie do sezonu i wtedy mają być efekty.
Trening 2
Sobota, 16 listopada 2019 Kategoria 50-100, b'Twin 2019, Samotnie, Szosa, Zima, Zima 2020
Km: | 57.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:01 | km/h: | 28.26 |
Pr. maks.: | 64.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1092kcal | Podjazdy: | 400m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ten wyjazd stał pod dużym znakiem
zapytania. Nie wiedziałem czy uda mi się wygospodarować przynajmniej dwie
godziny w kawałku na trening i dopiero po zrobieniu pewnych rzeczy udało się znaleźć
okienko miedzy 10:30 a 13:00 i wyjechać na około 2 godzinny trening. Po raz
kolejny jedynym celem było trzymanie kadencji około 90. Przygotowanie roweru i
ciuchów zajęło mi niewiele czasu, szybkie przygotowanie jedzenia i bidonu też
nie było problemem. W sumie po 15 minutach spędzonych na potrzebnych zabiegach
byłem gotowy do jazdy.
Pierwszą rzeczą jaka dała mi się we znaki to silny południowy wiatr. Już wcześniej postanowiłem, że jadę rundę wokół zbiornika Goczałkowickiego i nie miałem zamiaru nic zmieniać. Dzięki temu od początku jechałem bardzo szybko ale nie mocno. Momentami jazda 40 km/h nie była żadnym wyzwaniem. Pierwszy znaczący podjazd na trasie poszedł w tych warunkach gładko. Na zjeździe nie umiałem się dobrze ułożyć i wierciłem się strasznie nie mogąc rozwinąć szybkości. Po zjeździe zaczęła się już szarpanina, wiatr wiał z różną prędkością, z w miarę stałego kierunku ale trasa była dosyć kreta i kierunek wiatru miał ogromny wpływ na moje tempo. Często zmieniałem biegi, kadencja skakała od 80 do ponad 100 i tak szarpanym tempem dojechałem aż do Goczałkowic gdzie po skręcie w prawo zaczęła się prawdziwa jazda. Ponad 10 kilometrów z silnym wiatrem w twarz pozwoliło mi stwierdzić, że mimo wolnej jazdy byłem w stanie trzymać równą kadencje i dosyć wysoką moc. Żadnych oznak kryzysu, takie pojawiły się dopiero na podjeździe w Mazańcowicach. Do Bielska dojechałem już dosyć wolno. Warunki nie pozwalały na zbyt spokojną jazdę a na dodatek około 5 minut przed końcem treningu rozładowała się bateria w Garminie. Mimo wszystko całkiem przyjemna jazda, być może jedna z ostatnich w tym roku na zewnątrz.
Pierwszą rzeczą jaka dała mi się we znaki to silny południowy wiatr. Już wcześniej postanowiłem, że jadę rundę wokół zbiornika Goczałkowickiego i nie miałem zamiaru nic zmieniać. Dzięki temu od początku jechałem bardzo szybko ale nie mocno. Momentami jazda 40 km/h nie była żadnym wyzwaniem. Pierwszy znaczący podjazd na trasie poszedł w tych warunkach gładko. Na zjeździe nie umiałem się dobrze ułożyć i wierciłem się strasznie nie mogąc rozwinąć szybkości. Po zjeździe zaczęła się już szarpanina, wiatr wiał z różną prędkością, z w miarę stałego kierunku ale trasa była dosyć kreta i kierunek wiatru miał ogromny wpływ na moje tempo. Często zmieniałem biegi, kadencja skakała od 80 do ponad 100 i tak szarpanym tempem dojechałem aż do Goczałkowic gdzie po skręcie w prawo zaczęła się prawdziwa jazda. Ponad 10 kilometrów z silnym wiatrem w twarz pozwoliło mi stwierdzić, że mimo wolnej jazdy byłem w stanie trzymać równą kadencje i dosyć wysoką moc. Żadnych oznak kryzysu, takie pojawiły się dopiero na podjeździe w Mazańcowicach. Do Bielska dojechałem już dosyć wolno. Warunki nie pozwalały na zbyt spokojną jazdę a na dodatek około 5 minut przed końcem treningu rozładowała się bateria w Garminie. Mimo wszystko całkiem przyjemna jazda, być może jedna z ostatnich w tym roku na zewnątrz.
Basen 2
Piątek, 15 listopada 2019 Kategoria Zima, Zima 2020
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Pływanie |
Standardowa regeneracja na
basenie. Kilka sesji w saunie, trochę pływania i tym razem bez dużych tłumów.
Siłownia 6
Czwartek, 14 listopada 2019 Kategoria Zima, Zima 2020
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | min/km: | |
Pr. maks.: | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | 99 99 ( 50%) | HRavg | 72( 36%) | |
Kalorie: | 120kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Ciężary |
Dłuższy czas spędzony na siłowni.
Praca nad plecami, tricepsami i barkami. Tym razem bardziej odczułem zwiększone
obciążenia ale nie na tyle aby musieć weryfikować założenia treningowe. Na
razie wszystko układa się u mnie jak w zegarku. Co jest na papierze to jest
realizowane i wszystko co teraz robię ma przynieść efekty w sezonie. Nie są to
aktywności zabijające czas tylko w pełni wartościowe treningi. Formę rowerową
można zbudować przez inne aktywności fizyczne a niekoniecznie przez rower i ten
kilkutygodniowy okres z bardzo małą ilością roweru ma również swój cel. Głód
rowerowy jaki powstaje pomoże w znacznym stopniu przetrwać okres zimowy gdzie spora
część treningów będzie realizowana przy pomocy trenażera.
Marszobieg 7
Środa, 13 listopada 2019 Kategoria Zima, Zima 2020
Km: | 13.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | min/km: | 6:55 |
Pr. maks.: | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | 756kcal | Podjazdy: | 140m | Aktywność: Bieganie |
Bardzo zła pogoda nie zachęcała do wyjścia na zewnątrz. Stwierdziłem,
że nie ma taryfy ulgowej, ze albo trenuje na 100 ?z względu na warunki albo
wcale i już się nie zastanawiałem i przygotowałem się do kolejnego marszobiegu.
Zmieniłem trochę trasę tak aby skorzystać z jak najmniejszej ilości dróg i
tylko takich na których możliwe jest trzymanie założonego tempa bez względu na
warunki. Tempo biegu na razie się nie zmieni, dla mnie liczy się czas i tym razem
po raz pierwszy bieg był dłuższy niż marsz. Dużej różnicy w czasie nie widać
ale z każdym tygodniem biega mi się lżej i cały czas mam motywacje do tego typu
aktywności. W lesie nie obyło się bez błota ale nie było tak źle jak się spodziewałem.
Dużo gorsze były skoki temperatury na trasie. Na razie opóźniam moment wyciagnięcia
trenażera chociaż zbliża się on nieubłaganie.
Siłownia 5
Wtorek, 12 listopada 2019 Kategoria Zima, Zima 2020
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | min/km: | |
Pr. maks.: | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 93 93 ( 47%) | HRavg | 71( 36%) | |
Kalorie: | 90kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Ciężary |
Po rowerze krótka przerwa i trening z ciężarami. Na rozgrzewkę
mogłem poświcić mniej czasu. W dalszym ciągu nogi odpoczywają a wszystkie ćwiczenia
służą poprawie mięśni górnych partii ciała. Dołożyłem nieco obciążenia, skorygowałem
ilość powtórzeń w serii. W dalszym ciągu pracuje nad 3 partiami podczas jednej
sesji treningowej i tym razem były to tricepsy, bicepsy i klatka piersiowa. Nie
odczułem zwiększonego obciążenia i przy tym samym czasie poświęconym na zabiegi
regeneracyjne wróciłem szybko do pełni sił.
Marszobieg 6
Niedziela, 10 listopada 2019 Kategoria Zima, Zima 2020
Km: | 16.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:58 | min/km: | 7:22 |
Pr. maks.: | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | 183183 ( 93%) | HRavg | 144( 73%) | |
Kalorie: | 1006kcal | Podjazdy: | 620m | Aktywność: Bieganie |
Wykorzystałem okienko pogodowe
jakie trafiło się rano. Wyruszyłem w podobnym kierunku co tydzień temu chcąc
zaliczyć tym razem inny szlak w kierunku Szyndzielni. Po dobrej rozgrzewce
ruszyłem w temperaturze około 6 stopni. Pierwszy raz marsz był tak samo długi
jak bieg i trwał 4 minuty. Gdy tylko znalazłem się w terenie stwierdziłem, że będzie
ciężko bo jest dosyć mokro. Nie zniechęciło mnie to i w całkiem dobrym tempie
poruszałem się naprzód. Im bliżej gór tym ciężej, były miejsca gdzie musiałem
solidnie zwolnić aby nie władować się do błota. W pewnym momencie zagapiłem się
i szedłem o minutę za długo. Wybrałem dosyć ciężki odcinek na którym momentami
było tak stromo, że biec się nie dało. Przyczepność była dosyć dobra i nie
musiałem zbyt dużej uwagi do tego przywiązywać i mogłem skupić się na orientacji
w terenie, im wyżej tym gorsza widoczność. Kilka razy musiałem się zatrzymywać
i sprawdzać czy na pewno jestem na właściwej drodze. Kilka razy udało się trafić
na właściwą ale raz przegapiłem jedno rozwidlenie i kapnąłem się dopiero gdy
znalazłem się na końcowym odcinku do schroniska na Szyndzielni. Szybko znalazłem
właściwą drogę i w bardzo asekuracyjnym tempie ruszyłem w dół. Tempo wyznaczała
przede wszystkim jakość szlaku i były momenty, że w dół biegłem wolniej niż
szedłem pod górę. W połowie odcinka prowadzącego w dół zaczęło padać,
początkowo deszcz ze śniegiem a następnie bardzo drobny deszcz. Po zejściu w
dół nie chciałem wracać oklepanymi już ścieżkami wiec wróciłem inną z większą ilością
asfaltów drogą. Po powrocie pogoda załamała się już całkowicie i szans na
wyjście o późniejszej godzinie nie było.