Piotr92blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(13)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PiotrKukla2.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2018

Dystans całkowity:758.00 km (w terenie 3.00 km; 0.40%)
Czas w ruchu:28:59
Średnia prędkość:26.15 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:8350 m
Maks. tętno maksymalne:189 (96 %)
Maks. tętno średnie:151 (77 %)
Suma kalorii:13143 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:58.31 km i 2h 13m
Więcej statystyk

Podsumowanie pażdziernika

Piątek, 26 października 2018
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: min/km:
Pr. maks.: Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m
Październik jest jednym z moich ulubionych miesiąców w roku. Wszystko za sprawą okresu roztrenowania który bardzo lubię. W tym roku nie bardzo mogłem cieszyć się jazdą, musiałem zacząć nadrabiać zaległości w pracy oraz innych aspektach życia które w tym sezonie zaniedbałem. Co roku po sezonie startowym jeżdżę na luzie i szukam nowych, ciekawych miejsc, dróg, podjazdów. Tego roku też udało się zwiedzić kilka nieznanych miejsc. Nie miałem już ochoty na ściganie i poza tradycyjnym Zakończeniem Sezonu nie stanąłem na starcie żądnych zawodów. Doskwierające od połowy Sezonu problemy zdrowotne oraz praca po 12-13 godzin dziennie sprawiły, że dobra forma z września uleciała i nawet przy spokojnych jazdach czułem duże zmęczenie i uczucie pustych nóg. W dniu Zakończenia Sezonu miałem sporo argumentów aby odpuścić te klubowe zawody. Praca do 12, brak porządnego posiłku przed startem oraz fakt, że mocna jazda w moim przypadku nie była wskazana. Mimo wszystko zjawiałem się na starcie. Miałem jechać na luzie, pojawili się mocni zawodnicy i już po starcie poszło mocne tempo. Oczywiście wszyscy mi odjechali i goniłem prawie cały pierwszy podjazd. Już po wjeździe na rundę stawka się przerzedziła a kolejne podjazdy robiły kolejną selekcję. Kiedy wykreował się 5 osobowa czołówka i udało mi się w niej znaleźć to wyścig zaczął się od nowa.

Byłem bardzo zaskoczony swoją dyspozycją, nie miałem problemów z utrzymaniem tempa a na podjazdach dyktowałem swoje warunki. Niestety z pozoru niewinny odjazd jednego zawodnika okazał się skuteczny i walczyliśmy o drugie miejsce, do końca liczyłem się w walce i jako 3 przekroczyłem linię mety.

Byłem zadowolony bo przez cały sezon byłem co najmniej klasę gorszy od najlepszej dwójki a tego dnia walczyliśmy jak równy z równym. Po tym miłym akcencie kończącym sezon kontynuowałem roztrenowanie, pogoda i czas nie pozwoliły w pełni cieszyć się jazdą i tylko kilka krótkich przejażdżek udało się zrobić. Myślałem, że zakończę sezon jakąś fajną ciekawą trasą, niestety nic z tego nie wyszło. Miesiąc był krótki ale liczby nie wyszły złe:

Najlepsze wartości mocy:

Czas w strefach:

Wszystkie aktywności:

Najlepsze wartości mocy z podziałem na aktywności:


Linie aktualnej formy:

Informacje o masie ciała:

Informacje o intensywności aktywności ( tylko aktywności z miernikiem mocy ):

Sezon dobiegł końca i powoli trzeba go podsumować. Na obszerniejsze podsumowanie przyjdzie czas w grudniu, na razie tylko kilka zdań. Ten sezon był zupełnie inny niż poprzednie, priorytety uległy zmianie przed samym sezonem i to też miało wpływ na jego przebieg. Nie mogę i nie chcę porównywać tego sezonu z poprzednimi i ciężko stwierdzić czy zrobiłem jakiś progres, głównie trenowałem pod płaskie wyścigi w których podniosłem swój poziom z beznadziejnego na bardzo słaby, startów było bardzo dużo, za dużo jak na moje dotychczasowe doświadczenia. Spróbowałem czegoś innego i wiem, że to nie moja bajka, w dalszym ciągu lepiej czuję się w górach i w tym kierunku zamierzam się rozwijać. Mam sporo rzeczy do poprawy, m.in. jazda w peletonie, rozgrzewka oraz osiągi na bardzo krótkich odcinkach. Przez te trzy z pozoru proste rzeczy traciłem dużo i często decydowałem się na aktywną jazdę, prawie na każdym wyścigu próbowałem atakować i różnie to wychodziło. Możliwości mam duże, zaledwie kilka razy udało mi się potwierdzić potencjał w zawodach. Po poprzednim dosyć pechowym sezonie zastanawiałem się czy jest sens dalej brać udział w wyścigach. Myślałem, że wyczerpałem już limit pecha na lata ale widocznie u mnie nie ma żadnego limitu. Ten sezon pod tym względem był rekordowy, nie widziałbym w tym nic złego gdyby to działo się na treningach. Większość defektów zdarzała się na zawodach, przed każdym startem czyściłem i sprawdzałem dokładnie sprzęt, na treningach często dostawał bardziej w kość i nic się nie działo. Starałem się oszczędzać sprzęt ale i to nie pomogło. Dużo defektów to były sprawy losowe, zaledwie na część z nich miałem bezpośredni wpływ. Kilka prawdopodobnych przyczyn moich problemów z defektami już stwierdziłem i np. starty w nieznanych wyścigach, bez dużej ilości znajomych powinny pomóc mi pozbyć się lub ograniczyć pecha. Sezon startowy podsumuję tradycyjnie w grudniu, na razie tylko namiastka w postaci danych liczbowych. Dzięki pomiarowi mocy mam sporą liczbę danych do analizy:

Przygotowania do sezonu zwykle zaczynam w listopadzie i dlatego moje dane zsumowane są od grudnia do października, już prawie rok korzystam z miernika mocy oraz programu Golden Cheetach. Dzięki możliwościom tego narzędzia do analizy treningów wrzucam sporo wykresów i tabel. Są to dane bardzo ogólne, zawierające statystyki miesięczne. Dane z każdego tygodnia a może nawet dnia zamieszczę w podsumowaniu rocznym i wtedy zrobię analizę.
Dane ogólne:

Najlepsze wartości mocy:

Czas w strefach:

Najlepsze miesięczne wartości mocy:








Linie formy:



Inne dane z miernika mocy:



Informacje o masie ciała:

Informacje o intensywności treningów:


Najlepsze wartości mocy (w/kg):







Miesięczne dane ogólne:



Rozkład czasu w strefach mocy (minuty):

Rozkład czasu w strefach mocy (procenty):

Rozkład czasu w strefach tętna (minuty):

Rozkład czasu w strefach tętna (procenty):

Rozkład czasu w strefach W'Bal (minuty):

Rozkład czasu w strefach W'Bal (procenty):

Nie będę rozpamiętywał tego sezonu, był jaki był i muszę mieć nadzieję, że kolejna będą lepsze. Na razie muszę się skupić na powrocie do zdrowia. Zwykle miałem maksymalnie trzy tygodniową przerwę od treningów a teraz przerwa potrwa minimum 6 tygodni. W tym okresie będę miał dużo czasu na analizę i wstępne planowanie. Mam nadzieję, że z nową siłą zacznę treningi, mam zamiar wprowadzić sporo zmian bo schemat przygotowań do sezonów 2016-18 w ostatnim roku nie wypalił jak trzeba a dodatkowe bodźce powinny mnie zmotywować do ciężkiej pracy. Treningi na świeżym powietrzu będę mógł zacząć dopiero wiosną więc skupię się głównie na siłowni i trenażerze. W czasie przerwy zamierzam trochę doinwestować sprzęt. Nowe koła oraz inne komponenty powinny być kolejną motywacją do treningów. 
Chciałbym wyrazić swoje zdanie na temat stosowania dopingu oraz kontroli antydopingowej w tym pięknym sporcie jakim jest kolarstwo.
Doping w kolarstwie jest od dawna a zasadność jego stosowania jest wątpliwa. W kolarstwie zawodowym a za takie uznaje się ściganie w grupie kolarskiej z kontraktem za który dostaje się wynagrodzenie doping ma sens o tyle, że za osiągane wyniki dostaje się nagrody finansowe. W ciągu roku odnotowuje się kilkanaście przypadków wykrycia dopingu i bardzo słusznie nagradza się to karą. Najczęściej jest to dyskwalifikacja na określony okres i całkowity zakaz startowania w wyścigach.
Doping nie dotyczy tylko kolarzy zawodowych, w amatorskim sporcie też ten problem występuje. W coraz częściej przeprowadzanych kontrolach zaczynają pojawiać się wyniki pozytywne. Nie wiadomo jaka jest skala tego zjawiska ale już sam fakt występowania tego problemu już dużo mówi. Na całe szczęście podjęto szereg działań mających na celu zmniejszenie ilości osób korzystających z niedozwolonych środków a w przyszłości całkowite oczyszczenie tego sportu z dopingu. Podpisuję się obiema rękami pod tym i jestem za tym aby oczyścić ten sport z dopingu a każdego oszusta odpowiednio ukarać i zniechęcić do dalszego „pomagania” sobie przy pomocy nielegalnych środków. Każda osoba korzystająca z dopingu oszukuje w pierwszej kolejności samą siebie a w dalszej inne osoby. Sport amatorski ma za zadanie propagowanie zdrowego stylu życia oraz aktywnego spędzania czasu. Wyścigi amatorskie to tylko dodatek, coraz więcej osób napina się na wynik i za wszelką cenę chce wygrywać. Dla mnie i większości osób jest to odskocznia od życia codziennego ale nawet w amatorskim sporcie jest coraz więcej osób które traktują kolarstwo jako najważniejszą rzecz w życiu. Już taka dysproporcja powoduje straszne różnice a jeszcze stosowanie dopingu powiększa to i będąc w grupie osób która musi godzić treningi z przynajmniej 8 godzinną pracą mam dużo mniejsze szanse by znaleźć się w czołówce amatorów. Poziom z roku na rok rośnie, wyścig sprzętowy trwa, sprzęty części osób są lepsze niż kolarzy ścigających się w WorldTour.
Jest sporo rzeczy do zrobienia, dopracowania by ten sport oczyścić z dopingu. Znam przypadki, że kolarze zdyskwalifikowani w Elicie ścigali się z licencją Masters lub w Amatorach. Przez taki przypadek straciłem jedyną szansę na wygraną OPEN. Kolarz przyłapany na dopingu powinien mieć całkowity zakaz startowania w jakichkolwiek zawodach, nawet całkiem ogórkowych np. Puchar Sołtysa Polanki Małej. Kolejną rzeczą do poprawy jest wydawanie licencji. W sezonie 2018 zdarzyły się przypadki, że jedna osoba startowała w Mistrzostwach Polski Elity a dwa tygodnie później pojawiła się na starcie MP Masters. Innym przypadkiem jest Organizacja Wyścigu Amatorów w ramach Mistrzostw Polski Masters. Do tej pory można było wystartować w dwóch wyścigach i zdobyć dwa Tytuły Mistrza Polski. Nie mówię tutaj o Mistrzostwach Polski Lekarzy, Strażaków czy Bankowców bo takie przypadki można mnożyć, ale o zwykłych Mistrzostwach. Wyrobienie Licencji Masters powinno jednocześnie dopuszczać do startu w kategoriach Masters i nie dopuszczać do startu w kategorii Amator jeżeli wyścigi tych kategorii odbywają się w ramach jednej imprezy. Jeżeli jest wyścig typowo amatorski bez wymaganej licencji to startować może każdy i to jest dobre posunięcie, blisko połowa uczestników amatorskich imprez posiada licencję i wykluczenie takich osób znacznie wpłynęło by na liczbę uczestników wyścigów i na samą liczbę organizowanych wyścigów, część z nich ze względu na niską frekwencję nie doszłaby do skutku. Przepisy antydopingowe powinny obowiązywać na każdych zawodach, nawet typowo amatorskich, dodanie takiego zapisu w regulaminie nie zaszkodzi a kontrole na początek mogą być przeprowadzane tylko na wyścigach Masters a w przyszłości gdy temat się rozwinie to także na typowo amatorskich zawodach. Jestem za oczyszczeniem tego sportu i z zaciekawieniem będę obserwował postępy w walce z dopingiem.

Koniec Sezonu

Sobota, 20 października 2018 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 14.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:37 km/h: 22.70
Pr. maks.: 48.00 Temperatura: 7.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: 227kcal Podjazdy: 140m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatni, krótki wyjazd w tym roku. Po kilku minutach zaczęło padać i po małej rundzie przez Jasienicę i Jaworze wróciłem do domu. Jak zwykle w ostatnim czasie nie miałem czasu na dłuższy wyjazd i mogłem wyjechać dopiero przed 14, po chwili przyszło załamanie pogody i już w deszczu wróciłem do domu. Szkoda, że tak kończę ten sezon, sezon pełny wzlotów i upadków. Muszę na spokojnie wszystko przeanalizować i wprowadzić sporo zmian. Na razie czeka mnie długa, częściowo przymusowa przerwa i będę miał masę czasu na analizę.

Roztrenowanie 11

Piątek, 19 października 2018 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa
Km: 45.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:39 km/h: 27.27
Pr. maks.: 63.00 Temperatura: 8.0°C HRmax: 165165 ( 84%) HRavg 128( 65%)
Kalorie: 732kcal Podjazdy: 490m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatni dłuższy wyjazd w tym roku. Najgorsza pogoda od kilku dni, bardzo duża mgła i poniżej 10 stopni na termometrze. Widząc prognozę na weekend zdecydowałem, że takie warunki nie są jeszcze takie złe i pojechałem. Początkowo szło bardzo ciężko, z czasem trochę lepiej. Po dojeździe do Ustronia sprawdziłem jedną drogę, na mapie wyglądało to dużo lepiej niż w rzeczywistości. Początkowo dobra nawierzchnia zamieniła się w teren, po 200 metrach w terenie dojechałem do skrzyżowania i zawróciłem. Bałem się zjechać i sprowadziłem rower, była straszna mgła, nic nie było widać, nawet drutu kolczatego ukrytego w krzakach, rozdarłem sobie nogawkę spodni i kolano, trochę krwawiło ale mogłem jechać dalej. W tych warunkach wolałem unikać głównych dróg więc jechałem bocznymi drogami do Skoczowa. Później jechało się już lepiej i nawet brukowany podjazd był całkiem przyjemny. Znowu nie miałem zbyt dużej ilości czasu i szybko musiałem wracać. Szkoda, że ten sezon się już kończy. W ostatnich latach nie miałem zbyt dobrych końcówek sezonu, w tym roku moja forma jest lepsza. Chciałem zakończyć ten sezon jakąś fajną trasą, ale się nie udało.




Roztrenowanie 10

Środa, 17 października 2018 Kategoria 0-50, Samotnie, Szosa
Km: 44.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:41 km/h: 26.14
Pr. maks.: 60.00 Temperatura: 13.0°C HRmax: 157157 ( 80%) HRavg 122( 62%)
Kalorie: 679kcal Podjazdy: 460m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejna krótka jazda, tym razem w nieco gorszych warunkach. Przez większość trasy drogi były mokre a momentami była lekka mgła. Pojechałem w rzadko odwiedzane rejony. Przejazd przez miasto całkiem sprawny, dalej trochę utrudnień ale nie straciłem na tym czasu. Na drodze w kierunku Żywca bardzo znikomy ruch. Nawet nie spodziewałem się, że tak mało samochodów będzie na drogach, zwykle w tym rejonie był spory ruch i dlatego omijałem go szerokim łukiem. W drugiej części trasy wiatr pomagał i powrót do Bielska był szybki. Na koniec dołożyłem kilka krótkich podjazdów, nie miałem czasu na więcej.



Roztrenowanie 9

Wtorek, 16 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: 51.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:57 km/h: 26.15
Pr. maks.: 56.00 Temperatura: 16.0°C HRmax: 157157 ( 80%) HRavg 125( 64%)
Kalorie: 802kcal Podjazdy: 510m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Trzeci, ostatni tydzień roztrenowania zbiegł się z kolejnym ciężkim tygodniem w pracy. Jedną z niewielu rzeczy która zmotywowała mnie do jazdy była bardzo dobra pogoda. Nawet bardzo silny wiatr nie zniechęcił mnie do jednej z ostatnich jazd w tym roku. Do Brennej walczyłem z silnym wiatrem i było ciężko, boczne drogi były mocno zanieczyszczone żwirem co potęgowało tylko trudność trasy. Od Brennej wiatr pomagał, były to idealne warunki dla zbieraczy „KoMów”. Później sprawdziłem jeszcze jedną z nieznanych dróg i znalazłem ciekawy podjazd. Gdybym miał więcej czasu to chętnie wydłużyłbym jazdę.



Roztrenowanie 8

Niedziela, 14 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: 91.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:16 km/h: 27.86
Pr. maks.: 55.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: 162162 ( 83%) HRavg 129( 66%)
Kalorie: 1390kcal Podjazdy: 570m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Żal było marnować kolejny dzień bardzo pięknej pogody i po 9 wyjechałem na kolejną trasę. Nie wiedziałem gdzie jechać, czy w góry czy w płaskie rejony. Po pierwszym podjeździe już wiedziałem, że w górach będę się tylko męczył i skierowałem się na Goczałkowice. Po drodze cała masa remontów i zamkniętych dróg. Jak wydostałem się z miasta to już szło lepiej. Po przejeździe przez zatłoczoną Zaporę w Goczałkowicach kolejna przygoda. Po wjeździe do Pszczyny zjechałem ze ścieżki rowerowej, już nie miałem obowiązku nią jechać bo była po przeciwnej stronie i dodatkowo jechałem dosyć szybko ale to nie wystarczyło. W Pszczynie byłem bliski zderzenia czołowego z jadącym z naprzeciwka samochodem, kierowca wyprzedzał samochód na podwójnej linii ciągłej jadąc szybciej niż dozwolone 50 km/h, dodatkowo jechał bez włączonych świateł i trąbił na mnie jakbym to ja był wszystkiemu winien. Trochę mnie to zdemotywowało do dalszej jazdy i w pewnym momencie pomyliłem drogi, pojechałem inną niż chciałem ale szybko trafiłem na właściwą drogę i dotarłem do Piasku. Dawno nie odwiedzałem tych terenów i miałem okazję przypomnieć sobie trasę przez Studzienice. Ruch na drogach był ogromny i nawet na bocznych drogach musiałem bardzo uważać, kilka razy musiałem sprawdzać na mapie czy dobrze jadę. Poznałem kilka nowych dróg w okolicy Miedźnej i odwiedziłem dobrze znane boczne dróżki w Jawiszowicach. Powrót do domu był głównie ze sprzyjającym wiatrem i szybko się jechało. Kolejne boczne drogi w okolicy Kaniowa były zupełnie puste. Większy ruch już przy dojeździe do Bielska i w samym mieście. Prawdziwy sajgon był w okolicy Zapory i tam pełno samochodów a na ścieżce rowerowej taki ruch, że zdecydowałem się jechać drogą. Ostatnie kilometry już na zupełnym luzie. Mam nadzieję, że taka pogoda utrzyma się jeszcze przez tydzień i uda się zakończyć sezon kolejną fajną trasą.





Zakończenie Sezonu 2018

Sobota, 13 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: 77.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:41 km/h: 28.70
Pr. maks.: 71.00 Temperatura: 21.0°C HRmax: 189189 ( 96%) HRavg 151( 77%)
Kalorie: 1732kcal Podjazdy: 1090m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatni mocny dzień w tym sezonie. Po 8 godzinach pracy, bez solidnego posiłku przed wyjazdem nie miałem co liczyć na nic szczególnego. Biorąc pod uwagę dwa ostatnie ciężkie tygodnie oraz coraz częściej dające o sobie znać problemy zdrowotne spodziewałem się, że będę tłem dla najlepszych. Dojechałem na start chwilę przed startem, zjawiło się ponad 20 osób w tym dwóch mocnych zawodników z szerokiej czołówki amatorskiej w Polsce. Ich obecność podziałała na mnie bardzo mobilizująco i postanowiłem walczyć jak lew do samej mety. Po starcie zostałem lekko z tyłu, złapałem swój rytm i pomimo cierpienia na pierwszym podjeździe byłem w około 10 osobowej czołówce na wjeździe na pierwszą pełną rundę. Na zjeździe trzymałem się z tyłu robiąc wszystko by nie odpaść, przy skręcie na główną drogę do Cieszyna miałem kilka metrów starty. Narzuciłem dosyć dobre tempo, pozwoliło mi to wyjść na czoło i dyktować swoje warunki. Grupa już trochę się przerzedziła a część osób straciła już dużo sił by się utrzymać w czołówce. Wykorzystałem okazję i przez dłuższy czas nie wychodziłem na czoło. Na podjeździe kończącym rundę narzuciłem mocniejsze tempo, Patrycjusz poprawił i zostało nas 5. Współpraca nieźle się układała, ja dawałem zmiany na podjeździe, ktoś inny na zjeździe i tak leciały kolejne kilometry. Przed Dębowcem nagle odjechał Amadeusz, nikt nie chciał gonić, ja tez nie wyszedłem przed szereg i tak zrobiło się około 30 sekund przewagi. Na podjeździe już różnica nie uległa zmianie a na zjazdach łatwiej utrzymać przewagę. Na podjeździe w Łączce dałem bardzo mocną zmianę, tempo zdołał utrzymać tylko Patrycjusz. Po skręcie w prawo lekko zwolniliśmy i znowu było nas 4. Tempo było mocne cały czas ale dogonienie Amadeusza nie było możliwe. Brakowało jednej osoby która narzuciła by mocne tempo na odcinku do Dębowca. Została nam walka o 2 miejsce. Na ostatni podjazd wjechaliśmy razem i początkowo nikt nie był skory do bardzo mocnej jazdy. Przed pierwszym zakrętem ruszyłem mocniej, szybko wyprzedził mnie Patryk i próbowałem się za nim utrzymać. Nie wiedziałem co dziej e się z tyłu, byłem bardzo zmotywowany by nie dać odjechać Patrycjuszowi. Zrobił kilka sekund przewagi i utrzymał to na ostatniej prostej. Przybliżyliśmy się do Amadeusza ale brakło kilkaset metrów podjazdu i może by kolejność na mecie była inna. Udało mi się zająć 3 miejsce i po raz 4 zwyciężyć w Końcowej Klasyfikacji. W tym roku nie było łatwo i zdołałem odeprzeć ataki Otfina depczącego mi po piętach. Ujechałem się nieźle, dałem z siebie wszystko a nawet więcej i muszę być zadowolony. Gdyby mi ktoś powiedział przed wyścigiem, ze będę się liczył w walce o podium to bym w to nie uwierzył. Po ściganiu miłe spotkanie w bufecie i powrót do domu. Powrót był ciężki, czułem w nogach mocną godzinę jazdy. Na wieczór jeszcze kolejna niespodzianka, zostałem po raz pierwszy Wujkiem.




Roztrenowanie 7

Piątek, 12 października 2018 Kategoria 0-50, blisko domu, Samotnie, Szosa
Km: 26.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:06 km/h: 23.64
Pr. maks.: 50.00 Temperatura: 18.0°C HRmax: 180180 ( 92%) HRavg 130( 66%)
Kalorie: 493kcal Podjazdy: 340m Sprzęt: Agree GTC SL Aktywność: Jazda na rowerze
Krótki wyjazd w celu sprawdzenia możliwości organizmu przed weekendem. Przy okazji sprawdziłem rower przed Zakończeniem Sezonu. Zrobiłem kilka krótkich zrywów w celu sprawdzenia mocy. Pierwszy poszedł przeciętnie, myślałem, że więcej jestem w stanie z siebie dać. Długo dochodziłem do siebie po tym krótkim wysiłku. Drugi akcent był już dłuższy i mocniejszy. W ciągu 2 minut wygenerowałem bardzo ładną moc i to był mały promyk nadziei przed sobotą. Na koniec dołożyłem kilka podjazdów, na jednym z nich próbowałem zafiniszować i dosyć wysoką moc uzyskałem w ciągu kilku sekund. Pomimo bardzo krótkiej ale intensywnej jazdy czułem zmęczenie po tej jeździe.




Roztrenowanie 6

Środa, 10 października 2018 Kategoria Samotnie, Szosa
Km: 51.00 Km teren: 1.00 Czas: 02:02 km/h: 25.08
Pr. maks.: 55.00 Temperatura: 18.0°C HRmax: 148148 ( 75%) HRavg 112( 57%)
Kalorie: 651kcal Podjazdy: 320m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny wyjazd po 13 godzinach w pracy, nie było innej możliwości jak zupełnie spokojna, rekreacyjna jazda. Wyjechałem z domu i znowu skierowałem się na Jaworze a dalej Jasienicę i Międzyrzecze. W Jasienicy dogoniłem jakiegoś rowerzystę i jechałem chwile przed nim, jak zaczął się podjazd to mnie minął, jechał sobie lekko i wtedy się zorientowałem, że jedzie na elektrycznym rowerze. Nie zrobił jakiejś piorunującej przewagi i chwilę po zjeździe do Międzyrzecza dogoniłem go. Złapał moje koło i tak sobie jechaliśmy, nie przeszkadzało mi to aż do ronda w Ligocie. Tam wjechałem dosyć szybko na rondo i towarzysz chciał mnie tam wyprzedzić myśląc że jadę w lewo, bardzo niebezpieczna sytuacja skończyła się szczęśliwie i od tego momentu jechałem sam. W Zabrzegu odbiłem w lewo na Czarnolesie i sprawdziłem stan nawierzchni na tym odcinku. Można go określić jednym słowem, tragedia. Dużo lepiej i swobodniej jechało się przez las do zapory niż z Zabrzega do PKP w Czarnolesiu. Po przejechaniu zatłoczonej zapory i dojeździe do Goczałkowic musiałem się zatrzymać. Takiego tłoku na deptaku w Goczałkowicach nie widziałem chyba nigdy, przeważały osoby starsze i być może było tam jakieś spotkanie emerytów. Dalej jechałem pustymi, bocznymi drogami do Mazańcowic na kontrolę remontu mostu. Remont jest już w zaawansowanym stanie i przed końcem roku powinien być koniec. Do Bielska też dosyć długo jechałem i przejechałem niedawno położonym nowym asfaltem. Fajna alternatywa, jeżdżę tam codziennie do pracy a na treningu jeszcze tam nie jechałem. Pod koniec zrobiło się już chłodno i powoli zaczynało się już ściemniać. Był to jeden z ostatnich popołudniowych wyjazdów w tym roku.



Roztrenowanie 5

Wtorek, 9 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: 62.00 Km teren: 2.00 Czas: 02:21 km/h: 26.38
Pr. maks.: 55.00 Temperatura: 14.0°C HRmax: 148148 ( 75%) HRavg 119( 61%)
Kalorie: 892kcal Podjazdy: 330m Sprzęt: Triban 5 Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny bardzo ciężki tydzień rozpoczęty. Po dwóch długich dniach w pracy nie miałem ochoty na jazdę. Żal było marnować pogodę i zdecydowałem się na spokojną jazdę. Pogoda niemal idealna do jazdy, ciepło i praktycznie bezwietrznie. Nie miałem innej opcji jak spokojna jazda po płaskim i idealnie do tego nadaje się runda wkoło Jeziora Goczałkowickiego. Jechało się całkiem dobrze i kilometry szybko uciekały. Po dojeździe do Chybia dołączył się do mnie jakiś kolarz i jechaliśmy razem. Gdy byłem na zmianie to w pewnym momencie towarzysz zaatakował, ja jechałem równym tempem a on po czasie nie wytrzymał i dojechałem do niego, znowu jechał chwilę na moim kole i powtórzył manewr. Tym razem wytrzymał krócej ale dojechaliśmy do Strumienia i rozdzieliliśmy się. Ja pojechałem w kierunku Pszczyny. W połowie drogi wzdłuż jeziora wyprzedził mnie traktor z jakimś kolarzem jadącym za nim. Nie podpiąłem się ale cały czas miałem traktor w zasięgu wzroku i na jednym z podjazdów w Łące traktor odjechał a kolarz nie był w stanie nawet jechać moim tempem. Na zjeździe mnie dojechał ale kolejny trudniejszy fragment sprawił, że został już na dobre, nawet jazda za traktorem niewiele mu pomogła. Po wjeździe na Zaporę w Goczałkowicach byłem zaskoczony kompletnymi pustkami i otwartymi bramkami. Pojechałem do końca wału i przez las do Czarnolesia. Skręciłem w prawo i pojechałem poszukać jakiegoś łącznika z pozostałą częścią Zabrzega. Nic takiego nie znalazłem, uruchomiłem nawigację w Garminie i znalazłem drogę , żeby się tam dostać musiałem przedostać się przez kilka torów i kawałek lasu, przy okazji znalazłem kilka grzybów które włożyłem do pustego bidonu w którym wiozłem kamizelkę którą ubrałem i przedostałem się na drogę złożoną z płyt. Odcinek płyt ciągnął się około kilometra i później już ubitą drogą dotarłem do asfaltu w Zabrzegu. Dobrze znaną drogą dojechałem do Bronowa i w coraz bardziej zapadającym zmroku skierowałem się prosto na Bielsko. W Międzyrzeczu sprawdziłem kolejny nieznany mi podjazd a w Bielsku ścieżkę rowerową która skończyła się nagle i żeby wjechać na jezdnie to musiałem przedostać się przez wysoki krawężnik.



kategorie bloga

Moje rowery

TCR Advanced 2 2021 7779 km
Zimówka 9414 km
Litening C:62 Pro 18889 km
Triban 5 54529 km
Astra Chorus 2022 9586 km
Evo 2 7927 km
Hercules 13228 km
Ital Bike 9476 km
Trek 17743 km
Agree GTC SL 21960 km
Cross Peleton 44114 km
Scott 9850 km

szukaj

archiwum