Info
Ten blog rowerowy prowadzi PiotrKukla2 z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 229777.38 kilometrów w tym 8243.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 25.36 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 2421965 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Sierpień33 - 0
- 2024, Lipiec31 - 0
- 2024, Czerwiec33 - 0
- 2024, Maj34 - 0
- 2024, Kwiecień32 - 0
- 2024, Marzec31 - 0
- 2024, Luty20 - 0
- 2024, Styczeń30 - 0
- 2023, Grudzień10 - 0
- 2023, Listopad12 - 0
- 2023, Październik16 - 0
- 2023, Wrzesień29 - 0
- 2023, Sierpień32 - 0
- 2023, Lipiec32 - 0
- 2023, Czerwiec30 - 0
- 2023, Maj37 - 0
- 2023, Kwiecień29 - 0
- 2023, Marzec25 - 0
- 2023, Luty28 - 0
- 2023, Styczeń32 - 0
- 2022, Grudzień34 - 0
- 2022, Listopad28 - 0
- 2022, Październik22 - 0
- 2022, Wrzesień28 - 0
- 2022, Sierpień33 - 0
- 2022, Lipiec34 - 0
- 2022, Czerwiec35 - 0
- 2022, Maj41 - 0
- 2022, Kwiecień34 - 0
- 2022, Marzec32 - 0
- 2022, Luty26 - 0
- 2022, Styczeń38 - 0
- 2021, Grudzień38 - 0
- 2021, Listopad34 - 0
- 2021, Październik29 - 0
- 2021, Wrzesień32 - 0
- 2021, Sierpień38 - 0
- 2021, Lipiec30 - 3
- 2021, Czerwiec32 - 6
- 2021, Maj28 - 6
- 2021, Kwiecień30 - 0
- 2021, Marzec34 - 4
- 2021, Luty33 - 0
- 2021, Styczeń35 - 0
- 2020, Grudzień34 - 3
- 2020, Listopad19 - 0
- 2020, Październik32 - 1
- 2020, Wrzesień34 - 1
- 2020, Sierpień38 - 1
- 2020, Lipiec33 - 2
- 2020, Czerwiec34 - 0
- 2020, Maj37 - 1
- 2020, Kwiecień38 - 0
- 2020, Marzec41 - 0
- 2020, Luty38 - 0
- 2020, Styczeń44 - 0
- 2019, Grudzień43 - 1
- 2019, Listopad43 - 0
- 2019, Październik33 - 0
- 2019, Wrzesień32 - 1
- 2019, Sierpień38 - 0
- 2019, Lipiec33 - 0
- 2019, Czerwiec34 - 1
- 2019, Maj36 - 0
- 2019, Kwiecień36 - 0
- 2019, Marzec37 - 1
- 2019, Luty29 - 1
- 2019, Styczeń34 - 0
- 2018, Grudzień27 - 3
- 2018, Listopad1 - 0
- 2018, Październik14 - 0
- 2018, Wrzesień24 - 2
- 2018, Sierpień26 - 3
- 2018, Lipiec27 - 2
- 2018, Czerwiec29 - 1
- 2018, Maj27 - 3
- 2018, Kwiecień25 - 3
- 2018, Marzec28 - 0
- 2018, Luty32 - 3
- 2018, Styczeń34 - 1
- 2017, Grudzień30 - 1
- 2017, Listopad16 - 1
- 2017, Październik18 - 6
- 2017, Wrzesień19 - 0
- 2017, Sierpień25 - 1
- 2017, Lipiec26 - 2
- 2017, Czerwiec24 - 1
- 2017, Maj26 - 5
- 2017, Kwiecień25 - 0
- 2017, Marzec20 - 2
- 2017, Luty33 - 2
- 2017, Styczeń21 - 0
- 2016, Grudzień32 - 0
- 2016, Listopad22 - 0
- 2016, Październik8 - 0
- 2016, Wrzesień15 - 4
- 2016, Sierpień20 - 1
- 2016, Lipiec22 - 0
- 2016, Czerwiec24 - 1
- 2016, Maj16 - 0
- 2016, Kwiecień19 - 0
- 2016, Marzec23 - 1
- 2016, Luty26 - 0
- 2016, Styczeń24 - 1
- 2015, Grudzień26 - 0
- 2015, Listopad16 - 0
- 2015, Październik17 - 1
- 2015, Wrzesień16 - 2
- 2015, Sierpień23 - 5
- 2015, Lipiec19 - 0
- 2015, Czerwiec20 - 0
- 2015, Maj22 - 2
- 2015, Kwiecień24 - 0
- 2015, Marzec23 - 2
- 2015, Luty20 - 0
- 2015, Styczeń5 - 0
- 2014, Grudzień19 - 0
- 2014, Listopad11 - 0
- 2014, Październik15 - 2
- 2014, Wrzesień15 - 1
- 2014, Sierpień19 - 0
- 2014, Lipiec24 - 1
- 2014, Czerwiec17 - 0
- 2014, Maj19 - 0
- 2014, Kwiecień30 - 0
- 2014, Marzec30 - 0
- 2014, Luty24 - 1
- 2014, Styczeń22 - 0
- 2013, Grudzień26 - 3
- 2013, Listopad9 - 0
- 2013, Październik30 - 0
- 2013, Wrzesień20 - 0
- 2013, Sierpień28 - 0
- 2013, Lipiec31 - 1
- 2013, Czerwiec20 - 0
- 2013, Maj22 - 0
- 2013, Kwiecień21 - 0
- 2013, Marzec21 - 0
- 2013, Luty25 - 0
- 2013, Styczeń23 - 0
- 2012, Grudzień11 - 0
- 2012, Listopad11 - 0
- 2012, Październik9 - 0
- 2012, Wrzesień20 - 0
- 2012, Sierpień19 - 1
- 2012, Lipiec27 - 1
- 2012, Czerwiec27 - 0
- 2012, Maj19 - 0
- 2012, Kwiecień26 - 0
- 2012, Marzec22 - 1
- 2012, Luty13 - 0
- 2012, Styczeń23 - 5
- 2011, Grudzień16 - 1
- 2011, Listopad22 - 0
- 2011, Październik35 - 0
- 2011, Wrzesień39 - 0
- 2011, Sierpień39 - 7
- 2011, Lipiec41 - 7
- 2011, Czerwiec40 - 9
- 2011, Maj41 - 13
- 2011, Kwiecień35 - 29
- 2011, Marzec37 - 10
- 2011, Luty21 - 4
- 2011, Styczeń5 - 4
- 2010, Grudzień23 - 4
- 2010, Listopad46 - 16
- 2010, Październik47 - 11
- 2010, Wrzesień15 - 9
- 2010, Sierpień37 - 14
- 2010, Lipiec71 - 8
- 2010, Czerwiec56 - 3
- 2010, Maj40 - 1
- 2010, Kwiecień43 - 2
- 2010, Marzec25 - 0
- 2010, Luty7 - 0
- 2010, Styczeń2 - 0
- 2009, Grudzień17 - 0
- 2009, Listopad35 - 0
- 2009, Październik48 - 0
- 2009, Wrzesień34 - 1
- 2009, Sierpień43 - 0
- 2009, Lipiec40 - 0
- 2009, Czerwiec37 - 0
- 2009, Maj46 - 0
- 2009, Kwiecień42 - 0
- 2009, Marzec17 - 0
- 2009, Luty9 - 0
- 2009, Styczeń7 - 0
- 2008, Listopad6 - 0
- 2008, Październik30 - 0
- 2008, Wrzesień35 - 0
- 2008, Sierpień27 - 0
- 2008, Lipiec31 - 0
- 2008, Czerwiec28 - 0
- 2008, Maj31 - 0
- 2008, Kwiecień28 - 1
- 2008, Marzec26 - 0
- 2008, Luty25 - 0
- 2008, Styczeń14 - 0
- 2007, Maj5 - 0
- 2007, Kwiecień18 - 0
- 2007, Marzec21 - 0
- 2007, Luty10 - 2
- 2003, Listopad1 - 0
Sierpień, 2018
Dystans całkowity: | 1749.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 57:58 |
Średnia prędkość: | 26.98 km/h |
Maksymalna prędkość: | 85.00 km/h |
Suma podjazdów: | 22650 m |
Maks. tętno maksymalne: | 188 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 175 (89 %) |
Suma kalorii: | 35576 kcal |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 69.96 km i 2h 31m |
Więcej statystyk |
- DST 93.00km
- Kalorie 1850kcal
- Podjazdy 1300m
- Sprzęt Triban 5
- Aktywność Jazda na rowerze
Miasto 18
Piątek, 31 sierpnia 2018 · dodano: 18.09.2018 | Komentarze 0
Podsumowanie sierpnia
Piątek, 31 sierpnia 2018 · dodano: 02.09.2018 | Komentarze 0
Kolejny miesiąc minął, koniec sezonu zbliża się wielkimi
krokami co nie oznacza, że można spocząć na laurach. Po mało obfitym w treningi
lipcu, sierpień wyglądał już dużo lepiej. Był to miesiąc głównie treningowy,
kilka startów wypadło, czy to z przyczyn odwołania czy braku chęci ale najważniejszy
punkt drugiej części sezonu – Road Trophy pojechałem z dużą motywacją, miałem
sobie i innym coś do udowodnienia a także niewyrównane rachunki z tą etapówką.
Przygotowywałem się do tego wyścigu bardzo starannie, objechałem nieznane mi
fragmenty trasy, zadbałem o każdy szczegół mojego przygotowania. Solidnie się odżywiałem
i nawadniałem przez dwa tygodnie przed startem, przeprowadziłem masę treningów
nakierowanych na różne akcenty, ścianki, zjazdy, wąskie uliczki czy trzymanie
równej mocy przez dłuższy czas. Sprzęt po awariach na Przełomach Wisłoka też
był dokładnie sprawdzony, prze serwisowany i gotowy do jazdy. Wszystko było
dobrze zorganizowane, na etapówkę przyjechałem wypoczęty i zmotywowany do
walki. Nie miałem jakiś celów wynikowych, bardziej nastawiałem się na czasówki.
Niestety już pierwszy etap pogrzebał moje nadzieje i miał istotny wpływ na
samopoczucie, dyspozycję oraz motywację przed kolejnymi etapami. Byłem zły, że
na odcinku 5 kilometrowej jazdy na czas złapałem gumę, opona z niedużym
przebiegiem, jak dotąd bezawaryjnie spełniająca swoje zadanie nie miała szans z
ostrymi kamieniami w które musiałem wjechać. W sumie to nie musiałem ale było
to lepsze niż, zderzenie się z grupką zjeżdżających kolarzy czy wypadnięciem z
trasy przy próbie jej ominięcia. To już któryś rok z rzędu na tej czasówce jest
dozwolony zjazd w dół i zawsze przez to tracę, albo kilka sekund albo … 8
minut. Byłem bardzo zniechęcony do dalszej jazdy.
Problemy na 1 po etapie spowodowały, że na drugi etap pojechałem
nieprzygotowany i nie byłem w stanie jechać z najlepszymi a moja forma była na
to wystarczająca. Motywacja trochę spadła i nie przyłożyłem się całkowicie do
regeneracji, do 3 etapu startowałem niezbyt wyspany i bez znacznych pokładów
energii. Co prawda początkowo byłem wśród najlepszych ale niepotrzebnie dałem
mocną zmianę przez którą szybko spłynąłem na tył i w momencie pierwszej
selekcji byłem za daleko z tyłu. Dodatkowo miałem problem z miernikiem mocy i
też nie jechałem na tyle ile bym mógł.
Później próbowałem jechać swoim tempem
ale nie było to łatwe i na skutek różnych zdarzeń, na większość których miałem
wpływ straciłem sporo sił i czasu. Nie był to mój dzień i już teraz wiem, że
zaniedbanie nawet najmniejszego detalu sprawia, że cały mechanizm nie działa
już poprawnie i pojawiają się problemy. Nie byłem przygotowany na takie warunki
i dobrze, ze skończyło się tak a nie inaczej. Przed 4 etapem już się
zregenerowałem jak należy, ale widocznie jeszcze miałem zbyt mało pecha i
rozgrzewkę poświeciłem na kolejną wymianę dętki. Chciałem udowodnić, że moje
miejsce jest gdzie indziej niż aktualnie znajduję się w klasyfikacji i
pojechałem całkiem dobrą jazdę na czas. Brak rozgrzewki zaważył na słabszym
początku, pomimo tego jechałem na tyle skutecznie, ze zanotowałem wynik który
odzwierciedlał moje aktualne możliwości. Etapówka dla mnie nieudana ale jest to
kolejna lekcja, popełniłem kilka błędów ale miał na nie wpływ głównie defekt na
etapie 1.
Trochę luźniejszy okres po Road Trophy wykorzystałem na
dłuższą wycieczkę. Zwiedziłem dla mnie nowy teren na wschód od Beskidu Małego,
zastałem tam piękne widoki i prawie puste drogi, zahaczyłem tylko o fragment
tego okręgu i wiem, ze w przyszłości tam wrócę i puszczę się bardziej na wschód.
Jednym pozytywów tego miesiąca jest wywalczenie
po roku przerwy tytułu Górskiego Mistrza Jas-Kółek. Wykorzystałem sprzyjający
zbieg okoliczności i pomimo kilku kryzysowych momentów okazałem się najlepszy
tego dnia. Miałem sporo szczęścia, dwóch mocnych rywali z którymi
prawdopodobnie bym nie wygrał miało defekty i z 3 osobowej grupki byłem
najbardziej skuteczny w końcówce.
Był to bardzo dobry trening, jeden z wielu,
tak potrzebnych treningów. Był to początek przygotowań do wrześniowych startów.
Mam o co walczyć i to mnie zmotywowało do skupienia większej uwagi na
elementach jazdy w grupie, szlifowaniu technicznych elementów zjazdów czy
pokonywaniu zakrętów, na razie odpuszczam treningi w górach. Wysokie miejsce w
Klasyfikacji OPEN w Road Maraton a także walka o zwycięstwo w Klasyfikacji
Nizinnej poskutkowała taką zmianą w moich treningach. Ten sezon jest lekkim
krokiem w tył, sprintera ani specjalisty od płaskich wyścigów ze mnie nie
będzie, musiałbym całkiem zmienić budowę swojego ciała i przystosować się do
innego rodzaju wysiłku. To spowodowałoby, że musiałbym od podstaw zacząć
trenować a to wymaga wielu lat pracy. Dokończę ten sezon ale na drugi taki już
raczej się nie skuszę. Bardzo wyczerpujący sezon odbija się na moim zdrowiu, o
czasie poświęconym na wyjazdy, starty i przygotowania do wyjazdów na wyścigi
zajmują zbyt dużo czasu, trenuję mniej, nie jestem w stanie w pełni się
przygotować na wyścigi a moja dyspozycja jest w miarę równa ale nie piorunująca
a wiem, że przy regularnym treningu nakierowanym pod kilka konkretnych wyścigów
byłbym w stanie wyciągnąć mój organizm na wyższy poziom.
Liczbowo ten miesiąc nie wyglądał źle:
Najlepsze moce:
Czas w strefach ( moc, zmęczenie, tętno ):
Wszystkie jazdy:
Przymierzam się do spisu podjazdów na 2018 rok. Na razie zrobiłem projekt z jednym podjazdem:
- DST 61.00km
- Czas 02:16
- VAVG 26.91km/h
- VMAX 63.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- HRmax 179 ( 91%)
- HRavg 132 ( 67%)
- Kalorie 1335kcal
- Podjazdy 850m
- Sprzęt Agree GTC SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening 90
Czwartek, 30 sierpnia 2018 · dodano: 31.08.2018 | Komentarze 0
Kolejny wartościowy trening zaliczony. Nogi jeszcze nie
doszły do siebie po środowej jeździe z Twomarkiem. Mała ilość snu spowodowała,
że nie zregenerowałem się na tyle by jeździć dłużej. Niskie tętno było
potwierdzeniem tego, że nie był to miarodajny dzień na wyciągnięcie jakiś
daleko idących wniosków.
Przy okazji pojawił się problem z niedziałającym w ostatnim czasie
pomiarem mocy, najważniejsze, że miałem dane o kadencji. Miałem kilka wariantów
do wyboru, dłuższe lub krótsze rundy lub trasa z podjazdami. Widząc ciemne
chmury na horyzoncie wybór padł na 8 kilometrowe rundy w okolicy Bielowicka.
Już po wyjeździe wiedziałem, że optymalne będzie przejechanie 5 rund. Na
dojeździe walczyłem z wiatrem i kierowcami a później także z pieszymi. Pierwsza
runda była typowo zapoznawcza, początek pętli dosyć dziurawy i nierówny.
Najgorszy fragment czekał na mnie w Kowalach, krety, niebezpieczny zjazd a
później podjazd po bardzo złej nawierzchni z nachyleniem dochodzącym do 13%. Na
całej trasie jest może 200-300 metrów płaskiego a pozostała część jest bardzo
interwałowa. Druga połowa trasy od Wieszcząt prowadzi już po dobrej
nawierzchni. Ostatnie 2 kilometry to ciekawa alternatywna droga bez ruchu
samochodów z kilkoma trudniejszymi momentami. Po zapoznaniu się z trasą na
drugą rundę już wjechałem z myślą o mocnej jeździe na podjazdach. Na pierwszym
zjeździe uważałem na żwirek który czekał na dwóch zakrętach a później
zdecydowałem się na krótki postój bo później już nie byłoby na to czasu. Na
skrzyżowaniu musiałem uważać bo nic nie było widać. Później trochę
agresywniejszej jazdy i spokojny zjazd do pierwszego krótkiego podjazdu.
Pojechałem tam dosyć mocno ale jak dla mnie podjazd był trochę za krótki. Na
niebezpiecznym zjeździe uważałem by nie wjechać w jakąś wyrwę w drodze lub nie
wypaść z trasy. Na niebezpiecznym skrzyżowaniu znowu mega uwaga i szczęśliwe
ominięcie masy żwiru. Po skręcie w prawo zaczął się podjazd, ruszyłem mocno i
trzymałem tempo do końca sztywnego odcinka. Na wypłaszczeniu już gorzej i po
szybkim dojeździe do skrzyżowania musiałem się zatrzymać. Po spokojnym zjeździe
i skręcie w prawo kolejne podkręcenie tempa. Odcinek ponad 2 kilometrowy z
fragmentami dochodzącymi do 10% dał mi ostro w kość ale utrzymałem tempo do
końca. Trzecią rundę pojechałem inaczej. Już na pierwszym zjeździe trochę
odważniejszej jazdy, przed jednym z zakrętów musiałem ostro hamować bo z
przeciwka jechał jakiś wariat i ścinał zakręt. Dalszą część zjazdu już sobie
odpuściłem ale na skrzyżowaniu pojechałem bardzo odważnie i szybko a zarazem
bezpiecznie skręciłem w prawo. Zjazd miał być znowu szybki, ale wyskoczył
samochód i odpuściłem, krótką hopkę pod OSP Kowale wjechałem w umiarkowanym
tempie a na zjeździe kolejna próba odważniejszej jazdy. Kolejny samochód mi
przeszkodził ale przynajmniej na skrzyżowaniu znalazłem optymalny tor jazdy.
Podjazd do Wieszcząt szedł topornie, nie jest to na szczęście długa wspinaczka
więc nie męczyłem się strasznie. Tym razem skrzyżowanie miałem zupełnie puste i
zjazd mogłem zacząć z dużej prędkości. Bardzo szybka jazda w dół i mało co nie
przegapiłem skrętu w prawo. Kierując się w stronę końca rundy zauważyłem przy
drodze młodych chłopaków którzy mnie dopingowali. Trochę dodało mi to skrzydeł
i z większą motywacją wjechałem na 4 pętlę. Pierwszy zjazd spokojny i niestety
zablokowane skrzyżowanie i z próby wejścia w zakręt na prędkości wyszły nici.
Podjazd pod OSP pojechałem mocniej ale z jakąś rezerwą którą chciałem
wykorzystać na kolejnym wzniesieniu. Bardzo dobrze wszedłem w zakręt i podjazd
na Wieszczęta zacząłem mocno, udało mi się utrzymać tempo ale na najstromszym
fragmencie pojawił się traktor i musiałem jechać bardzo dziurawą prawą stroną
przez co wytraciłem trochę prędkości. Do skrzyżowania już nieco lżej i znowu
musiałem się zatrzymać. Dwa razy szybko dojeżdżałem i dwa razy musiałem hamować.
Zjazd na luzie i na 2 kilometrowym fragmencie znowu mocniej. Czułem już w
nogach wcześniejsze zrywy ale kibicujący mi młodzi chłopcy dodali mi trochę
mocy i ostatnie 300 metrów pojechałem już mocno, tak jakby to był finisz
wyścigu. Na 5 rundę wjechałem już z myślą o spokojnej jeździe i tak też
jechałem, nie szalałem na zjazdach ani na podjazdach. Na koniec został tylko 10
kilometrowy powrót do Bielska i rozjazd. Kolejny trening przed wrześniowymi
wyścigami na rundach zaliczony, wiem, że będzie to walka o przetrwanie ale może
uda się dojeżdżać z najlepszymi. Po kilkunastu treningach nakierowanych typowo
na wyścigi w łatwiejszym terenie, zauważyłem poprawę swojej postawy. Odbija się
to trochę na jeździe po górach, ale musi być coś za coś.
Jednym z plusów dzisiejszego dnia jest bark jakichkolwiek problemów żołądkowo-energetycznych które ostatnio mnie trapią systematycznie co 2-3 dni.
- DST 81.00km
- Czas 02:29
- VAVG 32.62km/h
- VMAX 68.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 183 ( 93%)
- HRavg 136 ( 69%)
- Kalorie 1668kcal
- Podjazdy 560m
- Sprzęt Agree GTC SL
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening 89
Środa, 29 sierpnia 2018 · dodano: 30.08.2018 | Komentarze 0
Po wczorajszych problemach zastanawiałem się, czy warto jechać na grupowy trening. Czułem się lepiej i wyjechałem trochę wcześniej. Zrobiłem dobrą rozgrzewkę, zawsze to było 5-10 minut a tym razem ponad 40 minut. Kilka mocniejszych zrywów, jeden dłuższy podjazd i mały problem ze sprzętem. Przy okazji tego treningu przewietrzyłem swoją najlepszą maszynę. Po drodze przy zmianie przełożenia spadł mi łańcuch a później miałem problem z wrzuceniem dużej tarczy z przodu. Okazało się, że regulacja linki zmienia swoje położenie i linka była całkiem luźna. Wyregulowałem na tyle ile mogłem bez użycia narzędzi i nie miałem już później z tym problemów.
Po dojeździe na miejsce zbiórki byłem zdumiony, ponad 30 osób a ciągle ktoś dojeżdżał. O 18 ruszyliśmy w około 40 osobowym składzie w stronę Jasienicy. Nasz peletonik był imponujący, ale nie podobało się to kierowcom. Jazda zwartą grupą była bezpieczniejsza niż jazda jeden za drugim bo nie dawała kierowcom możliwości wyprzedzania. Przy takim ruchu jazda na trzeciego była bardzo niebezpieczna a wręcz niemożliwa więc nie było niebezpieczeństwa jakiegoś bliskiego spotkania z samochodem. Po przejechaniu Jasienicy peletonik się rozciągnął i między początkiem a końcem było około 200-300 metrów różnicy. Żeby było ciekawie to po drodze dołączały kolejne osoby. Jedyny podjazd w pierwszej części trasy który mógł trochę podzielić towarzystwo wjechaliśmy wspólnie a na końcu ruch wahadłowy. Do tego momentu jechałem bezpiecznie w środku grupy i dopiero na zjeździe zacząłem tracić, w mojej kategorii wagowej było zaledwie kilka osób i dlatego miałem problem by się utrzymać. Na wypłaszczeniu byłem jako ostatni i przy tempie około 40 km/h,dużej liczbie osób oraz ruchu pojazdów nie byłem w stanie przebić się do przodu. Co jakiś czas pojawiały się luki i wtedy przemieszczałem się do przodu. Już mogłem być zadowolony, rok czy dwa lata temu przy takiej jeździe już byłem odczepiony a tym razem bez problemu trzymałem tempo grupy i nie męczyłem się nawet zbytnio. W Chybiu chwila wytchnienia na zamkniętym przejeździe kolejowym. Za torami od razu podkręcenie tempa i gdy widziałem, ze prędkość niebezpiecznie rośnie to już mogłem przewidzieć skutki tej sytuacji. Krzyki, hamowanie i trzask. Dwie lub trzy osoby leżały na asfalcie, ten trzask oznaczał pęknięcie, na szczęście ramy a nie kości i po około 2 minutowym postoju i zorientowaniu się czy wszyscy są cali jechaliśmy dalej. Nie wiem ile osób musiało zrezygnować z jazdy a peleton i tak był duży, za duży jak dla mnie. Po tej kraksie tempo na moment było umiarkowane ale tylko po skręcie w Strumieniu na Pszczynę poszedł ogień. Dobra robota szła po zmianach, ja nie pchałem się do przodu, tam miał kto pracować. Skupiłem się na całkowitej kontroli sytuacji w grupie i gdy tylko ktoś tracił pozycje w peletonie to szybko reagowałem i dzięki temu utrzymałem się w szyku. Gdy tylko pojawiał się podjazd to przesuwałem się do przodu. Na zjazdach trochę traciłem i ostatecznie do Goczałkowic dojechałem w dużej grupie. Niewiele osób odpadło i było nas ponad 40. Luźna jazda przez wał i postój spowodowała, że większość osób odczepionych od peletonu dojechało i znowu byliśmy wszyscy razem. Od Zabrzega znowu podkręcenie tempa i startując z odległej pozycji musiałem się nieźle namęczyć by najpierw utrzymać tempo a po przyśpieszeniu za rondem w Ligocie dospawać do czołówki dzielącego się peletonu. Udało mi się wywalczyć pozycję pozwalającą wyjść mi na zmianę. Ostatni kilometr to już fajna, mocna jazda na wachlarzu i poczułem ból w mięśniach. Przez większą część treningu się oszczędzałem wiec te ostanie kilka minut mocnej jazdy fajnie weszło w nogi. Zanim dojechali wszyscy to zdążyłem już ostygnąć i później ciężko mi się jechało. Towarzystwo postanowiło się jeszcze sprawdzić na podjeździe, ja sobie odpuściłem i ze startą dojechałem do Jasienicy. Myślałem, że poczekają ale miałem 20 sekund starty które nadrabiałem ponad 3 kilometry. Dopiero 2 ostanie kilometry przejechałem w grupie. Bardzo fajny trening, warunki prawie jak na wyścigu i takiego treningu mi było potrzeba. Kilka wyścigów mnie jeszcze czeka i chcę być do nich jak najlepiej przygotowany. Ten dzień był zupełnie inny niż poprzedni, noga lepsza i brak zmęczenia. Teraz chyba przed każdym treningiem, wyścigiem będę się zastanawiał jak będzie wyglądała moja jazda. Nie mogę być pewny swojej formy i to jest dodatkowy ciężar jaki na mnie obecnie spoczywa.
- DST 81.00km
- Czas 03:20
- VAVG 24.30km/h
- VMAX 68.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 185 ( 94%)
- HRavg 141 ( 72%)
- Kalorie 2287kcal
- Podjazdy 1680m
- Sprzęt Triban 5
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening 88
Wtorek, 28 sierpnia 2018 · dodano: 30.08.2018 | Komentarze 0
Kolejny bardzo trudny dzień. Od rana znowu nie najlepiej się czułem, do tego pomimo ciągłego jedzenia cały czas czułem niedobór energii w organizmie. Jak siadłem na rower to na jakiś czas było lepiej, noga podawała dosyć dobrze ale cały czas musiałem dostarczać energii do pracujących mięśni. Nie była to zbyt komfortowa sytuacja. Pomimo takich dolegliwości jechałem tak jak zamierzałem. Planowałem kilka dłuższych podjazdów i w tym celu udałem się do Ustronia. Dojazd mocno utrudniony przez sporą liczbę samochodów. Jako pierwszy podjazd zaliczyłem Poniwiec. Mając na uwadze jeszcze kolejne podjazdy nie jechałem na maksa. Początek chyba zbyt zachowawczy a po około 500 metrach już złapałem odpowiedni rytm Jedynym utrudnieniem były tabuny pieszych przez które dwa razy musiałem lekko odpuścić. Ostatnie 500 metrów jechałem już bardzo mocno i równo 10 minut zajął mi około 3 kilometrowy podjazd. To był jedyny podjazd jaki pojechałem dobrze i z którego mogę być zadowolony. Na zjeździe bardzo niebezpieczna sytuacja, na króciutkim odcinku płyt podbiło mi kierownicę i na moment straciłem panowanie nad rowerem, na szczęście udało mi się utrzymać na drodze i bezpiecznie zjechać w dół. Kolejne podjazdy to już Równica. Dobrze mi znany i lubiany odcinek dzisiaj nie należał do przyjemnych. Przed pierwszym wjazdem rozpędziłem się mocno by kawałek wjechać z rozpędu, gdy tylko zrobiło się stromiej to mnie przystopowało i tyle było z szybkiej jazdy. Na samym starcie zyskałem kilkanaście sekund w odniesieniu do poprzednich wjazdów ale nic to nie dało. Dalsza część podjazdu szła już topornie, jechałem równo i starałem się trzymać wysoką kadencję. Wydawało mi się, że podjazd zajął mi wieki, 19 minut to co prawda bardzo przeciętny wynik ale przy takiej jeździe na nic więcej liczyć nie mogłem. Po zjeździe do Jaszowca szybki nawrót i od skrętu na ul.Stromą kolejna wspinaczka na szczyt. Po 16 minutach równej jazdy po raz drugi byłem na Równicy. Po zjeździe do Skalicy i krótkim postoju ostatnia tego dnia walka z Równicą. Tempo bardzo podobne jak przy poprzednich wjazdach i niecałe 13 minut wspinaczki. Po zjeździe musiałem zatrzymać się w sklepie, bidony puste, kanapek i bananów już brakło. Wracać miałem już na luzie, ale wcale tak nie było. Przy sklepie zjadłem o jeden batonik za dużo i w efekcie po chwili szukałem już toalety. Nie miałem drobnych a nie chciano mi rozmienić gotówki a 10 złotych za toaletę płacić nie zamierzałem. Ruszyłem więc spokojnie dalej ale przed Lipowcem już nie wytrzymałem i musiałem skręcić do lasu. Od tego momentu czułem się lepiej ale moje nogi nie chciały już współpracować, powoli kulałem się w stronę domu. Jakoś dojechałem ale nie czułem żadnej przyjemności. To nie pierwszy dzień z problemami, wiem, że coś mi dolega i potwierdza to lekarz który stwierdził kompleksowe badania. Dopiero na podstawie tych wyników będę wiedział w czym tkwi problem i poznam ewentualne sposoby jego wyeliminowania
- DST 32.00km
- Czas 01:15
- VAVG 25.60km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- HRmax 141 ( 72%)
- HRavg 103 ( 52%)
- Kalorie 469kcal
- Podjazdy 200m
- Sprzęt Triban 5
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozjazd
Poniedziałek, 27 sierpnia 2018 · dodano: 27.08.2018 | Komentarze 0
Krótka przejażdżka w celu rozruszania nóg po najgorszym rowerowo weekendzie od dłuższego czasu. Noga kręciła zupełnie inaczej niż w sobotę. Dzienne wahania formy są w ostatnim czasie bardzo duże i niestety nic z tym na razie nie mogę zrobić. Dobrze, że do końca sezonu już blisko i muszę jakoś przetrwać ten okres a później doprowadzić swój organizm do normalnego stanu by zimowe treningi zacząć już bez żadnych problemów i wahań.
Jechało się dzisiaj bardzo dobrze i nawet wiatr tak nie przeszkadzał. Na podjazdach tętno szło do góry i musiałem się pilnować. Dzisiejszy wyjazd uspokoił mnie trochę, że z formą jest wszystko w porządku i może uda się jeszcze coś pokazać w tym sezonie. Na razie czekają mnie 3 mocne treningi. Na pierwszy ogień idą podjazdy z sumą przewyższeń dochodzącą do 2000 metrów.
- DST 61.00km
- Czas 02:17
- VAVG 26.72km/h
- VMAX 64.00km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 172 ( 88%)
- HRavg 127 ( 65%)
- Kalorie 1278kcal
- Podjazdy 800m
- Sprzęt Triban 5
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening 87
Sobota, 25 sierpnia 2018 · dodano: 26.08.2018 | Komentarze 0
Chciałem trochę dłużej pojeździć, ale nic z tego nie wyszło.
Do południa dosyć mocno padało i wyjechałem dopiero przed 15. Myślałem nad 4
godzinną jazdą i zaliczeniem podjazdów w okolicy Terllicka. Po wyjeździe już
trochę zmodyfikowałem zamiary i już byłem pewny, że więcej niż 3 godziny nie
będzie trwał trening. Nie czułem się dobrze, chyba jeszcze gorzej niż w
czwartek i dlatego myślałem, czy w ogóle jazda ma jakiś sens. Pierwsze pagórki
w Jasienicy poszły tak sobie. W Łazach chciałem pojechać mocniej. Zakładałem 40
sekundowy sprint, chciałem się dobrze rozpędzić a mało co nie wylądowałem na
czyimś ogrodzeniu. W zakręt wszedłem dobrze a z przeciwka jechał mocno rozpędzony
samochód którego wyrzuciło na lewo i miałem dwie opcje do wyboru, czołówka lub
próba wyminięcia. Odbiłem w prawo a miałem tylko 10 cm asfaltu i około 50
pobocza i płot. Nie wiem jak się z tego uratowałem, ale zjechałem na pobocze i
jakoś udało mi się wrócić na drogę. Byłem blisko zderzenia się z betonowym
murkiem. Zaplanowany sprint zrobiłem ale rozpędzając się prawie od zera nie
wjechałem całego podjazdu. Krótki wysiłek a spowodował, że poczułem się jeszcze
gorzej. Nie byłem w stanie się zregenerować i męczyłem się bardzo. Kolejny
podjazd szedł topornie. Myślałem, że się rozkręcę i będzie lepiej. Po zjeździe
do Pierśćca zaczęło padać i zamiast jechać na Dębowiec skierowałem się na
Rudzicę. Padało cały czas, nie na tyle by zmoknąć, ale było czuć zimno. Drugi
dłuższy sprint zrobiłem na podjeździe z Roztropic. Tutaj już była klapa, słabe
nogi i brak motywacji. Po zaliczeniu kilku podjazdów kolejny wysiłek nie dał
znowu dobrego efektu. Trochę pokrążyłem po okolicy i znalazłem nieznaną mi
drogę. Cały czas padał lekki deszcz, drogi stawały się już mokre. Na kolejnym
stromym podjeździe zrobiłem ostatni tego dnia sprint. Dalej jechałem już siła
woli. Jakoś udało mi się dotrwać do końca treningu. Mam nadzieję, że był to
tylko gorszy dzień i moc wróci szybko.
- DST 60.00km
- Czas 01:59
- VAVG 30.25km/h
- VMAX 59.00km/h
- Temperatura 23.0°C
- HRmax 168 ( 86%)
- HRavg 132 ( 67%)
- Kalorie 1229kcal
- Podjazdy 310m
- Sprzęt Triban 5
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening 86
Czwartek, 23 sierpnia 2018 · dodano: 26.08.2018 | Komentarze 0
Kolejny przedpołudniowy trening. Przed wyjazdem dużo cieplej
niż w poprzednich dniach ale samopoczucie nienajlepsze. Co prawda spałem dłużej
niż w ostatnich dniach ale to nie pomogło i czułem zmęczenie. Po wyjeździe
tętno bardzo niskie i to potwierdziło tylko wcześniejsze przypuszczenia. Pomimo
tego jechałem tak jak zamierzałem. Chciałem zrobić 5 minutowe tempówki ponad
progiem.
Nie chciałem kluczyć gdzieś bocznymi drogami i zaryzykowałem
jadąc główną drogą na Strumień. Za Jasienicą droga zablokowana i drogowcy
pracują w najlepsze. Nie chciano mnie puścić bo kładziono akurat warstwę
ścieralną nawierzchni i dlatego nie kłócąc się ani nie przeszkadzając nikomu w
pracy pojechałem przez Łazy. Za Rudzicą już nie było utrudnień i rozpocząłem
pierwszą tempówkę. Nie mogłem złapać dobrego rytmu ale przecierpiałem jakoś te
5 minut. Tak się złożyło, że odpoczynek był krótszy niż wysiłek i kolejna
tempówka poszła podobnie jak pierwsza. Dopiero gdy zacząłem walczyć z wiatrem w
twarz to wyglądało to lepiej. Dwa kolejne 5 minutowe wysiłki były mocniejsze i
z nich jestem zadowolony. Niestety ukształtowanie terenu było takie, że kolejną
tempówkę musiałem zrobić dopiero po około 20 minutach spokojnej jazdy. Dwie
próby jej rozpoczęcia zakończyły się porażką, najpierw z bocznej wyjechał
samochód i jechał zbyt wolno a później pojawił się traktor i gdy mogłem zacząć
to byłem pewny, że na przeszkodzie stanie mi rondo. Tak też się stało, brakło
około 40 sekund. Ruch na rondzie był duży i jedyną opcją utrzymania tempa był
skręt w prawo na Landek. Niestety i tam pojawił się zawalidroga i musiałem
hamować. Gdybym miał pustą drogę to idealnie skończyłbym przed zamkniętym
odcinkiem drogi a tak ostatnia tempówka nie wyszła. Od tego momentu nie chciało
mi się już jechać. Spokojnym tempem dojechałem do Międzyrzecza gdzie próbując sprawdzić
jedną z dróg którą jeszcze nie jechałem trafiłem na jakiś ślepy zaułek i
wróciłem dobrze znaną drogą. Nie był to najlepszy dzień ale trening wyszedł
niezły.
- DST 70.00km
- Czas 02:23
- VAVG 29.37km/h
- VMAX 52.00km/h
- Temperatura 19.0°C
- HRmax 156 ( 80%)
- HRavg 122 ( 62%)
- Kalorie 1290kcal
- Podjazdy 400m
- Sprzęt Triban 5
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening 85
Środa, 22 sierpnia 2018 · dodano: 26.08.2018 | Komentarze 0
Po wczorajszym mocniejszym treningu postanowiłem trochę
pokręcić na luzie. Pojawił się silniejszy wiatr i zaplanowałem praktycznie
płaską trasę. Wyjechałem nieco później niż dzień wcześniej ale nie było wcale
cieplej. Początkowo było mi zimno, ale po chwili już się rozgrzałem. Udało mi
się uzyskać dobre tempo i cały czas jechałem równo. W kilku momentach musiałem
zwolnić a powrót do tego tempa z wiatrem wiejącym w twarz nie należał do
łatwych. Najtrudniejsza była trasa do Brzeszcz, wiało tak, że jadąc w pozycji
aerodynamicznej, mocno trzymając kierownicę, kilka razy prawie zostałem
zdmuchnięty z drogi przez jadące z przeciwka ciężarówki. Druga część trasy była
dużo łatwiejsza, wiatr nie przeszkadzał a ruch tez był niewielki. Przez miasto
też przejechałem sprawnie, tylko jeden palant wymusił na mnie pierwszeństwo i
wlekł się około 30 km/h na zjeździe.
- DST 61.00km
- Czas 02:15
- VAVG 27.11km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 185 ( 94%)
- HRavg 130 ( 66%)
- Kalorie 1298kcal
- Podjazdy 830m
- Sprzęt Triban 5
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening 84
Wtorek, 21 sierpnia 2018 · dodano: 26.08.2018 | Komentarze 0
Pora wrócić do mocniejszych treningów, sezon jeszcze się nie
skończył i pomimo narastającego zmęczenia chciałbym jeszcze wycisnąć z siebie
ile mogę. Nie zregenerowałem się w pełni po GMJ a dodatkowo przed jazdą byłem
niewyspany.
Wczesny wyjazd nie zawsze dla mnie jest dobry, często
dopiero pod koniec jazdy noga zaczynała podawać odpowiednio. Dawno nie byłem na
Równicy i to był cel na ten dzień. Wybrałem się na starym rowerze, wymieniłem
linki i chciałem sprawdzić czy wszystko działa jak należy. Po spokojnym
dojeździe do Ustronia postanowiłem sprawdzić się na podjeździe na Równicę. Początek
tradycyjnie odpuściłem, z każdym metrem się rozkręcałem i na kostkę wjechałem
już w dobrym tempie. Od tego momentu już nie kalkulowałem i jechałem ile mogę,
ostatnie kilkaset metrów jechałem już na oparach, mimo to udało się utrzymać
dobre tempo. Nie był to najlepszy dzień na tego typu próbę i dlatego jestem
zadowolony z czasu jaki uzyskałem. Na zjeździe odczułem chłód, widać, że zbliża
się jesień i poranki w górach już są zimne. Po zjeździe przez dłuższy czas
wracałem do siebie. Nogi wróciły do dobrego stanu dopiero po 40 minutach
spokojniejszej jazdy.