Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2022
Dystans całkowity: | 1163.00 km (w terenie 107.00 km; 9.20%) |
Czas w ruchu: | 50:54 |
Średnia prędkość: | 24.31 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.00 km/h |
Suma podjazdów: | 16570 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 162 (83 %) |
Suma kalorii: | 32737 kcal |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 44.73 km i 1h 45m |
Więcej statystyk |
Podsumowanie kwietnia
Sobota, 30 kwietnia 2022 Kategoria Podsumowanie Miesiąca
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Po dwóch latach które znacznie odbiegały od normy ten zaczął się w miarę normalnie. Już w kwietniu wystartował sezon startowy i była okazja sprawdzić się w zawodach. Po bardzo udanym wyjeździe do Hiszpani oraz obiecujących treningach po powrocie do domu przystąpiłem do testów mocy. Wyniki wyszły dobre ale nie przełożyło się to na dyspozycję podczas kolejnych tygodni. Zmuszony byłem niestety znowu odwiedzić kilku lekarzy specjalistów, płuca po Covidzie nie doszły jeszcze do siebie i zdecydowałem się na zastosowanie leczenia którego dotychczas unikałem jak ognia. Poza słabymi płucami po raz kolejny odezwały się moje stawy i tutaj tez gdy zażywam lekarstwa to mogę kręcić, przy jakim kolwiek zmniejszeniu dawki lub nieregularnym przyjmowaniu leku problem wraca jak bumerang. Po niemal miesiącu leczenia płuc zauważyłem wyraźną poprawę wydolności organizmu ale stawy i ból mięśni często odbiera radość z treningu i zmienia przyjemność w męczarnię. Czas pogodzić się z wiekiem i słabym zdrowiem i odejść w zapomnienie, wiele lat jazdy ma już za sobą sygnałów dawanych przez organizm lekceważyć nie mogę i jestem pewny, że za jakiś czas lekarstwa na stawy mogą przestać działać i wtedy może być tylko gorzej. Poza problemami zdrowotnymi dużym przeciwnikiem była także pogoda, zbyt często jeździłem w zimnie, starałem się unikać deszczu ale nie zawsze się dało, kilka treningów skończyłem pod kocem z ciepłą herbatą w kubku. Kwiecień bywa kapryśny ale tak kiepski był chyba wyłącznie w poprzednim roku bo wcześniej jeździło się już nawet w letnim stroju. W pracy też nie było najlepiej, sporo problemów się pojawiło ale niemal za wszystkie odpowiada „ Zbrodniarz ze Wschodu”. Poza tym z tego świata odeszło kilka bliskich mi osób które często motywowały mnie do działania w momentach zwątpienia. Kumulacja tego wszystkiego spowodowała, że straciłem motywację do treningów i przez kilka tygodni zamiast trenować, jeździłem popierdółki. Dopiero końcem miesiąca zabrałem się do roboty i znowu zacząłem trenować na jakimś sensownym poziomie ale wówczas problem ze stawami i mięśniami wrócił do mnie rykoszetem. Z pozytywów jakie mogę znaleźć w ogólnej mizerii na pewno najważniejszy jest fakt, że pojawiłem się dwukrotnie na zawodach i treningu grupowym na rundach. W pamięci zostawiam tylko moją walkę na Bike Atelier Maraton, debiutując na maratonie pokazałem się z niezłej strony mimo wielu błędów jakie udało mi się popełnić. O Rurze na Kocierz czy treningu z TwomarkSport na runach nie ma co pisać bo pokazałem się tam ze słabej a nawet fatalnej strony. Poza tym zamówiłem już sprzęt na kolejny sezon, bez osprzętu którego brakuje na rynku i w ostatnich dniach kwietnia już odebrałem wszystkie dostępne części i mam na co patrzeć gdy motywacji do wyjścia na trening zaczyna brakować. Ogólnie chciałbym zapomnieć o takim miesiącu jak tegoroczny kwiecień, więcej w nim było złego niż dobrego i nie warto tego rozpamiętywać. Jak zwykle z optymizmem patrzę w przyszłość i mimo tego, że maj zapowiada się dla mnie mało rowerowy jestem zmotywowany do konkretnych treningów i walki podczas kolejnych zawodów. Znam swoją wartość i nawet takie problemy z jakimi zmagałem się przez ostatnie tygodnie nie mogą jej zmniejszyć.
1.Analiza parametrów ciała:
Parametry ciała były wyjątkowo stabilne w kwietniu. Nie wpłynęło to jednak na silny organizm podczas treningów, zbyt często występowały wahania dyspozycji dnia.
2.Analiza obciążenia treningowego:
Kwiecień był wyjątkowo słabym miesiącem treningowym. Nie pamiętam kiedy musiałem zadowolić się tak niską sumą TSS oraz małą ilością treningów zadaniowych. Wartości wskaźników były stabilne ale na niskim poziomie.
3.Zestawienie kwietniowych podjazdów:
Podjazdów było w tym miesiącu bardzo mało, pogoda i czas nie pozwoliły na więcej. Liznąłem też co nieco podjazdów w terenie.
4.Plany na maj i starty w tym sezonie:
W maju sezon startowy rusza na dobre. Po obozie treningowym jaki mam nadzieję zrobić na początku miesiąca czeka mnie kilka dni odpoczynku a później mocno nieregularne treningi. Chciałbym w dalszym ciągu pracować nad techniką, nie tylko w terenie ale i na szosie. W planie mam kilka treningów z podjazdami w roli głównej, kilka typowo zadaniowych sesji treningowych oraz dłuższych tras wytrzymałościowych. Jeżeli uda się zrealizować połowę tych założeń to będę mógł już być zadowolony. Nadrzędnym celem na najbliższe tygodnie jednak będzie stabilizacja poziomu sportowego. Jeżeli się uda to wystartuję w kilku zawodach:
14 maja 2022 – jeżeli będę miał czas i możliwość startu to pojawię się na Górze Świętej Anny, cel na ten wyścig jest jeden - dobry trening, jazda w grupie, zmiany, wachlarze, itp. Za wszelką cenę nie będę robił wszystkiego aby tam wystartować.
21 maja 2022 – próba czasowa na Górę Żar. Mimo tego, że nie lubię tego podjazdu sprawdzę się na nim w trakcie zawodów, fajerwerków się nie spodziewam ale chcę dobrze przepalić nogę przed drugim startem w Bike Atelier Maraton.
22 maja 2022 – drugie podejście do maratonu MTB. W Rybniku było nieźle i chciałbym nawiązać do tego co pokazałem we wspominanym maratonie.
28 maja 2022 – powrót do tradycyjnej czasówki po ponad 2 latach. Chciałbym sprawdzić się na bardziej płaskiej trasie gdzie większą rolę odgrywa aerodynamika i zawody w Czechach – Velka Cena Frydku – Mistku to najlepsza ku temu okazja.
Trzy starty w maju będą optymalną liczbą, formy na razie nie ma i może znajdę ją na zawodach.
Ten sezon jest dla mnie czasem bardzo eksperymentalnym. Na początek pojechałem do Hiszpani na obóz treningowy a nigdy nie byłem zwolennikiem takich wyjazdów. Znudziły mi się wyścigi szosowe gdzie zwykle radziłem sobie co najwyżej przeciętnie i pewien poziom przekroczyłem ledwie kilka razy na kilkadziesiąt prób. Debiutując w maratonie MTB w cyklu Bike Atelier rozpocząłem przygodę z maratonami MTB. W tym cyklu chciałbym zaliczyć 7 edycji aby być klasyfikowanym w generalce na koniec sezonu:
24.04.2022 – Rybnik – zaliczony – 5 OPEN
22.05.2022 – Tarnowskie Góry
05.06.2022 – Racibórz
12.06.2022 – Wisła
24.07.2022 – Jeleśnia
21.08.2022 – Psary
11.09.2022 – Rzyki
01.10.2022 – Dąbrowa Górnicza – finał ( Planuję w tym terminie wyjazd zagraniczny i być może nie uda się wystartować więc nie mogę sobie pozwolić na absencję w żadnych zawodach, na pewno nie będzie mnie w Zdzieszowicach – 15.05 i Czerwionce – 25.09 a prawdopodobnie również w Trzebini 04.09 i Dąbrowie Górniczej – 01.10 ).
Ze względu na brak doświadczenia startuję w tym sezonie na dystansie MINI, gdyby się tak zdarzyło, że nie będę w stanie wystartować w 7 edycjach to w drugiej części sezonu spróbuję się na dystansie Hobby.
W ubiegłym roku wystartowałem w dwóch uphillach MTB. Jeden ze startów był kompletnie nieudany a drugi dosyć przeciętny więc w tym roku chciałbym poprawić ten bilans i pokazać, że nie tylko na szosie jestem mocny pod górę:
25.06.2022 – Uphill MTB Ostry
26.06.2022 – Uphill MTB Czantoria
30.07.2022 – Uphill MTB Błatnia
06.08.2022 – Uphill MTB Równica
Te cztery edycje składają się na cykl Uphill MTB Beskidy, chciałbym ukończyć wszystkie aby być sklasyfikowanym w klasyfikacji generalnej. Oprócz cyklu Uphill MTB Beskidy liczę na to, że odbędą się coroczne Uphille na Magurkę. W
W MTB chciałbym zaliczyć jak najwięcej startów, mam dużą motywację do tego, bo stawiam dopiero pierwsze kroki po długiej przerwie i stopniowo idzie mi coraz lepiej.
Oczywiście nie zamierzam całkowicie rezygnować z szosy, planuję kilka startów w cyklu Spac. Do wyboru właśnie tych imprez motywuje mnie przede wszystkim cena, po opłaceniu licencji i numeru startowego jeden start kosztuje 200 Koron, ponad połowę taniej niż w Polsce a organizacja na podobnym poziomie a poziom sportowy wcale nie jest niższy:
28.05. 2022 – Velka Cena Frydku Mistku
04.06.2022 – O Cenu Verge
05.06.2022 – Bystrice – Loukca ( epicki podjazd – kolizja terminu z BAM w Raciborzu – decyzja końcem maja )
07.08.2022 – Casovka na Losou Horu
03.09.2022 – Mokrolazecka 60
10.09.2022 – Kasarna ( kolizja terminu z Tatra Road Race – decyzja końcem sierpnia )
17.09.2022 – Do Vrchu Pusteven
W tym cyklu chciałbym po prostu startować, bez nastawiania się na klasyfikację generalną.
Nie od dzisiaj wiadomo, że jak ryba w wodzie czuję się w górskich czasówkach typu Uphill i nie tylko. W tym sezonie odbędzie się kilka takich imprez w Polsce:
09.07.2022 – Uphill Rownica
10.07.2022 – Uphill Zameczek
15.07.2022 – 1 Etap Nowy Targ Road Challenge
15.08.2022 – 3 Etap Road Trophy
W tych czasówkach chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony, konkurencja w tym roku wyjątkowo liczna i mocna więc na fajerwerki się nie nastawiam.
W kalendarzu imprez prawdopodobnie znajdą się też wyścigi ze startu wspólnego:
15-17.07.2022 – Nowy Targ Road Challenge
13-15.08.2022 – Road Trophy
10.09.2022 – Tatra Road Race
Na wyścigach w tym roku nie będę walczył o dobre wyniki. Potraktuję je jako trening przed innymi zawodami.
Zapowiada się na to, że ten sezon będzie dla mnie bardzo obfity w starty w zawodach. Po raz ostatni więcej startowałem w 2018 roku. Aby wszystko miało jakieś ręce i nogi podzieliłem sezon na trzy zasadnicze części, by zrealizować założenia potrzebuję regularności w treningach a ta gdzieś się zgubiła, po tym jak znowu zdrowie zaczęło szwankować. Początek sezonu potraktowałem jako przetarcie, w połowie maja zaczynam pierwszą część sezonu startowego, która potrwa do końca czerwca. Od czasówki na Równicę zaczyna się druga część sezonu którą zakończy Road Trophy lub BAM w Psarach a pozostałe starty złożą się na kampanię wrześniową, przewiduję, że wrzesień przejadę już na oparach więc będzie to tylko bronienie pozycji wypracowanych podczas wcześniejszych startów. Najważniejsze jednak, że ponad tym wszystkim jest jeszcze jeden cel – czerpanie przyjemności z jazdy. To udaje się na razie ze zmiennym skutkiem.
Nie należę do osób u których wszystko cały czas działa i składa się w logiczną całość. U mnie liczą się detale z którymi cały czas mam problem. Raz nie działa sprzęt, innym razem nie ma nogi a jeszcze innym zdrowie odbiera możliwości walki. Cały czas pracuję nad tym aby wszystko w najważniejszych momentach grało. Już wiem co mam robić aby zdrowie nie miało wpływu na dyspozycję sportową, wiem jak przygotowywać się do startów i pilnuję regeneracji. Ze sprzętem bywa równie, liczę na to, że mój dotychczasowy rower szosowy – Cube Litening C:62 Pro wytrzyma trudy tego sezonu bo już coraz częściej mnie zawodzi. Nowy sprzęt już czeka ale światło dzienne ujrzy dopiero wiosną przyszłego roku. W MTB największy problem mam z ciśnieniem w kołach i kapciami ale i nad tym zaczynam już panować. Dzięki temu, że zainteresowałem się też MTB mam większą motywację aby utrzymać się w reżimie treningowym i walczyć z własnymi słabościami podczas zawodów w kolejnym już sezonie. Zestarzałem się już, trafiłem do mocniej kategorii wiekowej i dlatego nie mogę patrzeć na wynik sportowy bo ten nawet mimo progresu formy może być gorszy niż w poprzednich latach gdy często meldowałem się na podium. Liczy się walka, od lat walczę przede wszystkim z własnymi słabościami , zbyt często przejmowałem się tym co mówią i myślą inni. W tym momencie skupiam się na sobie, nie interesują mnie inni, nawet fakt, że nikt nie docenia mojego trudu i wysiłku wkładanego w to co robię lata mi koło nosa. Jeżeli kogoś nie stać nawet na słowo dziękuję, to moje poświecenie nie jest nic warte, nie oczekuję gratulacji od innych, bo po prostu robię swoje, nie jest to nic nadzwyczajnego ale za poświęcony czas, reprezentowanie także innych osób podczas zawodów należy się chociaż skromne słowo, dziękuję. W każdym kolejnym roku coraz bardziej przekonuję się, że nie warto nic robić dla innych i trzeba skupić się na sobie ino robić swoje, niezależnie od tego czy komuś się to podoba czy nie. Bez presji nakładanej przede wszystkim przez innych czuję się spokojniejszy i łatwiej jest mi czerpać przyjemność z tego co lubię najbardziej – jazdy na rowerze. Nie wszystkim podoba się to, że z prawdziwego sportowego dna na jakim byłem 10 lat temu doszedłem tak daleko w miejsce gdzie byłem 2 czy 3 lata temu gdy prezentowałem się najlepiej. Do tego doszedłem wyłącznie dzięki ciężkiej, wieloletniej pracy opartej na własnych błędach, doświadczeniach i przede wszystkim wielu porażkach. Dzięki temu nawet jak nie idzie jestem w stanie dawać z siebie wszystko i walczyć o realizację celów i marzeń, nie potrzebuję do tego innych osób. Jak tylko zdrowie nie będzie szwankowało to w tym roku świat kolarski jeszcze o mnie usłyszy. Jeszcze kilka miesięcy sezonu zostało, kilkanaście startów w zawodach i jestem przekonany, że trafi się dzień w którym wszystko zagra jak trzeba i pokażę pełnię swoich możliwości. Do tego właśnie będę dążył w tym sezonie, by pokazać siebie a nie naśladować innych zawodników i nie wyróżniać się spośród wielu przeciętniaków którzy robią wszystko aby udowodnić innym, że w czymś są lepsi a tak wogóle niczym się nie różnią. Przez lata trenowałem głównie indywidualnie i wszyło mi to na dobre więc pewnych schematów treningowych zmieniał nie będę, mimo braku czasu i wielu innych obowiązków cały czas znajduję czas dla siebie i to w tym momencie jest to mój mocny punkt, umiem odnaleźć się w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji i łatwo nie rezygnuję. Mam nadzieję, że nic się w najbliższym czasie nie zmieni i za kilka miesięcy będę mógł powiedzieć, że robiłem swoje i uzyskałem to co mi się należało.
1.Analiza parametrów ciała:
Parametry ciała były wyjątkowo stabilne w kwietniu. Nie wpłynęło to jednak na silny organizm podczas treningów, zbyt często występowały wahania dyspozycji dnia.
2.Analiza obciążenia treningowego:
Kwiecień był wyjątkowo słabym miesiącem treningowym. Nie pamiętam kiedy musiałem zadowolić się tak niską sumą TSS oraz małą ilością treningów zadaniowych. Wartości wskaźników były stabilne ale na niskim poziomie.
3.Zestawienie kwietniowych podjazdów:
Podjazdów było w tym miesiącu bardzo mało, pogoda i czas nie pozwoliły na więcej. Liznąłem też co nieco podjazdów w terenie.
4.Plany na maj i starty w tym sezonie:
W maju sezon startowy rusza na dobre. Po obozie treningowym jaki mam nadzieję zrobić na początku miesiąca czeka mnie kilka dni odpoczynku a później mocno nieregularne treningi. Chciałbym w dalszym ciągu pracować nad techniką, nie tylko w terenie ale i na szosie. W planie mam kilka treningów z podjazdami w roli głównej, kilka typowo zadaniowych sesji treningowych oraz dłuższych tras wytrzymałościowych. Jeżeli uda się zrealizować połowę tych założeń to będę mógł już być zadowolony. Nadrzędnym celem na najbliższe tygodnie jednak będzie stabilizacja poziomu sportowego. Jeżeli się uda to wystartuję w kilku zawodach:
14 maja 2022 – jeżeli będę miał czas i możliwość startu to pojawię się na Górze Świętej Anny, cel na ten wyścig jest jeden - dobry trening, jazda w grupie, zmiany, wachlarze, itp. Za wszelką cenę nie będę robił wszystkiego aby tam wystartować.
21 maja 2022 – próba czasowa na Górę Żar. Mimo tego, że nie lubię tego podjazdu sprawdzę się na nim w trakcie zawodów, fajerwerków się nie spodziewam ale chcę dobrze przepalić nogę przed drugim startem w Bike Atelier Maraton.
22 maja 2022 – drugie podejście do maratonu MTB. W Rybniku było nieźle i chciałbym nawiązać do tego co pokazałem we wspominanym maratonie.
28 maja 2022 – powrót do tradycyjnej czasówki po ponad 2 latach. Chciałbym sprawdzić się na bardziej płaskiej trasie gdzie większą rolę odgrywa aerodynamika i zawody w Czechach – Velka Cena Frydku – Mistku to najlepsza ku temu okazja.
Trzy starty w maju będą optymalną liczbą, formy na razie nie ma i może znajdę ją na zawodach.
Ten sezon jest dla mnie czasem bardzo eksperymentalnym. Na początek pojechałem do Hiszpani na obóz treningowy a nigdy nie byłem zwolennikiem takich wyjazdów. Znudziły mi się wyścigi szosowe gdzie zwykle radziłem sobie co najwyżej przeciętnie i pewien poziom przekroczyłem ledwie kilka razy na kilkadziesiąt prób. Debiutując w maratonie MTB w cyklu Bike Atelier rozpocząłem przygodę z maratonami MTB. W tym cyklu chciałbym zaliczyć 7 edycji aby być klasyfikowanym w generalce na koniec sezonu:
24.04.2022 – Rybnik – zaliczony – 5 OPEN
22.05.2022 – Tarnowskie Góry
05.06.2022 – Racibórz
12.06.2022 – Wisła
24.07.2022 – Jeleśnia
21.08.2022 – Psary
11.09.2022 – Rzyki
01.10.2022 – Dąbrowa Górnicza – finał ( Planuję w tym terminie wyjazd zagraniczny i być może nie uda się wystartować więc nie mogę sobie pozwolić na absencję w żadnych zawodach, na pewno nie będzie mnie w Zdzieszowicach – 15.05 i Czerwionce – 25.09 a prawdopodobnie również w Trzebini 04.09 i Dąbrowie Górniczej – 01.10 ).
Ze względu na brak doświadczenia startuję w tym sezonie na dystansie MINI, gdyby się tak zdarzyło, że nie będę w stanie wystartować w 7 edycjach to w drugiej części sezonu spróbuję się na dystansie Hobby.
W ubiegłym roku wystartowałem w dwóch uphillach MTB. Jeden ze startów był kompletnie nieudany a drugi dosyć przeciętny więc w tym roku chciałbym poprawić ten bilans i pokazać, że nie tylko na szosie jestem mocny pod górę:
25.06.2022 – Uphill MTB Ostry
26.06.2022 – Uphill MTB Czantoria
30.07.2022 – Uphill MTB Błatnia
06.08.2022 – Uphill MTB Równica
Te cztery edycje składają się na cykl Uphill MTB Beskidy, chciałbym ukończyć wszystkie aby być sklasyfikowanym w klasyfikacji generalnej. Oprócz cyklu Uphill MTB Beskidy liczę na to, że odbędą się coroczne Uphille na Magurkę. W
W MTB chciałbym zaliczyć jak najwięcej startów, mam dużą motywację do tego, bo stawiam dopiero pierwsze kroki po długiej przerwie i stopniowo idzie mi coraz lepiej.
Oczywiście nie zamierzam całkowicie rezygnować z szosy, planuję kilka startów w cyklu Spac. Do wyboru właśnie tych imprez motywuje mnie przede wszystkim cena, po opłaceniu licencji i numeru startowego jeden start kosztuje 200 Koron, ponad połowę taniej niż w Polsce a organizacja na podobnym poziomie a poziom sportowy wcale nie jest niższy:
28.05. 2022 – Velka Cena Frydku Mistku
04.06.2022 – O Cenu Verge
05.06.2022 – Bystrice – Loukca ( epicki podjazd – kolizja terminu z BAM w Raciborzu – decyzja końcem maja )
07.08.2022 – Casovka na Losou Horu
03.09.2022 – Mokrolazecka 60
10.09.2022 – Kasarna ( kolizja terminu z Tatra Road Race – decyzja końcem sierpnia )
17.09.2022 – Do Vrchu Pusteven
W tym cyklu chciałbym po prostu startować, bez nastawiania się na klasyfikację generalną.
Nie od dzisiaj wiadomo, że jak ryba w wodzie czuję się w górskich czasówkach typu Uphill i nie tylko. W tym sezonie odbędzie się kilka takich imprez w Polsce:
09.07.2022 – Uphill Rownica
10.07.2022 – Uphill Zameczek
15.07.2022 – 1 Etap Nowy Targ Road Challenge
15.08.2022 – 3 Etap Road Trophy
W tych czasówkach chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony, konkurencja w tym roku wyjątkowo liczna i mocna więc na fajerwerki się nie nastawiam.
W kalendarzu imprez prawdopodobnie znajdą się też wyścigi ze startu wspólnego:
15-17.07.2022 – Nowy Targ Road Challenge
13-15.08.2022 – Road Trophy
10.09.2022 – Tatra Road Race
Na wyścigach w tym roku nie będę walczył o dobre wyniki. Potraktuję je jako trening przed innymi zawodami.
Zapowiada się na to, że ten sezon będzie dla mnie bardzo obfity w starty w zawodach. Po raz ostatni więcej startowałem w 2018 roku. Aby wszystko miało jakieś ręce i nogi podzieliłem sezon na trzy zasadnicze części, by zrealizować założenia potrzebuję regularności w treningach a ta gdzieś się zgubiła, po tym jak znowu zdrowie zaczęło szwankować. Początek sezonu potraktowałem jako przetarcie, w połowie maja zaczynam pierwszą część sezonu startowego, która potrwa do końca czerwca. Od czasówki na Równicę zaczyna się druga część sezonu którą zakończy Road Trophy lub BAM w Psarach a pozostałe starty złożą się na kampanię wrześniową, przewiduję, że wrzesień przejadę już na oparach więc będzie to tylko bronienie pozycji wypracowanych podczas wcześniejszych startów. Najważniejsze jednak, że ponad tym wszystkim jest jeszcze jeden cel – czerpanie przyjemności z jazdy. To udaje się na razie ze zmiennym skutkiem.
Nie należę do osób u których wszystko cały czas działa i składa się w logiczną całość. U mnie liczą się detale z którymi cały czas mam problem. Raz nie działa sprzęt, innym razem nie ma nogi a jeszcze innym zdrowie odbiera możliwości walki. Cały czas pracuję nad tym aby wszystko w najważniejszych momentach grało. Już wiem co mam robić aby zdrowie nie miało wpływu na dyspozycję sportową, wiem jak przygotowywać się do startów i pilnuję regeneracji. Ze sprzętem bywa równie, liczę na to, że mój dotychczasowy rower szosowy – Cube Litening C:62 Pro wytrzyma trudy tego sezonu bo już coraz częściej mnie zawodzi. Nowy sprzęt już czeka ale światło dzienne ujrzy dopiero wiosną przyszłego roku. W MTB największy problem mam z ciśnieniem w kołach i kapciami ale i nad tym zaczynam już panować. Dzięki temu, że zainteresowałem się też MTB mam większą motywację aby utrzymać się w reżimie treningowym i walczyć z własnymi słabościami podczas zawodów w kolejnym już sezonie. Zestarzałem się już, trafiłem do mocniej kategorii wiekowej i dlatego nie mogę patrzeć na wynik sportowy bo ten nawet mimo progresu formy może być gorszy niż w poprzednich latach gdy często meldowałem się na podium. Liczy się walka, od lat walczę przede wszystkim z własnymi słabościami , zbyt często przejmowałem się tym co mówią i myślą inni. W tym momencie skupiam się na sobie, nie interesują mnie inni, nawet fakt, że nikt nie docenia mojego trudu i wysiłku wkładanego w to co robię lata mi koło nosa. Jeżeli kogoś nie stać nawet na słowo dziękuję, to moje poświecenie nie jest nic warte, nie oczekuję gratulacji od innych, bo po prostu robię swoje, nie jest to nic nadzwyczajnego ale za poświęcony czas, reprezentowanie także innych osób podczas zawodów należy się chociaż skromne słowo, dziękuję. W każdym kolejnym roku coraz bardziej przekonuję się, że nie warto nic robić dla innych i trzeba skupić się na sobie ino robić swoje, niezależnie od tego czy komuś się to podoba czy nie. Bez presji nakładanej przede wszystkim przez innych czuję się spokojniejszy i łatwiej jest mi czerpać przyjemność z tego co lubię najbardziej – jazdy na rowerze. Nie wszystkim podoba się to, że z prawdziwego sportowego dna na jakim byłem 10 lat temu doszedłem tak daleko w miejsce gdzie byłem 2 czy 3 lata temu gdy prezentowałem się najlepiej. Do tego doszedłem wyłącznie dzięki ciężkiej, wieloletniej pracy opartej na własnych błędach, doświadczeniach i przede wszystkim wielu porażkach. Dzięki temu nawet jak nie idzie jestem w stanie dawać z siebie wszystko i walczyć o realizację celów i marzeń, nie potrzebuję do tego innych osób. Jak tylko zdrowie nie będzie szwankowało to w tym roku świat kolarski jeszcze o mnie usłyszy. Jeszcze kilka miesięcy sezonu zostało, kilkanaście startów w zawodach i jestem przekonany, że trafi się dzień w którym wszystko zagra jak trzeba i pokażę pełnię swoich możliwości. Do tego właśnie będę dążył w tym sezonie, by pokazać siebie a nie naśladować innych zawodników i nie wyróżniać się spośród wielu przeciętniaków którzy robią wszystko aby udowodnić innym, że w czymś są lepsi a tak wogóle niczym się nie różnią. Przez lata trenowałem głównie indywidualnie i wszyło mi to na dobre więc pewnych schematów treningowych zmieniał nie będę, mimo braku czasu i wielu innych obowiązków cały czas znajduję czas dla siebie i to w tym momencie jest to mój mocny punkt, umiem odnaleźć się w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji i łatwo nie rezygnuję. Mam nadzieję, że nic się w najbliższym czasie nie zmieni i za kilka miesięcy będę mógł powiedzieć, że robiłem swoje i uzyskałem to co mi się należało.
Majówka Camp 1
Sobota, 30 kwietnia 2022 Kategoria Majówka Camp 2022, Tlen, Szosa, Samotnie, Cube '22, 50-100
Km: | 75.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:46 | km/h: | 27.11 |
Pr. maks.: | 73.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | HRavg | 129( 66%) | |
Kalorie: | 1850kcal | Podjazdy: | 1270m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy dzień długiego weekendu nie wyglądał tak jak zakładałem. Miałem dużo mniej czasu na jazdę i z ciekawej trasy musiałem zrezygnować. Ostatecznie pojechałem niemal tradycyjnie już na Przegibek, wybierając boczne drogi, wyszedłem na tym jak „Zabłocki na mydle”, zyskałem 50 metrów przewyższenia, przejechałem kilometr więcej ale do Straconki jechałem jakieś 5 minut dłużej niż głównymi przez miasto. Sam podjazd na przełęcz poszedł mi nieźle, ale to co zobaczyłem na Przegibku sprawiło, że włosy na ciele stanęły mi dęba. Tylu samochodów na drodze przed przełęczą jeszcze nie widziałem wiec nawet nie zatrzymywałem się tylko od razu jechałem w dół do Międzybrodzia, na zjeździe nie musiałem hamować ale nie przyjąłem dobrej pozycji i jechałem maksymalnie wyprostowany, to pozwoliło bez zbędnego hamowania bezpiecznie jechać za samochodami, po zjeździe ponownie bez postoju nawróciłem i drugi raz wjechałem na przełęcz, na podjeździe byłem świadkiem ciekawej sceny, najpierw wyprzedziła mnie grupa około 20 osób na jednakowych rowerach elektrycznych, gdy jednemu z nich przestał działać silnik, dwóch innych pchało go na przełęcz, nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że te osoby miały po góra 20 lat. Jazda na takim rowerze nie ma nic wspólnego ze sportem a sprzedawcy rowerów wychowują kolejne kaleki którym nawet pod górę nie chce się pedałować siłą własnych nóg i jeszcze na tym zarabiają więc są lepsi niż lekarze w obecnych czasach którzy bezpośrednio nie czerpią zysku z kaleczenia ludzi. Od dłuższego czasu ma w czterech literach to kto na jakim rowerze jeździ, jestem zapatrzony w siebie i mimo tego, że jestem blisko sportowej emerytury nie zamierzam przesiadać się na rower elektryczny. Po dobrym podjeździe nastąpił bardzo wolny zjazd, nie pamiętam kiedy na zjeździe musiałem hamować z 50 do 25 km/h, tak się właśnie stało jak dojechałem do samochodu który był tak dociążony, że tylny zderzak niemal dotykał nawierzchni drogi, udało się tego zawalidrogę wyprzedzić, kątem oka dostrzegłem czterech okrągłych ludzi w samochodzie którzy na Przegibek pojechali tylko po to aby się najeść a przez nich nie mogłem sobie pewnie, szybko i technicznie zjechać w dół, później jeszcze dwa samochody uniemożliwiły mi szybki przejazd ale przy niemal 10 minutowej starcie jaką miałem do średniego czasu przejazdu tej trasy nie miało to już znaczenia. Miałem jeszcze czas więc pojechałem w kierunku Wilkowic, szybki wyjazd z Bielska świadczył wyłącznie o tym, że jadę z wiatrem. W Wilkowicach znowu postałem sobie na światłach i nie byłem w stanie nic odrobić na podjeździe, na zjeździe również ponieważ znowu spadł mi łańcuch i musiałem się zatrzymać aby go założyć na kasetę. Później o dziwo było szybko i bardziej dynamicznie niż się spodziewałem, poprawiłem kilka czasów na segmentach i zaliczyłem wymagający podjazd w Słotwinie. Powrót do Bielska już pod wiatr i z przeszkodami, nie chcąc jechać ścieżką rowerową w Mikuszowicach odbiłem w Bystrej na Wilkowice, w nagrodę czekał mnie postój na przejeździe kolejowym a następnie skrzyżowaniu. Później już bez przygód ale z dokładką w postaci dodatkowego podjazdu. W mieście znowu spory ruch więc mogłem być zadowolony, że sprawnie przejechałem. Na początek weekendu musiało mi to wystarczyć, po jeździe jeszcze czekało na mnie sporo prac w ogrodzie.
Trening 37
Czwartek, 28 kwietnia 2022 Kategoria Trening 2022, Tlen, Szosa, Samotnie, Cube '22, avg>30km\h, 50-100
Km: | 55.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:43 | km/h: | 32.04 |
Pr. maks.: | 63.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 133( 68%) |
Kalorie: | 1290kcal | Podjazdy: | 480m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dwóch dniach z mocnymi treningami trafił się jeden lżejszy. Co jakiś czas przychodzi dzień w którym celem jazdy jest kawa. Miesiąc temu byłem na kawie w Międzybrodziu więc tym razem odwiedziłem miejsce gdzie również serwują dobrą kawę a także ciasta znajdujące się w Brennej. Zwykle do Brennej jadę dłuższą drogą a wracam najkrótszą więc znowu zastosowałem ten schemat. Zamiast bezpośrednio na Skoczów pojechałem na Bielowicko, Kowale i Pierściec, odkąd położono nowe nawierzchnie na drogach w Kowalach i Pierśćcu bardzo przyjemnie się tam jeździ. Dobra noga towarzyszyła mi od samego startu więc szybko leciałem kolejne kilometry, nieco czasu straciłem w Skoczowie gdzie dwa razy musiałem się zatrzymać ale później z wiatrem jechałem aż do Brennej, pedałując w równym rytmie miałem czas na kontrolowanie oddechu. Odkąd zażywam specjalne lekarstwa powoli mój układ oddechowy wraca do życia, od razu ma to odzwierciedlenie w wydolności organizmu. Nie spodziewałem się, że w nieco ponad godzinę już będę w Brennej, uznałem, że zasłużyłem na przerwę wiec zatrzymałem się w sprawdzonej kawiarni i zamówiłem kawę oraz szarlotkę na ciepło z lodami. Była równie dobra jak na Ochodzitej ale po niej nie chciało się wracać na rower. Dokładnie 40 minut wracałem do domu walcząc ze stałym oporem przeciwnego wiatru. Udowodniłem sobie, że też potrafię jeździć szybkie trasy, tą mogę uznać za płaską więc średnia 32 km/h nie jest wyczynem, zwłaszcza dla tak wytrenowanego kolarza i przy spokojnej jeździe. Potrzebowałem tego wyjazdu by nabrać sił na weekendowe kręcenie. Planuję majówkowy obóz treningowy by zbudować bazę pod kolejne zawody bo w maju czasu na regularne, długie treningi nie będzie i będę się musiał skupić na krótkich intensywnych sesjach treningowych.
Trening 36
Środa, 27 kwietnia 2022 Kategoria Trening 2022, teren, Romet '22, blisko domu, 0-50
Km: | 20.00 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 01:21 | km/h: | 14.81 |
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 707kcal | Podjazdy: | 520m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki wypad w teren, planowałem pośmigać po ścieżkach w Cygańskim Lesie ale plany się zmieniły i ruszyłem na Przykrą. Po wczorajszym treningu nogi szybko się zregenerowały więc postanowiłem podjazd pojechać interwałowo. Spokojnie dojechałem do Jaworza skad ruszyłem w teren, nie chciało mi się zakładać pomiaru mocy przed jazdą więc jechałem na wyczucie, gdy robiło się stromo to cisnąłem prawie na maksa, gdy tylko nachylenie spadało odpuszczałem. Tym samym udało się zrobić 5 wysiłków po około 2 minuty w czasie 17 minutowej wspinaczki na przełęcz. Dobrze mi się jechało pod górę i nawet nawierzchnia mi nie przeszkadzała, dopiero przed Przykrą gdzie wysokie nachylenie zbiegło się z dużą ilością luźnych kamieni nie poradziłem sobie z podjazdem. Zwykle prowadziłem znacznie dłuższy odcinek więc tych 30 metrów z buta się nie wstydzę. Próbując łącznik do żółtego szlaku wpadłem w głębokie błoto. Przed zjazdem krótki postój, dwa telefony i ruszyłem, planowo do willi Relax. Mapa w Garminie nie chciała się władować więc kierowałem się oznaczeniami szlaków, to był błąd bo wylądowałem w Nałężu i musiałem przedostać się przez potok, niestety wody było tyle, że miałem ją w butach, przemoczony parłem już najszybszą drogą do domu. Szybkie suszenie i próba odporności, nie pojawił się nawet katar więc jest dobrze. Na szybsze zjazdy w terenie będę musiał jeszcze poczekać, noga pod górę jednak kręci nieźle i już teraz mogę sobie ostrzyć zęby na uphille.
Trening 35
Wtorek, 26 kwietnia 2022 Kategoria 50-100, Trening 2022, Szosa, Samotnie, Ćwiczenia, Cube '22, blisko domu
Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:08 | km/h: | 27.19 |
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | 176176 ( 90%) | HRavg | 134( 68%) |
Kalorie: | 1530kcal | Podjazdy: | 1270m | Sprzęt: Litening C:62 Pro | Aktywność: Jazda na rowerze |
W końcu udało się zrealizować zaplanowany trening oparty na powtórzeniach. W ostatnim czasie nie było motywacji do takich wyzwań więc już pierwszy plus można wyciągnąć z tego dnia. Miałem ograniczony czas i w zasadzie dwie opcje do wyboru, rower w samochód i jazda do Ustronia by trzy razy wjechać na Równicę lub zaliczenie 4 razy Przegibka. Druga opcja wydawała mi się bardziej sensowna i postawiłem na nią. Noga niby dobrze kręciła ale czegoś brakowało, brakowało nieco mocy bo utrzymanie około 310 Wat już podczas rozgrzewki było wyzwaniem. Pierwszy podjazd na Przegibek szedł bardzo topornie, z trudem utrzymałem wskazane Waty ale czas podjazdu był bardzo dobry więc nie narzekałem. Na zjeździe znalazłem czas na doładowanie energii a także techniczne pokonywanie zakrętów. Po zjeździe bardzo krótki postój i ogień w górę, drugi podjazd mimo tego, że znowu miałem problemy z utrzymaniem Watów to był minimalnie lepszy. Po zjeździe do Bielska ruszyłem trzeci raz w górę, tutaj noga kręciła już całkiem nieźle ale Waty wyszły bardzo podobne jak za wcześniejszymi wjazdami. Zwykle po 3 podjazdach kończyłem taki trening ale musiałem znaleźć siły na czwarty. Jechało się całkiem nieźle pod górę i bez większych problemów utrzymałem Waty. Nie spodziewałem się tego, że dopiero za ostatnim razem noga będzie kręcić najlepiej. Po treningu wróciłem do domu, jak tylko jechałem spokojniej zrobiło mi się zimno. W końcówce walczyłem też z bardzo niestabilnym tętnem, w domu stwierdziłem, ze to wyłącznie wina pulsometru, wziąłem ten rezerwowy bo podstawowy omyłkowo znalazł się w pralce ze sportowymi ciuchami. Po tym treningu mogę stwierdzić, że coś ruszyło do przodu, czas budować formę na Uphille, szans na sprawdzenie nogi na podjazdach w czasie zawodów będzie w tym roku sporo i nie zamierzam na siłę szukać wyścigów aby walczyć na nich o przetrwanie.
Miasto 10
Poniedziałek, 25 kwietnia 2022 Kategoria 0-50, B"twin '22, blisko domu, Miasto, Szosa
Km: | 43.00 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 01:54 | km/h: | 22.63 |
Pr. maks.: | 50.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 212kcal | Podjazdy: | 350m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rozjazd 9
Poniedziałek, 25 kwietnia 2022 Kategoria Samotnie, Regeneracja, blisko domu, 0-50
Km: | 27.00 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:27 | km/h: | 18.62 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 706kcal | Podjazdy: | 320m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nowy tydzień
rozpocząłem od przejażdżki regeneracyjnej. Planowałem kręcić się po okolicznych
dróżkach i bezdrożach w obawie przed zapowiadanymi opadami deszczu. Wyjechałem
z domu i zorientowałem się, że nie zostawiłem klucza w miejscu w jakim zwykle
się znajduje więc wróciłem do domu robiąc krótką pętlę. Wtedy też wpadłem na
pomysł aby robić coraz większe pętle do momentu aż braknie dróg w okolicy. Tym
sposobem zrobiłem kolejną pętlę okrążającą dom, po niej wyszła kolejna, już z odcinkiem
terenowym, w zasadzie potencjał się skończył ale dołożyłem trudny podjazd, w
błocie i spokojnym tempie nie do podjechania więc kawałek pchałem rower w górę,
miałem już ponad godzinę w nogach więc nieco wydłużyłem pętlę kończąc ją w
momencie nim ślad na mapie przeciął ścieżkę z poprzedniej pętli. Udało się zrobić
4 pętle, przy dłuższym wyjeździe i dołożeniu gór dałoby się robić dłuższe pętle,
może kiedyś skuszę się na taki wyczyn. Ślad na mapie wyszedł ciekawy a noga
całkiem dobrze kręciła po maratonie, chyba było mi trzeba takiego konkretnego
przepalenia nogi albo wreszcie poczynione już jakiś czas temu kroki przynoszą
rezultaty i dyspozycja idzie do góry.
Rozgrzewka i rozjazd
Niedziela, 24 kwietnia 2022 Kategoria 0-50, Romet '22, Samotnie, teren
Km: | 15.00 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 15.00 |
Pr. maks.: | 25.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 290kcal | Podjazdy: | 40m | Sprzęt: Evo 2 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Podsumowanie 17 tygodnia 2022
Niedziela, 24 kwietnia 2022 Kategoria Podsumowanie Tygodnia
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | |||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m |
Przez święta postanowiłem, że biorę się za konkretniejszy trening i na razie ciężko było się do tego zabrać. Udało się utrzymać wagę na poziomie z ostatnich tygodni więc jeden problem spadł mi z głowy. W głowie miałem start w zawodach w Rybniku więc do treningów też podchodziłem z pewnym dystansem. Miałem okazję sprawdzić się ponownie na dłuższym dystansie co dawno się nie udało, zbiegło się to wraz ze słabszą nogą i jazda była walką o przetrwanie ale mimo to nie wyglądała tak źle jak mogłem się tego spodziewać. Po raz pierwszy od ponad półtorej roku pojawiłem się na środowym treningu na rundach w Międzyrzeczu. Spodziewałem się, że zostanę wyjaśniony dosyć szybko i stało się tak już na początku pierwszej rundy, mimo to jadąc w trzeciej grupie zrobiłem konkretny trening. Całkiem nieźle radziłem sobie podczas jazdy w grupie, nieźle na podjazdach i zjazdach ale znowu sprzęt nie pozwolił na dynamiczną i równą jazdę. Na ostatniej rundzie spadł mi łańcuch i na szarym końcu dojechałem do ronda skąd w grupce wracaliśmy do Bielska. Na pagórkowatej trasie radziłem sobie niezbyt dobrze ale w górach już sytuacja wyglądałaby inaczej. Przejażdżki na rowerze MTB nie dały jasnej odpowiedzi na temat mojej dyspozycji w terenie. Pierwszy start w maratonie MTB okazał się dla mnie małym sukcesem. Po kilku słabszych tygodniach taki jasny punkt był bardzo potrzebny. Być może teraz będzie już dużo lepiej. Start w zawodach dał mi wiele odpowiedzi na pytania które mnie dręczyły. Na szybkiej trasie straciłem dużo na płaskim odcinku żwirowym, na zjeździe brakowało mi sporo do innych ale podjazdy i bardziej techniczne odcinki to był mój konik na maratonie, tam nie traciłem a nawet zyskiwałem. Podczas maratonu znowu wyszły wszystkie moje demony z dawnych lat, startując z ostatnich miejsc i po słabym początku wyścigu zyskałem sporo w dalszej części i zawaliłem finisz. Już teraz wiem jak przygotować się do następnego maratonu. Nad techniką w dalszym ciągu muszę pracować, doświadczenia wciąż mam bardzo mało. Przekonałem się do startów w MTB i być może później będę radził sobie coraz lepiej, na szosie przez lata pracowałem na lepsze wyniki a po przejściu do MTB od razu zacząłem z dużo wyższego poziomu. Poza treningami pojawił się promyk nadziei na poprawę wydolności mojego układu oddechowego i ogólnego stanu zdrowia. Jak tylko na dobre poprawi się pogoda i wzrośnie temperatura to przeczuwam, że dopiero nabiorę wiatru w żagle. Po raz kolejny poczułem radość mogąc przejechać się na dużo sztywniejszym rowerze, przymiarka do ramy zrobiona, rower zamówiony i gdy pojawi się osprzęt to sprzęt będzie gotowy do jazdy. W tym roku przy problemach z Di2 zacząłem poważnie myśleć o nowym rowerze a po wizycie w Hiszpani nie wyobrażam sobie dłuższego użytkowania hamulców obręczowych co pozwoli na skuteczniejszą jazdę nie tylko po górach. Gdybym chciał kupić sprzęt topowego producenta takiego jak Trek, Spec czy Giant czekałbym dużo dłużej a tak czekam tylko na osprzęt którego działanie jest dla mnie zupełną niewiadomą, po latach mniej lub bardziej owocnej współpracy z Shimano przechodzę na Campę, nowy rower jest dla mnie motywacją do treningów.
1.Dane o parametrach ciała:
Bez większych wahań wagi, tętna spoczynkowego czy ciśnienia.
2.Analiza obciążenia treningowego:
Przez ostatnie kilka tygodni trenowałem na niskich obciążeniach, parametry ustabilizowały się ale nie na takim poziomie który by mnie satysfakcjonował.
3.Recenzja miernika mocy Garmin Rally RS 200:
Po ponad 4 latach użytkowania miernika mocy Garmin Vector 2 zauważyłem dużą niestabilność pomiaru i wskazań mocy. Nieraz na płaskiej drodze przy równiej jeździe potrafił wskazywać nawet 100 Wat by kilka sekund później na wyświetlaczu było 200 Wat. Dotychczas nie zauważyłem innych problemów dotyczących tego miernika więc nie szukałem innych typów tylko postawiłem na najnowszy model – Rally. Miernika użytkuję głównie w rowerze szosowym więc na start kupiłem model przystosowany pod bloki szosowe. Postawiłem tym razem na Shimano i od razu zainwestowałem w wersję obustronną.
Co zyskałem dzięki zakupie nowego miernika?
Przede wszystkim miernik łączy się z innymi urządzeniami przy mocy zarówno ANT + jak i Bluetooth, brakowało mi tego w poprzednim mierniku.
Miernik można stosować zarówno w rowerze szosowym jak i górskim czy zastosowaniu różnych korpusów które da się bezproblemowo dokupić. Do poprzedniego ciężko było już znaleźć zamienniki.
Cały pomiar mocy zlokalizowany jest w osi i korpusie pedału, w poprzedniku denerwowały mnie zewnętrzne czujniki które dodatkowo nie wyglądały dobrze wizualnie.
Miernik mocy jest bardziej programowalny i szybciej się kalibruje niż poprzednik. W Vector 2 miernik działał poprawnie tylko w przypadku gdy działały oba czujniki a pedały były dokręcone z odpowiednią siłą. W Rally wystarczy dokręcić pedały bez użycia dużej siły i w przypadku rozładowania się baterii w jednym z czujników wystarczy, że działa tylko lewy i moc wskazywana na liczniku jest poprawna. Tego mi brakowało w poprzedniku i przez to wiele czasu traciłem na ustawianie miernika nie tylko po przekładce miedzy rowerami ale przed każdą jazdą.
Miernik jest bardzo czuły i szybciej reaguje na zmiany, poprzednik czasami zaskakiwał dopiero po kilku sekundach.
Przy porównaniu z trenażerem miernik wskazywał odchyłki rzędu 1- 1,5 % a poprzedni czasem zawyżał a potrafił także zaniżać dane o 6 – 7 %.
Danych do analizy treningowej jest tyle samo, mając podłączone oba czujniki zyskujemy zarówno informację o mocy, kadencji, mocy z 3, 10, 30 sekund, balansie, efektywności pedałowania, efektywności wykorzystania mocy, przesunięciu środka ciężkości, czasie na siedząco czy stojąco i kilka innych mniej potrzebnych danych.
Brakowało mi w ostatnim czasie stabilnego pomiaru, dzięki temu znów mogę efektywnie trenować.
Aby kupić ten miernik w wersji jednostronnej należy wyłożyć sporo pieniędzy. Mając 3 rowery, jak ja to zakup jednego pomiaru z wymiennymi korpusami to już jest opłacalny zabieg.
Po zakupie nowego miernika znowu mogę kierować się wskazaniami mocy i planować bardziej intensywne treningi.
1.Dane o parametrach ciała:
Bez większych wahań wagi, tętna spoczynkowego czy ciśnienia.
2.Analiza obciążenia treningowego:
Przez ostatnie kilka tygodni trenowałem na niskich obciążeniach, parametry ustabilizowały się ale nie na takim poziomie który by mnie satysfakcjonował.
3.Recenzja miernika mocy Garmin Rally RS 200:
Po ponad 4 latach użytkowania miernika mocy Garmin Vector 2 zauważyłem dużą niestabilność pomiaru i wskazań mocy. Nieraz na płaskiej drodze przy równiej jeździe potrafił wskazywać nawet 100 Wat by kilka sekund później na wyświetlaczu było 200 Wat. Dotychczas nie zauważyłem innych problemów dotyczących tego miernika więc nie szukałem innych typów tylko postawiłem na najnowszy model – Rally. Miernika użytkuję głównie w rowerze szosowym więc na start kupiłem model przystosowany pod bloki szosowe. Postawiłem tym razem na Shimano i od razu zainwestowałem w wersję obustronną.
Co zyskałem dzięki zakupie nowego miernika?
Przede wszystkim miernik łączy się z innymi urządzeniami przy mocy zarówno ANT + jak i Bluetooth, brakowało mi tego w poprzednim mierniku.
Miernik można stosować zarówno w rowerze szosowym jak i górskim czy zastosowaniu różnych korpusów które da się bezproblemowo dokupić. Do poprzedniego ciężko było już znaleźć zamienniki.
Cały pomiar mocy zlokalizowany jest w osi i korpusie pedału, w poprzedniku denerwowały mnie zewnętrzne czujniki które dodatkowo nie wyglądały dobrze wizualnie.
Miernik mocy jest bardziej programowalny i szybciej się kalibruje niż poprzednik. W Vector 2 miernik działał poprawnie tylko w przypadku gdy działały oba czujniki a pedały były dokręcone z odpowiednią siłą. W Rally wystarczy dokręcić pedały bez użycia dużej siły i w przypadku rozładowania się baterii w jednym z czujników wystarczy, że działa tylko lewy i moc wskazywana na liczniku jest poprawna. Tego mi brakowało w poprzedniku i przez to wiele czasu traciłem na ustawianie miernika nie tylko po przekładce miedzy rowerami ale przed każdą jazdą.
Miernik jest bardzo czuły i szybciej reaguje na zmiany, poprzednik czasami zaskakiwał dopiero po kilku sekundach.
Przy porównaniu z trenażerem miernik wskazywał odchyłki rzędu 1- 1,5 % a poprzedni czasem zawyżał a potrafił także zaniżać dane o 6 – 7 %.
Danych do analizy treningowej jest tyle samo, mając podłączone oba czujniki zyskujemy zarówno informację o mocy, kadencji, mocy z 3, 10, 30 sekund, balansie, efektywności pedałowania, efektywności wykorzystania mocy, przesunięciu środka ciężkości, czasie na siedząco czy stojąco i kilka innych mniej potrzebnych danych.
Brakowało mi w ostatnim czasie stabilnego pomiaru, dzięki temu znów mogę efektywnie trenować.
Aby kupić ten miernik w wersji jednostronnej należy wyłożyć sporo pieniędzy. Mając 3 rowery, jak ja to zakup jednego pomiaru z wymiennymi korpusami to już jest opłacalny zabieg.
Po zakupie nowego miernika znowu mogę kierować się wskazaniami mocy i planować bardziej intensywne treningi.
Bike Atelier Maraton Rybnik 2022
Niedziela, 24 kwietnia 2022 Kategoria 0-50, Romet '22, Samotnie, teren, w grupie, Zawody 2022
Km: | 22.00 | Km teren: | 21.00 | Czas: | 00:52 | km/h: | 25.38 |
Pr. maks.: | 48.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 173173 ( 88%) | HRavg | 162( 83%) |
Kalorie: | 822kcal | Podjazdy: | 230m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po 8 miesiącach od momentu zakupu roweru MTB zadebiutowałem w maratonie na najkrótszym dystansie. Nie byłem dobrze przygotowany do startu, moja technika kuleje a treningów w terenie nie było zbyt dużo. Biorąc pod uwagę fakt jak radziłem sobie po wieloletniej przerwie w terenie to zaliczyłem zauważalny progres.
Do startu byłem nastawiony bardzo pozytywnie, wiedziałem, że gorzej jak w początkach szosy być nie może ale nie miałem w sobie tyle siły aby od razu wystartować na dystansie HOBBY.
W Rybniku pojawiłem się dosyć późno, również ze względu na to, że musiałem przejechać przez Katowice i byłem tam dopiero po 9. Nie szukałem miejsca postojowego blisko startu tylko zaparkowałem tam gdzie było miejsce i do miasteczka zawodów dojechałem już na rowerze, przejechałem ponad 500 metrów od głównej drogi. Już po dojeździe w okolice startu zaskoczony byłem wielkością bazy, podobną widziałem tylko przy okazji TRR czy TDP w Bukowinie Tatrzańskiej. Załatwienie spraw w biurze zawodów zajęło mi kilka minut, później pojechałem na rozgrzewkę, mocne akcenty udało się zrobić przed startem dystansu Hobby a później już tylko kręciłem. Pod tym względem na pewno mogło być lepiej. Dojeżdżając na start nieumyślnie wprowadzono mnie w błąd i ustawiłem się w sektorze Family 2 i już na starcie miałbym 4 minuty w plecy gdyby nie to, ze zorientowałem się o tym, że stoję nie tam gdzie powinienem. Pozostał mi start z końca sektora co krótko mówiąc mnie nie satysfakcjonowało. Gdy ruszyliśmy próbowałem od razu przebijać się do przodu ale nie szło i miałem już spore straty po wjeździe w teren. Początkowy odcinek w lesie nadawał się bardziej pod gravel niż MTB, na tyle ile byłem w stanie przesunąłem się do przodu i gdy pojawiły się większe trudności to szybciej nadrabiałem pozycje. Wąskie ścieżki nie pozwalały na jazdę swoim tempem i na wyprzedzanie musiałem czekać do momentu gdy droga zrobiła się szersza, w końcu dojechałem po 8 kilometrach do dwójki zawodników jadących podobnym tempem. Już po pierwszym bardziej technicznym odcinku miałem nad nimi kilkadziesiąt sekund przewagi a z przodu nie widziałem nikogo, nie było miejsca na żadne kalkulacje więc jechałem swoje i w końcu zniwelowałem dosyć sporą różnicę do kolejnych zawodników. Najpierw dogoniłem jednego a później na podjeździe kolejnego i już było nas 3. Na piaszczystych ścieżkach nie czułem się pewnie i w wielu miejscach ratowałem się przed upadkiem ale jakoś udało się uniknąć gleby. Gdy robiło się trudniej to bez problemu odskakiwałem od grupy ale na zjazdach przez brak doświadczenia i zbyt dużą asekurację traciłem dystans. Na jednym ze zjazdów dojechali do nas zawodnicy z Hobby, zrobiło się lekkie zamieszanie, czekałem na kolejny podjazd ale go nie było, za to były kolejne szybkie odcinki piachu, gdy tylko robiło się twardziej zapinałem wyższe Waty i niwelowałem straty, gdy do mety było już bardzo blisko stwierdziłem, że nie mam szans dogonić i ostatni kilometr pokonałem już tempem spacerowym, na finiszu nawet przegrałem z zawodnikiem z Hobby, nie walczyłem z nim w żadnej kategorii, szczególnie wagowej więc moc na finiszu miał znacznie większą niż ja. Na mecie nie byłem przesadnie zmęczony, zaskoczony byłem trasą, sporo szybkich odcinków, mało technicznych, zaskoczony też byłem swoją postawą, jeszcze jakiś czas temu techniczne odcinki na tej trasie pokonałbym z buta a przejechałem je całkiem dynamicznie i bez wahania. Mój debiut w maratonie MTB okazał się bardzo udany, przez moment miałem szansę ukończyć zawody w Top3 Open. Nie żałuję, że nie wybrałem dłuższego dystansu, lepiej stawiać małe kroki i iść stale do przodu niż zniechęcić się po pierwszym starcie, pokonanie tej trasy w większym tłumie na pewno nie byłoby dla mnie łatwe. Wciąż mam braki techniczne i jestem początkujący w MTB a i tak pozostawiłem w tyle bardzo doświadczonych i już wiele lat jeżdżących na MTB zawodników. Stawiając pierwszy krok jestem zmotywowany by były kolejne, ten sezon dokończę na dystansie Mini w Bike Atelier Maraton a za rok pomyślę o Hobby a gdy będę jeździł dużo lepiej w terenie to może nawet skuszę się na Pro. Na szosie przez lata walczyłem o to aby być w Top 10 wyścigów a w MTB udało się to już w pierwszym starcie, ostatecznie finiszowałem na 5 miejscu. Początkowo przez problemy z Internetem nie było mnie w wynikach ale wszystko udało się bezproblemowo wyjaśnić. Po tych zawodach muszę wrócić do regularnych treningów bo ostatnio z tym krucho i za miesiąc kolejny sprawdzian w zawodach, najpierw Uphill szosowy na Żar a następnie BAM w Tarnowskich Górach. Nie sądzę abym wcześniej gdzieś wystartował z powodu braku wolnych terminów w kalendarzu.
Do startu byłem nastawiony bardzo pozytywnie, wiedziałem, że gorzej jak w początkach szosy być nie może ale nie miałem w sobie tyle siły aby od razu wystartować na dystansie HOBBY.
W Rybniku pojawiłem się dosyć późno, również ze względu na to, że musiałem przejechać przez Katowice i byłem tam dopiero po 9. Nie szukałem miejsca postojowego blisko startu tylko zaparkowałem tam gdzie było miejsce i do miasteczka zawodów dojechałem już na rowerze, przejechałem ponad 500 metrów od głównej drogi. Już po dojeździe w okolice startu zaskoczony byłem wielkością bazy, podobną widziałem tylko przy okazji TRR czy TDP w Bukowinie Tatrzańskiej. Załatwienie spraw w biurze zawodów zajęło mi kilka minut, później pojechałem na rozgrzewkę, mocne akcenty udało się zrobić przed startem dystansu Hobby a później już tylko kręciłem. Pod tym względem na pewno mogło być lepiej. Dojeżdżając na start nieumyślnie wprowadzono mnie w błąd i ustawiłem się w sektorze Family 2 i już na starcie miałbym 4 minuty w plecy gdyby nie to, ze zorientowałem się o tym, że stoję nie tam gdzie powinienem. Pozostał mi start z końca sektora co krótko mówiąc mnie nie satysfakcjonowało. Gdy ruszyliśmy próbowałem od razu przebijać się do przodu ale nie szło i miałem już spore straty po wjeździe w teren. Początkowy odcinek w lesie nadawał się bardziej pod gravel niż MTB, na tyle ile byłem w stanie przesunąłem się do przodu i gdy pojawiły się większe trudności to szybciej nadrabiałem pozycje. Wąskie ścieżki nie pozwalały na jazdę swoim tempem i na wyprzedzanie musiałem czekać do momentu gdy droga zrobiła się szersza, w końcu dojechałem po 8 kilometrach do dwójki zawodników jadących podobnym tempem. Już po pierwszym bardziej technicznym odcinku miałem nad nimi kilkadziesiąt sekund przewagi a z przodu nie widziałem nikogo, nie było miejsca na żadne kalkulacje więc jechałem swoje i w końcu zniwelowałem dosyć sporą różnicę do kolejnych zawodników. Najpierw dogoniłem jednego a później na podjeździe kolejnego i już było nas 3. Na piaszczystych ścieżkach nie czułem się pewnie i w wielu miejscach ratowałem się przed upadkiem ale jakoś udało się uniknąć gleby. Gdy robiło się trudniej to bez problemu odskakiwałem od grupy ale na zjazdach przez brak doświadczenia i zbyt dużą asekurację traciłem dystans. Na jednym ze zjazdów dojechali do nas zawodnicy z Hobby, zrobiło się lekkie zamieszanie, czekałem na kolejny podjazd ale go nie było, za to były kolejne szybkie odcinki piachu, gdy tylko robiło się twardziej zapinałem wyższe Waty i niwelowałem straty, gdy do mety było już bardzo blisko stwierdziłem, że nie mam szans dogonić i ostatni kilometr pokonałem już tempem spacerowym, na finiszu nawet przegrałem z zawodnikiem z Hobby, nie walczyłem z nim w żadnej kategorii, szczególnie wagowej więc moc na finiszu miał znacznie większą niż ja. Na mecie nie byłem przesadnie zmęczony, zaskoczony byłem trasą, sporo szybkich odcinków, mało technicznych, zaskoczony też byłem swoją postawą, jeszcze jakiś czas temu techniczne odcinki na tej trasie pokonałbym z buta a przejechałem je całkiem dynamicznie i bez wahania. Mój debiut w maratonie MTB okazał się bardzo udany, przez moment miałem szansę ukończyć zawody w Top3 Open. Nie żałuję, że nie wybrałem dłuższego dystansu, lepiej stawiać małe kroki i iść stale do przodu niż zniechęcić się po pierwszym starcie, pokonanie tej trasy w większym tłumie na pewno nie byłoby dla mnie łatwe. Wciąż mam braki techniczne i jestem początkujący w MTB a i tak pozostawiłem w tyle bardzo doświadczonych i już wiele lat jeżdżących na MTB zawodników. Stawiając pierwszy krok jestem zmotywowany by były kolejne, ten sezon dokończę na dystansie Mini w Bike Atelier Maraton a za rok pomyślę o Hobby a gdy będę jeździł dużo lepiej w terenie to może nawet skuszę się na Pro. Na szosie przez lata walczyłem o to aby być w Top 10 wyścigów a w MTB udało się to już w pierwszym starcie, ostatecznie finiszowałem na 5 miejscu. Początkowo przez problemy z Internetem nie było mnie w wynikach ale wszystko udało się bezproblemowo wyjaśnić. Po tych zawodach muszę wrócić do regularnych treningów bo ostatnio z tym krucho i za miesiąc kolejny sprawdzian w zawodach, najpierw Uphill szosowy na Żar a następnie BAM w Tarnowskich Górach. Nie sądzę abym wcześniej gdzieś wystartował z powodu braku wolnych terminów w kalendarzu.