Wpisy archiwalne w kategorii
50-100
Dystans całkowity: | 88201.50 km (w terenie 1623.50 km; 1.84%) |
Czas w ruchu: | 3228:44 |
Średnia prędkość: | 26.64 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 936858 m |
Maks. tętno maksymalne: | 202 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (89 %) |
Suma kalorii: | 1802528 kcal |
Liczba aktywności: | 1289 |
Średnio na aktywność: | 68.43 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
Trening 101
Czwartek, 20 września 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 62.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:08 | km/h: | 29.06 |
Pr. maks.: | 57.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 125( 64%) |
Kalorie: | 878kcal | Podjazdy: | 510m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Żal było marnować kolejny piękny dzień i pojechałem na
kolejny trening. Nie wiem na jakim etapie są prace na ul. Cieszyńskiej i
dlatego bez zastanowienia się pojechałem przez Jaworze. Noga kręciła nieźle, czułem
moc pod nogą. W dalszym ciągu mocno wieje i tradycyjnie ustaliłem taki kierunek
jazdy by na koniec nie walczyć z czołowymi podmuchami. Dojeżdżając do Skoczowa
przypomniałem sobie, że w czwartki lepiej tam się nie zapuszczać, przepchanie
się przez zakorkowane miasto nie należało do przyjemnych. Po spokojnym
podjeździe czekały mnie kolejne utrudnienia, zwężenie z ruchem wahadłowym i
jazda za wolno jadącą ciężarówką. W nagrodę miałem przyjemność przejechać kilkoma
odcinkami nowej nawierzchni. Najgorsze dziury na tej trasie zniknęły. W połowie
trasy pojawiły się problemy z przerzutką, po kilku próbach udało się ją wyregulować
i przełożenia wchodziły już płynnie. Na podjeździe w Rudzicy zrobiłem jedno
ćwiczenie. Nie pilnowałem mocy, skupiłem się na trzymaniu kadencji w okolicy
100. Udało się wjechać tak cały podjazd a dalej też starałem się jechać na
wysokiej kadencji. Fajny trening zaliczony.
Trening 100
Środa, 19 września 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 67.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:33 | km/h: | 26.27 |
Pr. maks.: | 67.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 175175 ( 89%) | HRavg | 126( 64%) |
Kalorie: | 1028kcal | Podjazdy: | 860m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po wczorajszym mocnym treningu nie zregenerowałem się, mała
ilość snu oraz jakaś infekcja która też miała wpływ na moją dzisiejszą
dyspozycję. Żal mi było marnować dobrej pogody i zdecydowałem się na normalny
trening.
Noga nie podawała najlepiej, żeby było ciekawiej to wiał silny wiatr. Walka z nim nie należała do przyjemności a mocniejsze boczne podmuchy próbowały zwiać mnie z drogi. Żeby ten trening nie był taki nijaki to chciałem sprawdzić się na ściance. Dawno nie miałem okazji trenować na tego typu podjazdach i moja dyspozycja była wielką niewiadomą. Jako cel obrałem sobie podjazd z Cisownicy na Budzin. Wstyd się przyznać, ale jechałem tam pierwszy raz, wcześniej zaliczyłem już podjazd od strony Lesznej a od tej strony nie miałem jeszcze okazji podjeżdżać. Dojazd to podjazdu jest długi i nudny. Początek strasznie zanieczyszczony a dodatkowo pojawił się samochód i już musiałem zwolnić. Szybko wrzuciłem najlżejsze przełożenie i wjechałem pierwszą stromiznę. Nogi zmęczone, ale jakąś rezerwę jeszcze miałem. Na wypłaszczeniu nie dokręcałem a na drugiej ściance zostawiłem sobie jeszcze jedna zębatkę z tyłu i trochę mocniejszym tempem pokonałem ten fragment. Podjazd fajny, trochę krótki ale wystarczy by dał w kość. Pomimo zmęczenia, dobrze wjechałem ten podjazd i nie powinienem mieć problemów ze ściankami na wyścigu w Rajczy. Zjazd wolny, za samochodami, z jednym postojem w połowie, bo bałem się, że przegrzeję obręcze. W Lesznej nowiutki asfalt a dodatkowo wiatr w plecy więc sama przyjemność. Droga powrotna głównie ze sprzyjającym wiatrem ale za to z dużą ilością krótkich podjazdów. Pomimo braku napinania się, jazda była bardzo interwałowa. W Jaworzu już brakowało sił a wiatr czołowy jeszcze potęgował to uczucie. Pomimo walki ze zmęczeniem i wiatrem moja jazda wyglądała bardzo dobrze i z optymizmem mogę patrzeć na końcówkę sezonu.
Noga nie podawała najlepiej, żeby było ciekawiej to wiał silny wiatr. Walka z nim nie należała do przyjemności a mocniejsze boczne podmuchy próbowały zwiać mnie z drogi. Żeby ten trening nie był taki nijaki to chciałem sprawdzić się na ściance. Dawno nie miałem okazji trenować na tego typu podjazdach i moja dyspozycja była wielką niewiadomą. Jako cel obrałem sobie podjazd z Cisownicy na Budzin. Wstyd się przyznać, ale jechałem tam pierwszy raz, wcześniej zaliczyłem już podjazd od strony Lesznej a od tej strony nie miałem jeszcze okazji podjeżdżać. Dojazd to podjazdu jest długi i nudny. Początek strasznie zanieczyszczony a dodatkowo pojawił się samochód i już musiałem zwolnić. Szybko wrzuciłem najlżejsze przełożenie i wjechałem pierwszą stromiznę. Nogi zmęczone, ale jakąś rezerwę jeszcze miałem. Na wypłaszczeniu nie dokręcałem a na drugiej ściance zostawiłem sobie jeszcze jedna zębatkę z tyłu i trochę mocniejszym tempem pokonałem ten fragment. Podjazd fajny, trochę krótki ale wystarczy by dał w kość. Pomimo zmęczenia, dobrze wjechałem ten podjazd i nie powinienem mieć problemów ze ściankami na wyścigu w Rajczy. Zjazd wolny, za samochodami, z jednym postojem w połowie, bo bałem się, że przegrzeję obręcze. W Lesznej nowiutki asfalt a dodatkowo wiatr w plecy więc sama przyjemność. Droga powrotna głównie ze sprzyjającym wiatrem ale za to z dużą ilością krótkich podjazdów. Pomimo braku napinania się, jazda była bardzo interwałowa. W Jaworzu już brakowało sił a wiatr czołowy jeszcze potęgował to uczucie. Pomimo walki ze zmęczeniem i wiatrem moja jazda wyglądała bardzo dobrze i z optymizmem mogę patrzeć na końcówkę sezonu.
Trening 99
Wtorek, 18 września 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 52.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:58 | km/h: | 26.44 |
Pr. maks.: | 59.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 183183 ( 93%) | HRavg | 140( 71%) |
Kalorie: | 979kcal | Podjazdy: | 970m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny mocny trening zaliczony. Rano miałem problem by
zwlec się z łóżka i wyjechałem już około godzinę później niż myślałem. Już
musiałem trochę zweryfikować założenia i skrócić trening. Noga z każdą chwilą
podawała lepiej. Przejazd przez miasto poszedł dobrze, bez większych problemów
dostałem się do Straconki. Nie byłem tam już dosyć długo i z ulgą przyjąłem
fakt o braku robót drogowych które trwały tam dosyć długo. Pierwotnie myślałem,
że zaliczę cztery podjazdy na Przegibek. Mając mniej czasu postanowiłem wjechać
trzy razy ale nieco mocniej. Za pierwszym razem jeszcze było ciężko, pod koniec
tempówki już nie miałem problemu z utrzymaniem mocy. Ostatnie 400 metrów podjazdu
już na spokojnie i zjazd w kierunku Międzybrodzia. Tutaj się trochę
przeliczyłem i zacząłem wysiłek za późno. Noga podawała lepiej, nie miałem
problemów z utrzymaniem tempa, ale na szczycie brakowało około 20 sekund i
musiałem jeszcze cisnąć na początku zjazdu do Straconki. Zjazd spokojny,
uzupełnienie energii a po zjeździe krótki postój. Trzeci wjazd równie mocny jak
poprzednie. Równa i mocna jazda spowodowała, że pod koniec brakowało już mocy,
idealnie dobrana liczba i intensywność powtórzeń. Przed samym szczytem już odpuściłem
i wjechałem już spokojniej. Chwila oddechu i zjazd w dół. Droga czysta, zero
żwiru, mały ruch, można było poszaleć. Nie miałem na to ochoty i spokojnie
zjechałem, w samej Straconce chwila grozy, nagle na moim pasie pojawił się
samochód i gdybym jechał szybciej to mogłoby być nieciekawie. Skończyło się na
strachu i dalej już bez takich przygód. Droga do domu była ciekawa, cały czas
walczyłem z silnym wiatrem, który przeważnie wiał prosto w twarz. Przy okazji
przejechałem remontowanym odcinkiem z Kamienicy do Wapienicy, fajny kawałek
nowej nawierzchni, drogowcy jeszcze pracują ale udało się przejechać bez
problemów. Nie wiem skąd wzięła się taka moc, cały czas trenuję ale sam jestem
tym faktem zaskoczony.
Rozgrzewka i rozjazd
Niedziela, 16 września 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, w grupie
Km: | 53.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 24.46 |
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 181181 ( 92%) | HRavg | 126( 64%) |
Kalorie: | 977kcal | Podjazdy: | 300m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Road Maraton Suszec 2018
Niedziela, 16 września 2018 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, w grupie, Wyścig
Km: | 53.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:27 | km/h: | 36.55 |
Pr. maks.: | 48.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 174( 89%) |
Kalorie: | 1220kcal | Podjazdy: | 150m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po niezbyt spokojnej nocy, długo nie mogłem zasnąć a później
się obudzić, czułem się dużo lepiej niż dzień wcześniej. Po bólu gardła ani
śladu i czułem się wypoczęty. Analizując prognozy pogody oraz moje poprzednie
doświadczenia z wyścigów podjąłem decyzję o dojeździe na start rowerem, nie
miałem nic do stracenia, na odegranie pierwszoplanowych ról nie miałem co
liczyć, klasyfikację generalną miałem w kieszeni a przy okazji dobrze się
rozgrzałem. Na start przyjechałem przed czasem i miałem chwilę na spokojne
przejechanie trasy oraz uzupełnienie kalorii przed wyścigiem. Na rozgrzewce
dokładnie sprawdziłem sprzęt i wszystko działało jak należy.
Ustawienie się na starcie było kluczowe, co prawda zajmowanie pozycji w sektorze trwało chwilę i było opóźnione o 15 minut ale już wiem, że na tym etapie popełniłem błąd. Mogłem próbować wcisnąć się do samego przodu ale stanąłem z tyłu i z dosyć odległej pozycji startowałem. Wpiąłem się od razu, zawodnik przede mną nie zrobił tego dobrze i już straciłem kilka pozycji. Kolejna starta na pierwszym zakręcie, gdzie kilka osób nie potrafiło dobrze wejść w zakręt i już zrobiła się dziura, szybko zespawałem ale na następnym zakręcie powtórka, było wąsko, każdy jeszcze miał zapas sił i przejście do przodu było bardzo trudne. Zrobiła się dziura, kiedy przedostałem się na przód z zamiarem spawania to nagle kolejna sytuacja której nie mogę zrozumieć. Jeden z zawodników nagle zjechał z drogi w pole kukurydzy ciągnąc za sobą kolejnego a ja cudem się wyratowałem ale straciłem już bezpowrotnie szansę na walkę o cokolwiek na tym wyścigu. Nie poddałem się, próbowałem gonić, wyprzedziłem kilka mniejszych grupek i kilku pojedynczych zawodników ale złapanie grupy numer 2 nie było możliwe. Próbowałem przez 2 okrążenia, ale nie byłem w stanie zniwelować różnicy a jazda tym tempem na kolejnych okrążeniach nie była by możliwa i odpuściłem lekko. Do mety jechałem już cały czas sam trzymając tempo, dopiero przed finiszem dojechała do mnie dosyć duża grupa. Nie dałem się tak łatwo i wyprzedził mnie tylko jeden zawodnik. W dalszym ciągu mam problem z jazdą w peletonie, nie wiem jak długo potrwa wyeliminowanie tego problemu ale do tego czasu nie mam czego szukać na płaskich wyścigach. Tutaj nawet zawodnicy którzy możliwościami fizycznymi nie dosięgają mi do pięt, będą ode mnie lepsi jak tylko potrafią utrzymać się w peletonie.
Ja jestem zadowolony z formy na tym etapie sezonu, na tym wyścigu wygenerowałem najlepszą moc wyścigową w tym sezonie. Nie przełożyło się to na wynik ale sam fakt motywuje mnie do kolejnych mocnych treningów. Moje miejsce w szeregu jest zupełnie gdzie indziej i chciałbym to potwierdzić w Rajczy. Pomimo tego, że nie specjalizuję się w wyścigach płaskich to udało się wygrać Klasyfikację Nizinną. Kilka dobrych czasówek i obecność na wszystkich imprezach wystarczyła by wygrać z ponad 100 punktową przewagą, świadczy to bardziej o ogólnym poziomie rywalizacji niż o mojej formie.
Ustawienie się na starcie było kluczowe, co prawda zajmowanie pozycji w sektorze trwało chwilę i było opóźnione o 15 minut ale już wiem, że na tym etapie popełniłem błąd. Mogłem próbować wcisnąć się do samego przodu ale stanąłem z tyłu i z dosyć odległej pozycji startowałem. Wpiąłem się od razu, zawodnik przede mną nie zrobił tego dobrze i już straciłem kilka pozycji. Kolejna starta na pierwszym zakręcie, gdzie kilka osób nie potrafiło dobrze wejść w zakręt i już zrobiła się dziura, szybko zespawałem ale na następnym zakręcie powtórka, było wąsko, każdy jeszcze miał zapas sił i przejście do przodu było bardzo trudne. Zrobiła się dziura, kiedy przedostałem się na przód z zamiarem spawania to nagle kolejna sytuacja której nie mogę zrozumieć. Jeden z zawodników nagle zjechał z drogi w pole kukurydzy ciągnąc za sobą kolejnego a ja cudem się wyratowałem ale straciłem już bezpowrotnie szansę na walkę o cokolwiek na tym wyścigu. Nie poddałem się, próbowałem gonić, wyprzedziłem kilka mniejszych grupek i kilku pojedynczych zawodników ale złapanie grupy numer 2 nie było możliwe. Próbowałem przez 2 okrążenia, ale nie byłem w stanie zniwelować różnicy a jazda tym tempem na kolejnych okrążeniach nie była by możliwa i odpuściłem lekko. Do mety jechałem już cały czas sam trzymając tempo, dopiero przed finiszem dojechała do mnie dosyć duża grupa. Nie dałem się tak łatwo i wyprzedził mnie tylko jeden zawodnik. W dalszym ciągu mam problem z jazdą w peletonie, nie wiem jak długo potrwa wyeliminowanie tego problemu ale do tego czasu nie mam czego szukać na płaskich wyścigach. Tutaj nawet zawodnicy którzy możliwościami fizycznymi nie dosięgają mi do pięt, będą ode mnie lepsi jak tylko potrafią utrzymać się w peletonie.
Ja jestem zadowolony z formy na tym etapie sezonu, na tym wyścigu wygenerowałem najlepszą moc wyścigową w tym sezonie. Nie przełożyło się to na wynik ale sam fakt motywuje mnie do kolejnych mocnych treningów. Moje miejsce w szeregu jest zupełnie gdzie indziej i chciałbym to potwierdzić w Rajczy. Pomimo tego, że nie specjalizuję się w wyścigach płaskich to udało się wygrać Klasyfikację Nizinną. Kilka dobrych czasówek i obecność na wszystkich imprezach wystarczyła by wygrać z ponad 100 punktową przewagą, świadczy to bardziej o ogólnym poziomie rywalizacji niż o mojej formie.
Sprawdzenie sprzętu
Sobota, 15 września 2018 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie
Km: | 11.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 24.44 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 221kcal | Podjazdy: | 60m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótkie sprawdzenie roweru przed niedzielnym wyścigiem. Rano
czułem się źle, obudziłem się z bólem gardła i ogólną słabością. Ponad połowę
dnia spędziłem w łóżku, gdy tylko poczułem się lepiej to stwierdziłem, że muszę
sprawdzić rower by na wyścigu nie było niespodzianki w postaci defektu. To był
dobry wybór, po kilku kilometrach, przy ruszanie ze skrzyżowania nagle
usłyszałem strzał i nie wiedziałem co się stało. Przypuszczałem najgorsze ale
na szczęście rama cała ale przerzutka w rozsypce, wiedziałem, ze długo na niej
nie pojeżdżę, ale myślałem, że dojeżdżę do końca sezonu. Długo się bawiłem w
poskładanie przerzutki, nie chciałem skracać łańcucha. Jakoś prowizorycznie złożyłem
przerzutkę i na jednym przełożeniu, bez szarpania dotarłem do domu.
Przełożyłem przerzutkę z drugiego roweru i udało się ją dobrze wyregulować. Nie przypuszczałem, że 10 rzędowa przerzutka obsłuży kasetę 11 rzędową. Napęd chodzi nawet lepiej niż na poprzedniej przerzutce.
Przełożyłem przerzutkę z drugiego roweru i udało się ją dobrze wyregulować. Nie przypuszczałem, że 10 rzędowa przerzutka obsłuży kasetę 11 rzędową. Napęd chodzi nawet lepiej niż na poprzedniej przerzutce.
Trening 98
Czwartek, 13 września 2018 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:53 | km/h: | 30.80 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | 165165 ( 84%) | HRavg | 131( 67%) |
Kalorie: | 906kcal | Podjazdy: | 270m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dwóch mocnych treningach byłem zmęczony. Chciałem
objechać rundę wyścigu w Suszcu ale nie miałem tyle czasu i jechałem zupełnie
bez planu. Musiałem pilnować czasu i nietypowo jechałem cały czas patrząc na
zegar. Już po wyjeździe miałem problem włączyć się do ruchu i gdyby mnie nie
wpuszczono to stałbym tam pewnie około 5 minut. Dalej też w ciągłym ruchu,
dopiero po wjeździe na bardziej boczne drogi było lepiej. Jechałem cały czas
równym tempem, do momentu gdy pojawił się podjazd. Później trochę mocniejszej
jazdy i spokojny rozjazd. Noga podawała dużo lepiej niż w poprzednich dniach.
Szkoda, ze odwołano wyścig w Piekoszowie, trenowałem z myślą o tym wyścigu i
klapa. Gdybym wiedział to już bym trenował pod Rajczę.
Trening 97
Środa, 12 września 2018 Kategoria 50-100, avg>30km\h, Samotnie, Szosa, Trening 2018, w grupie
Km: | 79.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 32.69 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 22.0°C | HRmax: | 185185 ( 94%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 1171kcal | Podjazdy: | 460m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po mocnym wtorku nogi były słabe, nie wiedziałem czy jechać
na trening z TwomarkSport czy sobie odpuścić. Po około 40 minutowej rozgrzewce
pojechałem na miejsce zbiórki. Osób było mniej niż ostatnio i zapowiadało się,
że będzie bezpieczniej.
Od początku tempo było spokojne, jak nigdy i za peletonikiem zrobił się mały korek. Było około 30 osób i początkowo nie bardzo się to układało ale z czasem udało się ustawić dwójkami i jechać fajnie po zmianach. Do Strumienia dojechaliśmy wspólnie i tam zaczęła się zabawa. Byłem z przodu i gdy poszło tempo to wszyscy mnie zaczęli wyprzedzać i będąc zamkniętym nie byłem w stanie w porę zareagować i szybko znalazłem się na tyle. Szło mocne tempo i nie miałem możliwości przedostania się do przodu. Kilka razy próbowałem przejść do przodu ale nie udawało się, żeby skutecznie przedostać się do przodu to musiałbym jechać 50 km/h cały czas i najlepiej lewym pasem. Nie zdołali mnie urwać i do Pszczyny dojechałem w peletonie. Po skręcie w prawo udało mi się zbliżyć do czuba, część osób nie wytrzymywała tempa i tym samym zdołałem znaleźć się na przodzie i dać kilka zmian. Przed wjazdem na wał mały sprint, z moją mocą nie miałem szans na utrzymanie tempa kolegów i wjechałem jako ostatni z 6 osobowej czołówki. Po przedostaniu się na drugą stronę wału i krótkiej przerwie noga nie podawała najlepiej. Pomimo tego jechałem z przodu i byłem w stanie dać zmianę. Po zejściu ze zmiany nikt nie chciał mnie wpuścić do środka i zjechałem na tył. Później było rondo za którym już zaczęło się dzielić, musiałem spawać. Nic to nie dało, mając około 50 - 100 metrów straty do czołówki przez jakiś czas byłem w stanie utrzymać tą różnicę ale jak zaczęło mnie brakować to odpuściłem. Dojechali do mnie ci co zostali wcześniej i razem dojechaliśmy do Międzyrzecza. Dalsza jazda już spokojniejsza, nie popełniłem tego błędu co ostatnim razem i podjazd wjechałem na czele. Od Jasienicy do bielska dosyć mocne tempo i praktycznie równo ze zmrokiem dotarliśmy do Bielska. Był to jeden z ostatnich tygodniowych treningów z TwomarkSport. Dzień coraz krótszy a sezon ma się ku końcowi.
Moja jazda w peletonie wygląda lepiej, jeszcze rok temu za Strumieniem bym zapewne został urwany a już drugi raz z rzędu byłem w stanie się utrzymać pomimo bardzo mocnego tempa. Pomijając te kilka błędów jakie popełniłem to było dobrze. Jak będzie dobry dzień i taktyka to urwanie mnie na wyścigu nie będzie takie łatwe.
Od początku tempo było spokojne, jak nigdy i za peletonikiem zrobił się mały korek. Było około 30 osób i początkowo nie bardzo się to układało ale z czasem udało się ustawić dwójkami i jechać fajnie po zmianach. Do Strumienia dojechaliśmy wspólnie i tam zaczęła się zabawa. Byłem z przodu i gdy poszło tempo to wszyscy mnie zaczęli wyprzedzać i będąc zamkniętym nie byłem w stanie w porę zareagować i szybko znalazłem się na tyle. Szło mocne tempo i nie miałem możliwości przedostania się do przodu. Kilka razy próbowałem przejść do przodu ale nie udawało się, żeby skutecznie przedostać się do przodu to musiałbym jechać 50 km/h cały czas i najlepiej lewym pasem. Nie zdołali mnie urwać i do Pszczyny dojechałem w peletonie. Po skręcie w prawo udało mi się zbliżyć do czuba, część osób nie wytrzymywała tempa i tym samym zdołałem znaleźć się na przodzie i dać kilka zmian. Przed wjazdem na wał mały sprint, z moją mocą nie miałem szans na utrzymanie tempa kolegów i wjechałem jako ostatni z 6 osobowej czołówki. Po przedostaniu się na drugą stronę wału i krótkiej przerwie noga nie podawała najlepiej. Pomimo tego jechałem z przodu i byłem w stanie dać zmianę. Po zejściu ze zmiany nikt nie chciał mnie wpuścić do środka i zjechałem na tył. Później było rondo za którym już zaczęło się dzielić, musiałem spawać. Nic to nie dało, mając około 50 - 100 metrów straty do czołówki przez jakiś czas byłem w stanie utrzymać tą różnicę ale jak zaczęło mnie brakować to odpuściłem. Dojechali do mnie ci co zostali wcześniej i razem dojechaliśmy do Międzyrzecza. Dalsza jazda już spokojniejsza, nie popełniłem tego błędu co ostatnim razem i podjazd wjechałem na czele. Od Jasienicy do bielska dosyć mocne tempo i praktycznie równo ze zmrokiem dotarliśmy do Bielska. Był to jeden z ostatnich tygodniowych treningów z TwomarkSport. Dzień coraz krótszy a sezon ma się ku końcowi.
Moja jazda w peletonie wygląda lepiej, jeszcze rok temu za Strumieniem bym zapewne został urwany a już drugi raz z rzędu byłem w stanie się utrzymać pomimo bardzo mocnego tempa. Pomijając te kilka błędów jakie popełniłem to było dobrze. Jak będzie dobry dzień i taktyka to urwanie mnie na wyścigu nie będzie takie łatwe.
Trening 96
Wtorek, 11 września 2018 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 82.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:03 | km/h: | 26.89 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 178178 ( 91%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1383kcal | Podjazdy: | 1260m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po krótkiej regeneracji kolejny mocny trening. Chciałem
zrobić jak najwięcej 2 minutowych powtórzeń, po 5 w każdej serii. W tym celu
wybrałem podjazd na końcu Doliny Wapienicy, myślałem, że nie będzie utrudnień i
uda się zrobić fajny trening. Na rozgrzewkę pojechałem kilka krótkich podjazdów
i wjeżdżając do Doliny Wapienicy byłem już dobrze rozgrzany. Droga była
miejscami mokra a praktycznie w całości zanieczyszczona sporą ilością żwiru.
Już podczas pierwszej próby noga nie podawała najlepiej, z trudem utrzymywałem
moc na poziomie 120 % FTP i odliczałem sekundy do końca wysiłku. Jakoś
przemęczyłem pierwszą serię po której zjechałem w dół. Podczas drugiej serii
pojawiło się już sporo utrudnień, jakoś się udało zrobić 5 powtórzeń ale o
następnych już nie myślałem. Zwożenie drzewa z lasu i masa pieszych którą
trzeba omijać cały czas skutecznie mnie zniechęciła. Później krążyłem po
Jaworzu, kilka mocniejszych pociągnięć nie wyszło tak jak chciałem. Moc w ciągu
jednej minuty bardzo słaba, trzy minutowy wysiłek musiałem przerwać bo wyjechał
mi samochód a w ciągu 5 minut też nie było tak dobrze jak powinno. Byłem już
zmęczony ale znalazłem jeszcze siły na krótkie 30 sekundowe sprinty. Nie
generowałem dużej mocy, ale może to wystarczy by na wyścigu utrzymać się z
najlepszymi. Na koniec jeszcze powtórzenia 20 sekundowe i totalne odcięcie.
Dałem z siebie wszystko. Moc znormalizowana zbliżona do wyścigowej. Nawet ten spokojny rozjazd nie należał do
przyjemności.
Trening 95
Niedziela, 9 września 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Trening 2018
Km: | 63.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:13 | km/h: | 28.42 |
Pr. maks.: | 53.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 170170 ( 87%) | HRavg | 121( 62%) |
Kalorie: | 806kcal | Podjazdy: | 600m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dokładnym sprawdzeniu koła stwierdziłem, że powodem
ostatnich gum była opaska na obręczy. Minimalne przesuniecie się opaski oraz
malutki kamyk który zapewne tam tkwił od Road Trophy przy większym ciśnieniu
powietrza w oponie dziurawił kolejno dętki. Opona jest cała i żeby zapobiec
kolejnym defektom koła założyłem nową grubszą opaskę i zainwestowałem w lepsze
dętki. Na tych oponach dojeżdżę do końca sezonu a później jak nie przesiądę się
na szytki to zainwestuję w lepsze opony i może przestanę łapać gumy.
Ciężko było się zmotywować do jazdy. Po kilku próbach wcześniejszego wstania z łóżka wyjechałem dopiero po 9 z myślą o jeździe po bardziej płaskim terenie. Nie planowałem jakiegoś mocnego treningu ale znalazł się czas na kilka mocniejszych zrywów. Miernik mocy działa już poprawnie i mogłem łatwiej ustalić tempo z jakim mam jechać. Ruch na drogach spory, pewnie dlatego, że zwykle w niedzielę wyjeżdżam dużo wcześniej gdy większość ludzi jeszcze śpi. Jechałem cały czas sprawnie i szybko przedostałem się na drugą stronę miasta. Po drodze 30 sekundowy sprint który nie wyszedł najlepiej i jeden mocny zryw by przejechać przez skrzyżowanie przed zapalaniem się czerwonego światła. Drugi mocniejszy akcent nastąpił przed Bestwiną. Kolejna 30 sekundowa próba była lepsza niż pierwsza ale do dobrej mocy brakowało dosyć dużo. Chciałem zrobić dwie około 15 kilometrowe pętle, gdy wjechałem na pierwszą to z przeciwka jechał korowód dożynkowy, jakoś przejechałem bez zatrzymywania się i dalej miałem zupełnie pustą drogę. Taki stan utrzymywał się aż do Dankowic gdzie chyba był Odpust w Kościele, spora liczba straganów i tłumy pieszych. Udało się przedostać na drugą stronę barykady i wjechałem na ostatnie 6 kilometrów pętelki. Tutaj już nie było płasko jak wcześniej i musiałem dać z siebie nieco więcej. Po zjeździe do Bestwiny zorientowałem się, ze na drugą pętlę już nie wjadę i zawróciłem. Pagórkowaty odcinek do Wilamowic nie był taki przyjemny, mocy zaczęło brakować i musiałem się oszczędzać. W dawno nie odwiedzanych Pisarzowicach kolejne utrudnienia, remonty dróg, zwężenia, brak asfaltu. Na szczęście nie jest to długi odcinek i szybko się skończył. Przy wjeździe do Bielska kolejne zwężenie i ruch wahadłowy. Na krótkim podjeździe w Lipniku zrobiłem minutowy sprint, trochę zanieczyszczona droga i duży ruch pojazdów spowodowały, ze ruszyłem za późno i sprint kończyłem już na zjeździe. Moc wyszła przeciętna, gdyby ruszył wcześniej to byłoby lepiej. Po utrudnieniach związanych z kolejnym Odpustem dalej już nie było utrudnień. Pod koniec chciałem zrobić sobie krótki finisz ale nic z tego nie wyszło. Z taką mocą nie mam co liczyć na dobre miejsce na finiszu, nawet pod górę. Siły mnie opuściły i dalej już się wlekłem.
Ciężko było się zmotywować do jazdy. Po kilku próbach wcześniejszego wstania z łóżka wyjechałem dopiero po 9 z myślą o jeździe po bardziej płaskim terenie. Nie planowałem jakiegoś mocnego treningu ale znalazł się czas na kilka mocniejszych zrywów. Miernik mocy działa już poprawnie i mogłem łatwiej ustalić tempo z jakim mam jechać. Ruch na drogach spory, pewnie dlatego, że zwykle w niedzielę wyjeżdżam dużo wcześniej gdy większość ludzi jeszcze śpi. Jechałem cały czas sprawnie i szybko przedostałem się na drugą stronę miasta. Po drodze 30 sekundowy sprint który nie wyszedł najlepiej i jeden mocny zryw by przejechać przez skrzyżowanie przed zapalaniem się czerwonego światła. Drugi mocniejszy akcent nastąpił przed Bestwiną. Kolejna 30 sekundowa próba była lepsza niż pierwsza ale do dobrej mocy brakowało dosyć dużo. Chciałem zrobić dwie około 15 kilometrowe pętle, gdy wjechałem na pierwszą to z przeciwka jechał korowód dożynkowy, jakoś przejechałem bez zatrzymywania się i dalej miałem zupełnie pustą drogę. Taki stan utrzymywał się aż do Dankowic gdzie chyba był Odpust w Kościele, spora liczba straganów i tłumy pieszych. Udało się przedostać na drugą stronę barykady i wjechałem na ostatnie 6 kilometrów pętelki. Tutaj już nie było płasko jak wcześniej i musiałem dać z siebie nieco więcej. Po zjeździe do Bestwiny zorientowałem się, ze na drugą pętlę już nie wjadę i zawróciłem. Pagórkowaty odcinek do Wilamowic nie był taki przyjemny, mocy zaczęło brakować i musiałem się oszczędzać. W dawno nie odwiedzanych Pisarzowicach kolejne utrudnienia, remonty dróg, zwężenia, brak asfaltu. Na szczęście nie jest to długi odcinek i szybko się skończył. Przy wjeździe do Bielska kolejne zwężenie i ruch wahadłowy. Na krótkim podjeździe w Lipniku zrobiłem minutowy sprint, trochę zanieczyszczona droga i duży ruch pojazdów spowodowały, ze ruszyłem za późno i sprint kończyłem już na zjeździe. Moc wyszła przeciętna, gdyby ruszył wcześniej to byłoby lepiej. Po utrudnieniach związanych z kolejnym Odpustem dalej już nie było utrudnień. Pod koniec chciałem zrobić sobie krótki finisz ale nic z tego nie wyszło. Z taką mocą nie mam co liczyć na dobre miejsce na finiszu, nawet pod górę. Siły mnie opuściły i dalej już się wlekłem.