Wpisy archiwalne w kategorii
50-100
Dystans całkowity: | 88148.50 km (w terenie 1623.50 km; 1.84%) |
Czas w ruchu: | 3226:42 |
Średnia prędkość: | 26.64 km/h |
Maksymalna prędkość: | 92.00 km/h |
Suma podjazdów: | 936418 m |
Maks. tętno maksymalne: | 202 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 179 (89 %) |
Suma kalorii: | 1801136 kcal |
Liczba aktywności: | 1288 |
Średnio na aktywność: | 68.44 km i 2h 33m |
Więcej statystyk |
Trening 10
Środa, 13 marca 2019 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, b'Twin 2019, Trening 2019
Km: | 58.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:07 | km/h: | 27.40 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | 157157 ( 80%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1021kcal | Podjazdy: | 420m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi popołudniowy trening. Znowu mocniej wiało z południa i to był jedyny słuszny kierunek jazdy. Standardowo już ominąłem główną drogę do Skoczowa i pojechałem przez Bielowicko. Byłem wypoczęty i jechało się całkiem dobrze pomimo walki z wiatrem. Po wjeździe do Pogórza wiatr był bardziej odczuwalny i musiałem zwolnić by trzymać odpowiednią moc. Jechałem równym tempem i po ponad godzinie jazdy byłem w Ustroniu, najbardziej wysuniętym na południe miejscu podczas treningu. Kiedy wjechałem na dwupasmówkę w kierunku Skoczowa to przez moment jechałem z wiatrem idealnie wiejącym w plecy i prędkość przelotowa była bardzo duża. Im bliżej Skoczowa tym wiatr wiał bardziej z boku niż z tyłu ale w dalszym ciągu gnałem bardzo szybko. W Skoczowie skręciłem na Pierściec i jeszcze przez moment jechałem z wiatrem sprzyjającym. Po skręcie na Kowale już nie było tak dobrze. Zachowałem sporo sił i wybrałem wariant z trudniejszym podjazdem. Później często zmieniałem kierunek jazdy i nawet walka z wiatrem nie była już taka uciążliwa. Na koniec tradycyjnie kilka minut bardzo spokojnej jazdy. Podczas tej aktywności wygenerowałem najlepszą moc podczas treningu w tym roku a dzięki odpowiedniemu dobraniu trasy także przejechałem najszybciej ten dystans.
Trening 9
Wtorek, 12 marca 2019 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Zima, Trening 2019
Km: | 63.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:23 | km/h: | 26.43 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | 149149 ( 76%) | HRavg | 130( 66%) |
Kalorie: | 972kcal | Podjazdy: | 420m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dobrym tygodniu treningowym i dniu odpoczynku byłem gotowy na kolejne treningi. W tym tygodniu treningi odbywają się po pracy i różnie może być z ich długością. Dzisiaj wszystko udało się tak rozplanować i zorganizować, że już po 15 byłem gotowy do jazdy i miałem prawie 3 godziny czasu na trening. Postanowiłem jednak ograniczyć jazdę do około 2,5 godziny by zostawić sobie zapas czasu na losowe sprawy. Po wyjeździe zorientowałem się, że wieje słabiej niż w ostatnich dniach co sprawiło, że trening miał być trochę przyjemniejszy. Od razu skierowałem się na boczne drogi a będąc w Jasienicy pojechałem w kierunku Strumienia. Cały czas jechałem w 2 strefie, do 3 strefy wszedłem na podjeździe w Rudzicy. Dosyć szybko zjechałem w dół i dalej już pojawił się mocniejszy wiatr. Nie działo się nic ciekawego i nawet przez Chybie przejechałem bez żadnego postoju. Na moment zatrzymałem się w Strumieniu i dalej jechałem już bez żadnych postojów. Na drogach było względnie spokojnie i mogłem skupić się na jeździe. Dosyć szybko dojechałem do Goczałkowic i do domu wróciłem bocznymi drogami z kilkoma podjazdami. Nie miałem żadnych problemów i w domu byłem przed zmrokiem.
Rozjazd 2
Piątek, 8 marca 2019 Kategoria 50-100, blisko domu, Samotnie, Szosa, 0-50, b'Twin 2019
Km: | 21.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:03 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 132132 ( 67%) | HRavg | 105( 53%) |
Kalorie: | 295kcal | Podjazdy: | 240m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Krótki wyjazd w celu sprawdzenia roweru po serwisie. Nie miałem czasu na przyklejenie szytek i nowe koła jeszcze muszą poczekać na pierwszą jazdę. Znowu mocno wiało i nie byłem w stanie dokładnie stwierdzić czy wszystko działa jak należy. Łożyska obracają się lekko i cicho, przełożenia chodzą płynnie a hamulce równo łapią. Z mechanicznego punktu widzenia i pierwszych odczuć wszystko działa jak należy i jazda na tym rowerze jest bardzo przyjemna. Komfort zwiększy się jeszcze zapewne przez zmianę kół na lżejsze i sztywniejsze. Mam nadzieje, że w weekend pogoda pozwoli na kolejne treningi wytrzymałościowe. Być może wpadnie aż 8 godzin treningowych.
Trening 6
Środa, 6 marca 2019 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, b'Twin 2019, Trening 2019
Km: | 65.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:31 | km/h: | 25.83 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | 149149 ( 76%) | HRavg | 129( 66%) |
Kalorie: | 1034kcal | Podjazdy: | 460m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dniu przerwy który przeznaczyłem na remont i regenerację nie czułem się najlepiej. Nie chciałem marnować dosyć dobrej pogody i wyjechałem na kolejny trening. Trochę czasu straciłem na przygotowanie się do jazdy i przez to zostało mi niewiele ponad 2 godziny na jazdę. Nie planowałem po raz kolejny trasy i jechałem na spontana. Obrałem kierunek Landek a później postanowiłem odwiedzić jedne z moich ulubionych terenów w okolicy Kaniowa. Oznaczało to, że pierwszą część trasy miałem cały czas z wiatrem a powrót miał być pod wiatr. W pierwszej części trasy wiatr nie był odczuwalny, dopiero po wjeździe do Zabrzega czułem, że wiatr mi pomaga. W Czechowicach mały zator i strata kilku minut a później praktycznie puste drogi. W Kaniowie wjechałem w nieznaną mi drogę i trochę pokrążyłem wyjeżdżając na znanej mi drodze na Jawiszowice. Wtedy też zaczynałem czuć potrzebę postoju i za skrzyżowaniem w kierunku Dankowic zatrzymałem się na poboczu. Poczułem krew na twarzy i od razu wiedziałem co to oznacza. Dawno nie miałem do czynienia z krwotokiem z nosa. Na szczęście wożę zawsze ze sobą spory zapas chusteczek i udało mi się rozwiązać ten problem. Na krótką chwile położyłem się na ziemi, zatamowałem krwawienie, nie straciłem dużo krwi ale czułem się nieco osłabiony. Gdy byłem pewien, że wszystko już jest w porządku to pojechałem dalej. Jeszcze dwa razy się zatrzymałem by sprawdzić czy nic się nie dzieje. Dla bezpieczeństwa wcisnąłem do nosa kawałek chusteczki i musiałem oddychać przez usta. Z Dankowic skierowałem się bocznymi dróżkami w kierunku Bestwiny. Jechałem już dosyć asekuracyjnie i dodatkowo walczyłem z wiatrem w twarz. Kolejny problem pojawił się w Bestwinie gdy nie mogłem skręcić w kierunku Bielska i musiałem jechać przez Czechowice. Powoli drogi ubywało i w domu zjawiłem się prawie 30 minut później niż chciałem.
Trening 5
Poniedziałek, 4 marca 2019 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, b'Twin 2019, Trening 2019
Km: | 63.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:21 | km/h: | 26.81 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | 154154 ( 78%) | HRavg | 131( 67%) |
Kalorie: | 1023kcal | Podjazdy: | 390m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Początek tygodnia przyniósł ocieplenie. Zbiegło się to z kilkoma dniami urlopu które wziąłem aby dokończyć remont w domu. Zanim się wziąłem za robotę to wygospodarowałem niecałe trzy godziny które mogłem poświecić na trening. Po raz pierwszy zdecydowałem się na nieco lżejsze ciuchy przez co cały trening był dużo przyjemniejszy. Żeby nie było tak łatwo i przyjemnie to znowu wiało.
Wyjechałem z myślą o około 2 godzinnej jeździe a w trakcie nieco wydłużyłem trening. Sama jazda wyglądała podobnie jak wcześniejsze cztery treningi. Zdecydowaną większość czasu jechałem w 2 strefie i po raz kolejny nie miałem najmniejszych problemów ze spokojnym pokonywaniem podjazdów. W poprzednich latach zwykle na początku roku szarpałem się strasznie pod górę i traciłem sporo sił. Wyćwiczenie tego elementu pozwoli mi w sezonie robić rozjazdy pod górę a nie tylko po płaskim. Podobnie jak podczas niedzielnej jazdy pokręciłem się trochę po bocznych dróżkach, tym razem między Chybiem, Drogomyślem i Zaborzem. Ruch na tych dogach jest niewielki a nawierzchnia dużo lepsza niż w niedalekiej okolicy Ochab. Jazda pod wiatr też nie była szczególnie uciążliwa a noga podawała nieco lepiej niż dzień wcześniej. Po przejechaniu bardzo dziurawego i nierównego łącznika miedzy Pierśćcem a Iłownicą skręciłem w boczną drogę z dużą ilością zakrętów. Niektóre z nich były zanieczyszczone żwirkiem a na tych czystych poćwiczyłem szybsze wchodzenie w zakręty i wygląda to dużo lepiej niż w zeszłym roku. Po dosyć szybkim odcinku o Ligoty czekała mnie walka z wiatrem aż Jasienicy. Trzymałem cały czas w miarę równe tempo i spokojnie przejechałem ten odcinek. Na koniec czekał mnie tradycyjnie rozjazd w 1 strefie. Kolejny dobry trening bazowy zaliczony. Powoli do przodu.
Wyjechałem z myślą o około 2 godzinnej jeździe a w trakcie nieco wydłużyłem trening. Sama jazda wyglądała podobnie jak wcześniejsze cztery treningi. Zdecydowaną większość czasu jechałem w 2 strefie i po raz kolejny nie miałem najmniejszych problemów ze spokojnym pokonywaniem podjazdów. W poprzednich latach zwykle na początku roku szarpałem się strasznie pod górę i traciłem sporo sił. Wyćwiczenie tego elementu pozwoli mi w sezonie robić rozjazdy pod górę a nie tylko po płaskim. Podobnie jak podczas niedzielnej jazdy pokręciłem się trochę po bocznych dróżkach, tym razem między Chybiem, Drogomyślem i Zaborzem. Ruch na tych dogach jest niewielki a nawierzchnia dużo lepsza niż w niedalekiej okolicy Ochab. Jazda pod wiatr też nie była szczególnie uciążliwa a noga podawała nieco lepiej niż dzień wcześniej. Po przejechaniu bardzo dziurawego i nierównego łącznika miedzy Pierśćcem a Iłownicą skręciłem w boczną drogę z dużą ilością zakrętów. Niektóre z nich były zanieczyszczone żwirkiem a na tych czystych poćwiczyłem szybsze wchodzenie w zakręty i wygląda to dużo lepiej niż w zeszłym roku. Po dosyć szybkim odcinku o Ligoty czekała mnie walka z wiatrem aż Jasienicy. Trzymałem cały czas w miarę równe tempo i spokojnie przejechałem ten odcinek. Na koniec czekał mnie tradycyjnie rozjazd w 1 strefie. Kolejny dobry trening bazowy zaliczony. Powoli do przodu.
Trening 4
Niedziela, 3 marca 2019 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa, Zima, Zima2019, b'Twin 2019, Trening 2019
Km: | 82.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:09 | km/h: | 26.03 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | 154154 ( 78%) | HRavg | 139( 71%) |
Kalorie: | 1465kcal | Podjazdy: | 410m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po wczorajszym teście FTP niezbyt dobrze się zregenerowałem. Warunki do jazdy na zewnątrz były znośne, pochmurno i wietrznie. Dobrałem odpowiedni zestaw ciuchów oraz po raz drugi skorzystałem ze szkieł fotochromowych. Wyjechałem dosyć późno bo przed 14 na treningowym rowerze. Nie planowałem konkretnej trasy, chciałem jeździć przez 3 godziny w równym tempie. Warunki dyktował wiatr. Od początku nie jechało mi się najlepiej i wiedziałem, ze będzie ciężko. Po kilku kilometrach gdy skręciłem w bardziej boczne drogi to dużym problemem był stan nawierzchni. W wielu miejscach pojawiły się dziury które stanowiły mniejszy lub większy problem. Dziurawych dróg było sporo. Wybrałem taki teren gdzie ten wiatr nie był tak odczuwalny i to nie był najlepszy pomysł bo jadąc w otwartym terenie i w tym kierunku jechałbym z wiatrem w plecy. Za Drogomyślem pojawił się nawet odcinek kostki brukowej, krótki i nieprzyjemny bo mocniejszy podmuch wiatru prawie mnie zmiótł z drogi. Później wjechałem na dwupasmówkę i pognałem nią w stronę Zbytkowa, następnie zjechałem na ścieżkę rowerową. Jadąca za mną dwójka kolarzy nie wpadła na ten pomysł a stojący przy drodze znak zakazywał jazdy po szosie. Gdy byłem w połowie ścieżki rowerowej to minął mnie radiowóz policyjny i załączył koguty. Po wjeździe do Pawłowic już stał z dwójką kolarzy w zatoczce autobusowej. Ja skręciłem w prawo w kierunku Strumienia i od tego momentu już głownie walczyłem z wiatrem. Dostosowałem prędkość do warunków i było dobrze. Cały czas regularnie jadłem i dzięki temu nie miałem problemów energetycznych. Za Strumieniem zauważyłem coś dziwnego z rowerem, byłem pewny, że złapałem gumę. Na szczęście to była tylko cała masa drobnych kamyczków które powbijały się w oponę, wyczyściłem oponę i na chwile odsapnąłem. Później skręciłem w mało znane mi drogi. Ich stan był dużo lepszy niż drogi którymi wcześniej jechałem. Przez kilka kilometrów nie minął mnie żaden samochód i mogłem skupić się na jeździe. Później trafił się odcinek z dużą ilością zakrętów, poćwiczyłem szybkie wchodzenie w zakręty i szło to całkiem dobrze. Gdy jechałem na bardziej osłoniętym od wietrze odcinku to byłem w stanie jechać szybciej i generować wyższą moc przy niższym tętnie. Schody zaczęły się w Landeku gdy skręciłem na Skoczów to czekał mnie długi fragment pod wiatr. Teren był praktycznie odkryty i wiatr skutecznie spowalniał. Jechałem dosyć mocno a przemieszczałem się powoli do przodu. Pod koniec gdy pojawiły się podjazdy to wiatr już nie był tak odczuwalny. Dojeżdżając do Bielska znowu jechałem z bardziej sprzyjającym wiatrem. Zaczynało się robić chłodniej a jakość powietrza na peryferiach Bielska też nie była najlepsza. Dobrze, że miałem blisko do domu. Ostatnie 7 minut przejechałem już całkiem na luzie. Nie byłem do końca wypoczęty i był to dopiero 5 wyjazd w tym roku. Biorąc to pod uwagę to było całkiem okej.
Trening 2
Niedziela, 17 lutego 2019 Kategoria Samotnie, Szosa, Zima, Zima2019, 50-100, b'Twin 2019, Trening 2019
Km: | 64.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:21 | km/h: | 27.23 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 158158 ( 81%) | HRavg | 137( 70%) |
Kalorie: | 1112kcal | Podjazdy: | 350m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi rowerowy trening w tym roku zaliczony. Jechało się lepiej niż wczoraj, warunki były podobne a na drogach mniej samochodów i więcej rowerzystów.
Wyjechałem już po 9 i było 8 stopni. Nie zmieniłem nic w ubiorze, wziąłem dokładnie tę samą ilość picia ale więcej jedzenia i zamierzałem jeść w określonych odstępach czasowych. Na drogach było bardzo spokojnie, na pierwszych kilku skrzyżowaniach nie musiałem się zatrzymywać. Testowałem dzisiaj nowe okulary EKOI Persoevo2. Nie miałem dotąd styczności ze szkłami fotochromowymi i byłem ciekawy czy rzeczywiście są przeznaczone do jazdy w każdych warunkach. Dzisiaj było cały czas słonecznie i niewiele mogłem stwierdzić. Widoczność cały czas bardzo dobra. Chciałem nieco wydłużyć czas aktywności i obrałem tradycyjną pętlę wokół Jeziora Goczałkowickiego. Po wjeździe na główną drogę zauważyłem ze jadę pod lekki wiatr, nie przeszkadzało mi to bardzo, z ominięciem kilku dziur też nie było problemu. Już pierwsze kilka kilometrów jazdy zapowiadało, ze może być lepiej jak wczoraj. Po skręcie w kierunku Strumienia pojawiło się trochę samochodów ale nie przeszkodziło to w szybkim pokonaniu odcinka do skrzyżowania z ekspresówką. Mały problem był na kolejnym skrzyżowaniu i musiałem się zatrzymać. Kolejne kilometry również poszły dobrze. Schody zaczęły się w Rudzicy gdzie pojawiły się dwa podjazdy. Udało się przejechać je spokojnie i później czekało mnie wiele kilometrów bez większych trudności. Po zjeździe do Landeka trochę mocniej zaczęło wiać i odcinek do Chybia trochę mi się dłużył. Tam trafiłem na zamknięty przejazd kolejowy i czekał mnie krótki postój. Wykorzystałem to na małe przepakowanie kieszonek i dopiero ruszyłem dalej ale nie na długo. Drugi przejazd też był zamknięty i o ile się nie mylę przejeżdżał ten sam pociąg co wcześniej. Później szybko ruszyłem i bez żadnych przeszkód dotarłem do Strumienia. Tam zorientowałem się, ze licznik nie działa jak powinien. Włączyłem licznik w tym samym miejscu a na liczniku było ponad kilometr mniej niż zwykle w tym miejscu. Poszperałem w ustawieniach i zauważyłem, że obwód koła jaki mam wpisany jest za niski i skorygowałem ten błąd. Później już odległości się zgadzały. Odcinek od Strumienia do Pszczyny jechałem cały czas z wiatrem utrzymując się w 2 strefie. Jechało się bardzo przyjemnie, kilku kolarzy minąłem ale wszyscy jechali w przeciwnym kierunku. Po skręcie w kierunku Goczałkowic wjechałem na ścieżkę rowerową. Jest to jedna z niewielu ścieżek na których da się jechać w miarę szybko i bezpiecznie. W pewnym momencie spotkała mnie dosyć groźna sytuacja, wyprzedzałem grupkę rowerzystów i zbyt późno zorientowałem się, ze dojeżdżam do skrzyżowania. Na tym skrzyżowaniu z bocznej drogi wyjechał samochód i mało brakowało abym się z nim zderzył. Skończyło się na strachu, wina była po obu stronach, ja jechałem zbyt szybko i nieostrożnie a kierowca wjechał na skrzyżowanie nie upewniając się czy może. Do końca ścieżki jechałem już bardzo ostrożnie. Jakoś tak z rozpędu dojechałem do wjazdu na zaporę i zobaczyłem przed sobą tłum ludzi. Nie chciało mis się już wracać i wjechałem w tłum. Nie było tak źle jak się z początku wydawało, tylko dwa razy musiałem zwolnić a na odcinku pojawiły się dwie duże luki pomiędzy skupiskami pieszych. Za zaporą już zaczęła się walka z wiatrem. Zachowałem dużo sił i nie było tak źle jak wczoraj. W Zabrzegu trafiłem na zator samochodowy spowodowany przez hurtowy wyjazd z parkingu przy Kościele. Później prawie bez samochodów dojechałem do Ligoty i Mazańcowic. Ostatnie 10 kilometrów było najtrudniejsze. Kilka podjazdów i ogólnie teren idący do góry nie były dużą przeszkodą. Dostosowałem tempo do ukształtowania terenu. Zrobiło się ciepło ale ubiór był idealny do warunków. Po zjeździe do Bielska spotkała mnie jeszcze jedna niebezpieczna sytuacja na rondzie. Później skręciłem w mniej uczęszczaną drogę na której pojawiło się trochę dziur. Przy małym ruchu udało się je ominąć i dojechać do bardzo dobrej nawierzchni. Później już zluzowałem i pojechałem zobaczyć jak wygląda sytuacja na nowo wybudowanym a jeszcze nie oddanym do użytku węźle drogowym łączącym ul. Międzyrzecką z Cieszyńską. Wykończenie tej drogi jeszcze jest w lesie. Kilka tygodni jeszcze potrzeba aby ta droga mogła zostać oddana do użytku. Później już skierowałem się w kierunku domu a ostatnie 5 minut pojechałem już zupełnie na luzie w 1 strefie. Bardzo dobry trening zaliczony. Po wczorajszej jeździe miałem mieszane uczucia a po dzisiejszej już mogę powiedzieć, że powrót do formy pozwalającej na start w zawodach jest tylko kwestią czasu. Czasu którego mam jeszcze bardzo dużo i nie zamierzam go zmarnować. Kilkutygodniowej przerwy nie da się nadrobić w krótkim czasie.
Wyjechałem już po 9 i było 8 stopni. Nie zmieniłem nic w ubiorze, wziąłem dokładnie tę samą ilość picia ale więcej jedzenia i zamierzałem jeść w określonych odstępach czasowych. Na drogach było bardzo spokojnie, na pierwszych kilku skrzyżowaniach nie musiałem się zatrzymywać. Testowałem dzisiaj nowe okulary EKOI Persoevo2. Nie miałem dotąd styczności ze szkłami fotochromowymi i byłem ciekawy czy rzeczywiście są przeznaczone do jazdy w każdych warunkach. Dzisiaj było cały czas słonecznie i niewiele mogłem stwierdzić. Widoczność cały czas bardzo dobra. Chciałem nieco wydłużyć czas aktywności i obrałem tradycyjną pętlę wokół Jeziora Goczałkowickiego. Po wjeździe na główną drogę zauważyłem ze jadę pod lekki wiatr, nie przeszkadzało mi to bardzo, z ominięciem kilku dziur też nie było problemu. Już pierwsze kilka kilometrów jazdy zapowiadało, ze może być lepiej jak wczoraj. Po skręcie w kierunku Strumienia pojawiło się trochę samochodów ale nie przeszkodziło to w szybkim pokonaniu odcinka do skrzyżowania z ekspresówką. Mały problem był na kolejnym skrzyżowaniu i musiałem się zatrzymać. Kolejne kilometry również poszły dobrze. Schody zaczęły się w Rudzicy gdzie pojawiły się dwa podjazdy. Udało się przejechać je spokojnie i później czekało mnie wiele kilometrów bez większych trudności. Po zjeździe do Landeka trochę mocniej zaczęło wiać i odcinek do Chybia trochę mi się dłużył. Tam trafiłem na zamknięty przejazd kolejowy i czekał mnie krótki postój. Wykorzystałem to na małe przepakowanie kieszonek i dopiero ruszyłem dalej ale nie na długo. Drugi przejazd też był zamknięty i o ile się nie mylę przejeżdżał ten sam pociąg co wcześniej. Później szybko ruszyłem i bez żadnych przeszkód dotarłem do Strumienia. Tam zorientowałem się, ze licznik nie działa jak powinien. Włączyłem licznik w tym samym miejscu a na liczniku było ponad kilometr mniej niż zwykle w tym miejscu. Poszperałem w ustawieniach i zauważyłem, że obwód koła jaki mam wpisany jest za niski i skorygowałem ten błąd. Później już odległości się zgadzały. Odcinek od Strumienia do Pszczyny jechałem cały czas z wiatrem utrzymując się w 2 strefie. Jechało się bardzo przyjemnie, kilku kolarzy minąłem ale wszyscy jechali w przeciwnym kierunku. Po skręcie w kierunku Goczałkowic wjechałem na ścieżkę rowerową. Jest to jedna z niewielu ścieżek na których da się jechać w miarę szybko i bezpiecznie. W pewnym momencie spotkała mnie dosyć groźna sytuacja, wyprzedzałem grupkę rowerzystów i zbyt późno zorientowałem się, ze dojeżdżam do skrzyżowania. Na tym skrzyżowaniu z bocznej drogi wyjechał samochód i mało brakowało abym się z nim zderzył. Skończyło się na strachu, wina była po obu stronach, ja jechałem zbyt szybko i nieostrożnie a kierowca wjechał na skrzyżowanie nie upewniając się czy może. Do końca ścieżki jechałem już bardzo ostrożnie. Jakoś tak z rozpędu dojechałem do wjazdu na zaporę i zobaczyłem przed sobą tłum ludzi. Nie chciało mis się już wracać i wjechałem w tłum. Nie było tak źle jak się z początku wydawało, tylko dwa razy musiałem zwolnić a na odcinku pojawiły się dwie duże luki pomiędzy skupiskami pieszych. Za zaporą już zaczęła się walka z wiatrem. Zachowałem dużo sił i nie było tak źle jak wczoraj. W Zabrzegu trafiłem na zator samochodowy spowodowany przez hurtowy wyjazd z parkingu przy Kościele. Później prawie bez samochodów dojechałem do Ligoty i Mazańcowic. Ostatnie 10 kilometrów było najtrudniejsze. Kilka podjazdów i ogólnie teren idący do góry nie były dużą przeszkodą. Dostosowałem tempo do ukształtowania terenu. Zrobiło się ciepło ale ubiór był idealny do warunków. Po zjeździe do Bielska spotkała mnie jeszcze jedna niebezpieczna sytuacja na rondzie. Później skręciłem w mniej uczęszczaną drogę na której pojawiło się trochę dziur. Przy małym ruchu udało się je ominąć i dojechać do bardzo dobrej nawierzchni. Później już zluzowałem i pojechałem zobaczyć jak wygląda sytuacja na nowo wybudowanym a jeszcze nie oddanym do użytku węźle drogowym łączącym ul. Międzyrzecką z Cieszyńską. Wykończenie tej drogi jeszcze jest w lesie. Kilka tygodni jeszcze potrzeba aby ta droga mogła zostać oddana do użytku. Później już skierowałem się w kierunku domu a ostatnie 5 minut pojechałem już zupełnie na luzie w 1 strefie. Bardzo dobry trening zaliczony. Po wczorajszej jeździe miałem mieszane uczucia a po dzisiejszej już mogę powiedzieć, że powrót do formy pozwalającej na start w zawodach jest tylko kwestią czasu. Czasu którego mam jeszcze bardzo dużo i nie zamierzam go zmarnować. Kilkutygodniowej przerwy nie da się nadrobić w krótkim czasie.
Trening 1
Sobota, 16 lutego 2019 Kategoria Zima2019, Zima, Szosa, Samotnie, 50-100, b'Twin 2019, Trening 2019
Km: | 51.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:58 | km/h: | 25.93 |
Pr. maks.: | 54.00 | Temperatura: | 9.0°C | HRmax: | 160160 ( 82%) | HRavg | 136( 69%) |
Kalorie: | 957kcal | Podjazdy: | 310m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy od prawie 4 miesięcy trening rowerowy. Sprzęt który
na stałe jest wpięty w trenażer był jedynym na którym mogłem dzisiaj jechać. Rower
który wykorzystywałem do jazdy zimą poszedł już na zasłużoną emeryturę a sprzęt
wyścigowy wczoraj pojechał do serwisu i za 10 dni ma być gotowy do jazdy. Przeprowadziłem
podstawowe zabiegi jak: wyczyszczenie i nasmarowanie napędu, przesmarowanie
linek, wypolerowanie ramy i kół, dopompowanie powietrza do opon i sprawdzenie ewentualnych
luzów na łożyskach i tak przygotowany rower musiał wystarczyć. Jednym z
dylematów jakie miałem przed wyjazdem to ubiór. Ostatecznie wybrałem jesienne
długie spodnie, potówkę, kurtkę zimową, cieplejsze rękawice, bandanę, chustę
buff, kask z nakładką, jedną parę skarpet i letnie ochraniacze na buty. Wyjeżdżając
w takim zestawie ubrań czułem się bardzo komfortowo. Jedynie spodnie okazały się
trochę ciasne, moja budowa ciała trochę się zmieniła od zeszłego roku a przez większą
cześć sezonu nie używałem tych spodni. Zabrałem odpowiednią ilość jedzenia i
jeden bidon o pojemności 700 ml z dobrym sokiem. Ustaliłem odpowiednią trasę i
w drogę. Warunki do jazdy były bardzo dobre, jeden z lepszych pogodowo dni w
tym roku. Ani mocno nie wiało, nie było zimno, nie padało a normy stężenia pyłów
były tylko nieznacznie przekroczone. Gdybym dzisiaj wybrał trenażer to mógłbym tego
później żałować. Wybrałem niezbyt dobrą godzinę bo na drogach był spory ruch
samochodowy, oczy musiałem mieć dookoła głowy i już w czasie pierwszych minut
jazdy spotkały mnie dwie bardzo niebezpieczne sytuacje, podczas jednej z nich
musiałem hamować gwałtownie a kierowca który to spowodował nawet nie spojrzał w
moją stronę, przeciął mój tor jazdy a w dodatku rozmawiał przez telefon. Miałem
ochotę skręcić za nim na stację i coś mu powiedzieć ale zrezygnowałem z tego. Gdy skręciłem w boczną drogę to pojawił się przede
mną zawalidroga i znowu musiałem uważać, nie byłem pewny czy nie wykona
jakiegoś gwałtownego i niebezpiecznego manewru. Takich sytuacji było później
jeszcze kilkanaście ale zdążyłem się to tego przyzwyczaić. Po kilku treningach
nie będę już na to zwracał uwagi a wyrobione w poprzednich latach nawyki wrócą.
Początek trasy był pagórkowaty, niby prowadził cały czas lekko w dół ale
pojawiały się hopki. Najpierw dwie krótkie pokonane prawie z marszu a dwa
trudniejsze podjazdy w Jasienicy już dały o sobie znać. Przy sporym wachlarzu przełożeń byłem w stanie
dobrać takie przełożenie aby nie przepychać i nie znajdować się w 6 strefie.
Stromy odcinek spowodował, że fragment
jednego z podjazdów pokonałem w 5 strefie. Tętno też wyraźnie poszło do
góry, nie jest to niczym nowym, co roku przy pierwszych wyjazdach wygląda to
podobnie. Nie ma na to innej recepty jak trening, kilka tygodni regularnych
treningów i już powinno być lepiej. Po pokonaniu dwóch krótkich podjazdów
czekał mnie długi zjazd do Międzyrzecza gdzie na jednym z zakrętów było mokro. Nie
miałem błotników i wyhamowałem prawie do zera by nie zachlapać ciuchów i dalej
jechało się już przyjemniej, z wiatrem. Przez pewien czas szukałem optymalnego
przełożenia i nie jechałem równym tempem. Dopiero po skręcie na Bronów złapałem
dobry rytm i nawet walka z wiatrem nie była taka straszna. Zaskoczeniem był
wyremontowany odcinek drogi w Bronowie, w zeszłym roku była tam bardzo nierówna
nawierzchnia z kilkoma wyrwami a jazda była bardzo nieprzyjemna. Skorzystałem
nawet na moment z chodnika który miał nawierzchnię taką jak na większości ścieżek
rowerowych. Za Bronowem skończyło się dobre i przez kilkaset metrów musiałem zmagać
się z wyrwami i łatami w drodze. Na moment wjechałem na główną drogę w kierunku
Strumienia ale szybo z niej zjechałem w boczną drogę do Zabrzega. Dosyć dobra
nawierzchnia i mały ruch, bardzo przyjemnie się jechało. Przed Zabrzegiem
minąłem się z jedynym spotkanym na trasie kolarzem, pomimo mijanki w dosyć
newralgicznym momencie byłem w stanie odpowiedzieć na pozdrowienie. Wiatr w tej
okolicy wiał trochę mocniej z południowego zachodu i przez kilka kolejnych kilometrów
jechałem z wiatrem. Cały czas trzymałem satysfakcjonujące tempo i moc. Małym
utrudnieniem był zamknięty przejazd kolejowy, przepchałem się do przodu i dzięki
temu nie musiałem czekać aż wszyscy ruszą i zanim ruszyli i do mnie dojechali
to zdążyłem skręcić w prawo w boczną drogę. Dobrze znaną drogą dojechałem do
Ligoty. Od tego momentu jechałem pod wiatr. Nic nie zapowiadało utraty sił. Regularnie
uzupełniałem zapasy energii i nawadniałem się a sił wystarczyło zaledwie na 40
kilometrów i 90 minut jazdy. Nie była to typowa bomba ale jechało się zdecydowanie
gorzej, wpływ na to miało także ukształtowanie terenu, droga prawie cały czas
prowadziła do góry a na trasie były dwa wymagające podjazdy. Zrobiło się cieplej
i było mi trochę za ciepło, to też miało jakiś wpływ na słabszą końcówkę. Nie jest
jednak źle bo podobne problemy miałem przy pierwszych jazdach w poprzednich
latach. Różnica jest taka, że zwykle miało to miejsce w grudniu a w lutym byłem
już solidnie rozjeżdżony i trening 2 godzinny nie był żadnym problemem.
Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszej jazdy. Nie było gorzej niż się spodziewałem a moja jazda po płaskim wygląda nieźle, podjazdy idą jak to na początku roku bardzo topornie. Potrzeba tylko czasu aby wszystko zaczęło wyglądać coraz lepiej. Teraz trzeba skupić się na regeneracji i jutro powtórka. Wprowadzę kilka zmian, m.in. skoryguję czas pomiędzy kolejnymi dawkami jedzenia i być może zmienię coś w ubiorze aby podczas powrotu było tak samo komfortowo jak przy wyjeździe. Najważniejsze, że mój organizm nie zaprotestował i kolejne jazdy mogą stać się faktem. To była ważniejsza sprawa niż sprawdzenie formy czy zrobienie treningu.
Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszej jazdy. Nie było gorzej niż się spodziewałem a moja jazda po płaskim wygląda nieźle, podjazdy idą jak to na początku roku bardzo topornie. Potrzeba tylko czasu aby wszystko zaczęło wyglądać coraz lepiej. Teraz trzeba skupić się na regeneracji i jutro powtórka. Wprowadzę kilka zmian, m.in. skoryguję czas pomiędzy kolejnymi dawkami jedzenia i być może zmienię coś w ubiorze aby podczas powrotu było tak samo komfortowo jak przy wyjeździe. Najważniejsze, że mój organizm nie zaprotestował i kolejne jazdy mogą stać się faktem. To była ważniejsza sprawa niż sprawdzenie formy czy zrobienie treningu.
Roztrenowanie 9
Wtorek, 16 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 51.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:57 | km/h: | 26.15 |
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 16.0°C | HRmax: | 157157 ( 80%) | HRavg | 125( 64%) |
Kalorie: | 802kcal | Podjazdy: | 510m | Sprzęt: Triban 5 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trzeci, ostatni tydzień
roztrenowania zbiegł się z kolejnym ciężkim tygodniem w pracy. Jedną z niewielu
rzeczy która zmotywowała mnie do jazdy była bardzo dobra pogoda. Nawet bardzo
silny wiatr nie zniechęcił mnie do jednej z ostatnich jazd w tym roku. Do
Brennej walczyłem z silnym wiatrem i było ciężko, boczne drogi były mocno
zanieczyszczone żwirem co potęgowało tylko trudność trasy. Od Brennej wiatr
pomagał, były to idealne warunki dla zbieraczy „KoMów”. Później sprawdziłem
jeszcze jedną z nieznanych dróg i znalazłem ciekawy podjazd. Gdybym miał więcej
czasu to chętnie wydłużyłbym jazdę.
Roztrenowanie 8
Niedziela, 14 października 2018 Kategoria 50-100, Samotnie, Szosa
Km: | 91.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:16 | km/h: | 27.86 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | 17.0°C | HRmax: | 162162 ( 83%) | HRavg | 129( 66%) |
Kalorie: | 1390kcal | Podjazdy: | 570m | Sprzęt: Agree GTC SL | Aktywność: Jazda na rowerze |
Żal było
marnować kolejny dzień bardzo pięknej pogody i po 9 wyjechałem na
kolejną trasę. Nie wiedziałem gdzie jechać, czy w góry czy w
płaskie rejony. Po pierwszym podjeździe już wiedziałem, że w
górach będę się tylko męczył i skierowałem się na
Goczałkowice. Po drodze cała masa remontów i zamkniętych dróg.
Jak wydostałem się z miasta to już szło lepiej. Po przejeździe
przez zatłoczoną Zaporę w Goczałkowicach kolejna przygoda. Po
wjeździe do Pszczyny zjechałem ze ścieżki rowerowej, już nie
miałem obowiązku nią jechać bo była po przeciwnej stronie i
dodatkowo jechałem dosyć szybko ale to nie wystarczyło. W
Pszczynie byłem bliski zderzenia czołowego z jadącym z naprzeciwka
samochodem, kierowca wyprzedzał samochód na podwójnej linii
ciągłej jadąc szybciej niż dozwolone 50 km/h, dodatkowo jechał
bez włączonych świateł i trąbił na mnie jakbym to ja był
wszystkiemu winien. Trochę mnie to zdemotywowało do dalszej jazdy
i w pewnym momencie pomyliłem drogi, pojechałem inną niż chciałem
ale szybko trafiłem na właściwą drogę i dotarłem do Piasku.
Dawno nie odwiedzałem tych terenów i miałem okazję przypomnieć
sobie trasę przez Studzienice. Ruch na drogach był ogromny i nawet
na bocznych drogach musiałem bardzo uważać, kilka razy musiałem
sprawdzać na mapie czy dobrze jadę. Poznałem kilka nowych dróg w
okolicy Miedźnej i odwiedziłem dobrze znane boczne dróżki w
Jawiszowicach. Powrót do domu był głównie ze sprzyjającym
wiatrem i szybko się jechało. Kolejne boczne drogi w okolicy
Kaniowa były zupełnie puste. Większy ruch już przy dojeździe do
Bielska i w samym mieście. Prawdziwy sajgon był w okolicy Zapory i
tam pełno samochodów a na ścieżce rowerowej taki ruch, że
zdecydowałem się jechać drogą. Ostatnie kilometry już na
zupełnym luzie. Mam nadzieję, że taka pogoda utrzyma się jeszcze
przez tydzień i uda się zakończyć sezon kolejną fajną trasą.